rozwiń zwiń

Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach:

Kiedy czytałam tę książkę, nie mogłam oprzeć się wrażeniu, że autor po prostu jest zakochany w Warszawie. Jego umiejętność wynajdywania mało znanych, fascynujących wydarzeń, postaci czy miejsc w połączeniu z czułym spojrzeniem wielbiciela stolicy daje mieszankę jedyną w swoim rodzaju, porównywalną jedynie z talentem Marka Nowakowskiego, mistrza małej formy, jaką jest opowiadanie. Nie jest problemem napisać tekst długi i rozwlekły, ale trzeba wykazać się sprawnością i umiejętnością pisania, aby napisać tekst krótki, interesujący, do tego z ciekawą fabułą i puentą. I to się Wernikowi udało, a niektóre z zamieszczonych w tomie opowiadań, np. "Afera barona von Budberga", to prawdziwe perełki i gotowy scenariusz na film sensacyjny, zwłaszcza że oparte na faktach.

Kiedy czytałam tę książkę, nie mogłam oprzeć się wrażeniu, że autor po prostu jest zakochany w Warszawie. Jego umiejętność wynajdywania mało znanych, fascynujących wydarzeń, postaci czy miejsc w połączeniu z czułym spojrzeniem wielbiciela stolicy daje mieszankę jedyną w swoim rodzaju, porównywalną jedynie z talentem Marka Nowakowskiego, mistrza małej formy, jaką jest...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Czy chrześcijanin może być sam sobie papieżem?
To arcyciekawe pytanie, choć absurdalne dla katolika, dla protestanta wcale już takie nie jest i nie musi być. Zważywszy na ilość odłamów protestantyzmu i łatwość założenia kolejnego , pozwala to stwierdzić, że jest to możliwe, pomijając formalną sprawę nazewnictwa założyciela (wspomnianego "papieża").
Od wystąpienia Lutra minęło ponad 500 lat, ale czy jego działalność cokolwiek zmieniła w naturze człowieka? Czy człowiek stał się lepszy wobec innych lub wobec Pana Boga?
Książka zmusza do myślenia, a dzięki wiedzy politologicznej autora, jest o czym myśleć.

Czy chrześcijanin może być sam sobie papieżem?
To arcyciekawe pytanie, choć absurdalne dla katolika, dla protestanta wcale już takie nie jest i nie musi być. Zważywszy na ilość odłamów protestantyzmu i łatwość założenia kolejnego , pozwala to stwierdzić, że jest to możliwe, pomijając formalną sprawę nazewnictwa założyciela (wspomnianego "papieża").
Od wystąpienia Lutra...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Duża cegła, ponad 1000 stron. Jak w każdym podobnym opracowaniu, można się doczepić do różnych niedociągnięć czy drobnych pomyłek, tak jak to zrobił już Kornel, wymieniając 14 szczegółowych, jego zdaniem, pomyłek. Nie będę z nimi polemizować, bo nie jestem ekspertem w tej dziedzinie, musiałby się wypowiedzieć autor :) Ale mnie co innego zafascynowało w tej książce, że w imię obrony Bożego porządku, zburzonego przez sankcję pragmatyczną Ferdynanda VII, wciąż są ludzie, i jest ich niemało, którzy bronią i będą go bronić, ustępując tylko przed argumentem siły i przemocy (wielu z nich przelało krew, co nastąpiło w czasie tzw. wojen karlistowskich). Ale idea jest nieśmiertelna, zwłaszcza jeśli stoi za nią Prawda, i nie da się jej łatwo zabić. Nieco pompatycznie, ale dzisiaj, kiedy rządzi skrajny konsumpcjonizm, brakuje odrobiny idealizmu :)

Duża cegła, ponad 1000 stron. Jak w każdym podobnym opracowaniu, można się doczepić do różnych niedociągnięć czy drobnych pomyłek, tak jak to zrobił już Kornel, wymieniając 14 szczegółowych, jego zdaniem, pomyłek. Nie będę z nimi polemizować, bo nie jestem ekspertem w tej dziedzinie, musiałby się wypowiedzieć autor :) Ale mnie co innego zafascynowało w tej książce, że w...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

