rozwiń zwiń

Robert Ziębiński wyjaśnia, dlaczego uwielbia Stephena Kinga

LubimyCzytać LubimyCzytać
04.06.2019

Stephena Kinga można cenić za celność opisu małych miasteczek lub umiejętność snucia historii, od których nie można się oderwać. Robert Ziębiński, autor przewodnika po twórczości Mistrza Grozy, mówi jednak, że uwielbia słynnego pisarza z jednego prostego powodu. Jakiego? Odpowiedź znajdziecie w felietonie.

Robert Ziębiński wyjaśnia, dlaczego uwielbia Stephena Kinga

Co łączy Stephena Kinga z księżną Dianą?

Co wspólnego mają ze sobą młotek, pornosy i jego opowiadania?

Której swojej powieści Król Grozy najbardziej nie lubi?

I wreszcie: co robił w piwnicy domu Kinga zespół Ramones?

„Stephen King. Instrukcja obsługi” to pierwszy kompleksowy przewodnik po literackim i filmowym świecie twórcy „To”. Omówiono tu wszystkie książki, jakie wydał (oraz kilka tych, które chciał napisać), każdą adaptację filmową. Znajdziecie tu miniprzewodnik po miasteczku Castle Rock i historię powstania „Mrocznej Wieży”. „Stephen King. Instrukcja obsługi” to także rozmowy z twórcami, którzy pracowali z Kingiem: Mickiem Garrisem („Lśnienie”, „Bastion”), Peterem Straubem („Talizman”, „Czarny dom”), Zakiem Hilditchem („1922”), Tommym Lee Wallace’em („To”), czy z tymi, którzy stali się częścią ikonicznych adaptacji jego prozy (jak Lisa i Louise Burns, czyli bliźniaczki Grady z „Lśnienia” Kubricka). Amerykański rynek powieści grozy podsumowuje Robert McCammon, wyróżniony nagrodą Brama Stokera twórca takich bestsellerów, jak „Magiczne lata” i „Łabędzia pieśń” (pięć milionów sprzedanych egzemplarzy). Z kolei popularni pisarze (Katarzyna Puzyńska, Wojciech Chmielarz, Remigiusz Mróz, Jakub Małecki, Robert J. Szmidt, Rafał Kosik, Mort Castle i Artur Cieślar) podzielili się opowieściami o ich „pierwszym razie z Kingiem” i tym, co w jego twórczości najbardziej ich przeraża.

„Stephen King. Instrukcja obsługi” to najpełniejszy przewodnik po twórczości Stephena Kinga, jaki dostępny jest na polskim rynku. I jedyny taki stworzony przez autora z Europy. Poniżej krótki felieton Roberta Ziębińskiego, wyjaśniający powody, dla których Mistrz Grozy cieszy się takim uznaniem na całym świecie.

Dlaczego uwielbiam Stephena Kinga?

Kiedy w prasie pojawia się tak sformułowane pytanie, może­cie być pewni trzech najbardziej wyświechtanych odpowiedzi. Pierwsza brzmi: „Uwielbiam Kinga, bo jest mistrzem narracji”. Owszem, jest, ale czy jedynym we współczesnym świecie? Nie sądzę. Jest wielu innych pisarzy, którzy radzą sobie z narracją równie dobrze jak on. Z miejsca przychodzi mi do głowy niedo­ceniony wciąż w Polsce Peter Straub – znany u nas głównie z tego, że napisał dwie książki… z Kingiem – który, na szczęście, zgodził się zabrać głos w tej książce.

Druga odpowiedź brzmi: „Uwielbiam Kinga, bo jest królem lite­rackiego horroru”. Jest, to nie ulega wątpliwości. Ale nie niedościgłym. Żyjemy w specyficznym kraju, w którym gatunek literacki zwany horrorem jest przekleństwem wydawców, a nie błogosławieństwem. Po tym, jak w latach 90. ubiegłego wieku przez nasz rynek przetoczyła się dosłownie lawina szmatławych − dobra, będę uczciwy, doskonałe też się trafiały − powieści grozy, rynek się nasycił. I ten stan utrzymuje się do dziś. Powieści grozy nie sprzedają się tak, jak powinny, i potwierdzi to każdy polski wydawca (a jeśli twierdzi inaczej − zwyczajnie kłamie). Owszem, horrory osiągają swoje malut­kie nakłady, ale nie powalają one nikogo. Dobrze sprzedają się u nas oczywiście King, Masterton czy… No właśnie. Oto, co się ostało z horrorowego boomu. Światowa gwiazda i taki nasz horrorowy Jonathan Carroll. Clive Barker umarł dla polskich czytelników dawno temu, Peter Straub nie miał szansy zaist­nieć, Ramsey Campbell i Dan Simmons wciąż mocniej kojarzą się z fantastyką, Richard Matheson to wielki nieobecny… Tę lita­nię moglibyśmy ciągnąć w nieskończoność. Dobrze sprzedaje się – czy raczej sprzedawał − Dean Koontz, ale zwróćcie uwagę na drobny szczegół: jego powieści zwykle opatrywano u nas szyldem „thriller”. Chcesz się u nas sprzedawać – uciekaj jak najdalej od określenia „horror”.

