Najnowsze artykuły
- ArtykułyWeź udział w akcji recenzenckiej i wygraj książkę Julii Biel „Times New Romans”LubimyCzytać1
- ArtykułySpotkaj Terry’ego Hayesa. Autor kultowego „Pielgrzyma” już w maju odwiedzi PolskęLubimyCzytać2
- Artykuły[QUIZ] Te fakty o pisarzach znają tylko literaccy eksperciKonrad Wrzesiński18
- ArtykułyWznowienie, na które warto było czekaćInegrette0
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Karolina Pastuszak
2
6,2/10
Pisze książki: literatura obyczajowa, romans, literatura piękna
Ukończyła dziennikarstwo na Uniwersytecie Warszawskim i przez kilka lat pracowała w różnych redakcjach. Marzycielka i optymistka, dla której szklanka zawsze jest w połowie pełna. Ambitna i wymagająca przyznaje, że wrodzony perfekcjonizm trochę utrudnia jej życie. Mówi o sobie, że jest prawdziwą szczęściarą – ma najwspanialszego męża na świecie, grono wiernych przyjaciół i jest „mamą” cudnego, czekoladowego labradorka. Uwielbia podróże, najchętniej wracałaby do domu tylko po to, żeby przepakować walizkę. Pisanie jest dla niej antidotum na wszystkie pochmurne dni i nudę. Czerpie z życia pełnymi garściami, bo przecież każdy dzień możemy przeżyć tylko raz.http://
6,2/10średnia ocena książek autora
185 przeczytało książki autora
215 chce przeczytać książki autora
0fanów autora
Zostań fanem autoraKsiążki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Najnowsze opinie o książkach autora
Ups... No to wpadłam! Karolina Pastuszak
6,1
Autorki nie znałam wcześniej, a na książkę skusiłam się, bo zaciekawił mnie opis, który znajdziemy na okładce. Nie wiedziałam czego mogę się spodziewać, nie znałam też stylu pisania autorki, ale zaryzykowałam i naprawdę nie żałuję!
Już na wstępie mogę napisać, że książka tak bardzo mnie wciągnęła, że przeczytałam ją w jakieś dwie albo trzy godziny. Odłożyłam ją tylko na chwilę, aby zrobić sobie herbatę. I wie, że z wielką przyjemnością sięgnę po inne książki tej autorki.
Marisa Alacron Martinez jest początkującą dziennikarką. Na początku parzyła kawę, a teraz do jej zadań należy między innymi pisanie horoskopów, czy prognozy pogody. Niestety jest to mało ambitne zajęcie , ale wiadomo każdy musi od czegoś zacząć. W końcu szczęście się do niej uśmiecha i zostanie wezwana do szefowej – redaktor naczelnej. Ta oświadcza jej, że została wybrana, aby zrobić relację oraz napisać artykuł z balu charytatywnego. Marisa jest zachwycona powierzonym jej zadaniem! W głowie układa plan działania, nawet ubiera się stosownie do sytuacji, mimo iż jest tylko dziennikarką i wcale nie musi stroić się w piękną suknię. Z radością i wewnętrzną dumą zjawia się we wskazanym miejscu. Już na samym początku zostaje rozczarowana postawą ochroniarzy. Oni wiedząc, że kobiet jest z prasy lokują ją w miejsce przeznaczone dla takich osób jak ona. Przypięty identyfikator odstrasza zebrane towarzystwo, a co gorsza widok jaki ma na całość nie jest najlepszy. Nagle wpada na pomysł, aby nawet i z racji swojego eleganckiego stroju wmieszać się w tłum. Liczy, że dzięki temu będzie miała większe szanse na wykonanie wspaniałego wywiadu jak i zdjęć.
Niestety ale Marisa nie ma tyle szczęścia i zostaje przyłapana przez Agustina Carrera Riosa, który okazuje się być synem organizatora tego balu. Mężczyzna kpi z dziennikarki, próbuje ośmieszyć ją, jednocześnie składając propozycję, by udała się z nim do biblioteki, która znajduje się na piętrze. Ta propozycja jest tak kusząca, szczególnie ze względu, że własna biblioteczka jest jednym z największych marzeń Marisy. Co więc robi kobieta? Oczywiście zgadza się, po czym będąc już na miejscu, zostaje na chwilę sama. Wtedy wydarza się coś, co zmieni jej życie.