To już trzecia książka Jana Wernika, którą przeczytałam i niecierpliwie czekam na następną, a gadają, że coś się szykuje :) Talent autora to umiejętność pokazania mniej znanych faktów historycznych w atrakcyjny sposób, czyli powieści o wartkiej akcji.
Oczywiście, można się przyczepić, że dialogi, które autor włożył w usta postaci historycznych, nigdy się nie odbyły, ale skąd ta pewność? To jest tzw. licentia poetica, do której ma prawo autor beletrystyki, nie umniejszając ani nie fałszując prawdy historycznej. Ukazanie przebiegłości rosyjskich, a potem sowieckich i radzieckich służb w wymyśleniu i przeprowadzeniu prowokacji o zasięgu międzynarodowym, sprawia, że budzi się w nas uczucie "podziwu" ,a nawet "zazdrości", że dlaczego my tak nie umiemy dbać o interesy naszego kraju, dlaczego wciąż musimy być tacy szlachetni, poświęcać się dla innych, dotrzymywać danego słowa? Brzmi to bardzo cynicznie, zdaję sobie z tego sprawę, ale jeśli chodzi o Ojczyznę, to czy cynizm nie jest wybaczalny?

To już trzecia książka Jana Wernika, którą przeczytałam i niecierpliwie czekam na następną, a gadają, że coś się szykuje :) Talent autora to umiejętność pokazania mniej znanych faktów historycznych w atrakcyjny sposób, czyli powieści o wartkiej akcji.
Oczywiście, można się przyczepić, że dialogi, które autor włożył w usta postaci historycznych, nigdy się nie odbyły, ale...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Sensacyjna "operacja Cezary" - mało znana, ale bardzo dramatyczna historia tzw. piątej komendy Zrzeszenia "Wolność i Niezawisłość". Sowieckie służby, wykorzystując zdradę jednego z dawnych członków Armii Krajowej, postanawiają rękami polskich towarzyszy, rozbić doszczętnie niedobitki "leśnych", czyli partyzantów ukrywających się kilka lat po II wojnie światowej.
Zdrajca, który żył jeszcze w 2017 r., nie poczuwał się do winy za śmierć kolegów.
Jak potoczyłaby się historia powojennej Polski, gdyby prowokacja się nie udała?
Autor książki ma wybitny talent stwarzania atmosfery narastającego zagrożenia, wręcz osaczenia bohatera przez wrogów, napięcie buduje przez proste, ale bardzo sugestywne środki wyrazu. Dzięki temu akcja książki jest czytelna i wyrazista, na szczęście nie ma w niej przekombinowanych pseudoanaliz psychologicznych, a tempo prowadzenia narracji nie pozwala na oderwanie się od czytania.
Bardzo dobry warsztat pisarski, znajomość realiów historycznych i żywy język - to niewątpliwe atuty książki z trudnego gatunku powieści historyczno-szpiegowskiej dla młodzieży.

Sensacyjna "operacja Cezary" - mało znana, ale bardzo dramatyczna historia tzw. piątej komendy Zrzeszenia "Wolność i Niezawisłość". Sowieckie służby, wykorzystując zdradę jednego z dawnych członków Armii Krajowej, postanawiają rękami polskich towarzyszy, rozbić doszczętnie niedobitki "leśnych", czyli partyzantów ukrywających się kilka lat po II wojnie światowej.
Zdrajca,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Mój pradziadek po kądzieli był powstańcem styczniowym, a książka opisuje sytuację w Królestwie Polskim rok po wybuchu powstania. Z tym większą ciekawością przeczytałam książkę i nie zawiodłam się. Tajne służby carskie postanawiają dokonać spektakularnej prowokacji i powołać fikcyjny Rząd Narodowy. W tym celu werbują jednego z powstańców...
Tak zostaje zawiązana akcja książki. Wątek sensacyjny jest poprowadzony wzorowo, a trzeba zaznaczyć, że wszystkie fakty są znane z historii, a postacie autentyczne. Trzeba więc prawdziwego talentu, aby z tematu omawianego na lekcjach historii zrobić powieść szpiegowską dla młodzieży.
Niektórzy mogą się trochę zżymać, że postacie są jednowymiarowe, że brakuje "portretów psychologicznych" bohaterów, ale nie należy zapominać, że jest to książka sensacyjna, a nie obyczajowa czy psychologiczna.

