Przez ruiny i zgliszcza. Podróż po stu zgładzonych gminach żydowskich w Polsce Mordechaj Canin 7,9
ocenił(a) na 98 tyg. temu Książka historyczna, podróżnicza, dokument, na faktach, reportaż.
W latach 1946-1947 Mordechaj Canin, podając się za anglojęzycznego dziennikarza, odbył podróż po Polsce śladem istniejących niegdyś stu gmin żydowskich. Opisał ich zniszczenie.
Swoją podróż rozpoczął w Warszawie, a następnie odwiedził między innymi Górę Kalwarię, Lublin, Puławy, Izbicę, Hrubieszów, Mordy, Kosów, Tykocin, Kraków, Tarnów, Olkusz, Oświęcim, Będzin, Sosnowiec, największe przedwojenne ośrodki, w których przed wojną kwitło żydowskie życie religijne i kulturalne .Starał się zrekonstruować życie bliskich jak i całego społeczeństwa żydowskiego. Znalazł tylko puste domy, zdewastowane kirkuty i ani najmniejszego śladu po żydowskim życiu. Wstrząsnęła nim rozpacz, chęć wyjaśnienia przyczyny tego stanu oraz znalezienia winnych.
Próbował odnaleźć resztki ocalonych, ale było to bardzo trudne. Ci co przeżyli , nie przyznawali się kogo reprezentują albo wynieśli się na inne ziemie.
Książka jest tragiczna, smutna, przygnębiająca i przytłaczająca. Może chcąc pogłębić ten smutek książkę wydano na cienkim gorszym papierze. Zdjęcia są fatalnej jakości. I to jeszcze dolewa oliwy do ognia. I może tak ma być. Mamy przeżywać razem z Caninem żałobę.
Drugą smutną rzeczą i nie do przyjęcia jest to ,że autor wyrzuca bezwymiarową złość na wszystkich Polaków. Rzuca on oskarżenia nie mające pokrycia w rzeczywistości.
Powtarza w kółko : „Dlaczego nikt nie reagował ? ”. To dotyczyło mieszkańców wsi i miasteczek.
Nawet oskarża partyzantów z Armii Krajowej.
Książka Canina to ostatni jęk rozpaczy, straszna żałość, żałoba , po ludziach i kulturze żydowskiej. Jego ,, Nic nie zostało’’ to bezgraniczna rozpacz.
Tak jak umiera nam bliski i mamy pretensje do całego świata z lekarzami włącznie , tak samo przeżywa autor. Tylko ,że płacze nad zbiorową wielką mogiłą porozrzucaną po Polsce.
Ta niewiarygodna boleść przysłoniła mu wszystko, nawet zdolność do integrowania informacji,
jakiegokolwiek rozumowania i sensu wypowiedzi.
Myślę, że możemy mu to darować.
Szkoda tylko ,że książka została przetłumaczona na polski po wielu latach. Pełny zbiór tekstów, wydany został w Izraelu w 1952 roku, ukazał się w polskim przekładzie po raz pierwszy w 2018 roku.
Ogólnie w książce jest jeszcze parę mankamentów poza formą wydania i fotografią, brak tu spójności, jest dużo rozbieżności w faktach. Są one prostowane w przypisach przez wydawcę, ale jednak...
Książkę polecam, mimo smutku, trwogi, skrajnych emocji. Warto poznać fakty .