„Nie zakładałam, że powstaną kolejne części“ – rozmowa z Katarzyną Bereniką Miszczuk

Inegrette Inegrette
26.10.2018

Ile Katarzyny Bereniki Miszczuk jest w Joannie Skoczek? Czy napisze kiedyś książkę dla dzieci? Z okazji premiery „Paranoi”, która miała miejsce 17 października, Katarzyna Berenika Miszczuk odpowie Wam na te i jeszcze parę innych pytań.

„Nie zakładałam, że powstaną kolejne części“ – rozmowa z Katarzyną Bereniką Miszczuk

ParanojaKatarzyna Berenika Miszczuk

Kontynuacja „Obsesji” autorki bestsellerowej serii „Kwiat paproci” Katarzyny Bereniki Miszczuk.

Lato w Warszawie, pomimo leniwej, wakacyjnej atmosfery, obfituje w serię dziwnych samobójstw. Lekarz medycyny sądowej Marek Zadrożny zaczyna przyglądać się kolejnym przypadkom. Wbrew opinii policji samobójstwa wydają mu się podejrzane. Na palcu jednej z ofiar znajduje kawałek czerwonej nitki. Podobny wyciąga z kieszeni innego zmarłego. Nikt jednak nie wierzy w jego teorie, a on sam zaczyna zastanawiać się, czy ma paranoję. Tymczasem Joanna Skoczek, wygadana lekarka psychiatrii, wraca do stolicy po urlopie. Wciąż usiłuje otrząsnąć się po tym, jak ledwie uniknęła śmierci z rąk tajemniczego wielbiciela. A może to także tylko paranoja?

Kinga Kolenda: Czy pisząc pierwszy tom, miała już Pani pomysł na kontynuację?

Katarzyna Berenika Miszczuk: Nie, podczas pisania pierwszego tomu pt. „Obsesja” nie zakładałam, że powstaną kolejne części. Tworząc „Obsesję”, chciałam się sprawdzić w nowym gatunku. Spróbować czegoś innego. Nie spodziewałam się, że sama tak bardzo polubię bohaterów i będę chciała opisać ich dalsze losy. Pomysł na „Paranoję”, która ukazała się w październiku, wpadł mi do głowy kilka miesięcy po premierze „Obsesji. Usiadłam i zaczęłam się zastanawiać nad kolejną sprawą kryminalną, którą mogłabym opisać, ponieważ to właśnie gra między mordercą a policją i pomagającymi im lekarzami jest główną osią każdej części serii „W lekarskim fartuchu”.

Ile z Katarzyny Bereniki Miszczuk znalazło się w Joannie Skoczek?

Myślę, że mamy trochę wspólnych cech, i to nie tylko cech wyglądu. Przede wszystkim podarowałam jej sporo mojego zgryźliwego humoru i spostrzeżeń dotyczących życia i codzienności lekarza w Polsce. Cieszę się, że za pomocą Joanny i pozostałych bohaterów mogłam opowiedzieć o tym, jak wygląda praca lekarza od kuchni i jak bardzo niekiedy różni się od realiów, które znamy z telewizyjnych seriali.

Jak to jest przeskoczyć z pisania powieści obyczajowych do historii kryminalnych? Który z tych gatunków jest trudniejszy?

Prawie żadnych swoich powieści nie piszę czystych gatunkowo. Wydaje mi się, że nasze życie nie biegnie jednym gatunkiem, nie jest tylko dramatem albo tylko komedią. Z tego powodu i w moich powieściach staram się łączyć różne elementy. Poprzednia seria „Kwiat paproci” miała duży wątek obyczajowy, jednak zaliczyłabym ją do fantastyki. Cała akcja powieści rozgrywała się w alternatywnej rzeczywistości pełnej słowiańskich demonów i bogów. Tom pierwszy „Szeptucha” oraz tom trzeci „Żerca” dostały nagrodę Państwa portalu na Książkę Roku w kategorii „Literatura fantastyczna” odpowiednio w roku 2016 i 2017. To raczej przejście z fantastyki do książek, które dzieją się w realnym świecie, sprawia problemy. W powieści z gatunku fantasy może zdarzyć się wszystko. Granicą jest tylko wyobraźnia autora. W powieściach kryminalnych lub obyczajowych niestety prawa fizyki zaczynają obowiązywać i może to momentami sprawiać trudność. Jednak w związku z tym, że wszystkie moje powieści są swoistą mieszanką, dość łatwo mi przejść z pisania jednej do drugiej. Trochę to przypomina gotowanie. Moje książki różnią się ilością danego składnika, ale często rodzaje składników są takie same. A wracając jeszcze do serii „W lekarskim fartuchu”, to chyba jednak bliżej jej do thrillerów z wątkiem obyczajowym niż do kryminałów. Z tego powodu „Obsesję” i „Paranoję” pisało się jeszcze trochę inaczej niż klasyczny kryminał, np. „Pustułkę”, którą wydałam kilka lat temu.

