rozwiń zwiń

Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach:

Adrian Markowski pokazuje czytelnikom różna oblicza Bieszczadów. Oprócz popularyzowania turystyki pieszej, prezentuje również zabytki i najciekawsze atrakcje tego regionu Polski. Znajdą tu coś dla siebie miłośnicy historii, nie zawiodą ci, którzy uwielbiają przejazdy pociągami. Usatysfakcjonowani będą osoby lubiące astronomię i miłośnicy piosenek. Każdy znajdzie tu coś dla siebie. Ta książka to pokazuje i przekona chyba każdego do wyjazdu w Bieszczady. Jest świetnie napisana i bardzo interesująca. Każdy z poruszonych przez autora tematów zajmuje jedną rozkładówkę. Tekst został zgrabnie wpleciony w zajmujące całe strony ilustracje. Dzięki temu tę książkę z taką samą przyjemnością czyta się ogląda. Jest piękna i mądra. Doskonała na nadchodzące wakacje. Inspiruje i zachęca do planowania wyjazdów. Jestem pewna, że po jej przeczytaniu zainteresowanie Bieszczadami może wzrosnąć. Bo każdy, kto po tę książkę sięgnie i ją przeczyta, zamarzy o zobaczeniu tych gór na własne oczy.

Adrian Markowski pokazuje czytelnikom różna oblicza Bieszczadów. Oprócz popularyzowania turystyki pieszej, prezentuje również zabytki i najciekawsze atrakcje tego regionu Polski. Znajdą tu coś dla siebie miłośnicy historii, nie zawiodą ci, którzy uwielbiają przejazdy pociągami. Usatysfakcjonowani będą osoby lubiące astronomię i miłośnicy piosenek. Każdy znajdzie tu coś dla...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Czy można zachwycić się książką od pierwszego zdania? Można. "Zaklinaczka burz" jest na to najlepszym dowodem. Pokochałyśmy rytm tej powieści, wspaniałe opisy miejsca akcji i toczące się między bohaterami dialogi. Zachwycił nas jej baśniowy klimat. Przenikanie się świata magicznego z tym, co rzeczywiste. "Zaklinaczka burz" i poruszone w niej problemy okazały się bardzo bliskie temu, co przeżywać mogą jej potencjalni czytelnicy. To historia o miłości rodzicielskiej, miłości dziecka do rodzica. To opowieść o przyjaźni, oddaniu i poświęceniu. O odpowiedzialności. O dobrych i złych ludziach. O decyzjach, które nie są łatwe, ale które trzeba podejmować. Sophie Anderson skłania czytelników do zastanowienia się, po której stronie opowiedzieliby się oni, gdyby byli na miejscu Makolągwy i innych bohaterów tej książki. Oprócz stawiania pytań jest też coś, czego ta książka uczy i o wartości czego przypomina. To szacunek dla innych ludzi, ich inności i oryginalności. Rzecz niezwykle ważna, w dzisiejszych czasach bardzo często zapomniana. Dobrze, że nie zapomniała o niej Sophie Anderson. Dzięki temu czytelnicy jej książek będą mieli szansę zmieniać świat na lepsze. Podobnie jak ich bohaterowie.

Czy można zachwycić się książką od pierwszego zdania? Można. "Zaklinaczka burz" jest na to najlepszym dowodem. Pokochałyśmy rytm tej powieści, wspaniałe opisy miejsca akcji i toczące się między bohaterami dialogi. Zachwycił nas jej baśniowy klimat. Przenikanie się świata magicznego z tym, co rzeczywiste. "Zaklinaczka burz" i poruszone w niej problemy okazały się bardzo...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Czy do chodzenia po Tatrach potrzebna jest znajomość historii TOPR-u i specyfiki pracy toprowców? Niby nie, ale ta wiedza może uchronić przed popełnianiem błędów. Ja wiele razy czytając wcześniejsze książki Beaty Sabały-Zielińskiej zastanawiałam się, dlaczego dochodzi do wypadków? Czy winni są nierozważni turyści czy to raczej nieszczęśliwy zbieg okoliczności? Po przeczytaniu kilku książek o Tatrach wiem, że nie ma reguły. Doskonale przygotowanym turystom również zdarzają się wypadki. Warto jednak przynajmniej próbować zminimalizować ryzyko. Zwłaszcza, kiedy chodzimy po górach z dziećmi. Dlatego zalecam wspólne czytanie książki "TOPR. Tatrzańska przygoda Zosi i Franka". To wartościowa i ważna lektura dla całych rodzin, dla czytelników w każdym wieku (wydawca określił zakres wiekowy na 9-100 lat). To książka-przestroga. Pełna prawdziwych historii. Wydarzeń, które naprawdę miały miejsce. Niektóre z nich śledziliśmy w telewizji (burza na Giewoncie i akcja w Jaskini Wielkiej Śnieżnej), inne miały miejsce wiele lat temu, ale do dziś o nich pamiętamy (jak choćby o Klimku Bachledzie, pierwszym polskim ratowniku, który zginął idąc na pomoc turyście). Ta książka opisuje bardzo różne akcje ratunkowe.

