Najnowsze artykuły
- ArtykułyTu streszczenia nie wystarczą. Sprawdź swoją znajomość lektur [QUIZ]Konrad Wrzesiński26
- ArtykułyCzytamy w weekend. 10 maja 2024LubimyCzytać402
- Artykuły„Lepiej skupić się na tym, żeby swoją historię dobrze opowiedzieć”: wywiad z Anną KańtochSonia Miniewicz2
- Artykuły„Piszę to, co sama bym przeczytała”: wywiad z Mags GreenSonia Miniewicz1
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Erwin Bartmann
1
7,1/10
Pisze książki: historia
Erwin Bartmann, jak wielu berlińskich uczniaków, uległ duchowi czasów oraz czarowi rozsiewanemu przez idee narodowego socjalizmu. Przekonany o tym, że wzrasta w najlepszym z państw świata, marzył o wstąpieniu w szeregi elitarnej formacji Waffen SS Leibstandarte SS Adolf Hitler. Dlatego zgłosił się do niej na ochotnika.
Po przybyciu na Front Wschodni, dołączył do oddziału łączności. Wkrótce odkrył jak dalece rzeczywistość odstaje od rozpowszechnionego mitu. Przetrwanie okazało się kwestią szczęścia, które opuściło go podczas bitwy na Łuku Kurskim. Ranny trafił do szpitala pod Berlinem, by w ostatniej fazie wojny wylądować na obronnej rubieży niedaleko linii Odry.
Po przybyciu na Front Wschodni, dołączył do oddziału łączności. Wkrótce odkrył jak dalece rzeczywistość odstaje od rozpowszechnionego mitu. Przetrwanie okazało się kwestią szczęścia, które opuściło go podczas bitwy na Łuku Kurskim. Ranny trafił do szpitala pod Berlinem, by w ostatniej fazie wojny wylądować na obronnej rubieży niedaleko linii Odry.
7,1/10średnia ocena książek autora
32 przeczytało książki autora
43 chce przeczytać książki autora
0fanów autora
Zostań fanem autoraKsiążki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Za wodza i naród. Wspomnienia weterana 1. Dywizji Pancernej SS Leibstandarte SS Adolf Hitler.
Erwin Bartmann
7,1 z 29 ocen
74 czytelników 5 opinii
2016
Najnowsze opinie o książkach autora
Za wodza i naród. Wspomnienia weterana 1. Dywizji Pancernej SS Leibstandarte SS Adolf Hitler. Erwin Bartmann
7,1
Bardzo dobra ksiazka ukazujaca zbrodnie aliantow. Kazda kto daje tej ksiazce niska ocene to wielbiciej komunistycznych/zydowskich/angielskich/amerykanskich zbrodniarzy. Szkoda ze AK zamiast byc slugusem tychze zbrodniarzy nie dolaczyla do Waffen SS. Bysmy na tym lepiej wyszli a i mieli czyste sumienie. Autor ksiazki ma racje ze Waffen SS (wyjawszy wschodnio europejskie jednostki przeznaczone do walki z partyzantami sowieckimi ktore nie byly czescia waffen ss a tylko im podlegaly) to byla elita nie tylko wojskowa ale i moralna. Ich najwieksze "zbrodnie" to rozstrzelanie kilku tuzinow zbrodniarzy amerykanskich i brytyjskich podczas gdy dla aliantow mordowanie masowe dziesatek tysiecy jencow i setek tysiecy cywilow to bylo cos normalnego. Ksiazka jest dobra odtrutka na powtarzane klamstwa ze jedynimi zbrodniarzami w 2ws bylo SS bo w rzeczywistosci tylko czesc SS taka byla podczas gdy cala armia czerwona, amerykanska i brytysjak byly znacznie gorsze od takiej 1. dywizji SS w ktorej sluzyl autor. Jako Polacy dziekujemy Waffen SS ze pomscili aliancka zbrodnie katynska, bombardowanie cywilow (w tym w plskich miastach) zdrade i oddanie nam stalinowi na zatracenie.
Co do tresci to oprocz opisu dzilan wojennych (glownie z 41-42 oraz 45) mamy przemyslenia autora i tlumaczenie motywacji jego dzialan.
Za wodza i naród. Wspomnienia weterana 1. Dywizji Pancernej SS Leibstandarte SS Adolf Hitler. Erwin Bartmann
7,1
Wspomnienia dobrodusznego esesmana - nie kupuję tego.
