Beniamin

Profil użytkownika: Beniamin

Nie podano miasta Nie podano
Status Czytelnik
Aktywność 14 tygodni temu
75
Przeczytanych
książek
173
Książek
w biblioteczce
10
Opinii
43
Polubień
opinii
Nie podano
miasta
Nie podano
Dodane| 1 ksiązkę
Ten użytkownik nie posiada opisu konta.

Opinie


Na półkach: , , ,

Ciężko jest mi podjąć się recenzji tej książki. Zazwyczaj, kiedy mam ocenić przeczytaną przeze mnie lekturę, pod uwagę biorę wyłącznie treść książki.
A co mam począć w tym wypadku?
Jacek Dukaj, artykułem w magazynie "Książki" podniósł sobie poprzeczkę bardzo wysoko. Wieszczy, że zbliża się nieuchronny koniec książki w kształcie takim, w jakim ją znamy. I jak tutaj potraktować jego książkę-nieksiążkę, skoro postanowił zostać prekursorem nowego gatunku?
Chciałbym dodać, że sam pomysł na fabułę bardzo przypadł mi do gustu. Komputery, gildie - to zdecydowanie moja bajka. I już wchodziłem na stronę matrasa, a tu taka niespodzianka: okazało się, że będę musiał nabyć swojego pierwszego ebooka. Z niezwykłym zadowoleniem zauważyłem, że wydatek wyniesie tylko nieco więcej niż dziesięć złotych, więc po kilku kliknięciach, pachnącą nowością (wcale nie) książkę otwierałem na moim iPadzie.
Szybko zagłębiłem się w dukajową rzeczywistość. I w tym momencie zaczyna się moja recenzja.
Bardzo lubię książki o ponadprzeciętnej grubości, więc od początku żałowałem, że ten tytuł liczy sobie raptem 260 stron. Po kilku stronach byłem całkowicie załamany, że moja przygoda ze światem po Zagładzie zakończy się tak szybko.
Nie ma co ukrywać, lektura nie należy do najłatwiejszych, sporo w niej abstrakcji. Z drugiej strony, obawiam się jak podejdzie do niej starsze pokolenie - natłok komputerowego slangu może być problematyczna dla niewtajemniczonych. Oczywiście z pomocą przychodzą nam przypisy podniesione do rangi hiperłączy, które zapełnią deficyty wiedzy.
Co do samej formy książki, bo nią autor niezwykle się zachwyca: dupy nie urywa.
Hiperłącza - widziałem je w "Potopie", w "Panu Tadeuszu" czy setkach innych pozycji. Do niedawna nazywało się je inaczej - przypisy.
Ilustracje - wow, nowość, faktycznie. Można je powiększać, ale zasadniczo nie widzę znacznej różnicy między tymi siedmioma obrazkami, a dziełami Alana Lee w "Silmarillionie".
Druk 3D - Dzięki Jacku, moja drukarka już zaczynała się kurzyć!
Loga aliansów i gildii - możliwość podejrzenia symbolu gildii w trakcie czytania faktycznie dawała dużą frajdę, ale równie dobrze można by było skorzystać z listy zawartej na końcu książki.
Oddzielając jednak formę od treści, Jacek Dukaj stworzył fantastyczny świat i przedstawił nam kolejną hipotetyczną możliwość wyginięcia/przetrwania gatunku ludzkiego. Pod tym względem, rewelacyjna nieksiążka.