Autorka pokazuje jak zmieniał się sprzęt, jak rosły możliwości. Wszystko dokumentuje zdjęciami (a jakby komuś mało było zdjęć, są jeszcze kody QR, które umożliwiają obejrzenie filmów). Nie zapomina o niczym. Podkreśla jak ważny jest szacunek do przyrody. Wyjaśnia, dlaczego na terenie Tatrzańskiego Parku Narodowego nie ma koszy na śmieci i przypomina, że w górach to my jesteśmy gośćmi, a mieszkające tam zwierzęta są u siebie. Opowiada historię eksploracji Tatr, historię Zakopanego i Podhala. Znajdziemy tu informacje o najciekawszych zakopiańskich zabytkach i tak charakterystycznym stylu zakopiańskim. Nie zabrakło również wzmianek o lokalnych przysmakach. To książka dla wszystkich, którzy już kochają Tatry i, którzy chcą dowiedzieć się o nich więcej oraz dla tych, którzy dopiero będą je odkrywać. Także dla tych, którzy marzą o tym, żeby zajrzeć do siedziby TOPR-u. Bohaterowie zwiedzają dobrze znany budynek przy ulicy Piłsudskiego i obserwują pracę ratowników na własne oczy. Jestem przekonana, że wszyscy czytelnicy, bez względu na powód, dla którego sięgną po tę książkę, znajdą w niej coś ciekawego i przeczytają ją z ogromną przyjemnością!

Czy do chodzenia po Tatrach potrzebna jest znajomość historii TOPR-u i specyfiki pracy toprowców? Niby nie, ale ta wiedza może uchronić przed popełnianiem błędów. Ja wiele razy czytając wcześniejsze książki Beaty Sabały-Zielińskiej zastanawiałam się, dlaczego dochodzi do wypadków? Czy winni są nierozważni turyści czy to raczej nieszczęśliwy zbieg okoliczności? Po...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Nigdy nie pomyślałabym, że można uczyć się matematyki z czegoś innego niż podręcznik. Nie pomyślałabym, że są inne sposoby na naukę tabliczki możenia niż mniej lub bardziej mozolne uczenie się jej na pamięć. Szczerze mówiąc nie pamiętam, żebym miała z nią jakieś większe problemy, Tosia również opanowała ją szybko i sprawnie, więc nie szukaliśmy nigdy dodatkowych sposobów na jej zapamiętanie. Mimo to przeczytałyśmy tę książkę z zainteresowaniem. W trakcie lektury wiele razy mówiłyśmy, że nigdy nie wpadłybyśmy na to, że można uczyć się tabliczki mnożenia w taki właśnie sposób. Myślę, że nie tylko my. Te proste zasady i zależności jakoś wcześniej umykały naszej uwadze. Warto mieć tę książkę na uwadze, jeśli Wasze dzieci zaczynają swoją przygodę z nauką matematyki i niedługo będą mierzyć się z tabliczką mnożenia. Książka Adriana Markowskiego może jej naukę znacznie ułatwić, uprzyjemnić i sprawić, że Wasze dzieci nigdy nie powiedzą, że nie lubią matematyki!

Nigdy nie pomyślałabym, że można uczyć się matematyki z czegoś innego niż podręcznik. Nie pomyślałabym, że są inne sposoby na naukę tabliczki możenia niż mniej lub bardziej mozolne uczenie się jej na pamięć. Szczerze mówiąc nie pamiętam, żebym miała z nią jakieś większe problemy, Tosia również opanowała ją szybko i sprawnie, więc nie szukaliśmy nigdy dodatkowych sposobów na...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Tru. Love story Emilia Dziubak, Barbara Kosmowska
Ocena 7,4
Tru. Love story Emilia Dziubak, Bar...

Na półkach:

"Tru. Love story" to opowieść dla wszystkich. Doskonała zabawa dla dzieci i dorosłych. Gratka dla tych, którzy lubią książki, przy których można się świetnie bawić. A także dla tych, którzy od książek oczekują czegoś więcej. Tych, którzy szukają lektur skłaniających do refleksji. "Tru. Love story" bawi i prowokuje do rozmyślań. O naszym świecie, bo choć bohaterami tej książki są zające, to ich przygody są bardzo bliskie temu, co dzieje się w naszym życiu. I nie mogę wspomnieć raz jeszcze o ilustracjach. Pięknych, klimatycznych i absolutnie wyjątkowych. Piękniejszego uzupełnienia przygody Tru wymarzyć sobie nie mogły!

