Wolność słoneczna Jacek Hajduk 8,3
ocenił(a) na 63 lata temu Sięgnęłam po tę książkę w ciemno, nie czytając jej opisu z tyłu. Byłam przekonana, że to powieść, więc po przeczytaniu kilku stron bardzo się zdziwiłam. Zaskoczeniem było także to, że "Wolność słoneczna" poświęcona jest osobie, której (wstyd się przyznać!),ale zupełnie nie kojarzę. Aby podkopać jeszcze bardziej swoją pozycję powiem, że nie przeczytałam ani "Iliady", ani "Odysei" Homera, do którego w swoich dziełach nawiązywał Stanisław Vincenz.
Przyznam, że początki były okropnie ciężkie, bo to zdecydowanie nie jest książka dla każdego. Trzeba znać i szanować obu wyżej wymienionych twórców, aby wyciągnąć z tych esejów jak najwięcej przyjemności i wiedzy. Dla kogoś takiego jak ja, czyli zielonego w tym temacie, najciekawsze były fragmenty dotyczące życia Stanisława Vincenza. Było ich niestety niewiele w porównaniu do innych treści zawartych w "Wolności słonecznej". Na szczęście do gustu przypadły mi również rozważania filozoficzne odnośnie znaczenia poszczególnych greckich słów czy powiedzeń, książek samych w sobie i funkcjonowania w społeczeństwie.
Czy uważam, że zmarnowałam swój czas? W żadnym wypadku! Owszem, było ciężko. Miejscami pot wręcz spływał z mojego czoła pod wpływem nadmiaru informacji. Chciałam również jak najszybciej doczytać tę książkę i zabrać się za coś mniej wymagającego. Miałam bowiem zbyt wiele do przemyślenia po tej lekturze. Zaznaczyłam chyba z dziesięć cytatów, co może świadczyć tylko o tym, że coś z tej książki na pewno ze mną zostanie na dłużej. Ostatecznie uważam, że była to dobra pozycja, choć niekoniecznie w pełnie odpowiednia dla mnie.