Posiadamy siłę, a ten, kto ją posiada, nie dysputuje i nic sobie ze słów nie robi. Siła! Jedno nasze uderzenie pięści, to odpowiedź na wszys...
Najnowsze artykuły
- ArtykułyWeź udział w akcji recenzenckiej i wygraj książkę Julii Biel „Times New Romans”LubimyCzytać1
- ArtykułySpotkaj Terry’ego Hayesa. Autor kultowego „Pielgrzyma” już w maju odwiedzi PolskęLubimyCzytać2
- Artykuły[QUIZ] Te fakty o pisarzach znają tylko literaccy eksperciKonrad Wrzesiński18
- ArtykułyWznowienie, na które warto było czekaćInegrette0
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Vicente Blasco Ibáñez
Źródło: By nieznany - Ten image pochodzący z zasobów Biblioteki Kongresu Stanów Zjednoczonych, oddziału Prints and Photographs division jest dostępny pod numerem ggbain.29615.Ten szablon nie wskazuje stanu prawnego pliku. Standardowy szablon licencji jest nadal wymagany. Aby dowiedzieć się więcej zajrzyj na stronę Commons:Licencja., Domena publiczna, https://commons.wikimedia.org/w/index.php?curid=2836108
11
6,2/10
Urodzony: 29.01.1867Zmarły: 28.01.1928
Hiszpański pisarz, publicysta i lewicowy działacz polityczny. Autor powieści regionalnych (Ziemia przeklęta),społecznych, obyczajowych i wojennych (Czterech jeźdźców Apokalipsy) oraz licznych reportaży.
Blasco Ibáñez już w młodym wieku zdradzał ogromne zainteresowanie literaturą, jednak edukacja szkolna nie pociągała go szczególnie. Bardziej interesował się barwnym życiem mieszkańców walenckiej bohemy, późniejszych bohaterów jego książek. Pragnienie przeżycia przygody sprawiło, że w wieku kilkunastu lat uciekł on do Madrytu, gdzie został prywatnym sekretarzem pisarza Manuela Fernández y Gonzáleza, autora powieści historycznych. Później powrócił do Walencji, gdzie pod wpływem rodziców zaczął studiować prawo. Blasco Ibáñez zbuntował się wówczas przeciwko Hiszpanii monarchistycznej i reakcyjnej.
Pierwsze prace literackie napisał w latach 1882–1883. W listopadzie 1894 roku ukazał się pierwszy numer „El Pueblo”, kierowanej przez niego gazety republikańskiej[1]. Wtedy ukazał się jego debiutancki utwór Wesoła Walencja (Arroz y tartana),zapoczątkowujący tzw. cykl walencki pisarza, do którego zaliczane są także powieści Rudera (La barraca),Ziemia przeklęta, Kwiat majowy (Flor de mayo) i Tajemnica jeziora. W 1896 roku pisarz zorganizował w Walencji manifestację przeciwko wojnie kolonialnej prowadzonej przez Hiszpanię na Kubie, w wyniku czego nastąpiły ostre starcia ludności z policją i wojskiem. W rezultacie Blasco Ibáñez zmuszony był uciec do Włoch. Po powrocie do kraju sąd skazał go na 4 lata więzienia, jednak po kilku miesiącach wyszedł na wolność na skutek protestów intelektualistów w całym kraju.
W wyborach do Kortezów w 1898 roku został deputowanym z okręgu Walencja. Powstały wtedy utwory o najbardziej zradykalizowanych poglądach politycznych: Katedra, Gabriel Luna, El intruso, Bodega i La horda, które ostro krytykowały wyzysk klas robotniczych przez właścicieli ziemskich.
W 1908 roku ostatecznie zrezygnował z funkcji deputowanego, by całkowicie oddać się twórczości literackiej. Wyjechał wówczas do Madrytu, gdzie poznał chilijską arystokratkę Elene Ortuzar, w której się zakochał. Wybuch I wojny światowej zastał pisarza w Paryżu. Napisał tam artykuły piętnujące pruski militaryzm. Ówczesną postawę twórcy najpełniej prezentują jego najsłynniejsze książki – Czterech jeźdźców Apokalipsy oraz Mare Nostrum.
W 1919 roku wyjechał do Ameryki, gdzie powstały powieści Królowa Calafia, Powieści z Lazurowego Wybrzeża, Zjawa o złotych skrzydłach.
Ibáñez zmarł trzy lata przed wprowadzeniem w Hiszpanii systemu republikańskiego.
Blasco Ibáñez już w młodym wieku zdradzał ogromne zainteresowanie literaturą, jednak edukacja szkolna nie pociągała go szczególnie. Bardziej interesował się barwnym życiem mieszkańców walenckiej bohemy, późniejszych bohaterów jego książek. Pragnienie przeżycia przygody sprawiło, że w wieku kilkunastu lat uciekł on do Madrytu, gdzie został prywatnym sekretarzem pisarza Manuela Fernández y Gonzáleza, autora powieści historycznych. Później powrócił do Walencji, gdzie pod wpływem rodziców zaczął studiować prawo. Blasco Ibáñez zbuntował się wówczas przeciwko Hiszpanii monarchistycznej i reakcyjnej.
