Najnowsze artykuły
- ArtykułyDzień Bibliotekarza i Bibliotek – poznajcie 5 bibliotecznych ciekawostekAnna Sierant12
- Artykuły„Kuchnia książek” to list, który wysyłam do trzydziestoletniej siebie – wywiad z Kim Jee HyeAnna Sierant1
- ArtykułyLiteracki klejnot, czyli „Rozbite lustro” Mercè Rodoredy. Rozmawiamy z tłumaczką Anną SawickąEwa Cieślik2
- ArtykułyMatura 2024 z języka polskiego. Jakie były lektury?Konrad Wrzesiński8
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Marc Laidlow
1
7,1/10
Pisze książki: fantasy, science fiction
Ten autor nie ma jeszcze opisu. Jeżeli chcesz wysłać nam informacje o autorze - napisz na: admin@lubimyczytac.pl
7,1/10średnia ocena książek autora
69 przeczytało książki autora
157 chce przeczytać książki autora
0fanów autora
Zostań fanem autoraKsiążki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Najnowsze opinie o książkach autora
Kroki w nieznane. Almanach fantastyki 2013 Kir Bułyczow
7,1
„Jest taki dzień, bardzo ciepły, choć grudniowy…”. Co prawda Seweryn Krajewski śpiewał o Wigilii Bożego Narodzenia, jednym z najbardziej pozytywnie kojarzonych dni w naszym kręgu kulturowym, jednak nie mogę się oprzeć wrażeniu, że od wielu lat taką „gwiazdką” dla polskich miłośników fantastyki jest przypadająca zwykle w grudniu premiera kolejnego tomu Kroków w nieznane. Od wznowienia serii dziewięć lat temu doroczne Almanachy fantastyki przyzwyczaiły do wysokiego poziomu prezentowanych w nich tekstów, znajdując się nieodmiennie wśród premier książkowych najbardziej oczekiwanych przez fantastów. Nie inaczej jest w roku 2013. Redagujący zbiór Mirek Obarski przyznał co prawda we wstępie, iż w ostatnim okresie stworzenie wyboru ciekawego, zróżnicowanego i reprezentatywnego dla światowej fantastyki jest coraz trudniejsze, stąd też wyraźne poszukiwanie nowych kierunków, sięganie po teksty trochę starsze lub równie ważne zwrócenie uwagi na teksty publikowane w zagranicznych magazynach sieciowych.
Kroki… Anno 2013 otwierają dwa opowiadania być może nieco starsze, wyraźnie jednak wpisujące się w trendy charakterystyczne dla współczesnej fantastyki, jak zombie, czy apokalipsa. Michael Swanwick w Martwych prezentuje sugestywną, mocną wizję przyszłości, w której w wokół ożywionych ciał tworzy się swoisty biznes. Na tym tle, jak to u Swanwicka, zaprezentowani są żywi, mocni bohaterowie, co skutkuje dobrym, emocjonalnym tekstem. Podobne emocje widoczne są w przypadku jeszcze starszego, bo przeszło dwudziestopięcioletniego tekstu pióra Kira Bułyczowa. Zeznania Oli N. pełne są niepokoju, wręcz strachu przez nieznanym. Klasyczny motyw powolnej apokalipsy, ubrany w nieco już trącącą myszką późno radziecką scenografię, jest może sam w sobie ciekawy, jednak na tle całego zbioru wyróżnia się raczej in minus, będąc kanwą dla tekstu co najwyżej przeciętnego.
W następnej kolejności dostajemy za to najlepszy tekst tegorocznego Almanachu – doskonałe Mapy zostawmy innym pióra K.J. Parker(a?). Ta dość obszerna nowela fantasy, osadzona w tym samym świecie co np. Składany nóż i Młot, bierze za temat motyw odkryć geograficznych i kolonizacji świata. W połączeniu z ciekawie skonstruowaną intrygą, odpowiednią ilością zwrotów akcji, a także umiejętnie prowadzoną narracja skutkuje jednym z najlepszych premierowych tekstów opublikowanych w Polsce w tym roku, świetnym przykładem wciągającej, rozrywkowej fantasy.
Zupełnie inne oblicze fantastyki prezentuje w Lotnym Marc Laidlaw. Znacznie bardziej nastrojowy, wręcz kameralny tekst o bezwzględnej eksploatacji niezwykłego chłopca znów pokazuje bardziej emocjonalne i literackie oblicze konwencji. Podobnie zresztą Szczęśliwy człowiek Jonathana Lethema – oba te teksty flirtują z literackim głównym nurtem, fantastykę traktując raczej jako instrumentarium pozwalające na eksplorację obranego tematu niż jako konstrukcyjną bazę tekstu. Wizja spersonalizowanego piekła i mniej lub bardziej regularnych cykli powrotów duszy do ciała robi bardzo dobre wrażenie, co w połączeniu z mocnym, choć nieco przewidywalnym zakończeniem, owocuje kolejnym zasługującym na wyróżnienie tekstem.