Mój pradziadek po kądzieli był powstańcem styczniowym, a książka opisuje sytuację w Królestwie Polskim rok po wybuchu powstania. Z tym większą ciekawością przeczytałam książkę i nie zawiodłam się. Tajne służby carskie postanawiają dokonać spektakularnej prowokacji i powołać fikcyjny Rząd Narodowy. W tym celu werbują jednego z powstańców...
Tak zostaje zawiązana akcja...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Temat ludobójstwa ukraińskiego na Polakach na dawnych kresach II Rzeczypospolitej nie jest już, na szczęście, tematem zakazanym. Coraz więcej wiemy na ten temat i mam nadzieję, że kiedyś, w przyszłości, dowiemy się całej prawdy, a anonimowe i niewinne ofiary ukraińskiego szowinizmu doczekają się godnego upamiętnienia. Pomarańska w swojej książce przypomina też "zapomniane" rzezie Polaków, a także Żydów, m.in. Humaniu i Batohu, gdzie wymordowano kilkadziesiąt tysięcy Polaków i Żydów (o czym w ogóle się nie mówi w kontekście holokaustu). Autorka tłumaczy bestialskie morderstwa m.in. teorią konfliktu cywilizacji Feliksa Konecznego. Zastanawiam się jednak, czy naukowe teorie są w stanie wytłumaczyć zwierzęcą nienawiść do dotychczasowego sąsiada lub bezbronnego jeńca?

Temat ludobójstwa ukraińskiego na Polakach na dawnych kresach II Rzeczypospolitej nie jest już, na szczęście, tematem zakazanym. Coraz więcej wiemy na ten temat i mam nadzieję, że kiedyś, w przyszłości, dowiemy się całej prawdy, a anonimowe i niewinne ofiary ukraińskiego szowinizmu doczekają się godnego upamiętnienia. Pomarańska w swojej książce przypomina też "zapomniane"...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Niedawno ktoś zapytał mnie, czy ukaże się książka pt. "Polskość jako wada". Zastanawiam się, ile tomów mogłaby mieć... Przykra konstatacja, ale po lekturze książki Szymańskiego doszłam do wniosku, że to jednostki decydują o kształcie narodu. Jednostki wybitne, takie jak Roman Dmowski czy Józef Piłsudski, papież Jan Paweł II i in. My, jako naród, możemy ich dzieło albo podtrzymywać, albo zepsuć. Aby dodać coś więcej, musielibyśmy być równie wybitni, albo bardziej...

Niedawno ktoś zapytał mnie, czy ukaże się książka pt. "Polskość jako wada". Zastanawiam się, ile tomów mogłaby mieć... Przykra konstatacja, ale po lekturze książki Szymańskiego doszłam do wniosku, że to jednostki decydują o kształcie narodu. Jednostki wybitne, takie jak Roman Dmowski czy Józef Piłsudski, papież Jan Paweł II i in. My, jako naród, możemy ich dzieło albo...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Właściwie to się cieszę, że moja opinia o współczesnej młodzieży - bardzo niepochlebna - legła w gruzach dzięki tej książce. Autor, nauczyciel filozofii i etyki z 30-letnim stażem, cytuje w niej wypowiedzi swoich uczniów na różne tematy poruszane przez niego na lekcjach. Nie omija tych drażliwych: gender, aborcji, eutanazji itd.

Co mnie zaskoczyło, to to, że młodzież nie mówi jednym głosem, że to, co widzimy w social mediach, co jest lansowane na głównych stronach portali internetowych, nie jest poglądem jedynym, a jedynie najgłośniejszym, najbardziej słyszalnym we współczesnych mediach. Dlaczego tak się dzieje? To temat na długą dyskusję o tym, jak lewicowość i demoliberalizm zawładnęły rzeczywistością, jak bardzo stado bezmyślnych owiec może dać się zmanipulować demagogicznymi hasłami, dać posłuch złu.
Jednak, jak mówił wieszcz, "niech żywi nie tracą nadziei i przed narodem niosą oświaty kaganiec". Uderzyło mnie w tej książce, że młodych osób nie da się tak łatwo zmanipulować, że mają swój rozum, że potrafią myśleć, obserwować rzeczywistość i wyciągać z tego wnioski. Oby nigdy nie zabrakło takiej młodzieży, to możemy być spokojniejsi o przyszłość.

