-
Artykuły
Zwyciężczyni Bookera ścigana przez indyjski rząd. W tle kontrowersyjne prawo antyterrorystyczneKonrad Wrzesiński3 -
Artykuły
Sherlock Holmes na tropie genetycznego skandalu. Nowa odsłona historii o detektywie już w StorytelBarbaraDorosz1 -
Artykuły
Dostajesz pudełko z informacją o tym, jak długo będziesz żyć. Otwierasz? „Miara życia” Nikki ErlickAnna Sierant3 -
Artykuły
Magda Tereszczuk: „Błahostka” jest o tym, jak dobrze robi nam uporządkowanie pewnych kwestiiAnna Sierant1
Biblioteczka
2014-12-27
Wyśmienita lektura. Głęboka, trafia w moją najczulszą strunę. Trójpoziomowa narracja genialnie się ze sobą przeplata i formułuje w piękną powieść, którą można, a nawet powinno się czytać wiele razy - za każdym odkrywając kolejną rzecz, kolejny fakt lub szczegół, dziwiąc się, że wcześniej, nie wiedząc dlaczego, umknął lub nie zwrócił naszej uwagi. Za każdym razem zachwyca od nowa, za każdym razem inaczej. Zapada mocno w pamięć.
Wyśmienita lektura. Głęboka, trafia w moją najczulszą strunę. Trójpoziomowa narracja genialnie się ze sobą przeplata i formułuje w piękną powieść, którą można, a nawet powinno się czytać wiele razy - za każdym odkrywając kolejną rzecz, kolejny fakt lub szczegół, dziwiąc się, że wcześniej, nie wiedząc dlaczego, umknął lub nie zwrócił naszej uwagi. Za każdym razem zachwyca od...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
To, co sprawiło,że pochłonęłam powieść w dwa wieczory to wcale nie tytułowa miniaturzystka. Ta pozostaje nieuchwytna, można by rzec, że z wyrachowanie obserwuje czytelnika tak jak główną bohaterkę i umyka między kolejne kartki powieści, a my mamy nadzieję, że dogonimy ją po kilkudziesięciu stronach.
To, co sprawiło, że nie mogłam oderwać się od książki to realia XVII-wiecznej Holandii, surowe prawo, preparowane małżeństwa, pogoń za dobrobytem, zrywane przyjaźnie, szaleńcze ludzkie odruchy, brutalne porody i próba radzenia sobie z każdą cząstką tych niedogodności z osobna. Tak trudno uwierzyć, że to ten sam Amsterdam, który znamy dzisiaj. To też opowieść o oddaniu większym niż międzypłciowa miłość, o sztuce wyboru, pomimo jego pozornego braku.
Końcówka sprawiła, że czułam wielki żal. Niesprawiedliwość. Na pewno bunt i niezgodę na to, co przygotowała Autorka. Do końca tliła się we mnie nadzieja, że: "Wszystko może się zmienić". Wstyd się przyznać, ale liczyłam nawet na to, że swoją potężną rolę odegrają guldeny i "słodka broń". Ale może właśnie z taką nadzieją i rozdartym sercem miał pozostać czytelnik; czyż nie dokładnie te same nadzieje targały główną bohaterką Petronellą? Z drugiej jednak strony - rzeczywiście, zmieniło się wszystko. Zmieniać zaczęło się już w momencie, gdy powieść zaczyna opowiadać nam historię Petronelli - przeciąż rysowała się ona jako sielanka młodej żony bogatego kupca. Nella odegrała jednak kompletnie inną rolę w tym... przedstawieniu. Co więcej, wcale nie jestem pewna, czy można mówić o historii Petronelli... Dla mnie jest to historia Johannesa Brandta i jego siostry.
To, co sprawiło,że pochłonęłam powieść w dwa wieczory to wcale nie tytułowa miniaturzystka. Ta pozostaje nieuchwytna, można by rzec, że z wyrachowanie obserwuje czytelnika tak jak główną bohaterkę i umyka między kolejne kartki powieści, a my mamy nadzieję, że dogonimy ją po kilkudziesięciu stronach.
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toTo, co sprawiło, że nie mogłam oderwać się od książki to realia...