cytaty z książek autora "Jacek Pulikowski"
Dziś rodzice mogą zgodnie z prawem zabić chore dziecko, jeżeli nie zdążyło się jeszcze urodzić, ale nie mogą dać dziecku klapsa, nawet gdy ono tego potrzebuje. Jaka w tym logika? Horror jakiś!
Kobieta potrzebuje od mężczyzny uznania, że tworzy piękno i dobro, że jest wrażliwa, dobra, piękna.
Złota rada dla wszystkich zapracowanych ojców cierpiących na brak czasu: Jeśli masz dwie sekundy w ciągu dnia dla dziecka, chłopca poczochraj po włosach, a dziewczynkę przytul - tak zbudujesz więź.
Więź małżeńska to podstawa. Podstawą dobrej rodziny jest dobre małżeństwo. Aby być dobrym ojcem, najpierw trzeba być dobrym mężem. Trzeba zacząć od więzi małżeńskiej!
Dziecko, które nie widzi w ojcu bohateraa, dziecko, które nie chce być takie, jak tata, które nie podziwia ojca, jest w jakimś sensie sierotą, bez ojca.
Małżeństwo to droga do świętości, przez budowanie więzi.
Czas dany jest dowodem miłości i ren czas ogromnie wpływa na poprawienie więzi.
Prawdziwa, głęboka i mądra religijność mężczyzny jest najlepszym zabezpieczeniem właściwego rozwoju religijności całej rodziny.
Dobra więź, mąż – żona to najlepsza inwestycja w wychowanie dzieci.
Przyjemność nie ma nawet bliskiego związku ze szczęściem.
Mężczyzna (...) Kiedy zaś będzie widział ważność swej funkcji przewodnika w wierze, będzie miał silne motywacje,by się dokształcać, pogłębiać rozumowanie wiary i życie wiarą.
W małżeństwie nie chodzi tylko o to, by mieć wspólne konto, lecz by mieć coraz bardziej podobną wizję świata, by tęsknić za tym samym, by troszczyć się o te same sfery.
-Czy pan nigdy nie myślał się rozwieść?
Dziadek popatrzył przeciągle na dziennikarza i mówi:
-Rozwieść się? Czyli odwołać złożoną przed Bogiem obietnicę troski o dobro żony? Zdradzić, zdezerterować? Nie. Nigdy nie myślałem o rozwodzie. Ale żeby zamordować żonę, to bardzo często.
Gdyby żadna kobieta nie zgodziła się na wolny związek, wszyscy mężczyźni grzecznie dorastaliby do małżeństwa i na kolanach prosili o rękę. Zatem, aby mężczyzna stał się dobrym mężem i ojcem w rodzinie, najpierw ma się stać pełnowartościowym facetem, odpowiedzialnym i zdolnym do miłości, czyli wyzwolonym z własnego egoizmu.
Tak,jak żony powinny odwoływać się do męskiej odpowiedzialności,aby małżonek stawał się coraz bardziejodpowiedzialny,tak samo winny odwoływać się do mądrości męża, by mobilizować go do wzrastania w niej.
Chcemy się trudzić na swoje szczęście, nie uwierzyliśmy reklamom, że istnieje szczęście za darmo.
Po to jest łaska sakramentu małżeństwa, żeby przerobić to, co jest po ludzku nie do przerobienia, żeby wytrzymać to, co jest po ludzku nie wytrzymania i żeby pokonać rzeczy naprawdę trudne.
Mężczyzna długo pozostaje pod wrażeniem jakie zrobił na kobiecie.
Całkowite poczucie bezpieczeństwa kobiety likwiduje niszczący miłość małżeńską lęk przed samym współżyciem. Krótko mówiąc, żony mężów odpowiedzialnych za życie poczęte swych dzieci nie odczuwają "bólu głowy" na samą myśl o współżyciu i są w pełni otwarte na ten sposób wyrażania miłości małżeńskiej.
Ludzie, którzy nie kochają nikogo, są bardzo nieszczęśliwi, choć może na zewnątrz nigdy tego nie okażą. Budują swoją wartość na wiecznym porównywaniu się z innymi: "O, ten garbaty, a tamten krzywy, ten koślawy, a tamten głupszy ode mnie".