Ostatnio jest moda na tego typu nazistowskie bzdury. Wydawcy bez zastanowienia publikują wszystko co ma w tytule SS. Taka moda.
Erwin Bartman co fajny młody człowiek- lubi wszystkich. Polak w przed wojną naprawia mu rower a jadąc na nim codziennie do pracy mija sympatycznego żyda.
W noc kryształowa wraz z tłumem wzburzonych Niemców obserwuje niezrozumiałe działania. "To bez sensu"- cytuje słowa jednej z kobiet.
Jednocześnie wraz z rodziną unosi rękę w nazistowskim pozdrowieniu doznając dreszczy na dźwięk słów wodza.
Walczy z komunizmem, którego symbolem jest zła czerwona sąsiadka pokazująca cztery litery i coś więcej podczas marszu szturmowców.
Nie widzi masakr, morderstw i pobić dokonywanych przez ludzi z SA.
W końcu wstępuje do SS. Tam nigdy nie ma antysemityzmu, nie ma pogaduszek na temat rasowej wyższości a obozach koncentracyjnych nikt nie słyszał.
Mimochodem przebywa w kilku z nich w celu załatwienia służbowych spraw, ale nie dostrzega ogromu zbrodni.
Gdy maszeruje przez Warszawskie Getto źli żydzi zupełnie niezrozumiale wylewają na SS pomyje z nocnika. On nie wie dlaczego tak się dzieje...
Pomijając absurdalność opisywanych zdarzeń (W Getcie taki czyn byłby aktem heroicznej odwagi i skończyłby się sporą masakrą) trzeba naprawdę być kretynem, żeby nie dostrzegać przyczyn takiego zachowania.
Po inwazji na Rosję nasz bohater jest świadkiem jak oficer SS ratuje przed gwałtem Ukrainkę i zabija gwałcącego ją SS-mana. SS to w ogóle miła formacja - pomagają ludności cywilnej, chronią ją przed złymi bolszewikami. Żydów... - jakich żydów ? Przepraszam nie było pytania.
Sielanka i symbioza trwałaby do ostatecznego zwycięstwa gdyby nie źli i okrutni Rosjanie. Z upodobaniem mordują i torturują żołnierzy SS i nikt nie wie dlaczego?
Ranny wraca do Niemiec, gdzie w 1944-45 młode Niemki na hasło jestem z SS oddają się bez zmrużenia oka. Ludność cywilna bez strachu pomaga SS mimo że w większych miastach zdarzają się niezadowoleni ciskający kamieniami. Dranie.
W końcu po wojnie trafia do obozu, gdzie źli Polacy dają mu cienki koc i drwią z niego. Wstyd mi za moich rodaków- przecież zupełnie nie maja ku temu powodów.
Na sam koniec stara śpiewka skruszonego nazisty:
"Nasi przywódcy popełnili straszliwe zbrodnie wobec ludzkości."
Jaaasne... SS nigdy w tym nie uczestniczyła...
"Pomimo powszechnego mniemania, że każdy żołnierz SS był fanatycznym nazistą nie należałem do NSDAP... nigdy nie wezwano mnie do udziału w programie rozrodczym rasy aryjskiej... wątpię aby ten program funkcjonował w jakimś znaczącym wymiarze... Lebensborn był organizacja nastawioną bardziej na pomoc społeczną... "
Pomoc społeczna porywająca dzieci pomordowanych w obozach koncentracyjnych, pan ss-man nie sprostał kryteriom dawcy nasienia i może dlatego nikt go nie nagabywał. Fakt troszkę pomagali, ale Caritas to nie był.
IQ Niemców musi być bardzo niskie, gdyż:
"Również wielu moich frontowych kolegów MIAŁA WTEDY OKOŁO 10 LAT (sic!) i gotów jestem się założyć, że oni także nie zdawali sobie sprawy, jakie treści kryły się za pozornie niewinnymi hasłami nazistów"
Wróćmy na chwile do początku książki:
"Matka oderwała wzrok od pochodu i spojrzała na mnie, a ja dostrzegłem w jej szaroniebieskich oczach blask pochodni. Uśmiechnęła się i ścisnęła mi dłoń. Oddałem uścisk i uśmiech, chcąc ją zapewnić że czuję wielkość chwili. Wszyscy unieśliśmy w górę prawe ramię i przyłączyliśmy się do skandujących: Heil, Heil..."
Książka jest naszpikowana nazistowskim bełkotem i propagandą. Wielu czytelników daje się na ten haczyk złapać - zobaczcie na oceny tego gniota.
U mnie kosz na śmieci...