Czy jestem rasistką?
Nasza wyobraźnia pracuje na pełnych obrotach. Ciężko ją zatrzymać lub coś jej narzucić, bo najczęściej dopiero po chwili – a zazwyczaj jest już wtedy za późno – orientujemy się, co też nam zgotowała nasza niewidzialna towarzyszka. Ona nie bierze urlopu ani L4, nie odpoczywa, nie strajkuje. Przez cały czas wytwarza w naszej głowie obrazy, o których często byśmy nawet nie pomyśleli, że mogą należeć do nas. Niejednokrotnie się ich wstydzimy, próbujemy wyprzeć i zmienić na inne. Nic z tego jednak – obraz, który raz powstanie w naszej głowie, nie zmieni się ot tak, na pstryknięcie palcami.
Jakiś czas temu czytałam książkę, której głównym bohaterem był mężczyzna. Teraz nie pamiętam nawet jej tytułu ani treści, nie w tym jednak rzecz. Mniej więcej w połowie książki, jak gdyby nigdy nic, zupełnie od niechcenia wyszło na jaw, że ów mężczyzna jest czarnoskóry. I, wierzcie bądź nie, ale sytuacja ta wprowadziła mnie w konsternację. Wcześniej ani razu nie było słowa o kolorze skóry głównego bohatera, nie było o tym wzmianki również w opisie książki. Pewnie pomyślicie teraz: bo i autor nie musiał tego zaznaczać – i będziecie mieli świętą rację. Moja konsternacja nie była jednak skutkiem tego, że Afroamerykanin w roli bohatera powieści mi nie pasuje, skądże! Zdałam sobie jednak sprawę, że dopóki autor nie określił koloru skóry mężczyzny, moja wyobraźnia przez całą lekturę narzucała mi obraz białego człowieka. Nie musiało minąć wiele czasu, żebym poczuła się kompletnie zażenowana, a w mojej głowie, niczym w filmie „Jumanji” zaczęło dudnić pytanie: Czy znaczy to, że jestem rasistką?
Przestraszyłam się nie na żarty. Do tego stopnia, że na początku bałam się o tym komukolwiek powiedzieć. Później jednak zaczęłam się zastanawiać, czy problem leży we mnie i jakichś pokładach skrywanej głęboko nietolerancji, o której istnieniu nie zdawałam sobie sprawy, czy raczej w naturalnym odruchu zastępowania elementów nieznanych tymi, które znamy ze swojego otoczenia. Skupiłam się zatem na literaturze i mojej wyobraźni, a to, co z tych rozważań wynika, nieco mnie uspokoiło w kwestii domniemanego rasizmu. Otóż, czy jeśli w połowie książki okaże się, że główny bohater posiada bujne, gęste i lśniące wąsy, natomiast moja wyobraźnia przez cały czas podsuwała mi obraz pana z gładkim kawałkiem skóry pod nosem – czy znaczy to, że jestem jakimś wąsofobem? Albo jeśli autor od początku nie zaznaczył, że bohaterka powieści nie ma jednej ręki, a ja od pierwszej strony widziałam ją z dwiema – czy również jest ze mną coś nie tak?
Wydaje mi się, że choć nasza wyobraźnia podsuwa nam obrazy niekiedy rodem z fantastycznych filmów, to musi opierać się na czymś, co zna i co jest dla niej, powiedzmy, naturalne. Nie ma chyba nic złego w tym, że nie znam osobiście nikogo o ciemnym kolorze skóry. Tak, raz na jakiś czas spotkam taką osobę przechodzącą koło mnie na ulicy, podobnie jak czasem minie mnie jakiś wąsacz lub kobieta po okropnym wypadku, która straciła rękę. Czy przyglądam im się wtedy z niezdrowym zainteresowaniem lub obrzydzeniem? Oczywiście, że nie. Co do ostatniego przypadku - możliwe, że będę po cichu współczuła kobiecie, a później siedząc już wygodnie w domu i jedną ręką przewracając strony książki, a drugą trzymając kubek z herbatą, dotrze do mnie, że to, co uznaję za oczywiste, jest tak naprawdę ogromnym szczęściem.