Ciężko jest mi podjąć się recenzji tej książki. Zazwyczaj, kiedy mam ocenić przeczytaną przeze mnie lekturę, pod uwagę biorę wyłącznie treść książki.
A co mam począć w tym wypadku?
Jacek Dukaj, artykułem w magazynie "Książki" podniósł sobie poprzeczkę bardzo wysoko. Wieszczy, że zbliża się nieuchronny koniec książki w kształcie takim, w jakim ją znamy. I jak tutaj...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Każdy z nas pamięta ze szkoły podstawowej i średniej, a niektórzy także z gimnazjum lekcje historii. Dla wielu osób był to przedmiot szczerze znienawidzony, a krzewiciele tej jakże szlachetnej gałęzi wiedzy - niezbyt lubiani. Oczywiście, niektórzy z nas mieli na tyle szczęścia, że ich nauczyciel był prawdziwym pasjonatem, a relację z bitwy pod Grunwaldem zdawał, jakby sam w niej uczestniczył.
Andrzej Klim, autor książki "Polska - Niemcy 1:0, czyli 1000 lat sąsiedzkich potyczek", podejmuje się tego niezwykle wymagającego zadania - przybliżenia Polakom historii ich narodu. A robi to niezwykle umiejętnie.
Po pierwsze, uderza w ton, który zawsze jest w cenie - relacje polsko-niemieckie. Mecze naszych reprezentacji należą do najbardziej emocjonujących wydarzeń sportowych, nawet jeżeli są to tylko spotkania towarzyskie; mało kto nie słyszał kawałów z Polakami i Niemcami w roli głównej; a w końcu - uwielbiamy słuchać o naszych historycznych triumfach. Sięgając po ten tytuł, z uśmiechem na ustach będziemy mogli przeczytać jakiego łupnia potrafili dać nasi przodkowie sąsiadom zza Odry czy o tym, że cesarzowie niemieccy raz po raz musieli obchodzić się ze smakiem próbując sięgnąć po polską koronę. Zdradzić mogę również, że - jak się okazuje - Jan Henryk Dąbrowski nawet nie mówił po polsku, a blitzkrieg to wcale nie autorski pomysł Hitlera.
Dzisiaj między naszymi narodami zapanował upragniony pokój, ale jak wiemy, nadal lubimy dać pstryczka w nos naszym zachodnim sąsiadom. Takim pstryczkiem niewątpliwie jest również ta książka - choć nie przypuszczam, aby ktoś odważył się przetłumaczyć ją na język niemiecki.
Andrzej Klim z dużą sprawnością językową prowadzi nas przez meandry historii. Książka napisana jest z dużym dystansem i dozą humoru, więc czyta się ją niby najlżejszy felieton; często też wywoła u nas uśmiech na twarzy. Jedynie w rozdziale o epizodzie krzyżackim odniosłem wrażenie, że jest to fragment skopiowany z podręcznika do historii.
Nie psuje to jednak ogólnego odbioru książki. Głębokie ukłony dla autora, że ktoś podjął się wyzwania przedstawienia społeczeństwu historii Polski, oczywiście, żeby było lżej - z lekkim przymrużeniem oka.
Chciałoby się powiedzieć: czekam na drugą część, ale przecież tak "serdecznych" stosunków jak z Niemcami, nie mamy z żadnym krajem.

