UCHODZĄC Piotr Sarmini 7,4
ocenił(a) na 147 tyg. temu Mówią, że książki nie ocenia się po okładce. W tym wypadku okładka to jedyna dobra część tej książki. Dobra, zakończenie też nie jest najgorsze.
Jednak od początku. Zacznijmy od samego wydania. Mamy możliwość przeczytać wersję elektroniczną chociażby na Legimi. Na wstępie rzuca się niestety mierne dopasowanie wersji elektronicznej, tekst się rozjeżdża, dość ciężko się to czyta.
Nie lepiej jest jednak z wersją papierową. Autor daje nam możliwość kupienia wersji papierowej, tylko tak naprawdę nie wiadomo gdzie (na swojej stronie internetowej informuje jedynie o dostępności ebooka i audiobooka). Za 39 zł otrzymujemy bardzo małą książeczkę, na białym papierze, który nie zachęca do czytania. Książka nie ma skrzydełek, okładka bardzo szybko się zdziera a w moim egzemplarzu już odklejają się pierwsze strony. Książek nie powinno się wydawać po taniości, okładka soft touch mogłaby nadawać tej książce efekt premium, gdyby drukarnia miała dobrą gilotynę i poprawnie ścięła okładkę. Moja jak i inne, które widziałam jest postrzępiona. Słabe pierwsze wrażenie.
Potem nie jest lepiej, za skład warto jednak zapłacić, bo tutaj podstawowy błąd, każda ostatnia strona rozdziału jest numerowana (sic!). Autor nie umie się też zdecydować do jednego sposobu zapisywania godziny, co rzuca się w oczy. O ilości wdów i bękartów na stronach nie będę się nawet rozwodzić. Duże marginesy nadają objętości książce ale font i światło na stronie zdecydowanie zachęcają do czytania. Szkoda, że tylko to.
Niektóre bohomazy na stronach dodają jej uroku ale naprawdę? dodawanie logo swojego wydawnictwa nie jest chyba konieczne.
Dodając treści po arabsku ukłonem dla czytelnika byłby przypis tłumaczący. Jednak zapomnijcie o tym.
Warto też wspomnieć o reklamie książki. Pozostawia duży niesmak jak nauczyciel reklamuje swoją książkę za pomocą filmiku z dziećmi w roli głównej. Przypomnę, że jest to książka przeznaczona dla dorosłego czytelnika.
Z treścią nie jest niestety lepiej. Zacznę od sceny seksu, która pojawia nam się na kartach tej książki. Napisana bardzo wydmuchanie, pompatycznie, jakby autor nie wiedział z czym to się je, więc dodaje trudne słowa, żeby odciągnąć uwagę od tej nieudolności.
Styl pisania również nie powala. Jakby z jednej strony chciał być Gombrowiczem ale jednak bliżej mu do Lipińskiej, chociaż jej sceny seksu są zdecydowanie lepsze.
Sam pomysł na historię jest dobry jednak forma zostawia wiele do życzenia.
Założenie własnego wydawnictwa i wydanie tam książki nie robi z nas jeszcze autora. Czasami warto zostawić swoje dzieła tam gdzie ich miejsce, w szufladzie.
Mając całą książkę zapisaną w uwagach i wytykającą błędy mogę jasno stwierdzić, że jeszcze bardzo długa droga przed autorem i może warto czasami schować dumę i poprosić o pomoc, bo ta książka to wydawnicza porażka.
Drogi autorze, potraktuj to jako wartościową informację zwrotną.
Myślałam, że może zbyt ostro podeszłam do tej książki więc wybrałam się na spotkanie autorskie celem zweryfikowania swojej opinii z wizją autora. Mimo najszczerszych chęci zostawiam wystawioną wcześniej opinię za klasyfikowanie czytelników na lepszych i gorszych, bo przecież jedynie czytelnicy wystawiający dobre opnie są warci uwagi. Moja książka zostaje zatem niepodpisana a ja jak widać mimo merytorycznej opinii zostaję sklasyfikowana jako hejterka.