Właściwie to się cieszę, że moja opinia o współczesnej młodzieży - bardzo niepochlebna - legła w gruzach dzięki tej książce. Autor, nauczyciel filozofii i etyki z 30-letnim stażem, cytuje w niej wypowiedzi swoich uczniów na różne tematy poruszane przez niego na lekcjach. Nie omija tych drażliwych: gender, aborcji, eutanazji itd.

Co mnie zaskoczyło, to to, że młodzież nie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Czytając tę książkę miałam dziwne wrażenie, że już to znam, że to nie jest tak skomplikowane, jak się wydaje. Rzeczywiście, okazało się, że dzisiaj, zwłaszcza w dobie trwającej pandemii, przekaz filozofów sprzed 2000 lat jest jak najbardziej aktualny. To oni, czyli cesarz Marek Aureliusz i wyzwoleniec Epiktet z Hierapolis są autorami porad i myśli stosowanych np. w psychoterapiach, aby nabrać dystansu do otaczającej rzeczywistości, aby zatrzyma się na chwilę, zastanowić nad sobą, zwolnić i nabrać oddechu.
Dzisiaj jest to ubrane tylko w inną formę, bardziej nowoczesną (np. o zastosowaniu superwizji w psychologii napisano już całe tomy), a chodzi wciąż o to samo - wgląd we własne wnętrze, umiejętność zapanowania nad własnymi słabościami i namiętnościami.
Galopujący rozwój zaburzeń psychicznych i emocjonalnych, depresja i myśli samobójcze - to efekt rozwoju wszystkim znanego konsumpcjonizmu i postmodernizmu. Ale należy pamiętać, że rozwój tej sfery odbył się kosztem stopniowego zaniku innej sfery - w tym przypadku życia duchowego i wewnętrznego.
Niewielka objętościowo, ale pełna treści książka Anety Szlamy przypomina o tej sferze i sprawia, że znów zaczynamy wierzyć, że nasze życie jest w naszych rękach, że sami możemy je kształtować, bez pomocy telewizji i fejsbuka.

Czytając tę książkę miałam dziwne wrażenie, że już to znam, że to nie jest tak skomplikowane, jak się wydaje. Rzeczywiście, okazało się, że dzisiaj, zwłaszcza w dobie trwającej pandemii, przekaz filozofów sprzed 2000 lat jest jak najbardziej aktualny. To oni, czyli cesarz Marek Aureliusz i wyzwoleniec Epiktet z Hierapolis są autorami porad i myśli stosowanych np. w...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Nikt przy zdrowych zmysłach nie będzie przeciwny, aby ktoś, kto stracił rękę czy nogę w wypadku, otrzymał jej protezę, która pomoże mu normalnie funkcjonować na co dzień. Tutaj nie ma sporu. Jednak transhumaniści robią krok dalej i chcą tworzyć np. cybernetyczne „protezy” narządów zmysłów lub łączyć neuroimplantami ludzki mózg ze sztuczną inteligencją . Technologicznie za jakiś czas będzie to wykonalne, prace już trwają. Jednak proces ten rodzi określone konsekwencje, m.in. prawne, moralne, społeczne, duchowe (próbkę odpowiedzi na te problemy mieliśmy już w książce Aldousa Huxleya „Nowy, wspaniały świat).
Jeżeli realne stanie się „przechowanie” świadomości człowieka (utożsamianej przez transhumanistów z duszą) po jego śmierci w chmurze cyfrowej, to co wówczas dzieje się np. z faktem dziedziczenia po śmierci ciała? Jeżeli człowiek stanie się „nieśmiertelny”, to czy zabieg ten będzie dostępny dla wszystkich, czy tylko dla wybrańców (czytaj – bogatych), co pociągnie za sobą pogłębienie i tak już istniejących nierówności ekonomicznych? Jeżeli człowiek miałby „istnieć” tylko w chmurze cyfrowej, to kto miałby decydować o tym, czy w pewnej chwili nacisnąć klawisz „delete” ?
Takie i podobne pytania nasuwały mi się w trakcie czytania tej arcyciekawej książki. Tak naprawdę jest to książka o istnieniu człowieka, kim lub czym jest człowiek – spór ten trwa od starożytności. Parmenides twierdził, że byt jest wieczny i niezmienny. Z kolei Heraklit głosił, że panta rhei – wszystko płynie, wszystko się zmienia, a więc człowiek także. Transhumaniści zinterpretowali to dosłownie i chcą stworzyć „człowieka przejściowego”, czyli zmieniającego się na bieżąco i na życzenie. Jak widać, jest to spór o tożsamość bytu ludzkiego. Co się z niego wyłoni? Być może wie to tylko ten, który w raju obiecał Adamowi i Ewie, że „będziecie jako bogowie…”

