Jest autorem osiemnastu powieści, kilku tomów opowiadań, scenariuszy telewizyjnych i filmowych, wreszcie licznych przekładów, w tym wybranych dramatów Henryka Ibsena i powieści J.D. Salingera.
Zadebiutował powieścią „Attila” w 1975 r. Pięć lat później pojawili się „Gentlemani” (1980),których zasadnicza część fabuły rozgrywa się w okresie rewolucji 1968 roku, pod koniec lat 60. i na początku lat 70. Szeroka panorama społeczna jest tłem dla osobliwych i często humorystycznych przygód dwóch bohaterów, braci Henry’ego i Lea Morganów, którym towarzyszy narrator – wierny Sancho Pansa relacjonujący ich dziwaczne przypadki.
Ta dobrze skonstruowana powieść sensacyjna daje jednocześnie wgląd w ciemniejsze strony politycznego i gospodarczego życia skandynawskiego państwa dobrobytu, a miłośnicy kryminałów Henninga Mankella i Stiega Larssona odnajdą tu niejedno podobieństwo. Krytycy podkreślają talent Östergrena do oddawania „ducha czasów”, do wplatania w rozległe narracje mnóstwa drobnych szczegółów świetnie rozpoznawalnych dla tych, którzy pamiętają opisywane przez niego czasy i wywołujących u czytelników sentymentalny rezonans. Autor „Gentlemanów” został zaproszony również do udziału w publikacji międzynarodowej serii mitów, do której polskim przyczynkiem jest powieść „Anna In w grobowcach świata” Olgi Tokarczuk. Klas Östergren mieszka z dziećmi i żoną w osadzie Kivik na południowym cyplu Szwecji, w prowincji Skania.http://
Może wydawać się absurdalne, że ten, do kogo odwracamy się plecami, staje się tak wyraźny, ale przypuszczalnie istnieje głęboki sens w tym, ...
Może wydawać się absurdalne, że ten, do kogo odwracamy się plecami, staje się tak wyraźny, ale przypuszczalnie istnieje głęboki sens w tym, że najwięksi heretycy najsilniej przywołują obraz tego, którego negują.
Pierwsza książka, którą oceniłam po okładce. Jest przepięknie wydana, a edytorski pomysł stanowi jedność z fabułą, jako że szyta książka jest powieściowym rękopisem. Ocenianie po okładce - wbrew przysłowiu - nie zawiodło mnie. Książka jest chłopacka, szelmowska, awanturnicza. Zabawna i beztroska, w miarę rozwoju fabuły - gęstsza, cięższa, bardziej zawiła. Postaci są tak znakomicie odmalowane, że aż chciałoby się mieć takiego kumpla jak Henry Morgan, opisy - tak wyraźne, że niemal siedzi się z nim w ciemnym, wiekowym mieszkaniu na Hornsgatan w Sztokholmie. Tajemnic jest coraz więcej, wyjaśnienie czytelnik otrzyma dopiero w drugiej części - "Gangsterach". I nie będzie to przyjemne wyjaśnienie...
Pomimo błyskotliwego pióra, zawadiackiego humoru, gawędziarskiego charakteru, zabawy z czytelnikiem w zmyślenia i niedopowiedzenia oraz iskier refleksji odnośnie działalności artystycznej – w szczególności pisarskiej – najbardziej w przedsięwzięciu literackim pt. „Gentlemani” przemówiła do mnie pozbawiona usztywnionych grzbietów (?) okładka.
To oryginalny wyrób papierniczy wysokiej próby - zbierająca strony czerwona nitka cieszy oko, książka tak dobrze się rozkłada i komfortowo trzyma w rękach. Prawdziwa przyjemność materialna. Skupienie na tej właśnie warstwie z wynika z braku nawiązania głębszego emocjonalnego kontaktu z treścią. Całość doceniam, lecz odnoszę się do niej bez entuzjazmu. A może zwyczajnie wzięty w powieści na warsztat gatunek „skröna”, jak przedstawiono go w posłowiu, nie dla mnie.