Wreszcie trzecia odpowiedź: „Uwielbiam Kinga, bo pod płasz­czykiem grozy snuje opowieści o ludziach i małych amerykańskich miasteczkach”. Taaa… Jakby robił to on jedyny! Setki amerykań­skich pisarzy wychowanych na brytyjskiej wiktoriańskiej prozie (bo tego uczą ich w szkołach) kontynuują dickensowską narrację, czego najlepszym przykładem niech będzie kariera Richarda Russo czy Johna Irvinga.

No więc dlaczego uwielbiam Stephena Kinga?

Otóż uwielbiam go z jednego prostego powodu. Nie ma na tym świecie drugiego pisarza, który jak King uosabiałby cały rynek wydawniczy. Kiedy myślę: „King”, nie myślę: „groza, psycholo­gia postaci, narracja”. Myślę: „historia rynku wydawniczego w pigułce”. Chcecie dowiedzieć się, jak osiągnąć sukces? Chce­cie się przekonać, jak zmieniały się zasady wydawania powieści, styl promocji, układania list bestsellerów? Chcecie poznać każdy znany ludzkości model kariery literackiej? Wystarczy, że przyj­rzycie się bliżej życiorysowi Stephena Kinga. Jest tam wszystko. Lata wykładów na bibliotekoznawstwie czy w szkołach marke­tingu zamknięte w życiorysie jednego faceta z amerykańskiego prowincjonalnego miasteczka.

Potrzebujecie dowodów? Proszę bardzo.

King pisał od zawsze. Taką wersję podają wszyscy znani biogra­fowie, i sam autor potwierdza ją w autobiografii. Pisanie stało się dla niego ucieczką: od biedy, chorób, dzieciństwa, które upłynęło mu na ciągłych przeprowadzkach. Od zawsze – czyli mniej więcej odkąd skończył pięć lat – interesowała go proza gatunkowa i dosko­nalił się w niej. Najpierw, jak na małego chłopca przystało, pisał o króliczkach, potem o cmentarnych hienach i postapokaliptycz­nych wizjach upadku ludzkości, by wreszcie dorosnąć do debiutu − powieści o dręczonej przez bliskich i przez wyrzuty sumienia dziewczynce posiadającej tajemne moce. Wprawdzie po drodze dopuścił się − bodaj jedynego w karierze – plagiatu, czyli przepi­sał po swojemu „Studnię i wahadło” Edgara Allana Poe, czy raczej jej adaptację dokonaną przez Rogera Cormana, ale to zupełnie inna historia. Wspominam o tym, aby pokazać, jak płynnie początki kariery literackiej Kinga wpisywały się w klasyczny model kariery pisarskiej panujący wówczas na rynku literatury popowej. Pod tym względem King nie różnił się niczym od Richarda Mathesona czy Philipa K. Dicka. Całe życie chciał pisać, pisał i pragnął się z tego utrzymywać. Publikował hurtowo opowiadania, zarówno w pismach pornograficznych, jak i w tanich magazynach SF. Nieistotna była jakość gazety, liczyła się publikacja. Im częściej pojawiało się nazwisko, tym lepiej. Portfolio rosło, agenci od czasu do czasu trafiali na jego teksty, ale przede wszystkim King dbał o to, co najważniejsze – dziś nazwalibyśmy to bazą użytkowników, czyli czytelników, którzy zaczynali kojarzyć jego nazwisko. „Kariera przez wytrwałość” – tak działali Mickey Spillane, Raymond Chandler, Jim Thompson, John D. MacDonald i wielu, wielu innych.

