cytaty z książki "Niebo, które nie kończy się nigdzie"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
[...]
Jak to może być, gdy nie jest się na świecie?
Meta zamyka oczy, wciąga wszystko, co da się wciągnąć, oczy, słuch i węch, i nieruchomieje. Ale wciąż jeszcze jest.
[..]
"Meta ćwiczy "niebycie-na-świecie".
[...]
-Wiesz-mówi po chwili- na wojnę zwykły człowiek nic nie może poradzić.-A po sekundzie wahania: Ja zawsze strzelałem w powietrze, nie do Rosjan. Ale niech to zostanie między nami. To nasza tajemnica. Meta uspokaja się. Nigdy nie zdradzi tej cudownej tajemnicy. Wszystko jest dobrze. Przynajmniej ci Rosjanie jeszcze chodzą po świecie, których ojciec nie zastrzelił.
[...]
Coś ją bardzo boli, tak boli, że prawie nie może oddychać. To coś boli całkiem w środku, podobnie jak brzuch, ale o wiele gorzej.
[...]
Meta żyje w świecie chłodniejszym, w świecie, który musi każdego dnia od nowa stworzyć. Ale przecież nic innego jej nie pozostało.
[...]
I znowu wydaje się Mecie, że zaraz pęknie ze złości i dlatego ciska mamie w twarz ostatni atut:-Gdy dorosnę-krzyczy-zostanę heterą i wyjdę za mąż za starego lowelasa!-Hetera pochodzi z klasyków, stary lowelas z własnych ust mamy. W każdym razie nic gorszego nie mogła powiedzieć.
[...]
Jakże fałszywy i zwodniczy jest świat! Najpierw wabi kolorami błyszczy pięknem, a potem mama otwiera usta i wszystko zamienia się w bakterie i żelatynę.
[...]
Mama nie wie, że w drodze do szkoły Meta kradnie czereśnie oraz rzepę i że prześlizguje się przez poręcz i wspina po skałach.
Ta myśl rozgrzewa ją w przyjemny sposób. Tu panuje wielka wolność, o której dorośli nie mają pojęcia.
[...]
Istnieją psy, które biegają pod domu, i psy, które mieszkają w książkach z obrazkami. W książkach są również ludzie, koty, krowy i koguty. Oraz dom z czerwonym dachem.
[...[
Meta chciałaby wiedzieć, co się dzieje z tymi postaciami, gdy mama książkę zamyka. Podkrada się cichaczem i znowu otwiera książkę.
[...]
W czasie upału przynosi wodę ze studni i ratuje jego mech przed uschnięciem. Głaszcze go i czyści, jeśli ptak go zabrudzi.
Kamień jest zawsze ciepły w dotyku i gdy Meta przyłoży doń ucho, słyszy bardzo delikatny szmer. Wtedy kamień gada, czuje się dobrze i jest zadowolony.
[...]
Gdy Meta powie, co myśli, mama nazywa to zuchwałą odpowiedzią. A tak trudno nie mówić, co się myśli.
Czasem Mecie się udaje, ale to wcale nie takie wesołe, wszystko wtedy jakoś się nie zgadza.
Natomiast dawanie zuchwałych odpowiedzi jest wspaniałe, ale tylko przez bardzo krótką chwilę. Zaraz potem, gdy mama się rozgniewa, przestaje to być wspaniałe.
[...]
Mama jest zła i Meta jest zła, ale Meta jest słabszą stroną. Pod pokrywą gniewu płacze w niej tęsknota za chłodnym policzkiem mamy, tęsknota za ciemnym warkoczem i zapachem, jaki rozsiewa.
[...]
Meta nie chce być grzecznym dzieckiem; rośnie w niej nasilająca się z każdym dniem cicha, głęboka niechęć do wszystkiego, co grzeczne.
[...]
Niezmiernie wolno rośnie ściana między matką a córką. Ściana, którą Meta potrafi przeskoczyć tylko w dzikim rozpędzie, na łeb na szyję prosto w niebieski fartuch, w uścisk, który mamie niemal wykręca szyję i rozplątuje węzeł włosów.
- Czy musisz być taka niesforna? Albo jesteś harda, albo prawie uśmiercasz mnie swoją dzikością.
[...]
- Czy nie potrafisz być grzecznym, łagodnym dzieckiem?
Meta ni umie być grzecznym, łagodnym dzieckiem. Ogarnia ją zniechęcenie, które sprawia, że małe rączki opadają. Cudowny zapach oddala się. Ściana znowu urosła o maleńki kawałeczek.
[...]
Wszystko jest takie niezrozumiałe: skąd bierze się zmartwienie, gdzie ono jest, gdy nie siedzi w brzuchu Mety? I w jaki sposób można by umknąć przed nim? Nie ma sposobu na nie, zjawia się nagle i nie da się odpędzić.