Na słowa uznania zasługuje także Sierżant Chip Bradleya Dentona. Dość proste w swoim zamyśle opowiadanie zwraca uwagę przede wszystkim interesującym zabiegiem prowadzenia narracji z perspektywy technologicznie zmodyfikowanego psa jednostki K-9. Ta zabawa perspektywą nie tylko pozwala zaintrygować czytelnika mało oczywistym sposobem postrzegania rzeczywistości, ale także wprowadza do poważnego w zasadzie tekstu, nieco dystansu i humoru. Podobny schemat widoczny jest także w kolejnym opowiadaniu. Broń promieniowa – love story Jamesa Alana Gardnera to tekst, który pod płaszczykiem lekkiej historii miłosnej podejmuje temat wolnego wyboru i możliwości kształtowania własnego losu. Efekt można uznać za co najmniej przyjemny.
W Krokach w nieznane 2013 znalazło się miejsce dla dwóch tekstów spod znaku fantasy. Drugim z nich jest nowela pt. Nowa dusza cesarza autorstwa Brandona Sandersona. Tekst (wg samego autora) osadzony w świecie znanym z Elantris od pierwszych stron intryguje nakreśleniem intrygi i konsekwentnym budowaniem napięcia. Znakomity jest przede wszystkim sam pomysł na magię, opartą na duszach osób czy przedmiotów, a także ich ewentualnym fałszowaniu. W quasi-chińskiej scenografii, w cieniu rozgrywki o władzę toczy się znakomita opowieść o poszukiwaniu esencji jednostkowej tożsamości. Nagrodzona Hugo nowela jest kolejnym znakomitym przykładem na to, iż na gruncie fantasy nie wszystko zostało jeszcze powiedziane, a autorzy spod znaku chyba najbardziej komercyjnie nastawionej konwencji w ramach współczesnej fantastyki także są w stanie zaproponować teksty niebanalne.
Kolejnym z tekstów składających się na tegoroczny wybór Mirka Obarskiego jest Gołąbek Julii Zonis. Prawdę mówiąc, nie potrafię zrozumieć fenomenu rosyjskiej pisarki. Jest to drugi jej tekst opublikowany w zbiorach z tej serii; drugi, który w zasadzie niczym nie zachwyca. Jasne, lekka, przesycona rosyjskim klimatem historyjka może się podobać miłośnikom fantastyki zza naszej wschodniej granicy, jednak trudno mi odbierać to opowiadanie jako coś więcej niż ukłon w stronę tej części literackiej publiczności.
Trochę ciekawiej prezentuje się kolejne opowiadanie, a mianowicie Puste przestrzenie autorstwa Grega Kurzawy. Ciężka, wręcz depresyjna historia będąca klasycznym w swej wymowie science fiction, podejmującym temat ułomności człowieka skonfrontowanego z potęga kosmosu. I choć to krótkie opowiadanie w zasadzie nie wyróżnia się niczym specjalnym poza faktem bycia przedstawicielem klasycznej fantastyki „kosmicznej”, robi całkiem niezłe wrażenie i nie pozwala zapomnieć o korzeniach gatunku.
Znacznie mniej oczywisty jest Jagannath Karin Tideback. Na uwagę zasługuje to opowiadanie choćby ze względu na dość egzotyczne (jak na nasz rynek wydawniczy) pochodzenia autorki. „I cóż, że ze Szwecji?” chciałoby się zapytać. Ano nic, co nie zmienia jednak faktu, iż organiczne obrazy i specyficzny klimat, jaki udało się Tideback stworzyć, potrafią zapaść w pamięć na długi czas. A to na tle większości publikowanych u nas opowiadań rzadka cecha.
W zupełnie inną stronę poszedł w swoim tekście John Kessel. Wielkie marzenie jest swoistym hołdem oddanym postaci Raymonda Chandlera. Choć autor bardzo głęboko sięga do biografii ojca czarnego kryminału i gra z mało znanymi faktami jego dotyczącymi, rezultat jest co najwyżej dobry. Tekst intryguje raczej pomysłem niż wykonaniem i zainteresuje przede wszystkim tych, którzy mają jako taką wiedzę na temat życia i twórczości „ojca” Philipa Marlowe’a.