Nikt przy zdrowych zmysłach nie będzie przeciwny, aby ktoś, kto stracił rękę czy nogę w wypadku, otrzymał jej protezę, która pomoże mu normalnie funkcjonować na co dzień. Tutaj nie ma sporu. Jednak transhumaniści robią krok dalej i chcą tworzyć np. cybernetyczne „protezy” narządów zmysłów lub łączyć neuroimplantami ludzki mózg ze sztuczną inteligencją . Technologicznie za...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Fascynująca podróż poprzez historię polskiej myśli politycznej pozwala na zapoznanie się z tym, co w tej myśli było najlepsze i najbardziej wartościowe; co pozwala także myśleć o Polakach jako o narodzie i wspólnocie narodowej, a nie tylko jako o konsumentach czy podatnikach. Przyzwyczailiśmy się do tego, że Polacy są mistrzami w marnowaniu politycznych szans, że stać nas tylko na szlachetne porywy serca, ale na polityce się nie znamy.
I nagle okazuje się, że polska myśl ustrojowa i polityczna na przestrzeni wieków była niezwykle oryginalna, że zasadzała się na wzajemnym uznaniu i szacunku przez władcę i naród - a wszystko to miało swoje źródło w zasadach wiary chrześcijańskiej, czyli czynnik moralny odgrywał w Polsce decydującą rolę.
Autor, subiektywnie co prawda, ale ma do tego prawo, przedstawia najwybitniejsze i najciekawsze idee w historii polskiej myśli politycznej, od ks.Piotra Skargi poczynając, poprzez protokonserwatyzm Kajetana Koźmiana i "rozmawianie milczeniem" Cypriana Kamila Norwida, aż do chrześcijańsko-narodowej ortopraksji Wiesława Chrzanowskiego.
Dzisiejsza tzw. "demokracja" nie ma nic wspólnego ze staropolską zasadą sprawiedliwego ustroju, którego filarem była zasada słuszności oparta na transcendentnym autorytecie prawa moralnego.

Fascynująca podróż poprzez historię polskiej myśli politycznej pozwala na zapoznanie się z tym, co w tej myśli było najlepsze i najbardziej wartościowe; co pozwala także myśleć o Polakach jako o narodzie i wspólnocie narodowej, a nie tylko jako o konsumentach czy podatnikach. Przyzwyczailiśmy się do tego, że Polacy są mistrzami w marnowaniu politycznych szans, że stać nas...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Trudna książka, ale bardzo poszerza horyzonty myślowe. W tym wypadku chodzi o myśl polityczną XX wieku. Jedną z nich był decyzjonizm Carla Schmitta – niemieckiego filozofa działającego w latach 20. I 30. XX wieku – czyli jeszcze przed dojściem Hitlera do władzy. Jego teoria była sprzeciwem wobec ruchów rewolucyjnych ówczesnej Europy oraz odpowiedzią na kryzys liberalizmu, który zdaniem Schmitta, nie był w stanie poradzić sobie z problemami politycznymi współczesnego świata.
Na marginesie trzeba dodać, że Schmitt panicznie bał się bolszewizmu (było to już po rewolucji 1917 r.), był gotów na wszystko, aby tylko rewolucja nie dotarła do Niemiec. Być może dlatego wstąpił do NSDAP i poparł Hitlera, chociaż miał też zażartych przeciwników w jego gronie. Jednak nikt nie może mu odmówić błyskotliwości i nowatorstwa jego teorii, to on bowiem określił stan natury jako stan polityczny, który kształtować można przy pomocy decyzji suwerena, np. negując istnienie poszczególnych grup społecznych. Odbywa się to na zasadzie Feind – Freund, czyli wróg – przyjaciel, ciągła walka o przetrwanie. Dlatego też państwo, jako byt polityczny na określonym obszarze, ma obowiązek, ale i przywilej, zachowania określonego porządku w celu ochrony … no właśnie czego? W tym momencie pojawiają się pytania o moralność i motywy działania, czy cel uświęca środki? Moim zdaniem nie, ale dla polityków jest to perspektywa bardzo kusząca, bo wszystko można wtedy usprawiedliwić „dobrem narodu”.
Książka trudna, na pewno nie przeczyta się jej w jeden wieczór, ale skłania do zastanowienia nad istotą władzy, która, jak wiadomo, jest największym pragnieniem człowieka.