Czy wie już Pani, ile seria będzie miała części i jak się zakończy?

Na chwilę obecną nie wiem. Powoli w mojej głowie krystalizuje się pomysł na kontynuację o roboczym tytule „Mania”, w której więcej miejsca poświęciłabym pani prokurator Natalii Świetlik. Jednak sprawa kryminalna, którą miałaby rozwiązać z pozostałymi bohaterami, jest wciąż „w powijakach”. Na razie daję sobie czas, żeby to poważnie przemyśleć.

Czy pisząc powieść, zwłaszcza kryminalną, gdzie wszystkie szczegóły muszą się zazębiać, ma Pani wszystko rozpisane w punktach?

Większość swoich powieści napisałam bez planu, mając całą historię jedynie w głowie. Dopiero podczas tworzenia serii „W lekarskim fartuchu” skupiłam się na drobiazgowych planach. Żeby móc stworzyć zagadkę, która będzie stanowiła zaskoczenie dla czytelnika, sama musiałam porządnie ją sobie rozpisać.

Czy po takiej zmianie gatunku możemy liczyć, że Katarzyna Berenika Miszczuk jeszcze nas zaskoczy? Myślała Pani może o napisaniu powieści historycznej lub książki dla dzieci?

Tak dużej zmiany gatunkowej chyba jednak nie ma, więc trudno mi powiedzieć, czy uda mi się czymś zaskoczyć czytelników. Powieść historyczna chodzi mi po głowie od kilku lat, ale wciąż nie zabrałam się za zbieranie literatury źródłowej, więc napisanie jej wydaje mi się na razie odległym planem na przyszłość. Jeśli zaś chodzi o książki dla dzieci, to zabrałam się niedawno za pisanie krótkich książek przygodowych z elementem horroru, dla nastolatków. To taka moja mała odskocznia od „dorosłych” powieści. Na razie piszę tylko dla swojej przyjemności, ale zobaczymy, co z tego wyniknie.

Czy możemy spodziewać się jeszcze powrotu Sławka? I jakie losy przewiduje Pani dla Marka i Joasi?

Były mąż lekarki Joanny Skoczek, Sławek, dostał w „Paranoi” całkiem dużo miejsca. Postanowił ponownie wkroczyć w życie Asi, a może nawet spróbować do niego wrócić. Przez cały drugi tom Sławek pojawia się kilkakrotnie, pomiędzy nim a Markiem dochodzi nawet do starcia. Jednak co z tego wynikło i jakie będzie to miało konsekwencje dla dalszych losów Marka i Joasi, nie będę zdradzać, żeby nie popsuć przyjemności czytania „Paranoi”.

Wzorowała Pani na kimś poszczególne postacie z serii?

Jak każdy pisarz podkradam cechy rodziny, znajomych czy zupełnie obcych osób, które później wplatam w swoje postaci. Trudno jest stworzyć osobę z krwi i kości zupełnie od początku. Łatwiej mi ją sobie wyobrazić i opisać, gdy dodam jej kilka podpatrzonych cech. Marek Zadrożny, lekarz medycyny sądowej, jest właśnie takim zlepkiem moich kolegów. Można więc śmiało powiedzieć, że gdzieś na polskich ulicach spaceruje kilku Marków.

Jak wyglądają Pani plany czytelnicze na najbliższy rok?

W najbliższym roku zamierzam nadrobić zaległości z ostatnich dwóch lat. Na moich półkach czeka już kilkadziesiąt powieści do przeczytania. Począwszy od klasyki, którą polecił mi mój mąż Janek – „Paragraf 22” Josepha Hellera i „Sto lat samotności” Gabriela Garcii Marqueza, po powieści Neila Gaimana i Stephena Kinga, których jeszcze nie miałam okazji przeczytać. Poza tym wreszcie kupiłam własny egzemplarz „Mistrza i Małgorzaty” Michaiła Bułhakowa, wydanie z zaznaczoną rosyjską cenzurą, więc z przyjemnością przypomnę sobie tę powieść. Mam do niej ogromny sentyment, bo to m.in. dzięki niej stworzyłam cykl diabelsko-anielski o przygodach młodej diablicy Wiktorii.


komentarze [2]

Sortuj:
Niezalogowany
Aby napisać wiadomość zaloguj się
missly 27.10.2018 00:59
Bibliotekarka

Lubię jej książki, nic wybitnego ale wciągają i relaksują. Poza tym wydaje mi się, że Miszczuk to sympatyczna babka z luzackim podejściem do życia :D

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Inegrette 26.10.2018 11:13
Bibliotekarka | Redaktorka

Zapraszam do dyskusji.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post