Z miłości do Japonii – wywiad z Piotrem Milewskim

Sonia  Miniewicz Sonia Miniewicz
28.02.2022

Z Piotrem Milewskim, laureatem Nagrody Magellana, rozmawiamy o „Dziennikach japońskich” i podróżach do Kraju Kwitnącej Wiśni, podpytujemy o wskazówki dla osób, którym marzą się dalekie wyprawy, a także zastanawiamy się, czym jest literatura drogi. Pisarz wyjawia nam również swoje dalsze plany podróżniczo-literackie i zachęca swoich czytelników do dzielenia się wrażeniami z lektury.

Z miłości do Japonii – wywiad z Piotrem Milewskim

Sonia Miniewicz: Pierwszy raz pojechałeś do Kraju Kwitnącej Wiśni, znając zaledwie kilka podstawowych słów po japońsku, ze skromną sumą pieniędzy i notatnikiem z adresami znajomych, na pomoc których liczyłeś. Poruszałeś się głównie autostopem lub na nogach. Podkreślasz, że warto podróżować bez planu, bo wtedy nie można się rozczarować. Czy takie spontaniczne wyprawy dają ci najwięcej satysfakcji? I czy to sposób podróżowania, który sprawdzi się u każdego?

Piotr Milewski: Tak, to mój sposób poznawania świata. Pozwala mi otworzyć się na nowe doświadczenia, wrażenia i spotkania. Wymaga odsunięcia na bok niepewności, lęków, części przekonań, a nawet wiedzy, które nosimy w sobie i zabieramy w każdą podróż. To nie jest łatwy sposób i nie u każdego się sprawdzi, dlatego nie namawiam do naśladowania. Każdy z nas powinien znaleźć swoją drogę.

Jak się zaczęła twoja przygoda z pisaniem? Skąd pomysł, aby zacząć spisywać swoje wrażenia z podróży?

Myślę, że wynika to z potrzeby, by dzielić się z innymi tym, co widzę, czuję i myślę. Zachwytem, radością oraz innymi emocjami, które przynosi każda podróż, a także nauką, którą z niej przywożę. Zacząłem pisać jeszcze w szkole, nie myśląc wtedy o tym, że będzie to mój zawód i sposób na życie. Zapisywanie jest dla mnie sposobem na krótką i zawodną pamięć, a także na refleksję. Tak powstała moja debiutancka książka „Transsyberyjska. Drogą żelazną przez Rosję i dalej”, a także trzecia książka „Islandia albo najzimniejsze lato od pięćdziesięciu lat”.

一期一会

Każde spotkanie jest niepowtarzalne.

Już w trakcie podróży spisujesz na gorąco swoje wrażenia, robisz notatki w zeszycie lub na przypadkowych kartkach papieru?

To bardzo różnie wygląda, ale tak, robię notatki, czasem na gorąco, czasem wieczorami po całym dniu podróży, czasem po kilku dniach. Notuję wrażenia, odczucia i myśli, bo są najbardziej ulotne. Nie zawsze są to słowa, niekiedy na przykład rysunki. Zbieram też bilety i inne artefakty. Lubię kieszonkowe notatniki, które mogę nosić cały czas przy sobie. Nagrywam też dźwięki i robię zdjęcia.

„Dalekie podróże mają to do siebie, że przywozi się z nich zupełnie coś innego niż to, po co się pojechało”. To motto otwierające twoją książkę „Dzienniki japońskie. Zapiski z roku Królika i roku Konia”. Do Japonii jechałeś, by uczyć się języka i poznać inną kulturę, a zaraz po powrocie do kraju spotkałeś przyszłą żonę – Japonkę. Podróże przyniosły ci jeszcze jakieś niespodzianki?

To cytat z Nicolasa Bouviera – mojego ulubionego pisarza-podróżnika, jednego z mistrzów gatunku. Żonę spotkałem w Polsce, trzy dni po powrocie z Japonii. A inne niespodzianki?

Jest ich tak wiele… W regionie Tohoku, na północnym wschodzie największej japońskiej wyspy, przekonałem się, że można jeść świerszcze i odpowiednio przyrządzone są całkiem smaczne, z kolei na Islandii dowiedziałem się, że do zimna można się przyzwyczaić, a baranina może smakować wyśmienicie.

旅は道連れ世は情け

W dobrym towarzystwie droga się nie dłuży.