Tak narodził się Najstraszniejszy Facet w Ameryce. Przydomek, który King pielęgnował przez lata, potem stał się jego kulą u nogi. No ale jeśli ktoś występuje w telewizyjnych reklamach kart kredy­towych jako postać demoniczna, to może mieć pretensje tyko do siebie…

Odpowiadając zatem na pytanie: „Dlaczego uwielbiam Stephena Kinga?”. Uwielbiam go, bo jego kariera to niesamowita lekcja historii rynku wydawniczego przełomu wieków. A przyglądanie się temu, jak sobie radził – i radzi – to niebywała lekcja pokory.

Jeszcze na koniec anegdota. Kiedy King był już wielką gwiazdą, poprzez swojego agenta wydał dyrektywę, która zaskoczyła wydaw­ców i pokrzyżowała im plany: zakazał wyróżniania w jakikolwiek sposób swojego nazwiska na zbiorczych antologiach opowiadań. Miał być pisany tak samo jak inni. Powód? Jak sam tłumaczył: to, że nazywa się King i sprzedaje miliony książek, nie znaczy, że jest najlepszy w branży. Są lepsi, więc dlaczego ma przygniatać ich swoim nazwiskiem? I takie podejście bardzo mi imponuje.

Robert Ziębiński

Robert Ziębiński (ur. 1978 r.), pisarz, dziennikarz, redaktor naczelny polskiej edycji „Playboya”, specjalista od popkultury. Studiował dziennikarstwo na Uniwersytecie Jagiellońskim. Pracował i publikował w takich tytułach prasowych, jak „Tygodnik Powszechny”, „Gazeta Wyborcza”, „Rzeczpospolita”, „Przekrój”, „Newsweek”, „Nowa Fantastyka”. Pomysłodawca i właściciel kulturalnego serwisu Dzikabanda.pl. Autor powieści i opowiadań, a także pierwszej polskiej książki o Stephenie Kingu „Sprzedawca strachu”.


komentarze [7]

Sortuj:
Niezalogowany
Aby napisać wiadomość zaloguj się
Flowerbed 12.06.2019 19:23
Czytelniczka

Uwaga!!! Wielce subiektywne opinie!!! 😉

Celność opisu małych miasteczek? Brrr a cóż to za szkaradztwo... 🤔 Ten pan chyba trochę nagina rzeczywistość... Z tymi uogólnieniami to bym aż tak daleko się nie posuwała, no chyba, że przyjmiemy za fakt, że w stanie Maine mieszkają sami zawistni, psychopatyczni, źli, wyzuci z pozytywnych emocji ludzie... King jest ostro lewicującym...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
cień_fprefecta 05.06.2019 01:14
Bibliotekarz

Ja jeszcze tylko dodam do przedmówcy: "co konia obchodzi, że się wóz wy... (no powiedzmy) przewrócił". Tak samo co mnie obchodzi za co R.Z. lubi Kinga. Ja wiem za co ja go lubię i to mi wystarczy.
I tak myślę, że lepiej jednak czytać Kinga niż R.Z. o Kingu. To jakaś aberracja jest.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
PedroP 05.06.2019 00:17
Czytelnik

„Stephen King. Instrukcja obsługi” to najpełniejszy przewodnik po twórczości Stephena Kinga, jaki dostępny jest na polskim rynku. I jedyny taki stworzony przez autora z Europy. Poniżej krótki felieton Roberta Ziębińskiego, wyjaśniający powody, dla których Mistrz Grozy cieszy się takim uznaniem na całym świecie.

Pan Ziębiński nie musi mi wyjaśniać i tłumaczyć ani fabuły i...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
Airain 04.06.2019 19:35
Czytelniczka

Lubię Kinga. Za całokształt. Raz jest lepiej, raz gorzej, ale nigdy nie jest beznadziejnie. A moja ulubiona rzecz to... Danse Macabre.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
betsy 04.06.2019 19:06
Czytelniczka

Obejrzałam mnóstwo znakomitych filmów według jego książek. W zasadzie, jeżeli był jakiś dobry horror, to okazywało się, ze według prozy Kinga. Natomiast chyba żadnej jego książki nie czytałam...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
konto usunięte
04.06.2019 17:50
Czytelnik

Użytkownik wypowiedzi usunął konto

LubimyCzytać 04.06.2019 13:37
Administrator

Zapraszamy do dyskusji.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post