Najnowsze artykuły
- ArtykułyTu streszczenia nie wystarczą. Sprawdź swoją znajomość lektur [QUIZ]Konrad Wrzesiński26
- ArtykułyCzytamy w weekend. 10 maja 2024LubimyCzytać402
- Artykuły„Lepiej skupić się na tym, żeby swoją historię dobrze opowiedzieć”: wywiad z Anną KańtochSonia Miniewicz2
- Artykuły„Piszę to, co sama bym przeczytała”: wywiad z Mags GreenSonia Miniewicz1
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Richard Dooling
1
5,7/10
Pisze książki: kryminał, sensacja, thriller
Ten autor nie ma jeszcze opisu. Jeżeli chcesz wysłać nam informacje o autorze - napisz na: admin@lubimyczytac.plhttp://
5,7/10średnia ocena książek autora
248 przeczytało książki autora
71 chce przeczytać książki autora
0fanów autora
Zostań fanem autoraKsiążki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Szpital Królestwo. Dzienniki Eleanor Druse
Richard Dooling
5,7 z 176 ocen
310 czytelników 16 opinii
2006
Najnowsze opinie o książkach autora
Szpital Królestwo. Dzienniki Eleanor Druse Richard Dooling
5,7
Ta książka to dobre czytadło na czas podróży, ale niestety nic więcej. Mroczny klimat nawiedzonego szpitala, z makabrycznymi lekarskimi praktykami w tle, zagubiony duch dziewczynki, pojawiający się na przemian z upiorem sadystycznego chirurga, a to wszystko okraszone czarnym humorem i odrobiną ezoteryki. Da się to czytać, ale jedynie jako lekką, niezobowiązującą lekturę rozrywkową. Nie jest to żadna powieść grozy rodem z Kinga, czy horror jak z Mastertona. Dobrze o tym wiedzieć, zabierając się za lekturę...
Poza tym denerwująco dużo tu niedomówień, jakby autor zostawiał sobie pole manewru do napisania kolejnej części tych "dzienników". Nie udało się bowiem wytłumaczyć do końca dramatycznych wspomnień z przeszłości głównej bohaterki, nie udało się zidentyfikować ducha dziewczynki, ani tym bardziej - wyzwolić go od konieczności nawiedzania szpitala. Równocześnie pojawiło się więcej znaków zapytania: nastolatek, który zginął w pożarze, tragedia w fabryce, zbudowanej na długo przed powstaniem w tym samym miejscu szpitala, postać neurochirurga, który miał być niejako nowym wcieleniem tego sadystycznego, który eksperymentował na pacjentach w czasach przedwojennych... To wszystko sprawia, że książkę zamyka się po skończonej lekturze z ogromnym poczuciem niedosytu. Z poczuciem, że fabuła urwała się w momencie, gdy zaczęło się robić ciekawie. A do bardzo wkurzające uczucie...
Szpital Królestwo. Dzienniki Eleanor Druse Richard Dooling
5,7
„Szpital Królestwo” – brzmi dziwnie? Bo też wszystko w tej książce jest dziwne. I na nic zdadzą się empiryczne próby definiowania tego, co niedefiniowalne. Zacznijmy jednak od początku.
Już na wstępie tej niezwykłej lektury poznajemy jej nietuzinkową bohaterkę od jak najoryginalniejszej strony. Charyzmatyczna Eleonor Druse [Sally] jest emerytowaną profesor psychologii ezoterycznej, całe jej życie wypełnia wiara w zjawiska nadprzyrodzone i niewytłumaczalne. W swoistym prologu powieści – liście adresowanym do Stephena Kinga kreśli wstępny obraz intrygi, na którą czytelnicy powinny być przygotowani. Warto dodać, iż jest to intryga, której sedno umknęło nauce i tylko Eleonor, ze swoimi paranormalnymi zapatrywaniami jest w stanie odkryć przyczynę dziwnych zjawisk, które znajdują swe miejsce w jej otoczeniu. Tajemnica, której korzenie tkwią głęboko w przeszłości tejże zacnej staruszki, daje o sobie znać w stosunkowo upiornych okolicznościach, bowiem pewnej piątkowej nocy, 13 grudnia 2002 roku. Co więcej, dzieje się to przy pełni księżyca.