Pierwsze prace literackie napisał w latach 1882–1883. W listopadzie 1894 roku ukazał się pierwszy numer „El Pueblo”, kierowanej przez niego gazety republikańskiej[1]. Wtedy ukazał się jego debiutancki utwór Wesoła Walencja (Arroz y tartana),zapoczątkowujący tzw. cykl walencki pisarza, do którego zaliczane są także powieści Rudera (La barraca),Ziemia przeklęta, Kwiat majowy (Flor de mayo) i Tajemnica jeziora. W 1896 roku pisarz zorganizował w Walencji manifestację przeciwko wojnie kolonialnej prowadzonej przez Hiszpanię na Kubie, w wyniku czego nastąpiły ostre starcia ludności z policją i wojskiem. W rezultacie Blasco Ibáñez zmuszony był uciec do Włoch. Po powrocie do kraju sąd skazał go na 4 lata więzienia, jednak po kilku miesiącach wyszedł na wolność na skutek protestów intelektualistów w całym kraju.
W wyborach do Kortezów w 1898 roku został deputowanym z okręgu Walencja. Powstały wtedy utwory o najbardziej zradykalizowanych poglądach politycznych: Katedra, Gabriel Luna, El intruso, Bodega i La horda, które ostro krytykowały wyzysk klas robotniczych przez właścicieli ziemskich.
W 1908 roku ostatecznie zrezygnował z funkcji deputowanego, by całkowicie oddać się twórczości literackiej. Wyjechał wówczas do Madrytu, gdzie poznał chilijską arystokratkę Elene Ortuzar, w której się zakochał. Wybuch I wojny światowej zastał pisarza w Paryżu. Napisał tam artykuły piętnujące pruski militaryzm. Ówczesną postawę twórcy najpełniej prezentują jego najsłynniejsze książki – Czterech jeźdźców Apokalipsy oraz Mare Nostrum.
W 1919 roku wyjechał do Ameryki, gdzie powstały powieści Królowa Calafia, Powieści z Lazurowego Wybrzeża, Zjawa o złotych skrzydłach.
Ibáñez zmarł trzy lata przed wprowadzeniem w Hiszpanii systemu republikańskiego.
6,2/10średnia ocena książek autora
110 przeczytało książki autora
203 chce przeczytać książki autora
3fanów autora
Zostań fanem autoraSprawdź, czy Twoi znajomi też czytają książki autora - dołącz do nas
Książki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Popularne cytaty autora
Cytat dnia
Ale niech nas nie kochają, byle się nas bali.
1 osoba to lubi... nie umrze przez to Prawo. Może uledz zaćmieniu, ale się odradza; może być zapomnianem, podeptanem, ale przez to nie przestanie istnieć i...
... nie umrze przez to Prawo. Może uledz zaćmieniu, ale się odradza; może być zapomnianem, podeptanem, ale przez to nie przestanie istnieć i wszystkie szczere dusze uznają je jako jedyną regułę życia. Naród szaleńców chce postawić przemoc na piedestale, na którym inni umieścili Prawo. Daremny trud. Dążeniem ludzi będzie wiecznie, aby istniała coraz większa wolność, coraz większe braterstwo, coraz większa sprawiedliwość.
1 osoba to lubi
Najnowsze opinie o książkach autora
Ziemia przeklęta Vicente Blasco Ibáñez
7,8
Dziwnie jest dodawać książkę, która jest zaliczana do klasyki światowej. I nie jest to świat odległy - Hiszpanię znają wszyscy, o Walencji też pewnie większość słyszała, a akcja "Ziemi przeklętej toczy się na wsi nieopodal tego miasta. Na dodatek książka musiała być swego czasu popularna, bo tylko po II wojnie miała 3 polskie wydania (no tak, ale ostatnie w 1951). Co tak urzekło ówczesnych czytelników?
Jeśli to samo, co mnie, to gusty czytelnicze bardzo się przez te lata zmieniły. Wspomniałem już, gdzie się toczy akcja, ale nie napisałem, kiedy. A więc hiszpańska wieś, koniec XIX wieku. Bieda, aż piszczy, choć ten i ów potrafi się dorobić. Pamiętacie "Chłopów" Reymonta? Ci z "Ziemi przeklętej" toczka w toczkę tacy sami, aż dziw bierze, przecież to ze trzy tysiące km. od wsi Lipce. I oto do pewnej chaty, której nikt (z przyczyn jak najbardziej zasadnych, bez związku z duchami itp.) nie chce zasiedlić, jej właściciel sprowadza rodzinę z dalszych stron. Musieli tu przyjechać, bo ich przycisnęła bieda. U siebie padliby z głodu, a tu mogą uprawiać ziemię. Ale miejscowi mają im to za złe: ta chata nie może być zamieszkana, ta ziemia ma leżeć odłogiem (z przyczyn słusznych, jak wspomniałem). I dają to przybyszom odczuć. Co dalej? Czy miejscowi wczują się w ciężkie położenie przybyszy? Autor wczuwa się w położenie jednych i drugich, ale nie staje po niczyjej stronie. Przedstawia. Może nie tak barwnie i obszernie jak Zola w "Ziemi", ale nie mniej dokładnie. Naturalizm w wersji skondensowanej, oto co serwuje nam Blasco Ibáñez w swej powieści.