Jeśli w powieści coś, co dotyczy wyglądu, orientacji czy zainteresowań bohatera nie zostanie dookreślone przez autora, zaczniemy sobie to dopowiadać na swój sposób – i nie będzie w tym chyba nic złego. Nasza wyobraźnia naprawdę pracuje na okrągło – ona musi wiedzieć, jaki kolor skóry ma mężczyzna pod parasolem przechodzący obok głównej bohaterki i rzucający jej ukradkowe spojrzenia, podobnie jak musi wiedzieć, czy główny bohater ma wąsa czy nie. Dlatego też pisarze tego typu wzmianki wtrącają często tak, aby z jednej strony pozostały niemal niezauważone, nie robiąc z tego wielkiego halo, z drugiej strony jednak zaznaczają to na tyle wyraźnie, aby nasza wyobraźnia mogła to zanotować nawet, kiedy my już o tym zapomnimy. Wtrącone w pierwszym rozdziale od niechcenia zdanie: Strącił z wąsów resztki śniadania i czym prędzej popędził do pracy, nie będzie dla nas może niczym specjalnym, jednak od tej pory ten bohater w naszej wyobraźni już zawsze będzie miał wąsy. Jeśli zdarzyłoby się to natomiast w rozdziale ostatnim – niełatwo byłoby nam zmienić dotychczasowy wizerunek bohatera bez wąsów, który zdążył nam się przez całą powieść ukształtować w głowie. Chyba że w naszym otoczeniu, przez niemal całe życie kręcili się w większości sami wąsacze. Wtedy sytuacja wyglądałaby najprawdopodobniej zupełnie odwrotnie.
Mam nadzieję, że nie jestem rasistką. Rasistami gardzę i nie rozumiem ich. Człowiek jest człowiekiem bez względu na to, ile ma w swojej skórze cząsteczek melaniny. Czy sama wyobraźnia może być jednak rasistą? Nie sądzę, choć często podsuwa nam ona obrazy, z którymi się nie zgadzamy lub których się wstydzimy, to prawda. Jednak co do książek i elementów, które nie zostają w nich dopowiedziane przez pisarza, myślę, że tutaj wygrywa zasada większości. Ponieważ od urodzenia otaczali mnie niemal wyłącznie biali mężczyźni – znajomi, rodzina, przechodnie – taki też obraz podsuwa mi wyobraźnia, kiedy chodzi o głównego bohatera książki. A jak wpływa na ocenę mojej osoby fakt, że kiedy już dowiedziałam się, iż mężczyzna ze wspomnianej na początku książki ma ciemny kolor skóry, chwilę musiało potrwać, nim moja wyobraźnia poprzestawiała trybiki i utrwaliła właściwy obraz? Myślę, że podobnie, jak poprzednio. Choć nie ukrywam – na początku naprawdę się wystraszyłam i usilnie zaczęłam szukać odpowiedzi na pytanie, dlaczego oczami wyobraźni cały czas widziałam białego mężczyznę?
Było mi wstyd. Czułam się skonsternowana i zażenowana własną wyobraźnią, która sprawiła, że przez chwilę porównałam się do tych, którymi gardzę. Z wyobraźnią jednak już tak jest, że często wprawia nas w zakłopotanie. Całe szczęście, że nikt nie siedzi w naszych głowach i nie widzi tych wszystkich obrazów, z którymi my borykamy się na co dzień. A wracając jeszcze do głównych bohaterów – ciekawe czy Wy również przyłapaliście się kiedyś na tym, że niedookreślenie czegoś przez autora w, dajmy na to, fizyczności postaci wprowadziło Was w stan konsternacji, kiedy już okazało się, co i jak…
komentarze [160]
Dziwny trochę ten tekst...