[...]
Meta, która nigdy nie płacze, gdy dostaje w skórę, włazi wtedy pod stół i wyje jak pies. Wtedy mama puszcza Nandiego, wyciąga Metę spod stołu i wymierza jej kilka policzków.
[...]
W rodzinie szepczą sobie na ucho, że ciotka jest rozrzutna i raz kazała sobie nawet przysłać homara i karczochy z Triestu. Ponadto ma nowoczesne poglądy i gada czasem jak anarchistka. Zaatakowała kiedyś samego inspektora okręgu szkolnego. Meta nie wie, co to anarchiści, ale natychmiast czuje do nich gorącą sympatię.
[...]
Ta obojętność boli. Kto w ogóle interesuje się Metą, komu ona jest potrzebna? Gdyby nie było jej na świecie, ojciec nie musiałby kłócić się z mamą. Meta w ogóle już nie chce istnieć.
[...]
Wtedy Meta odpowie bezczelnie i mama ją uderzy. Teraz Meta wreszcie wie, czego by naprawdę chciała: rozszarpać mamę na małe kawałeczki, potem je szybko znowu połączyć i rzucić się mamie na szyję.
[...]
Nurtuje ją pragnienie, aby przytulić twarz do kamienia i poczuć dawny zapach mchu. Ale ta chęć natychmiast mija, Meta wie, że chciałaby tak robić tylko dlatego, że dawniej tak często to robiła. Rozlewa się w niej chłód i uczucie pustki.
[...]
Po deszczu mech zakwita drobniutkimi gwiazdkami. Meta już je kosztowała, kwiatki są tak małe, że w ogóle nie mają smaku. Gdy mech kwitnie, stary kamień jest bardzo piękny, ale Meta nigdy nie zapomina o tym, że pod białymi poduchami gnieżdżą się zaczarowane potwory.
[...]
Meta za karę siedzi w beczce. Przeszkadzała dorosłym przy zbieraniu siana i rozgniewała ich.
[...]
Przez chwilę ryczała głośno, teraz cicho popłakuje. Dorośli są niedobrzy. Meta ich po prostu odeśle. Tak, teraz są daleko i Meta nie chce ich więcej widzieć. Jest całkiem sama.
[...]
Później nadlatuje trzmiel, bucząc okrąża beczkę i siada na kolanie Mety. Długo tam siedzi i ryjkiem dotyka wilgotnej skóry. Trochę to łaskocze, ale Meta się nie rusza. Trzmiel budzi w niej jakieś pragnienie. Chciałaby go załapać i wziąć do ręki, ale Meta wie, że trzmiel nie lubi takich rzeczy. W końcu, kiedy łaskotanie łapek staje się prawie nie do zniesienia, Meta wybucha cichym śmiechem, i trzmiel z gniewnym, krótkim bzyknięciem wzlatuje w nie kończącą się niebiańską uliczkę, zamienia się w złotą kropkę i znika.
[...]
Meta jest bardzo zajęta. Świat to wielki chaos, który ona, Meta musi doprowadzić do porządku.
[...]
Dłonie mamy są ciepłe i okrągłe. Czasem są przyjemne, a czasem sprawiają ból.
[...]
Głos mamy jest serdeczny i cierpliwy albo gniewny i ostry. Meta nigdy nie wie, jaki będzie za chwilę. Ale to wszystko razem pachnie mamą i pachnie ogromnie dobrze.
[...]
Mama twierdzi, że małe dziewczynki nie potrafią się zamieniać w sójki a psy nigdy nie mówią, ale Meta nie chce w to wierzyć.
[...]
Coraz głośniej rzeczywistość naciera na nią i pewnego dnia ochraniająca powłoka, która ją otoczyła, pęka z cichym bulgotem bańki mydlanej i Meta siłą zostaje wciągnięta w świat dorosłych, w świat, który jej nie rozumie, a w którym musi żyć. W rękach dorosłych skupione są wszystkie środki władzy, a im Meta się nie wymknie.
[...]
Bohater zawsze musi być bohaterem, podobnie jak święty nie może być nagle nieświęty. Jest więźniem swego własnego bohaterstwa.
[...]
Wszystko jest dość niezrozumiałe i przeraźliwie piękne. Oczy jej płoną od czytania. Szekspir to największy czarodziej.
[...]
Przerażona patrzy, jak krew kapie na fartuszek, potem wybiega pod studnię i trzyma rękę pod zimnym strumieniem wody. Z trudem obwiązuje cięcie brudną chusteczką. Siedzi na krawędzi studni i nie może pojąć, co się stało. Była jakaś czarna dziura, w którą chciano ją wepchnąć.