Na podobną bolączkę cierpi zresztą zamykająca najnowsze Kroki w nieznane nowela Założyciel Orsona Scotta Carda. Stanowi ona bowiem spin-off (żeby nie napisać fan-fic) cyklu Fundacja Isaaca Asimova. Zamieszczenie tego tekstu w tegorocznym Almanachu stanowi w moich oczach wyraźny ukłon względem miłośników twórczości Asimova, swoistą próbę przypomnienia jego monumentalnego dzieła kolejnemu pokoleniu miłośników science fiction i wykorzystanie okazji do opublikowania po polsku tekstu, który w innych okolicznościach miałby niewielkie szanse na ukazanie się w Polsce drukiem. Swoje robi także nazwisko bardzo popularnego u nas Carda. Niestety, Założyciel jest tekstem bardzo hermetycznym, raczej kiepsko się broniącym bez kontekstu Fundacji. Ci, których intryguje nieco światła rzuconego na kulisy powstania Drugiej Fundacji będą pewnie zadowoleni, jednak w ogólnym rozrachunku trudno postrzegać tę nowelę jako hołd złożony Asimovowi przez Carda. To, co chyba najbardziej godne uwagi, to umiejętne połączenie stylu jednego z ojców science fiction z charakterystyczną manierą pisarską autora Gry Endera, widoczną szczególnie w charakterystycznym eksploatowaniu wątków damsko-męskich. Tekst zamykający wybór Mirka Obarskiego traktuję raczej jako intrygującą literacką ciekawostkę niż utwór mający stanowić wartość samą w sobie.
Podsumowując, muszę stwierdzić, że Kroki w nieznane 2013 są zbiorem udanym przede wszystkim za sprawą tekstów w konwencji fantasy. Nowele Parker(a?) i Sandersona zdecydowanie wybijają się na tle pozostałych tekstów, jednak biorąc pod uwagę fakt, iż stanowią przeszło jedną trzecią objętości antologii jest to aż nadto, by uznać tegoroczną odsłonę za godną polecenia. Tym bardziej, że jej lektura stanowi okazję do zapoznania się z tekstami pisarzy niepublikowanych w Polsce zbyt często. To także niewątpliwy plus tej książki – sięganie do nowych źródeł, przypominanie tekstów starszych, choć wpisujących się w trendy panujące we współczesnej fantastyce. Pozostaje tylko mieć nadzieję, iż pracując nad antologią przyszłoroczną Mirek Obarski znów będzie mieć problem z wyborem tekstów, jednak tym razem będzie on wynikał z bogactwa, jakim obdarzy nas światowa fantastyka w najbliższych miesiącach.
Recenzja pierwotnie opublikowana na portalu Fantasta.pl i blogu www.rybieudka.blogspot.com
Kroki w nieznane. Almanach fantastyki 2013 Kir Bułyczow
7,1
1. Michael Swanwick "Martwi" (ocena 5/10)
Ograne schematy fantastyki socjologicznej - posthumanistyczna przyszłość ludzkości, gdzie człowiek we wszystkich aspektach życiowych (praca, seks, estetyka nawet) zastępowany jest przez zombie. Swanwick nie wnosi nic nowego do tej konwencji.
2. Kir Bułyczow "Zeznania Oli N." (ocena 4/10)
Początek jest intrygujący i wciągający, zagadka Ogników budzi zainteresowanie i tworzy zachętę do dalszej lektury w celu uzyskania odpowiedzi na pytania związane z czym, po co i dlaczego te całe Ogniki się pojawiły. Jak to jednak zwykle bywa z tego typu opowieściami "Zeznania Oli N." szybko zamieniają się w niezbyt błyskotliwą, toporną wręcz demagogię środowiskowo-społeczną, a wyjaśnienie zagadki Ogników zakrawa na zwyczajną kpinę.
3. K.J.Parker "Mapy zostawmy innym" (ocena 5/10)
A jednak rozczarowanie mocno reklamowaną i powszechnie zachwalaną minipowieścią Parker/a. Przez pierwszą połowę styl autora/ki stanowi miły powiew świeżości i sprawia, że chce się więcej. Tam jednak gdzie dużo gadania dla samego gadania służyć ma wprowadzeniu w akcję i bohaterów i ten styl się sprawdza, to już w miejscu, gdzie powinno nastąpić rozwinięcie i kulminacja fabuły, ta nieustanna paplanina autora/ki zwyczajnie zawodzi i nie wynagradza niedostatków fabuły takich jak brak puenty, zwrotów akcji, zaś to co ma zaskakiwać jest zaskakująco mdłe i nieciekawe. Osnowa fabularna (taki quasi-piracki klimacik poszukiwania eldorado) jest intrygująca i wiele obiecuje, stąd może moje rozczarowanie ostatecznym efektem.
4. Marc Laidlaw "Lotny" (ocena 1/10)
Nie wiem, co to było, ale było wyjątkowo słabiutkie. Omijać szerokim łukiem.
