Misja Collie Izabella Nowaczyk 8,4
ocenił(a) na 101 tydz. temu „𝙼𝚒𝚜𝚓𝚊 𝙲𝚘𝚕𝚕𝚒𝚎”
Izabella Nowaczyk
[współpraca reklamowa]
5/5
"Misja Collie" autorstwa Izabeli Nowaczyk to opowieść o przyjaźni, miłości i nieprzewidywalności życia, która wciąga czytelnika w wir emocji i nieoczekiwanych zwrotów akcji. Sama wciągnęłam się już po kilku stronach i w jeden dzień potrafiłam przeczytać prawie całą książkę.
Styl pisania Izy jest bardzo przyjemny i zrozumiały. Nie miałam sytuacji, że musiałam cofnąć się i przeczytać coś jeszcze raz. Wszystko było ze sobą spójne, dzięki czemu szybko się czytało.
Głównymi bohaterami są Nolie Tomson i Connor Watson, przyjaciele od lat, którzy postanawiają podjąć się "Misji Collie”, czyli zeswataniu
Connora z Emily.
Autorka mistrzowsko prowadzi nas przez ten labirynt relacji między postaciami, ukazując ich pragnienia i tajemnice. Wątki romantyczne splatają się z wątkami przyjaźni, tworząc złożoną sieć emocji i decyzji, które prowadzą do nieoczekiwanych konsekwencji.
Są to ostatnie wakacje i paczka przyjaciół postanawia wykorzystać je w 100% Wszystko na początku idzie zgodnie z tym planem. Jednak życie nie jest tak piękne jak można się spodziewać. A bohaterzy „Misji Collie” sami się o tym przekonali.
To nie tylko historia o miłości i przyjaźni. Przeszłość bohaterów, ich tajemnice i wewnętrzne konflikty nadają opowieści głębi i autentyczności. Książka porusza tematy trudnych doświadczeń, zmagania się z bólem i koniecznością stawienia czoła własnym demonom.
Z początku sięgając po tę książkę myślałam, że będzie to coś łatwego w przeprawie. Coś z wakacyjnym vibem i miłą atmosferą. I pierwsze parę rozdziałów naprawdę takich było. Jednak z tyłu głowy, znając twórczość Izy, czułam, że ta historia ma drugie dno. Nie myliłam się.
Czytając czułam taki rollercoaster emocjonalny jak jeszcze nigdy. Raz bohaterzy sprawiali, że dusiłam się ze śmiechy, a gdy obróciłam na kolejną stronę, potrafiłam zacząć dławić się łzami.
I właśnie taka jest ta opowieść. Nieprzewidywalna, poruszająca i zapadająca głęboko w pamięć.
To teraz pogadajmy sobie o Alexie Grayu…
Na starcie irytował mnie jak mało, kto. Nie rozumiałam osób, które się nim ekscytowały, bo dla mnie był po prostu wrednym i aroganckim dupkiem. Dodatkowej frustracji dodawał mi fakt, że wprawiał Nolie w kompleksy. W obecnych czasach nastolatkowie bardzo biorą do siebie zdanie innych i robiło mi się okropnie przykro, gdy przez jedno słowo Graya Nolie czuła się niekomfortowo.
ALE
Z czasem zaczęłam się do niego przekonywać. Szczególnie po połowie książki, gdy był wstanie, jako jedyny wspierać Nolie w ciężkim dla niej okresie. On sam wydaję się być zagubionym i zniszczonym człowiekiem.
Przez cały zastanawiałam się, dlaczego tak bardzo nienawidzi głównej bohaterki. Snułam różne scenariusze, ale żaden nie pokrył się z prawdą. Gdy dowiedziałam się jaki był powód jego niesympatii do Lie, poczułam zawód. To nie było usprawiedliwienie jego zachowania.
Więc tak. Do Alexa Graya mam jak na razie mieszane uczucia. Raz chcę go udusić, a raz przytulić i nigdy nie puszczać. Zdecydowanie jego postać wzbogaca fabułę o kolejny wymiar i prowokuję nas do refleksji o ludzkich relacjach.
Za to Nolie skradła moje serce. Co prawda też czasami jej nie rozumiałam, ale widziałam jej piękno. Widziałam to jak starała się dla swoich rodziców i przyjaciół. Widziałam jak wychodziła ze swojej strefy komfortu dla nich. Widziałam, że była zdolna zrobić dla nich wszystko. Jest dobrym człowiekiem i dlatego to tak bolało, gdy czytałam o jej problemach. Gdy nadszedł czas mojej przeprawy przez jej pamiętnik, myślałam, że uduszę się łzami. Strasznie strasznie jej współczułam tego, z czym musiała się zmierzyć, jako tak młoda dziewczyna. Moim zdaniem nie zasługiwała na to, co ją spotkało i życzę jej wszystkiego, co
najlepsze.
"Misja Collie" to nie tylko romans czy opowieść o przyjaźni. To również opowieść o odkrywaniu siebie, radzeniu sobie z przeszłością i budowaniu przyszłości. Książka porusza uniwersalne tematy, które dotykają czytelnika bez względu na wiek czy doświadczenie życiowe. W wielu sytuacjach utożsamiałam się z bohaterami, dlatego też ta historia zapisała się w moim sercu.
Podsumowując, "Misja Collie" to poruszająca i wciągająca opowieść, która pokazuję realia życia, skłania do refleksji nad naturą miłości i przyjaźni, jednocześnie trzymając czytelnika w napięciu do ostatniej strony. Wczoraj dowiedzieliśmy się od autorki, że ma to być trylogia. Z jednej strony cieszę się, bo nie mogę doczekać się jej kontynuacji, ale z drugiej strony jestem przerażona tym, co może się tam stać.
Warto pamiętać, że jest to historia przeznaczona dla osób dorosłych i może nie być odpowiednia dla czytelników poniżej osiemnastego roku życia!!
„𝚆𝚒𝚝𝚊𝚖𝚢 𝚠 𝚌𝚘𝚍𝚣𝚒𝚎𝚗𝚗𝚘ś𝚌𝚒 𝚣 𝙼𝚊𝚛𝚣𝚢𝚌𝚒𝚎𝚕𝚊𝚖𝚒. 𝙽𝚒𝚎𝚒𝚍𝚎𝚊𝚕𝚗𝚎𝚓, 𝚐ł𝚞𝚙𝚒𝚎𝚓 𝚒 𝚍𝚣𝚒𝚎𝚌𝚒𝚗𝚗𝚎𝚓, 𝚊𝚕𝚎 𝚖𝚘𝚓𝚎𝚓 𝚞𝚔𝚘𝚌𝚑𝚊𝚗𝚎𝚓. 𝚆𝚢𝚜𝚝𝚊𝚛𝚌𝚣𝚢 𝚜𝚒ę 𝚝𝚢𝚕𝚔𝚘 𝚙𝚛𝚣𝚢𝚣𝚠𝚢𝚌𝚣𝚊𝚒ć".