Wspominałeś kiedyś, że nie chcesz, by twoje dzieła klasyfikowano jako literaturę podróżniczą i podciągano pod gatunek. Sam nazywasz je „książkami drogi” i faktycznie, nie znajdziemy u ciebie raczej konkretnych porad dla podróżników, w jakim hotelu się zatrzymać – zresztą zdarzało ci się sypiać na ławce pod gołym niebem – czy opisów najpopularniejszych zabytków.

Literatura drogi to dla mnie pełnoprawny gatunek literacki (choć mam wrażenie, że w Polsce wciąż jeszcze nie do końca doceniany), w którym nie chodzi tylko o to, by opisać podróż i jakieś dalekie miejsce, ale przekazać także inne treści: obserwacje, historie, przemyślenia i emocje, czyli to, co stanowi esencję literatury. Książka „Dzienniki japońskie. Zapiski z roku Królika i roku Konia”, która jest pretekstem do naszego spotkania, poza opisem samej podróży próbuje również opowiedzieć o filozofii i sensie podróżowania, a także piętnie, jakie odciska ono na świadomości wędrowca.

Jesteś uważnym obserwatorem, przyglądasz się życiu ludzi z odległych krańców świata, które często jest zupełnie odmienne od naszego. Jakie tradycje zaobserwowane w innych państwach najbardziej cię zaskoczyły?

Bardziej niż tym, co mnie zaskoczyło, chciałbym podzielić się tym, co mnie zachwyciło i czego niekiedy brakuje mi u nas. Przede wszystkim to zaufanie, współpraca i umiejętność oraz gotowość, by niekiedy odstąpić od swojego interesu na rzecz wspólnego. Za tym idzie cała gama spraw ważnych również dla podróżnego: życzliwość, cierpliwość i otwartość. Umiejętność docenienia chwili, zauważenia obcego i podzielenia się z nim historiami. To nimi dzielę się później z czytelnikami. Po zaskoczenia odsyłam do mojej książki „Planeta K. Pięć lat w japońskiej korporacji”.

一日一歩

Śpiesz się powoli.

Podróż do Japonii jawi się wielu osobom jako wielka wyprawa, wymagająca odłożenia sporej gotówki i świetnej logistyki. Jakie rady masz dla osób, które marzą o zwiedzeniu Kraju Kwitnącej Wiśni?

Przede wszystkim, by zaplanowali wyjazd na wiosnę lub późną jesień. Unikną wtedy japońskiej piątej pory roku, czyli pory deszczowej, upalnego i wilgotnego lata oraz sezonu tajfunów. Powinni też otworzyć się na nieznane. O resztę nie muszą się martwić. Na pewno wrócą zachwyceni.

Mówisz, że Japonia jest twoim drugim domem. Po latach zdecydowałeś się jednak na powrót do Polski; zatęskniłeś za swoją ojczyzną? I czy po powrocie przeżyłeś szok kulturowy?

Na oba pytania odpowiem twierdząco. Mieszkając w Japonii, zdarzało mi się zatęsknić za Polską, choć nie były to aż tak częste chwile. Odnalazłem się w tym kraju i dobrze się tam czułem. Natomiast po powrocie przeżyłem to, co określa się odwróconym szokiem kulturowym, po angielsku reversed culture shock. Przestawienie się zajęło mi pół roku, choć do dziś jeszcze nie zawsze czuję, że jestem u siebie. Dlatego zawsze mówię, że mam dwa ukochane miejsca na ziemi, dwa domy. Taki los wszystkich osób, które wiele lat spędziły za granicą.

Pracowałeś jako nauczyciel angielskiego, pomocnik kucharza, dziennikarz, roznosiłeś ulotki, zatrudniłeś się w japońskiej korporacji i przebierałeś się za Świętego Mikołaja… Wygląda na to, że żadna praca nie jest ci straszna. Któreś z tych zajęć wspominasz z wyjątkowym sentymentem?

Praca w roli Świętego Mikołaja na Monachijskim Targu Bożonarodzeniowym to było wspaniałe doświadczenie, choć srogo wtedy zmarzłem. Miałem jednak okazję poobserwować incognito Japończyków z bardzo bliska. To było doskonałe pole do socjologicznej obserwacji, a przy okazji szansa, by sprawiać ludziom radość i ją też otrzymać.

Uśmiech. W zależności od okoliczności lub potrzeb kryć się może za nim szczera radość i podziw albo serdeczne współczucie, lecz równie dobrze – obojętność, a nawet złość.

