cytaty z książek autora "Patryk Vega"
I to jest samotność: że wszystkich chuj interesuje, co się z tobą tak naprawdę dzieje. Jesteś, jest w porządku, nie ma cię, też jest w porządku. Samotność jest wtedy, jak wychodzisz z roboty, bo wkońcu musisz wyjść, i zastanawiasz się, w którym kierunku iść.(...) nie wiesz gdzie, wszędzie tak samo dobry kierunek. Bo wszędzie tak samo chuj cię czeka.
Lej, synu, w imię Boże - on mi na to. - Ty jesteś narzędziem w rękach Boga. Ty nie miej z tego powodów skrupułów. Ty przez Boga jesteś wybrany. Lej, synu, w imię Boże.
Tak mi powiedział ksiądz (...) Taki szczęśliwy wyszedłem z tego konfesjonału przy zakrystii. I uznałem, że trzeba lać w imię Boże".
Ale widzisz... słusznie powiedziałeś, że trzeba mieć odwagę, żeby się zabić. Mieć świadomość, że właśnie w tym momencie kończysz swoje życie.
Poszedłem się kiedyś wyspowiadać do takiego starszego księdza – to było przed Komunią Alicji. No i powiedziałem mu między innymi, że muszę czasami komuś tam skórę przetrzepać.
A ksiądz mnie pyta:
– A gdzie ty, synu, pracujesz? Co ty masz za zawód?
– No jestem policjantem, proszę księdza – mówię. – I wie ksiądz, jak się tam łapie tych łobuzów, to czasami człowiekowi się wyrwie i ze dwie garści pożyczy.
– Lej, synu, w imię Boże – on mi na to. – Ty jesteś narzędziem w rękach Boga. Ty nie miej z tego powodu skrupułów. Ty przez Boga jesteś wybrany. Lej, synu, w imię Boże.
Tak mi powiedział ksiądz. I od razu mi wszystko przeszło.
Jarek, przyszły takie czasy, że w państwie polskim jest jeden wielki burdel i chaos. Służby są rozjebane, a rosyjski wywiad penetruje nasz kraj na wielką skalę.".
Przez ten czas nabrałam dużo męskich cech. Stałam się mniej delikatna, a bardziej... wulgarna.
Nie najęłam się do tej pracy dlatego, że po piętnastu latach mam emeryturę, jakiś socjal, sto procent płatne L4 i na wszystko wyjebane. Nie. Ja zawsze chciałam pomagać ludziom, którzy cierpią. Sama w życiu nie miałam lekko. Pochodzę z tak zwanej rodziny patologicznej. Jak to kiedyś powiedział pewien milicjant, większość policjantów to patole albo owoce osób z rodzin patologicznych. No i ja, proszę ciebie, jestem takim, kurwa, owockiem. Zresztą mój dziadek też był milicjantem.
W trakcie roboty nie ma czasu na to, żeby się bać, dopiero po wszystkim zastanawiasz się, czy mogłoby się stać coś złego.
Możesz nigdy nie strzelić. Możesz się bać strzelić. Możesz mieć niechęć do zabijania ludzi, do strzelania do ludzi, ale w danym momencie musisz tak odegrać rolę, żeby każdy był przekonany, że go zabijesz. Możesz nie mieć naboi w pistolecie, ale z twojej twarzy musi emanować pewność, że będziesz powietrzem strzelał, ale będziesz zabijał.
W policji jak jesteś pierdołą i safandułą, nie rzucasz się w oczy, a jednocześnie uda ci się skończyć studia, to zrobisz doskonałą karierę. Natomiast ktoś, kto zna się na robocie, tej kariery w policji nie zrobi. Tak niestety jest.
Te wszystkie emocje, nerwy, stresy związane zarówno z samą służbą na ulicy, jak i tym, co się dzieje w komisariacie, odbijają się na tobie. A jebią nas, kurwa, praktycznie na każdym kroku. Chcesz być człowiekiem, ale nie możesz.
Właśnie. Policja skupia się głównie na pierdolonych słupkach. A takich ludzi jak ja, którzy chcą pomóc społeczeństwu zgodnie z treścią ślubowania, jest w komisariacie jeszcze dwoje, może troje. Takich, co chcą więcej, niż tylko przyjechać, odpierdolić swoje, pouczyć, zamknąć drzwi i mieć wszystko w dupie. Ja tak nie umiem. I chyba, kurwa, już się tego nie nauczę. Aczkolwiek nie zawsze jest to mile widziane.
Pani prokurator, jak ja byłem młodym policjantem i ktoś pierwszy raz powiedział na mnie "ty chuju", to się kurwa, obraziłem. Ale jak przyjechałem do domu, to stanąłem przed lustrem, popatrzyłem i widzę, że ja ni chuja do chuja nie jestem podobny, więc przestałem na to zwracać uwagę.
Powiem ci, że policja to jest tak naprawdę jeden wielki konflikt.
Boję się za każdym razem, kiedy jadę na interwencję. Z tym że strach nie może mnie zdominować.