Z czystym sumieniem mogę orzec, że wszystko takie właśnie jest w tej powieści; enigmatyczne, niepokojące i nieprzypadkowe. Działań, wydarzeń i czasu, w którym się odbyły nie determinuje przypadek; za wszystkim stoi wyższa konieczności, jakiś zawoalowany cel. Pamiętnej nocy Sally dowiaduje się, iż do [tytułowego, bądź co bądź] Szpitala Królestwo trafia w niepokojącym stanie jej przyjaciółka z dzieciństwa – Madeline Kruger. Kobieta usiłowała popełnić samobójstwo, a gdy ją odratowano zaczęła – jak sądzą wszyscy dokoła – bredzić bez sensu. Pośród nieokreślonego myślotoku pojawiła się zaledwie jedna sensowna wzmianka – dotyczyła ona Eleonor. Rezolutna starsza dama postanowiła więc niezwłocznie odwiedzić dawną znajomą. Niestety, gdy przybyła na miejsce okazało się, że Madeline po raz drugi targnęła się na własne życie – tym razem skutecznie. Okoliczności tej enigmatycznej śmierci pozostają jednak niejasne. I, warto nadmienić, nie jest to ostatnie takie zejście w tej książce.
„Szpital Królestwo. Dzienniki Eleonor Druse” to dość specyficzna lektura. Zachwycają w niej niezwykle plastyczne opisy, które nie tylko zapadają w pamięć na długo, ale wręcz nie dają się stamtąd wyrzucić, a także sugestywne obrazy, odmalowywane przez autorkę piórem wcale nie gorzej, niż przez wytrawnego malarza z pomocą pędzla. Pod dostatkiem jest obrazoburczych, a zarazem niezwykle trafnych metafor. Nie sposób nie wspomnieć przy tej okazji o zaskakującym poczuciu humoru, ujawniającym się w pamiętniku starszej damy, które mnie osobiście nader odpowiada. Czuję się zobowiązana napisać, iż nie jest to powieść przeznaczona dla każdego rodzaju odbiorców. Chłodny i racjonalny umysł, którego głównym atutem jest precyzyjna analiza faktów nie znajdzie pożywki w tej książce.
„Szpital Królestwo” to nadzwyczaj nastrojowa lektura, obfitująca jednak w opisy określone jednym słowem; mistycyzm. Znajdujemy tam niespokojne dusze, błąkające się po zakątkach upiornego szpitala, w którym dokonały swego żywota i inne, będące kwintesencją zła, niewytłumaczalne zjawiska, nawiedzone miejsca, wyraźnie emanujące negatywną energią, ale także hołdowanie anachronicznym przesądom, czy przedchrześcijańskim wierzeniom. Dwie ostatnie kwestię w trakcie lektury działały na mnie odrobinę drażniąco, jednak rekompensata w postaci transcendentnych wizji oraz obrazów ukazanych tak sugestywnie, że czytelnika w trakcie lektury zdaje się owionąć lodowaty chłód, zupełnie mnie satysfakcjonuje. Nie mogę jednak napisać tego samego o zakończeniu dzienników. Oczekiwałam silnego akcentu, podczas gdy finał wydał mi się zwyczajnie nijaki.
„Szpital Królestwo. Dzienniki Eleonor Druse” należą do książek kontrowersyjnych, które łatwo wyśmiać, albowiem dotykają sfery ponadnaturalnej. Tego typu lekturę nietrudno nazwać absurdalną, czy też pozbawioną znamion realizmu. Jednak niezależnie od tego, czy przewidywania autorki znajdują swe odzwierciedlenie w faktach, omawiana lektura jest moim zdaniem pozycją, której warto poświęcić czas. W najwyższym stopniu niepokojąca, utrzymana w specyficznej atmosferze charakteryzującej literaturę Stephena Kinga stanowi frapującą próbę odpowiedzi na pytania o życie pozagrobowe i nieśmiertelność duszy ludzkiej. Według mnie – próbę udaną.