Trudna książka, ale bardzo poszerza horyzonty myślowe. W tym wypadku chodzi o myśl polityczną XX wieku. Jedną z nich był decyzjonizm Carla Schmitta – niemieckiego filozofa działającego w latach 20. I 30. XX wieku – czyli jeszcze przed dojściem Hitlera do władzy. Jego teoria była sprzeciwem wobec ruchów rewolucyjnych ówczesnej Europy oraz odpowiedzią na kryzys liberalizmu,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

O Hiszpanii wiedziałam do tej pory tyle, ile nauczyłam się w szkole, tzn., że była imperium kolonialnym władającym połową świata. Silna pozycja monarchii spowodowała wykształcenie równie silnego ruchu tradycjonalistycznego, przywiązującego wielką wagę do przestrzegania czterech cnót, tzn. wierności Bogu, Ojczyźnie, Prawom i Wolnościom Realnym oraz Królowi. Warto dodać, że król nie mógł być „byle jakim” królem, ale władcą legitymującym się legalnością swej władzy. Stąd dziś zarzuty ze strony tradycjonalistów o uzurpację władzy m.in. w stosunku do panującego w Hiszpanii Filipa Burbona, a także wobec Elżbiety II Windsor.
Niegdysiejsza potęga arcykatolickiej Hiszpanii minęła bezpowrotnie, dziś zmieniają się tam kolejni socjalistyczni premierzy, którzy sukcesywnie wprowadzają modernistyczne „nowości”, m.in. aborcję na życzenie, homoseksualne „małżeństwa” itp.
Trudno oprzeć się wrażeniu, że swą wielkość Hiszpania zawdzięczała przede wszystkim wierności Bogu…

O Hiszpanii wiedziałam do tej pory tyle, ile nauczyłam się w szkole, tzn., że była imperium kolonialnym władającym połową świata. Silna pozycja monarchii spowodowała wykształcenie równie silnego ruchu tradycjonalistycznego, przywiązującego wielką wagę do przestrzegania czterech cnót, tzn. wierności Bogu, Ojczyźnie, Prawom i Wolnościom Realnym oraz Królowi. Warto dodać, że...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

To dziwne, ale w kontekście antykomunistycznych ruchów społecznych, począwszy od Komitetu Obrony Robotników, przez Ruch Obrony Praw Człowieka i Obywatela, Konfederację Polski Niepodległej czy Ruch Młodej Polski, nigdy nie myślałam o nich, że to ruchy lewicowe. Nawet ks. Jerzy Popiełuszko posługiwał się językiem braterstwa, solidarności społecznej i ewangelicznej miłości bliźniego. Niewątpliwie jest to wina PRL-u i propagandy marksistowskiej, która potraktowała je wg swojego określonego, z góry narzuconego, klucza. Znowu wszystko zależy od definicji - na początku XIX wieku, kiedy lewicowość i ruchy lewicowe dopiero się rodziły, chrześcijaństwo było dla nich źródłem motywacji, z którego czerpały pełnymi garściami. Potępienie niesprawiedliwości społecznej, powszechnej biedy, rażących dysproporcji cechowało założycieli i działaczy lewicowych - czyż takich idei nie znajdujemy w nauczaniu Chrystusa i Apostołów? Ówczesnych "lewicowców" . łączyła gorliwa wiara w Boga i przekonanie, że w niedalekiej przyszłości ziści się ich marzenie o wolnej, demokratycznej i sprawiedliwej Polsce.
Niestety, marksistowski klucz, zafałszował zarówno definicję, jak i pole działania powojennej lewicy. Jest swoistym paradoksem, że po 1989 r. o lewicy chrześcijańskiej niemal zupełnie zapomniano, także w badaniach naukowych.