Opinia napisana jako recenzja w serwisie matras.pl

Każdy z nas pamięta ze szkoły podstawowej i średniej, a niektórzy także z gimnazjum lekcje historii. Dla wielu osób był to przedmiot szczerze znienawidzony, a krzewiciele tej jakże szlachetnej gałęzi wiedzy - niezbyt lubiani. Oczywiście, niektórzy z nas mieli na tyle szczęścia, że ich nauczyciel był prawdziwym pasjonatem, a relację z bitwy pod Grunwaldem zdawał, jakby sam w...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Chcąc, nie chcąc, do "Igrzysk śmierci" podszedłem dosyć krytycznie. No bo przecież od książki, która otrzymała miano "następcy Harry'ego Pottera oraz Zmierzchu" można oczekiwać wiele. O ile z przygodami młodego czarodzieja zapoznawałem się kilkukrotnie, to sagę o wampirach znam tylko z ekranizacji. Dodam także, że wcześniej skrzętnie unikałem filmu (dla zasady "najpierw książka, potem film"), a także szerokim łukiem omijałem spoilery dotyczące książki S. Collins.
Z myślą, że to "najlepsza powieść ostatnich lat" wziąłem do ręki "Igrzyska" i zabrałem się za czytanie.
Lektura zajęła mi - z przerwą na jedzenie - 7 godzin.
Z czystym sumieniem mogę stwierdzić, że "Igrzyska śmierci" to wprost rewelacyjna powieść przygodowa, która poza fantastyczną fabułą porusza też tematy znane współczesnym nastolatkom. Dzieło S. Collins to naprawdę świetna książka. Dla osób, które nie czytają.
Szczerze? Może i czyta się ją łatwo, szybko i przyjemnie, ale daleko jej do majstersztyków takich jak "Korona śniegu i krwi" czy "Władca Pierścieni".
Próba zrecenzowania tego tytułu prowokuje mnie do głębszego przyjrzenia się rynkowi wydawniczemu w Polsce i na świecie.
"Igrzyska" faktycznie odniosły ogromny sukces i nie da się nie zauważyć dobrych cech tej powieści. Na pierwszy plan wysuwa się bardzo dobrze skonstruowany świat. Mimo bardzo szerokiego spektrum uniwersów znanych mi z literatury, w tym wypadku autorka wymyśliła coś nowatorskiego. Jedynie w niektórych momentach już pod koniec książki miałem wrażenie nawiązywania do orwellowskiego roku '84. Niewątpliwym plusem jest także umiejętność autorki do budowania sensownej i przede wszystkim łatwej w odbiorze fabuły. Nie jestem jednak pewny czy z tym nieco pani Collins nie przesadziła i tym samym przechodzimy do dosyć znacznej litanii wad "Igrzysk". Moim pierwszym oskarżeniem jest prostactwo z jakim książka została napisana. Jakkolwiek ma to być książka przygodowa, to chociażby śladowe ilości opisów przedstawiające nam postaci oraz arenę, przydałyby się. Po drugie - a jest to moim zdaniem największy gwałt jaki można dokonać na tytule zaliczającym się do gatunku akcji - narracja pierwszoosobowa. Pomijam już fakt, że jedyną książka tego typu przez którą przebrnąłem jest "Tato" - w tym wypadku narracja pamiętnikarska ma sens, ponieważ dogłębnie zapoznajemy się z emocjami targającymi bohaterami. I jak w takim wypadku może zginąć główny bohater? Odpowiedź jest prosta - nie może - nie ma narratora, nie ma książki. W tym względzie autorka strzeliła sobie w piętę.
Kolejnym minusem jest dla mnie prostoliniowość fabuły. Książka, w której wszyscy muszą po kolei zginąć. Trochę nudno. A szkoda.
Ostatnią rzeczą, na której chciałbym się skupić jest już rzecz niezależna od S. Collins: tłumaczenie. Przeczytałem już mnóstwo książek młodzieżowych, zazwyczaj tłumaczonych z języka angielskiego i podczas czytania "Igrzysk" miałem wrażenie, że niektóre zwroty czy całe zdania już gdzieś widziałem. Być może pod względem językowym w oryginale wygląda to lepiej, a właściwie - szczerze w to wierzę.
Wątpię, żebym sięgnął po kolejne części tego cyklu, choć tego nie wykluczam. "Igrzyska śmierci" otrzymują ode mnie mocną szóstkę. Mają wiele wad, ale warto poświęcić na nie kilka godzin. To idealna książka dla osób, które nie czytają.

Chcąc, nie chcąc, do "Igrzysk śmierci" podszedłem dosyć krytycznie. No bo przecież od książki, która otrzymała miano "następcy Harry'ego Pottera oraz Zmierzchu" można oczekiwać wiele. O ile z przygodami młodego czarodzieja zapoznawałem się kilkukrotnie, to sagę o wampirach znam tylko z ekranizacji. Dodam także, że wcześniej skrzętnie unikałem filmu (dla zasady...

więcej Pokaż mimo to

Więcej opinii

Aktywność użytkownika Beniamin

z ostatnich 3 m-cy

Tu pojawią się powiadomienia związane z aktywnością użytkownika w serwisie


ulubieni autorzy [2]

Richard P. Feynman
Ocena książek:
8,2 / 10
27 książek
1 cykl
192 fanów
Terry Pratchett
Ocena książek:
7,3 / 10
137 książek
8 cykli
Pisze książki z:
5290 fanów

statystyki

W sumie
przeczytano
75
książek
Średnio w roku
przeczytane
7
książek
Opinie były
pomocne
43
razy
W sumie
wystawione
75
ocen ze średnią 7,3

Spędzone
na czytaniu
439
godzin
Dziennie poświęcane
na czytanie
8
minut
W sumie
dodane
0
cytatów
W sumie
dodane
1
książek [+ Dodaj]