W oczekiwaniu na Agustina podchodzi do okna i wtedy zauważa coś, czego nie powinna – staje się świadkiem morderstwa, a co gorsza jeden z ochroniarzy zauważa ją. Marisa o wszystkim informuje mężczyznę, który zabrał ją w to miejsce. Ten nie wiele myśląc obiecuje, że uchroni ją przed śmiercią. Jak to zrobi? Postanawia wywieźć ją z kraju oraz załatwia jej nową tożsamość.
Dlaczego Agustin pomaga Marisie? Czy ma jakiś ukryty plan w tym? Przecież naraża również i swoje życie. Jak zakończy się cała historia? Kto przeżyje a kto nie? Na te pytania nie odpowiem wam, ale zachęcam do przeczytania książki.
Karolina Pastuszak napisała naprawdę wciągającą historię. Co prawa często nie rozumiałam zachowania głównej bohaterki, ale przecież… to tylko fikcja literacka. Według mnie to idealna książka na jesienne wieczory. Oczywiście polecam!
Ups... No to wpadłam! Karolina Pastuszak
6,1
Czasem jestem zwyczajnie zmęczona moimi ulubionymi gatunkami i sięgam po książki, których normalnie bym nie wybrała. Smętna i deszczowa listopadowa pogoda skłoniła mnie do wytypowania Karoliny Pastuszak i jej Ups... No to wpadłam! Miałam nadzieję na lekką, zabawną i przyjemną lekturę.
Młoda dziennikarka Marisa, a właściwie początkująca dziennikarka, bo trudno uważać za istotny wkład pisanie dla gazety analiz układu planet i wiadomości co spotka danego dnia Koziorożca czy inny znak zodiaku, dostaje zlecenie fotorelacji z imprezy w domu pewnego celebryty. Nie zważając na fakt, że dziennikarze mieli tam wyznaczoną swoją strefę, postanowiła wymknąć się do innych pomieszczeń, by stamtąd zrobić niezapomnianą sesję zdjęciową, która miała stać się przepustką do wielkiej kariery. Jak to zwykle bywa, desperacja idzie w parze z pechem. Na swoje nieszczęście była świadkiem sceny, której nie powinna oglądać – mimo woli widziała zabójstwo. Zauważona przez oprawców musiała zwiewać, by ratować życie. W ucieczce pomaga jej przystojny, arogancji syn gospodarza imprezy, którego ojciec, jak się poniewczasie okazało, był szefem mafii. Na czarnej liście oprócz Marisy znalazł się też jego syn Augustin, ponieważ odmówił udziału w likwidacji problemu, jakim się stała kobieta. Młodzi, uciekając, zmieniają tożsamość, kraje, mieszkania i ubrania jak rękawiczki i szukają wyjścia z całej tej niebezpiecznej sytuacji. Czy jednak rzeczywiście mogą sobie w pełni ufać?
Ups... No to wpadłam! to lekka, przyjemna, trochę groteskowa, momentami zabawna i niezobowiązująca lektura. Uroku dodają jej lekkie i czasem dowcipne dialogi. Zabraknie przy niej głębszej refleksji, nie można się też spodziewać finezji względem wątku romantycznego, no bo wiadomo, jak to w tego typu książkach bywa. Naiwna i niefrasobliwa Marisa momentami drażniła mnie nie gorzej niż Augustina. Kreacja bohaterów również średnio przypadła mi do gustu, wydawali się bez wyrazu, płascy a ich zachowanie czasem niekonsekwentne i nielogiczne. Spodobała mi się natomiast prostota pomysłu wyratowania bohaterów z opresji. Autorce udało się to ładnie i zgrabnie wymyślić. Zakończenie jest jednak do bólu przewidywalne.
Rozpoczynając lekturę, nie miałam wygórowanych oczekiwań. Chciałam odrobiny rozrywki, odprężenia i odmóżdżenia. Pod tym względem książka sprawdziła się idealnie. Co prawda jest schematyczna, momentami niedopracowana, ale i tak miło się czytało. Odprężała po całym dniu pracy i masie obowiązków domowych. Ups... no to wpadłam! doskonale sprawdzi się jako odskocznia od kryminałów czy typowych obyczajówek, ale trzeba ją traktować z przymrużeniem oka i tylko jako jednorazową rozrywkę, bo inaczej można się rozczarować.
Za możliwość zapoznania się z treścią książki dziękuję Wydawnictwu Prozami.