To dziwne, ale w kontekście antykomunistycznych ruchów społecznych, począwszy od Komitetu Obrony Robotników, przez Ruch Obrony Praw Człowieka i Obywatela, Konfederację Polski Niepodległej czy Ruch Młodej Polski, nigdy nie myślałam o nich, że to ruchy lewicowe. Nawet ks. Jerzy Popiełuszko posługiwał się językiem braterstwa, solidarności społecznej i ewangelicznej miłości...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Starożytność? Średniowiecze? Jak poglądy sprzed kilkuset czy nawet kilku tysięcy lat mogą być pomocne dzisiaj? A jednak tak się dzieje. To niezwykłe, jak pewne klasyczne prawdy i twierdzenia mogą być aktualne i uniwersalne. Jedną z nich jest m.in. prawda o duszy nieśmiertelnej człowieka. Jeżeli uświadomimy sobie tę prawdę, następnie rozważymy rozumnie i nauczymy się korzystać w życiu codziennym, jakże innego wymiaru nabierze nasza szara rzeczywistość! Zmieni się także nasz stosunek do bliźnich, do nas samych i naszych problemów, które przygniatają nas jak kamień. Okaże się wówczas, że wszystkie kosztowne terapie psychologiczne nie będą nam potrzebne. Powrót do korzeni, do istoty człowieczeństwa, jakim jest świadomość istnienia duszy nieśmiertelnej przyniesie prawdziwie metafizyczną ulgę.

Starożytność? Średniowiecze? Jak poglądy sprzed kilkuset czy nawet kilku tysięcy lat mogą być pomocne dzisiaj? A jednak tak się dzieje. To niezwykłe, jak pewne klasyczne prawdy i twierdzenia mogą być aktualne i uniwersalne. Jedną z nich jest m.in. prawda o duszy nieśmiertelnej człowieka. Jeżeli uświadomimy sobie tę prawdę, następnie rozważymy rozumnie i nauczymy się...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Bardzo smutna książka. Autor o donosicielstwie żony dowiedział się kilkadziesiąt lat po jej śmierci. W czytelni IPN-u, gdzie dostał jej akta, doznał szoku. Dorosły mężczyzna płakał na głos, nie mogąc się opanować. Zło, które wyrządziła jego ukochana Barbara, dotknęło go już po jej śmierci, więc dylemat - wybaczyć czy nie? - staje się problemem trudnym do rozwiązania. Kto czytał "Biesy" Fiodora Dostojewskiego, temu będzie łatwiej zrozumieć, że zło nie dotyka tylko bezpośrednio osoby skrzywdzonej, ale także osób wokół - często niewinnych i niezwiązanych ze sprawą.

Bardzo smutna książka. Autor o donosicielstwie żony dowiedział się kilkadziesiąt lat po jej śmierci. W czytelni IPN-u, gdzie dostał jej akta, doznał szoku. Dorosły mężczyzna płakał na głos, nie mogąc się opanować. Zło, które wyrządziła jego ukochana Barbara, dotknęło go już po jej śmierci, więc dylemat - wybaczyć czy nie? - staje się problemem trudnym do rozwiązania. Kto...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Książka wymaga pewnego wysiłku intelektualnego od czytelnika, a także pobieżnej choćby znajomości historii Stanów Zjednoczonych. Jej największą zaletą jest odbrązowienie mitu wojny secesyjnej, która jawiła się nam dotychczas jako walka złego, popierającego niewolnictwo Południa ze szlachetną, walczącą o wyzwolenie Murzynów Północą.
Otóż prawda nie jest taka prosta ani czarno-biała. Okazuje się, że ani Południe nie było opętane demonem niewolnictwa, ani Północ nie była taka szlachetna, jak nam się przedstawia.
Książka niezwykle poszerza horyzonty myślowe.