Całość recenzji
https://tosimama.blogspot.com/2020/07/tru-love-story-wydawnictwo-media-rodzina.html

"Tru. Love story" to opowieść dla wszystkich. Doskonała zabawa dla dzieci i dorosłych. Gratka dla tych, którzy lubią książki, przy których można się świetnie bawić. A także dla tych, którzy od książek oczekują czegoś więcej. Tych, którzy szukają lektur skłaniających do refleksji. "Tru. Love story" bawi i prowokuje do rozmyślań. O naszym świecie, bo choć bohaterami tej...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Operacja Czarny Las Jørn Lier Horst, Hans Jørgen Sandnes
Ocena 7,8
Operacja Czarn... Jørn Lier Horst, Ha...

Na półkach:

W Elvestad trwa lato. Tiril i Oliver skrócili godziny pracy swojego biura. Musieli to zrobić, bo i tak nikt do nich nie przychodził. Czyżby w Elvestad przestały dziać się dziwne rzeczy? Nawet jeśli tak, to jedynie na chwilę. Możliwe jest również to, że Tiril i Oliver coś przeoczyli i zajęci wakacyjnymi "obowiązkami". I tak właśnie się stało. Znudzony Oliver przypomniał sobie, że jakiś czas temu dziadek mówił mu o dziwnym zachowaniu ptaków. Podobno te, które mieszkają w Czarnym Lesie, przestały śpiewać. Nikt nie wie dlaczego. Tiril i Oliver postanawiają zbadać tę sprawę, bo Czarny Las to świadek historii, las pierwotny, miejsce, w którym nie wolno niczego budować i, którego nie można niszczyć. A jednak okazuje się, że w pobliżu Czarnego Lasu trwa budowa hotelu. Czyżby inwestor miał coś wspólnego z tym, co dzieje się w lesie? Czyżby to on odpowiadał za to, że ptaki nie śpiewają? A może to za jego sprawą obumierają drzewa na granicy Czarnego Lasu i budowanego właśnie hotelu?

W głowach młodych detektywów mnożyły się pytania, a w naszych głowach pojawiała się myśl, że wiele tu punktów wspólnych z naszą rzeczywistością. Ile to razy słyszeliśmy o drzewach wycinanych pod inne inwestycje? Ile razy widzieliśmy budynki wpisane do rejestru zabytków, które kupowała jakaś firma, a potem zamiast remontować i doprowadzić do dawnej świetności, pozwalała im niszczeć? My słyszeliśmy o tym nie raz i jestem przekonana, że Wy również. Ta książka zachęca do tego, żeby porozmawiać na ten ważny temat z dziećmi.

Oprócz tego, kolejny tom "Operacji" to znowu doskonała rozrywka dla małych i dużych. Uwielbiamy czytać te książki razem i zawsze czerpiemy z tego ogromną przyjemność. Seria "Operacje" to już klasyka powieści detektywistycznych dla dzieci. Każda książka to zamknięta całość, a jeśli pojawiają się jakieś nawiązania do wcześniejszych tomów, to w żaden sposób nie utrudniają lektury. Przeciwnie, zachęcają do sięgnięcia po kolejne!

W Elvestad trwa lato. Tiril i Oliver skrócili godziny pracy swojego biura. Musieli to zrobić, bo i tak nikt do nich nie przychodził. Czyżby w Elvestad przestały dziać się dziwne rzeczy? Nawet jeśli tak, to jedynie na chwilę. Możliwe jest również to, że Tiril i Oliver coś przeoczyli i zajęci wakacyjnymi "obowiązkami". I tak właśnie się stało. Znudzony Oliver przypomniał...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Każdy wie, że nie powinno się oceniać książki po okładce. Jednak w tym przypadku, jeśli ktoś sięgnie po tę historię, bo spodoba mu się sposób, w jaki została wydana, dokona świetnego wyboru. Historia Amelii i Świętego Mikołaja bawi, wzrusza, smuci, cieszy. To jedna z tych książek, od których trudno się oderwać. Ja przeczytałam ją w niespełna dwadzieścia cztery godziny. To doskonała lektura dla młodych czytelników. Choć, patrząc na mnie, spodoba się również ich rodzicom. Świetnie napisana, pięknie zilustrowana, bardzo mądra opowieść, którą najlepiej czytać w okresie przedświątecznym albo właśnie podczas Bożego Narodzenia. Dlatego, jeśli szukacie prezentu dla dziecka w wieku szkolnym, a chcecie sprezentować mu książkę (bo jak wiadomo książka to najlepszy podarunek), to gorąco polecam Wam Dziewczynkę, która uratowała Gwiazdkę.

https://tosimama.blogspot.com/2017/12/dziewczynka-ktora-uratowaa-gwiazdke.html

Każdy wie, że nie powinno się oceniać książki po okładce. Jednak w tym przypadku, jeśli ktoś sięgnie po tę historię, bo spodoba mu się sposób, w jaki została wydana, dokona świetnego wyboru. Historia Amelii i Świętego Mikołaja bawi, wzrusza, smuci, cieszy. To jedna z tych książek, od których trudno się oderwać. Ja przeczytałam ją w niespełna dwadzieścia cztery godziny. To...

więcej Pokaż mimo to