Kwitnące sady pomarańczy Vicente Blasco Ibáñez
5,9
Wraca na wieś niebywale urodziwa śpiewaczka, co niejedne serce złamała, a miejscowy paniczyk kompletnie się w niej zadurza i otruty tą całą namiętnością łazi za nią z cielęcym wzrokiem; ona zaś traktuje go jak wiernego pazia lub pieska. To wszystko w sielskich klimatach Walencji, które to się okazały daleko przyjemniejsze niż cały ten duszny romans. Najprzyjemniej wspominam opis o tym jak zatrwożeni powodzią wieśniacy szli w błocie i deszczu w procesji dźwigając pomniki patrona miasta, co by ubłagać o to by święty cofnął wody rzeki czy też opis żywego targu, aż szkoda że nie było tego więcej bo rdzeń całej historii i cała ta miłość była co najmniej nieprzyjemna.
Zacznijmy bowiem od samego młodego Brulla, młodzieńca, który zapałał ślepym uczuciem do owej panny, który to się okazał postacią szalenie antypatyczną, głównie dlatego, że był kompletnie pozbawiony kręgosłupa i jakiegoś konkretnego charakteru, rozmemłany i mdły. Doprawdy, niech by tylko odjąć od niego to całe uczucie i miłość i ciężko cokolwiek o nim powiedzieć, taki jest bezbarwny i doprawdy nic dziwnego, że panna nie chce się w nim wdawać w romans - przynajmniej (uwaga, spoiler) do czasu, gdyż potem bez żadnego rozsądnego powodu się okazało, że ona ową memeję również pokochała (a przy tym aż się skrzywiłem). Ona twierdziła, że się ją zdobywa, on w zasadzie tylko się gapił z wywalonym jęzorem, siedział u niej po domu jak mebel, wymykał z domu jak złodziej bo się matki bał, jak raz spróbował siłą to aż wstyd powiedzieć ile zwojował, a potem nagle ni z gruchy ni z pietruchy zapłonęło u niej uczucie. W każdym razie efekty były co najmniej mizerne, z braku charakteru nieszczęsny ów bohater podjął najgłupszą decyzję na jaką mógł się zdobyć, po czym w połowie się przestraszył i zrezygnował. Ogółem jako postać może i był skonstruowany poprawnie, bo i są tacy ludzie, po których widać brak męskiej ręki w wychowaniu, ale jako bohater się zwyczajnie nie sprawdza i śledzenie jego niemrawych amorów i potem totalnego ogłupienia po osiągnięciu sukcesu jedynie męczyło.
Sama panna nie lepsza. Widzicie, autor sympatyzował z bohemą i cyganerią, dla niego wolność i szalone życie było czymś godnym pochwały i naśladowania, a taka polityka chociażby to nic innego jak cyrk fałszywych błaznów. Bohaterka przez niejedno łóżko się przewinęła, co nie przeszkadzało jej dalej tryskać świeżością i stanowić istny ósmy cud świata, a jak już pokochała to oczywiście szczerze i uczciwie bo gdzież jej tam domalować jakieś wady czy przywary. Osiem lat później dalej tak samo piękna, tak samo wolna, bez żadnej szkody tryumfuje nad wyłysiałym bohaterem, który nie chciał jak ten ptak ulecieć w dal. "Miłość ukoronowana kwiatami pomarańczy przeszła przed nim śpiewając hymn młodości szalonej, pozbawionej skrupułów i ambicji (...). Owa tajemnicza istota, uśmiechnięta i figlarna, raz tylko staje na drodze. Należy zamknąć oczy i biec za nią uchwyciwszy się dłoni kobiety, którą ofiarowuje. Jeśli ta kobieta jest dziewicą, dobrze; jeśli jest taka jak Leonora, i to dobrze; należy ślepo się z tym pogodzić, a ten, kto zatrzymuje się jak on, ten, kto się cofa, jest zgubiony". W skrócie przesłanie jakie z tego płynie jest mniej więcej takie, że ów dziki romans należy przyjąć z radością, zawsze wybuch i szaleństwo będzie górować nad zwykłym życiem. Tylko co będzie potem...? A cholera wie. Leonory o urodzie przekwitniętej i z głosem osłabłym wiekiem spijającej okruszyny dawnej sławy już nie pokazano.
Dziękuję wielce, panie Ibáñez.