cytaty z książki "Piłat"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
To, że może chodzić po ziemi, że rano może wstawać i wieczorem kłaść się spać, że wieje wiatr, i świeci słońce, że jest ulewa albo że cicho pada deszcz – wszystko to uważał za przywilej istnienia.
Spróbowałam uczynić dla ciebie wszystko, co tylko było w mojej mocy. Ale ty nie wiedziałaś, co masz z tym począć. Ja nie poczuwam się do winy.
Wiedziała już, że ludzie umierają naprawdę i w niczym nie można im pomoc. Nie można dla nich zrobić nic ani z poczucia obowiązku, ani w odruchu rozpaczy, ani z największej nawet miłości.
Dobrze wiedziała, że bezczynność fatalnie wpływa na psychikę matki, ale nie mogła powierzyć jej prowadzenia domu ani pracy, do której dawniej przywykła. Matka nie była już tak ruchliwa i młoda, jak to sobie sama wyobrażała.
Oczywiście musi również wziąć pod uwagę, co powiedzą ludzie, kiedy się dowiedzą, że mając tak wysokie pobory, posłała starą matkę do pracy.
Nie musiała radzić się specjalisty, żeby wiedzieć, iż matkę trzeba koniecznie czymś zająć i ze praca jest tym jedynym ogniwem wiążących starych ludzi z życiem.
Był święcie przekonany, że każdy człowiek ma prawo błądzić, a nawet wracać myślami do wstydliwych wspomnień.
Od tak dawna chciał poznać jakiegoś lekarza z prawdziwego zdarzenia, który poważnie bierze ten żart, jakim jest leczenie ludzi.
Przecież każdy może zaświadczyć, jakie dobre życie miała ta stara kobieta u boku swej świętej córki, która obsypywała ją pieniędzmi. (…) Mówiła, jak Iza była dla niej dobra i pełna poświęcenia. Miała w Budapeszcie rajskie życie i chyba nie w głowie jej było zamieniać ten raj na piekło i opuszczać taka córkę!
Kochałem cię tak bardzo, jak nigdy już nie będę mógł ani chciał kochać nikogo. Kochałem cię bezkrytycznie. Zawsze ja należałem do ciebie, a nigdy ty do mnie. Byłaś daleko nawet wtedy, kiedy trzymałem cię w ramionach (…) Kiedy odkryłem twoje potworne samolubstwo, i to że dajesz z siebie tylko tyle, ile ci jest wygodnie i tylko to, co nie zakłóca twojej pracy – wybuchnąłem płaczem.
Jest przekonana, że przeszłość jest wrogiem teraźniejszości, a przecież teraźniejszość właśnie z tej przeszłości wyrosła.
Przy płonącym ogniu nie czuła się samotna nawet wtedy, kiedy była sama.
Znikło wszystko, co niegdyś z takim sprytem i dzięki niewyczerpanej pomysłowości zdołała uchronić przed druzgocącą zagładą. Nie ma już świadków walki, którą z taką fantazją prowadziła przeciw niszczycielskiej sile czasu.
Przecież dobrze wiedział, jakiego wyroku od niego oczekują. Oszalał, czy co? Miał taką dobrą posadę.
Wiele lat przeżyła wśród tych mebli. Razem z nią postarzały się i wyblakły. Każdy ma swoją własną historię.
Żałowała, że jej rzeczy przejdą w obce ręce, jakby to były żywe istoty, które po długiej, wiernej służbie zostają przepędzone.
Tylko dlatego pozwalał sobie czasem wobec niej na podobne złośliwości, bo mu było wstyd, że tak wysoko ją ceni.
Lecz ja nie pragnę ani przesadnej czułości, ani pomocy. Czy matka to wytrzyma? Czy ja to wytrzymam? Jak się to wszystko ułoży?
Cały wrzątek wylał się na plecy woziwody. Zaniesiono go do domu i aż do śmierci nie odzyskał przytomności. Przez te parę godzin życia wykrzykiwał tylko najgorsze przekleństwa.