Książka wymaga pewnego wysiłku intelektualnego od czytelnika, a także pobieżnej choćby znajomości historii Stanów Zjednoczonych. Jej największą zaletą jest odbrązowienie mitu wojny secesyjnej, która jawiła się nam dotychczas jako walka złego, popierającego niewolnictwo Południa ze szlachetną, walczącą o wyzwolenie Murzynów Północą.
Otóż prawda nie jest taka prosta ani...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Nie spodziewałam się takie książki. "Takiej", tzn. napisanej tak piękną polszczyzną, z taką pasją i, można powiedzieć, miłością do tematu. Tematem bowiem nie są tylko same duchy, wampiry, święte kamienie, zjawy, widziadła, charakterniki, wróżbici czy jasnowidze, ale także tło i realia epoki, w jakiej owe tytułowe duchy "działały". Autorka dzięki swej niezrównanej erudycji przywołuje przy okazji dzieła literackie, fakty historyczne, polityczne, społeczno-obyczajowe lub zwykłe plotki wówczas funkcjonujące.
Wszystko to urozmaicone ilustracjami, co prawda biało-czarnymi, ale dającymi posmak tamtych czasów.
Niektóre fragmenty potrafią rzeczywiście przestraszyć, np. historia związana z Mikołajem Gogolem (który notabene miła polskie korzenie, ale Polski i Polaków nienawidził) i znikającym pociągiem, którym podróżował tajemniczy pasażer z czyjąś odciętą głową) sprawia, że trochę nam ciarki przechodzą po plecach. Ale to jeszcze jeden dowód na to, że w epoce bez internetu, telewizji i kinowych horrorów ludzie sami potrafili sobie zapewnić niezłą dawkę emocji
Wydaje mi się jednak, że jeszcze jedna rzecz jest warta podkreślenia przy czytaniu - to wyłaniająca się z każdej linijki niezaprzeczalna polskość tamtych ziem, owego raju utraconego, który już nie wróci. Wszystkie te duchy są dowodem na nierozerwalną więź łączącą kresy z Rzeczpospolitą, na polską kulturę, którą jest przesiąknięta kresowa ziemia. Tęsknota i miłość do niej - wydaje mi się, że to jest przewodni motyw książki.

Nie spodziewałam się takie książki. "Takiej", tzn. napisanej tak piękną polszczyzną, z taką pasją i, można powiedzieć, miłością do tematu. Tematem bowiem nie są tylko same duchy, wampiry, święte kamienie, zjawy, widziadła, charakterniki, wróżbici czy jasnowidze, ale także tło i realia epoki, w jakiej owe tytułowe duchy "działały". Autorka dzięki swej niezrównanej erudycji...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Chwilami przecierałam oczy ze zdumienia, nie tak to pamiętałam i nie takie miałam wyobrażenie o tamtych wydarzeniach. Strajki Solidarności, rejestracja związku, 16 miesięcy tzw. karnawału Solidarności - pamiętam jak przez mgłę. Dopiero później, w miarę dorastania, mogłam się świadomie zapoznać z historią tych wydarzeń. Zazwyczaj było to zapoznanie na zasadzie "władza - be, Solidarność - cacy". Tymczasem prawda nie była taka jednoznaczna, zwłaszcza kiedy okazało się, że w samej Solidarności, pomimo szczerego zapału i chęci milionów członków, ścierały się różne frakcje ideologów związkowych walczących o władzę. Zresztą nie tylko polscy działacze starali się wykorzystać sytuację. Najbardziej szokującą informacją była dla mnie sprawa słynnej tzw. prowokacji bydgoskiej, czyli pobicia przez milicję Jana Rulewskiego. Podobno interweniował Wojciech Jaruzelski, który był wściekły, że w ogóle coś takiego się wydarzyło, bo było to bardzo nie na rękę władzy. Dopiero później, ze słów nieżyjącego już Wiesława Chrzanowskiego, można było się dowiedzieć, że palce w tej prowokacji maczała francuska międzynarodówka trockistowsko-marksistowska. Brzmi to zupełnie jak historia nie z tej ziemi, ale chyba jeszcze dużo jest podobnych historii, o których szczegółach jeszcze długo się nie dowiemy. Tak czy inaczej, książkę momentami czyta się jak dobry thriller.

Chwilami przecierałam oczy ze zdumienia, nie tak to pamiętałam i nie takie miałam wyobrażenie o tamtych wydarzeniach. Strajki Solidarności, rejestracja związku, 16 miesięcy tzw. karnawału Solidarności - pamiętam jak przez mgłę. Dopiero później, w miarę dorastania, mogłam się świadomie zapoznać z historią tych wydarzeń. Zazwyczaj było to zapoznanie na zasadzie "władza -...

więcej Pokaż mimo to