Syn Kubańczyka i Irlandki, dzieciństwo spędził na Brooklynie. Studiował anglistykę na słynnym Cornell University, gdzie miał okazję słuchać wykładów Vladimira Nabokova, ale nie skończył studiów – został zawieszony przez władze uczelni za udział w demonstracji studenckiej i chociaż wrócił później na studia, zrezygnował z nich tuż przed napisaniem pracy magisterskiej, w roku 1959. W Cornell poznał Thomasa Pynchona i zaprzyjaźnił się z nim do tego stopnia, że Pynchon został drużbą Fariny na jego ślubie; Farina pisywał też już wtedy do „Transatlantic Review” i „Mademoiselle”. Bywalec White Horse Tavern, ulubionej knajpy ówczesnych nowojorskich poetów, artystów i pisarzy, związał się ze środowiskiem muzyków z Greenwich Village, m.in. z Bobem Dylanem i Joan Baez (której siostrę, Mimi, poślubił – była to jego druga żona). Był świetnym muzykiem i wokalistą, komponował i nagrywał utwory w stylu folk, był także uważany za „protest singer”. Wydał trzy płyty, ostatnia ukazała się pośmiertnie. Jego przyjaźń z Dylanem jest głównym tematem znakomitej książki Davida Hajdu Positively 4th Street: The Lives and Times of Joan Baez, Bob Dylan, Mimi Baez and Richard Farina (której wydanie planujemy w przyszłości w serii „Twarze kontrkultury”). Zginął w wypadku motocyklowym dwa dni po opublikowaniu swojej pierwszej i jedynej powieści – jechał jako pasażer na motocyklu z przygodnie poznanym na przyjęciu mężczyzną. Został pochowany w Monterey w Kalifornii, a jego prosty nagrobek zdobi duża hippisowska „pacyfa”. Joan Baez nagrała potem upamiętniający Farinę słynny utwór Sweet Sir Galahad, a wdowa po nim zebrała i opublikowała pozostałe w archiwach męża wiersze i opowiadania pod tytułem Long Time Coming and a Long Time Gone, drugą książkę Fariny.
Jedyna książka przedwcześnie zmarłego Fariny (swoją drogą przyjaciela Boba Dylana i szwagra Joan Baez). Mój kolega, kiedy rozmawiałam z nim o tej książce, powiedział "Wiesz, próbowałem, ale chyba byłem za mało pijany". Ja czytając "Wszystko się spieprzyło..." byłam już po lekturze "Nagiego lunchu" i kilku innych książek w tym typie, więc przebrnęłam, ale muszę przyznać, że książka jest nieco "na haju", nie dla osób, które lubią poukładaną akcję.
W głównym bohaterze, Gnossosie Pappadopoulisie, który staje się duszą buntu na jednej z amerykańskich uczelni, upatrywano starszą o kilka lat wersję Holdena Caulfielda, głównego bohatera "Buszującego w zbożu", a w siostrze Fang - siostrę Ratched z "Lotu nad kukułczym gniazdem".
Nie rozumiem "fenomenu" tej powieści. Grafomański styl, opis pustych osób uważających się za buntowników, którzy dzięki swojemu niepodporządkowaniu się zasadom sądzą, że są wolnymi. Wolność polegająca na zniewoleniu narkotykami, seksem, alkoholem. Doprawdy, cudowna. Jak cała ta książka, którą w męczarniach wreszcie zakończyłam czytać. (przeklinam zatem moją cechę, że jak zacznę książkę czytać, muszę ją skończyć). Zdecydowanie nie polecam.