rozwiń zwiń

„Przejście” od Wydawnictwa Pauza. Opowieść o ucieczce i odnalezieniu samego siebie

LubimyCzytać LubimyCzytać
02.11.2020

W swojej drugiej powieści „Przejście” (przekład Sebastiana Musielaka), młody fiński pisarz Pajtim Statovci, z pochodzenia Kosowianin, snuje poruszającą opowieść o przyjaźni, historii i poszukiwaniu swojej tożsamości. Zapraszamy do przeczytania fragmentu książki!

„Przejście” od Wydawnictwa Pauza. Opowieść o ucieczce i odnalezieniu samego siebie

„Przejście” to pierwsza powieść Pajtima Statovciego, która ukazuje się po polsku. Od czasu jej fińskiej premiery ukazała się już trzecia książka autora, powieść „Bolla”. W listopadzie 2019 roku „Bolla” zdobyła najbardziej prestiżową nagrodę literacką w Finlandii.

Statovci jest jedną z wschodzących gwiazd współczesnej literatury nie tylko w swojej przybranej ojczyźnie, ale też na świecie – „Przejście”, pod anglojęzycznym tytułem „Crossing”, trafiło na listę książek nominowanych do amerykańskiej National Book Award.

Autor jest Finem, ale pochodzi z Kosowa – jego rodzina wyjechała z Bałkanów podczas wojny etnicznej. Pomimo dorastania w fińskim otoczeniu w prozie Statovciego bije gorące, bałkańskie serce.

„Oglądam znajome ulice i gmachy i daję swobodę myślom, które płyną ku dzieciństwu – tam, gdzie budzą mnie postukiwania matki w kuchni, ćwiczenia głosowe ojca albo ziewanie budzącej się obok mnie siostry; niedługo zjemy śniadanie i jak w każdy inny dzień ruszymy do swoich zajęć, a ja głupi nie pojmuję, że to właśnie jest szczęście: że będę ze swoim najlepszym przyjacielem, że ojciec założy swój stary ciemny garnitur z kamizelką i swoje czarne lakierki, później wrócimy wszyscy do domu i znowu będziemy razem jeść i ojciec opowie nam historię narodzin Albanii, historię o tym, jak cały kraj wykluł się z orlego jaja, albo o tym, jak mężczyźni bez przerwy walczyli i odpierali ataki wrogów, a wszystko to będzie rozgrywać się w mojej wyobraźni zupełnie jak na filmie. Ojciec tak dobrze opowiada o świecie, o podbojach, o rumakach i morskich inwazjach, że każda rzecz na tym świecie wydaje się nagle częścią filmu: reflektorem, rekwizytem, ruchomą ścianą.

Idę do mojego domu rodzinnego, sklep wielobranżowy na parterze wygląda na zamknięty, okna zakryto starymi gazetami, na drzwiach wisi zardzewiała kłódka. Oprócz tego właściwie nic się nie zmieniło: niektóre domy w okolicy zostały odmalowane, niektóre wyremontowane, ale nasz przetrwał przez te wszystkie lata niemal bez zmian, porósł tylko kurzem jak porzucony strych. Mijam furtkę, wchodzę na schody, na kilku stopniach widzę znajome kałuże, pukam do drzwi: z początku nikt nie otwiera, ale w końcu słyszę kroki i chlupot wrzątku – i drzwi się otwierają”.

– „Przejście”, Pajtim Statovci

W czasach komunizmu dwóch nastoletnich przyjaciół, Bujar i Agim, postanawia uciec z domu w Albanii i przeprawić się przez morze do Włoch. Są bardzo różni od siebie; po śmierci ojca i albańskiego przywódcy Envera Hodży, świat Bujara rozpada się i chłopak musi zmierzyć się z nową rzeczywistością, w której się znalazł. Jego jedynym przyjacielem jest nieustraszony sąsiad Agim, który nie boi się walczyć o siebie i swoją kształtującą się tożsamość – narodową, ale też seksualną. Dzięki Agimowi, Bujar odważa się na mozolne budowanie planu ucieczki. Przyjaciele długo przygotowują się do wyjazdu, oczywiście wszystko muszą robić w ukryciu. Pewnego wieczoru wreszcie wyruszają we wzburzone morze małą łódką. Czy dotrą do celu i zrealizują swoje marzenia o nowym, lepszym życiu? Czy odnajdą wymarzony, kolorowy świat Zachodu?