Po pierwsze: czy kolor skóry bohatera ma dla Was jakiekolwiek znaczenie? No kurde NIE. Nie rozumiem tego wstrząśnięcia, szoku po zorientowaniu się, że główny bohater jest czarny. O ile się nie mylę, czytałaś książkę z literatury zagranicznej - w takim przypadku zawsze jest prawdopodobieństwo, że protagonista nie będzie rasy białej. Co to kurde:...
Użytkownik wypowiedzi usunął konto
...
Ależ ja to wszystko wiem: że autorce nie chodzi o osobowość głównego bohatera, tylko o to że jest czarny i to ją tak bardzo zszokowało że się obawia czy nie jest rasistką. Przecież czytałam ten artykuł - ze zrozumieniem, zapewniam Cię. Aczkolwiek nadal nie rozumiem skąd te emocje po odkryciu, że bohater jest czarny. To mniej więcej tak jakby zorientować się w połowie...
Użytkownik wypowiedzi usunął konto
Użytkownik wypowiedzi usunął konto
Często w życiu obserwujemy skrzywienie innych i autowłasneskrzywienie kulturowe-obyczajowe.
Pomimo, staram się mocno być osobą tolerancyjną, w tolerancji rozwijać się i tak (wciąż lepiej) próbować myśleć/egzystować.
"Otóż, czy jeśli w połowie książki okaże się, że główny bohater posiada bujne, gęste i lśniące wąsy, natomiast moja wyobraźnia przez cały czas podsuwała mi obraz pana z gładkim kawałkiem skóry pod nosem – czy znaczy to, że jestem jakimś wąsofobem? "
i tym sobie sama odpowiedziałaś czy jesteś rasistką czy nie. Twoje pytanie jest mocno absurdalne i podejrzewam,że wynika...
Zdarzało mi się czytać książki gdzie faktycznie po parunastu stronach wyszło na jaw, że główny bohater jest czarny. Zdaje się, że jedną z tych książek było "Cztery dni do Veracruz". Nagle okazało się, że białą kobietę łączy miłość (i seks!) z czarnoskórym mężczyzną. A fee..;) A tak całkiem poważnie: to, że ktoś nie spotykałby się z czarnoskórym mężczyzną czy kobietą nie...
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
Powyższe wystąpienie skłoniło mnie do następujących refleksji:
1. Świat dzieli się przede wszystkim na porządnych ludzi i tych mniej miłych, których nie mamy ochoty znać, bez względu na rasę, orientację, płeć, poglądy, etc.,
2. Poziom poprawności politycznej w komentowanym tekście osiągnął chyba apogeum,
3. Zastanawiam się jakby wyglądała ta rozprawka (celowo używam tego...
Oj, spokojnie. Nie wydaje mi się żebyś była rasistką :) to że przez dłuższy czas zakładałaś że główny bohater jest rasy białej jest całkowicie normalne. statystycznie główni bohaterowie powieści są właśnie biali. kilkakrotnie miałam podobną sytuację z tym, że ja jestem wówczas mile zaskoczona.
Jestem Mulatką (biała mama, czarny ojciec) i zostałam wychowana w taki...
Sylwia, jesteś na pewno odważna, skoro zadałaś takie pytanie na forum.
Moim zdaniem, przyjrzałbym się na Twoim miejscu tolerancji, i akceptacji innych takimi jakimi są.
Twoja wypowiedź "Rasistami gardzę i nie rozumiem ich.", jak i ("Przestraszyłam się...." , "Było mi wstyd..."), nie świadczy o rasizmie - i o wywyższaniu jednej rasy (ja tak tego nie odbieram).
Myślę jednak,...
Hańba Coetzee - tam też autor nie opisuje koloru skóry bohaterów, jakoś samo wychodzi w trakcie czytania.
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post