Płacz i zgrzytanie zębów. Autor ma problemy z interpunkcją, chwali się, że powieść świetnie oddaje realia historyczne, a nie chciało mu się zerknąć w podręcznik z gimnazjum i na mapę, tak więc popełnia efektowne kretynizmy historyczne (typu komturia poznańska, chorągiew częstochowska, Wołyń w Polsce),a także wyjątkową "historyczną" stylizację języka (knechci w kolczatkach)/ W sumie tak złe, że aż zabawne, niestety fabuła jest sztampowa i polega na ganianiu się z oddziałami krzyżackimi po lasach (jeśli jeszcze nie wiecie - Krzyżacy grasowali w 1405 roku po Małopolsce i nawet zamek tam sobie zbudowali)
Z przykrością stwierdzam, że niniejsza powieść nie ma nic wspólnego nie tylko z prawdą historyczną i jej realiami, ale z jakąkolwiek prawdą i jakimikolwiek realiami. Nazywanie tego nieudolnego tekstu historycznym nie jest niedowiedzeniem, lecz karygodnym nadużyciem.
Bogata, ta pozycja, jest jedynie w miriady żenujących błędów wszelkiej maści, począwszy od stylistycznych, poprzez ortograficzne, na rzeczowych i logicznych kończąc.
Przykro mi, ale widziałam blogi gimnazjalistów napisane dużo lepszym stylem i z zachowaniem zasad logiki, której tutaj zwyczajnie nie ma.
Tej powieści zdecydowanie nie polecę nikomu, bo nikt nie zasługuje na to, by robić mu krzywdę, zachęcając do czytania czegoś tak marnego.