Jak wygląda teraz Twoje życie zawodowe. Całkowicie poświęcasz się podróżom i pisaniu?

Uprawiam wielozawodowość, która wynika z jednej strony zapewne z charakteru, a z drugiej z konieczności. Poza pisaniem książek, co jest moją najważniejszą aktywnością, wygłaszam prelekcje, jeżdżę na spotkania autorskie, robię zdjęcia, współpracuję z magazynami i prasą, gdzie publikuję artykuły i reportaże, no i wykładam na Polsko-Japońskiej Akademii Technik Komputerowych.

Czytasz książki podróżnicze innych autorów, masz swoich ulubionych twórców, których wyprawy śledzisz z zainteresowaniem? A może gustujesz w zupełnie innej literaturze?

Czytam dużo, zawodowo i z pasji. To najbardziej wdzięczna część pracy pisarskiej. Moim ulubionym twórcą jest szwajcarski pisarz, o którym już wspominałem, Nicolas Bouvier. Autor kultowej książki drogi „L'Usage du monde”, w polskim przekładzie „Oswajanie świata”, a także opisujących pobyt w Japonii książek „Kronika japońska” oraz „Pustka i pełnia. Zapiski z Japonii 1964-1970”. Bardzo lubię anglojęzycznych pisarzy tego gatunku. Wymienię tylko kilka nazwisk: Robert Byron, Bruce Chatwin, Patric Fermor. Poza tym Goerge Orwell, Steinbeck, Hesse i japońscy twórcy Kcbō Abe, Osamu Dazai, Nagai Kafu, Yasunari Kawabata, Jun’ichirō Tanizaki, Yōko Ogawa. No i poezja: Herbert, Różewicz, Brecht, Różycki, Szymborska, Tanikawa, Bashō, Buson. Jeszcze długo mógłbym wymieniać.

Pandemia mocno ograniczyła możliwości podróżowania. Czy w tym czasie wstrzymałeś się z planowaniem wypraw? A może więcej podróżowałeś po Polsce?

Dla osób, które odczuwają potrzebę, by od czasu do czasu wyruszyć w drogę, nie był to łatwy czas. W niewielkim stopniu planuję swoje wyprawy, więc w tej kwestii niewiele się zmieniło. Udało mi się natomiast poznać kilka nieznanych zakątków Skandynawii i odwiedzić kilka miejsc w Europie, których wcześniej nie widziałem.

Masz w najbliższych planach jakąś kolejną podróż… i następną książkę?

Tak, napisałem poemat poświęcony podróży do Izraela. Szukam teraz wydawcy. Piszę również książkę o Tokio. To fascynujące miasto, które pokochałem, a jak w każdej miłości bywa, przeżywałem tam swoje wzloty i upadki. Wyjechałem, ale regularnie tam wracam. A podróże? Planów jest wiele. Wspólnym ich hasłem jest wyspa.

Na rynku wydawniczym jest mnóstwo książek podróżniczych; co odróżnia cię od innych?

Proszę zapytać czytelników, oni to najlepiej wiedzą i jestem im zawsze bardzo wdzięczny, gdy swoimi wrażeniami dzielą się ze mną i innymi. Bardzo o to proszę. Dla autora taka wiedza jest bezcenna.

W imieniu Piotra Milewskiego zapraszamy więc do dyskusji i podzielenia się swoimi przemyśleniami oraz refleksjami dotyczącymi „Dzienników japońskich” i pozostałych książek jego autorstwa.

 

Przeczytaj fragment książki:

Dzienniki japońskie

Issuu is a digital publishing platform that makes it simple to publish magazines, catalogs, newspapers, books, and more online. Easily share your publications and get them in front of Issuu's millions of monthly readers.

Książka „Dzienniki japońskie” jest już dostępna w sprzedaży.

Artykuł sponsorowany.


komentarze [2]

Sortuj:
więcej
Niezalogowany
Aby napisać wiadomość zaloguj się
Magda  - awatar
Magda 28.02.2022 22:23
Czytelnik

Uważam, że jest to najsłabsza książka Piotra Milewskiego z tych, które do tej pory przeczytałam (a przebrnęłam przez 4) i absolutnie nie widzę potrzeby jej wznawiania.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Sonia  Miniewicz - awatar
Sonia 28.02.2022 13:31
Redaktorka

Zapraszam do dyskusji.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post