Zagraniczne okładki powieści

Po latach jeden z nich opowiada historię ich dzieciństwa, wspólnego dorastania i przyjaźni, odważnej ucieczki i tego, co wydarzyło się potem. Wraz z głównym bohaterem (a może wręcz z samym autorem, który też był uciekinierem?) zastanawiamy się: czy można uciec od samego siebie? Czy w odmiennym otoczeniu lub nowym kraju stajemy się innymi ludźmi? Błąkając się po ulicach kolejnych europejskich miast, dorosły już Bujar rozmyśla nad sensem życia, samotnością, miłością i nad tym, czy w nowym otoczeniu zawsze pozostaniemy obcy.

„Jestem dwudziestodwuletnim mężczyzną, który niekiedy zachowuje się stosownie do swoich wyobrażeń o mężczyznach, i wtedy mam na imię Anton, Adam albo Gideon, w zależności od tego, co mi w danej chwili najlepiej brzmi; jestem Francuzem, Niemcem albo Grekiem, nigdy Albańczykiem, i idę w szczególny sposób, czyli tak, jak ojciec nauczył mnie chodzić na własnym przykładzie: stawiam nogi pewnie i szeroko, pamiętając o właściwym ułożeniu klatki piersiowej i ramion, zaciskam też zęby, jakbym chciał mieć pewność, że nikt nie wkroczy na moje terytorium; w takie dni kobieta we mnie płonie na stosie – gdy jestem w kawiarni czy restauracji i kelner przynosi mi rachunek, nie dziwiąc się wcale, że jadłem sam, kobieta się pali; kiedy wymyślam, co było nie tak z podanym mi daniem, i każę zwrócić talerz do kuchni, albo gdy wchodzę do pierwszego lepszego sklepu i obskakują mnie sprzedawczynie, kobieta we mnie strzela płomieniem i staje się częścią kontinuum, którego początkiem były słowa o tym, że kobieta zrodziła się z żebra mężczyzny – nie jako on, lecz obok niego, po jego lewej stronie.


Niekiedy jestem dwudziestodwuletnią kobietą, która zachowuje się tak, jak lubię najbardziej, nazywam się Amina albo Anastasia, imię nie gra roli: poruszam się tak, jak kiedyś moja matka, nie dotykając stopami ziemi, i nie sprzeciwiam się mężczyznom; na twarz nakładam podkład i puder, robię oprawę oczu, biorę eyeliner i kredkę, cień do powiek i tusz do rzęs i w tak przygotowaną ramę wciskam niebieskie soczewki kontaktowe, bo chcę narodzić się ponownie, jednak mężczyzna we mnie wcale nie pali się na stosie, tylko wyrusza ze mną na miasto – kiedy wchodzę do tej samej restauracji i zamawiam to samo danie, kelner nie odnosi go do kuchni, tylko oznajmia, że poziom wysmażenia mięsa jest dokładnie taki jak trzeba, a kiedy przynosi mi rachunek, przypatruje mi się jak nastolatce i czeka, aż wygrzebię z torebki portmonetkę i zapłacę sumę, której zażądał, po czym znika w kuchni, rzuciwszy mi w biegu zdawkowe „dziękuję”. Mężczyzna we mnie chce pobiec za nim, ja jednak patrzę na swój ubiór, na czarną spódniczkę i ciemnobrązowe czółenka, i uznaję, że takie zachowanie nie przystoi kobiecie, wychodzę więc z restauracji na ulicę, gdzie słyszę za sobą okrzyki i gwizdy Włochów, co niekiedy prowokuje mężczyznę we mnie do rzucenia im chrapliwej wiązanki, która zamyka im usta: unoszą wtedy ręce, jak gdyby stanęli twarzą w twarz z godnym siebie rywalem”.

– „Przejście”, Pajtim Statovci

Przeczytaj fragment książki „Przejście”

Przejście

Fragment książki "Przejście"


Artykuł sponsorowany


komentarze [1]

Sortuj:
Niezalogowany
Aby napisać wiadomość zaloguj się
LubimyCzytać 02.11.2020 12:47
Administrator

Zapraszamy do dyskusji.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post