5. Jonathan Lethem "Szczęśliwy człowiek" (ocena 5/10)
Typowe opowiadanie, w którym puentą ma być odkrycie sensu świata przedstawionego. Niestety łopatologia motywu przewodniego sprawia, że od momentu pojawienia się na scenie tytułowego szczęściarza można się łatwo domyślić, o co biega z tym całym piekłem. Zatem końcówka, zamiast walić między oczy szokującą puentą, zwyczajnie rozczarowuje.
6. Brandon Sanderson "Nowe szaty cesarza" (ocena 6/10)
Kto przeczytał wyśmienitą i rozciągniętą na ponad 2 tysiące stron trylogię "Mistborn" tego "Nowe szaty cesarza" nie powalą na kolana. W "Mistborn" był motyw metali dających bohaterom supermoce, tutaj główna bohaterka zajmuje się kształtowaniem formy rzeczy poprzez swego rodzaju modyfikowanie ich duszy. Nie przekonała mnie ta wizja szczerze mówiąc, doceniam koncept autora, ale ani przez chwilę nie uwierzyłem w taki świat przedstawiony, nawet jeżeli przyjąć, że to tylko fantasy. Lepiej idea formowania materii przez świadomość wypadła Jackowi Dukajowi w "Innych pieśniach".
Dobre czytadło od Sandersona, ale nic ponadto.
7. James Alan Gardner "Bron promieniowa - love story" (ocena 9/10)
Najlepsze opowiadanie tego tomu Kroków. Genialny i oryginalny pomysł wyjściowy, potem jego wyśmienita realizacja, zabrakło tylko jakiegoś równie dobrego zakończenia, które jest co najwyżej poprawne. Alan Gardner autentycznie wciągnął mnie w swoją historię, nieskomplikowaną, banalna wręcz, ale mającą w sobie ten pierwiastek wyjątkowości. Mocna rzecz, polecam gorąco tę nowelę każdemu fanowi dobrej literatury.
8. Julia Zonis "Gołąbek" (ocena 3/10)
Typowy badziewny produkt mizernej fantastyki zza Buga. Ani be, ani me, ani kukuryku, nieczytelny świat przedstawiony, anonimowi i mało interesujący bohaterowie, wątek fabularny rozwodniony i nudny jak flaki z olejem, no i przewidywalne zakończenie. Myśli przewodniej, morału nie stwierdziłem.
9. Grek Kurzawa "Puste przestrzenie" (ocena 6/10)
Mam problem z tym opowiadaniem. Z jednej strony klimatyczny świat przedstawiony i dosyć ciekawa fabuła, z drugiej strony wszystkiego jest tutaj za mało - za krótkie, zbyt szkicowe i sterylne, zakończenia jakby brak, za mało wyrazistości, a atak obcych totalnie nieczytelny. Szkoda, bo potencjał opowiadanie Kurzawy ma przeogromny.
10. Karin Tidbeck "Jagannath" (ocena 7/10)
Drugie najlepsze opowiadanie tomu, dałbym ocenę wyższą, gdyby zakończenie było bardziej wyraźne. Sama historia jednak dosyć oryginalnie przedstawiona i klimatyczna.
11. Orson Scott Card "Założyciel " (ocena 2/10)
Card oczywiście w swoim stylu męczy bułę i manifestuje swoje mormońskie wizje wszechświatów. Mam nadzieję, że cykl Asimova nie jest napisany w takim samym stylu, bo się chyba potnę. 100 strony drętwej gadaniny, pitolenia o ogniach świętego Elma i tęczach na Placu Zbawiciela. Namęczyłem się strasznie od tego filozofowania, fantastyka sprowadzona do taniego moralizatorstwa. Do tego w sposób nachalny i obrzydliwy promowana manipulacja drugim człowiekiem dla osiągnięcia celów "wyższego rzędu". Oczko wyżej jedynie za świat Fundacji.
12. Bradley Denton "Sierżant Chip" (ocena 6/10)
Pomysł dosyć prostacki i trącący literaturą kanapową, ale na szczęście sprawna realizacja i utrzymanie tempa akcji sprawiają, że 50 stron szybko przemija, a sama historia pozostawia przyjemne wrażenia.
13. John Kessel "Wielkie marzenie" (ocena 3/10)
Eee, słabe to to. Jakaś próba złożenia hołdu Raymondowi Chandlerowi, ale wyszło trochę na bakier. Fantastyka sprowadza się tutaj do bliżej niesprecyzowanego oddziaływania tego pisarza na rzeczywistość, kreowanie wydarzeń wedle własnej wyobraźni. Taka insza wersja formowania materii przez wolę. Kobiety giną tutaj hurtowo, a faceci gapią się na siebie i zastanawiają, o co chodziło Kesselowi, że ich w to wszystko wplątał.
Reasumując, bywały już Kroki w Nieznane zdecydowanie lepsze, ot chociażby te z 2010 roku.