Ci sami, którzy dzielnie walczą o życie robaczka i chronią skrzek żaby zielonej, oburącz podpisują się pod aborcją i eutanazją istot ludzkich?
Świat kreuje mężczyzn na supermenów, singielków, celebrytów... Podsuwa nam za wzór do naśladowania jakieś pokraczne, poplątane osobowości - ludzi, którzy ani ojcami nie są, ani do ojcowania się nie nadają. To nawet nie są prawdziwi mężczyźni! To czterdziesto-, pięćdziesięcio-, cześćdziesięcioletni chłopcy, którzy wiecznie się bawią.
Tak więc nie udawanie bezbłędnego, a umiejętność przeproszenia za własne błędy pozwala zachować twarz przed swoimi dziećmi i autorytet w ich oczach.
Tak więc kobiecą rzeczą jest nauczyć mężczyznę relacji miłości, a męską pilnowanie, by w tej relacji panował ład i by niekontrolowane uczucia jej nie wypaczyły i nie sprowadziły na manowce.
Dotyk jest ogromnie ważny w budowaniu więzi. Tylko co ma robić mężczyzna, który nigdy nie widział swojego taty przytulającego mamę? Jak ma się nauczyć dotyku? Jak zrozumieć, że to ważne? (...) Tymczasem współczesne dzieciaki jeszcze bardziej niż kiedykolwiek potrzebują widoku przytulających się rodziców. Dlaczego? Bo zewsząd są zasypywane obrazkami rozbitych rodzin, patologii, przemocy...
Jak budować relacje z dziećmi? Wykorzystaj siłę dotyku, patrz w oczy, błogosław swoje dzieci, poświęcaj czas, dawaj przykład pracą.
Drogie Panie, nie gaście ducha w waszych mężach! Nie zniechęcajcie ich! Niestety, duża część żon nie potrafi właściwie zareagować na nieporadne czasami starania mężczyzn. Potrafią powiedzieć: "No, niby mnie przytuliłeś, ale z jaką miną. Niby pocałowałeś, ale od niechcenia". W końcu będzie: niby tańczysz na rzęsach, ale nie na tych, co trzeba! Czasami pada zarzut, że niby coś robisz, ale się do tego przymuszasz. Ja bym chciała, byś tak sam z siebie... Litości! On tego w sobie nie ma, bo nie widział u ojca. Tak, on się do tego przymusza i to jest dowód jego miłości. Robi coś, czego nie umie, bo wie, że to "coś" jest dobre. Drogie Panie, za to należy się uczciwa wdzięczność. Co więcej, te gesty, do których się "przymusza", z pewnością go przemienią. Panie nie wiedzą, że gdy on gest przytulenia wykona tysiąc razy, to nie dość, że nabierze pewnej wprawy, to jeszcze autentycznie stanie się troskliwy i czuły.
Czyny przechodzą na sprawcę, czyny zewnętrznie się "uwewnętrzniają".
Istnieje tylko jedna recepta na szczęście: Rób to, co kochasz, ale pokochaj to, co dla Ciebie (i innych) jest dobre i co leży w Twojej naturze. To, do czego zostałeś stworzony i powołany. Słowem, bądź sobą w najmądrzejszym i najgłębszym tego słowa znaczeniu. Polub też to, czego nie kochasz, a co jest Twoją powinnością życiową. Co jest przypisane do Twojej roli, do powołania, które obrałeś w życiu.
Człowiekiem, który nie potrafi kojarzyć faktów, wnioskować, tworzyć ciągów przyczynowo-skutkowych, łatwo manipulować. Wystarczy mu powiedzieć, kto jest dobry, a kto jest zły, na kogo głosować, na kogo nie głosować, kto jest oszołomem, a kto jest światły. Robi się to dzisiaj na masową skalę, w wymiarze globalnym. Dyktuje się ludziom - w ramach poprawności politycznej - co mają myśleć. I... myślą, jak im każą. I bzdury najróżniejsze siedzą w głowach naprawdę niegłupich ludzi. Wierzą w kompletne niedorzeczności, które można by było z łatwością odrzucić już po chwili logicznego myślenia.