Literackie miasta – upadek
Legendarne miasta opisane przez pisarzy. Fikcyjne i faktycznie istniejące. Te, które były głównymi bohaterami opowieści lub jej równorzędnymi postaciami, nierzadko spotykał równie tragiczny los co ludzi. Dziś o tych miastach, które zniknęły z powierzchni ziemi.
Klimat małych miasteczek często bywa eksploatowany w książkach, bo w przypadku sprawnego pisarza od razu dodaje opowiadanej historii nieuchwytnego uroku. Wiadomo, że w małych miastach ukrywane są wielkie tajemnice. W miejscu, w którym wszyscy się znają, sztuką jest coś zataić, a jednak wszyscy się o to starają. Małe miasteczka to również domy, do których powracają postaci po wieloletnich podróżach. Małe miasteczka to także nieodłączni świadkowie ciągnących się przez stulecia rodzinnych sag. I wraz ze swoimi mieszkańcami przeżywają bujną, zuchwałą młodość, okres stabilizacji i rozkwitu, a później wraz z nimi starzeją się, zapadają w sobie, by ostatecznie zniknąć z powierzchni ziemi tak, jak gdyby nigdy nie istniały. Często nie pozostaje ani jedna osoba, która nosiłaby pamięć o nich.
Dziś o tych ostatnich – o literackich miastach, które były tłem dla co najmniej wieku pełnego wydarzeń, a ostatecznie popadły w ruinę.
Juan Preciado, spełniając prośbę umierającej matki, przybywa do miasteczka Comala, aby poznać swego ojca, tytułowego Pedro Páramo. Zastaje martwe miasteczko, porzucone przez mieszkańców. Historię ojca poznaje dopiero po jego śmierci. Pedro Páramo – kacyk, feudalny pan, który rządził w Comali biczem i gwałtem, narzucał swą wolę sztyletem i szubienicą, a żadna z kobiet nie mogła czuć się bezpieczna w jego towarzystwie. Historia gwałtownika jest jednocześnie historią całego miasteczka, przez które przetoczyła się krwawa rewolucja. Dramatem kobiet i mężczyzn, zaplątanych w sidła śmierci i sytuacje, których korzenie tkwią w naturze i dziejach Meksyku.
Gabriel GarcÍa Márquez uznawał tę książkę za klasykę literatury i często wspominał, że była dla niego wzorem, gdy sam zaczynał pisać.
Miała to być pierwsza powieść Márqueza. Dzięki swym dziadkom od dziecka znał historię Macondo i dzieje rodziny Buendia, prześladowanej fatum kazirodztwa. Świat, w którym rzeczy nadzwyczajne miały wymiar szarej codzienności, zwyczajność zaś przyjmowana była jak zjawisko nadprzyrodzone, świat bez czasu, gdzie wiele rzeczy nie miało jeszcze nazw, był też jego światem. Potrzebował aż dwudziestu lat, by wreszcie spisać te rodzinne opowieści. Dziś Macondo jest jednym z najbardziej znanych literackich miast. Zapytał, co to za miasto i w odpowiedzi wymieniono nazwę, której nigdy przedtem nie słyszał i która nic nie oznaczała, a jednak tej nocy we śnie przybrała dźwięk magicznego zaklęcia Macondo.
Wielokrotnie nagradzany reportaż Filipa Springera, który przez ponad dwa lata szukał odpowiedzi na pytanie, dlaczego miasteczko z siedmiowiekową tradycją zniknęło z powierzchni ziemi. Czy stało się to na skutek zniszczeń spowodowanych wydobyciem uranu? Czy zniszczenia te były tylko pretekstem do wyburzenia miasta?
Coppferberge, Kopferberg, Kupferberg, Miedzianka – niewielkie miasteczko nieopodal Jeleniej Góry, którego nie ma. Po raz pierwszy ziemia zapada się pod budynkiem kuźni Preusa i kupca Reimanna. Powstaje krater tak duży, że zmieściłaby się w nim furmanka. Także w szeregu domów – od piekarza Flabego do fryzjera Friebego – utworzyła się rysa na murach spowodowana zapadnięciem się sztolni. Pewnego dnia konie ciągnące pług po polu pana Franzkiego zapadają się w ziemi po piersi i wydają z siebie tak przerażający kwik, że ci, którzy są akurat w pobliżu, rzucają swoją robotę i wybiegają na pole z pobladłymi twarzami. Tylko niektórzy mają odwagę ruszyć z pomocą i ratować zwierzęta, inni patrzą z daleka na wystające z ziemi końskie łby i niezwykłe, lejkowate zapadlisko wokół nich.
Przypominacie sobie inne przykłady miasteczek znikających z powierzchni ziemi lub popadających w ruinę? Jakie książki polecacie?
komentarze [10]
Ktokolwiek będziesz w Nowogródzkiej stronie,
Do Płużyn ciemnego boru
Wjechawszy, pomnij zatrzymać twe konie,
By się przypatrzyć jezioru.
ścichapęk: Może nie o upadającym mieście, ale opis zapada w pamięć - Petersburg oczami Tomasza Różyckiego w "Tomi. Notatki z miejsca postoju". Pięknie też opisał obwód kaliningradzki.Ale w "12 Stacjach" i "Bestiarium" Różyckiego Opole(prawdopodobnie) jest też jakby takie zapadłe. Nawet w snach.
Nie twierdzę, że nie. Jeszcze nie czytałam, jeszcze przede mną.
Palę Paryż. Palę Moskwę
Jasieński! Wizja gnijącego w brudzie i biedzie Paryża, później podzielonego na kilka walczących ze sobą dzielnic, zajętego przez zarazę, podpalonego i wymarłego, a w końcu przejętego przez więźniów-komunistów, którzy tworzą tam socjalistyczną utopię.
Czarny Anioł
Koniec Konstantynopola, potem już tylko Stambuł...
Może nie o upadającym mieście, ale opis zapada w pamięć - Petersburg oczami Tomasza Różyckiego w "Tomi. Notatki z miejsca postoju". Pięknie też opisał obwód kaliningradzki.
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten postAle w "12 Stacjach" i "Bestiarium" Różyckiego Opole(prawdopodobnie) jest też jakby takie zapadłe. Nawet w snach.
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Znikająca Europa
Jeszcze nie czytałam, jakoś nie mogę upolować w bibliotece, ale mam na ten tytuł wielką chrapkę:)