Jezabel

Profil użytkownika: Jezabel

Nie podano miasta Kobieta
Status Czytelniczka
Aktywność 4 lata temu
60
Przeczytanych
książek
142
Książek
w biblioteczce
3
Opinii
16
Polubień
opinii
Nie podano
miasta
Kobieta
Dodane| Nie dodano
Ta użytkowniczka nie posiada opisu konta.

Opinie


Na półkach: ,

Och, znowu Sherlock! Od wieków jestem fanką twórczości Arthura Conan Doyla, a zwłaszcza jego serii o Sherlocku Holmesie, jednym z najlepszych (jeśli nie najlepszym) fikcyjnych detektywów. Gdzieś w sklepie napotkałam „Psa Baskervillów” w ładnej oprawie, więc postanowiłam go kupić. Często kupuję książki, których potem nie czytam, jednak z tą tak się nie stało. Bez chwili zwłoki zabrałam się za „Psa Baskervillów”, słysząc o nim same pochlebstwa. Byłam wtedy po sporej przerwie od kryminałów (zafascynowały mnie powieści fantastyczne i im poświęciłam kilka miesięcy), ale już od pierwszych stron czułam niepowtarzalny styl Conan Doyla, zaś każdy szczegół historii świadczył o tym, że tym razem sprawa nie będzie łatwa. Z każdą stroną coraz bardziej wciągałam się w książkę, połykałam litery, wyrazy, zdania...

Wtem, szok! Sherlock, bohater nad bohaterami, miał zniknąć, zejść ze sceny! Zamiast jechać na miejsce zbrodni wolał wysłać Watsona! Nie żebym miała coś przeciwko Johnowi, wręcz przeciwnie! Uwielbiam go, to wymarzony przyjaciel, dobry lekarz, mężny i lojalny człowiek... ale książka bez Holmesa?! Uśmiech zniknął mi z twarzy, lecz nie zamierzałam porzucić książki. W końcu w następnym rozdziale Sherlock może się rozmyślić i wsiąść do pociągu razem ze swoim przyjacielem, prawda?

Jednak nie wsiadł. Przyznam, że nieźle się rozczarowałam. Dalej wszystko toczyło się normalnie, akcja była żwawa, tajemnice czekały na każdym rogu. Dziwne światła, sekrety w posiadłości Baskervillów, Stapleton na wrzosowiskach... Watson pisze listy do Holmesa i opisuje w nich każde wydarzenie, jednak co może zobaczyć lekarz? Przecież to detektyw musi zbadać miejsce zbrodni, obserwować zachowania ludzi na żywo. Sherlock potrafił poznać mordercę po ubrudzonej kurtce, jak mógłby dowiedzieć się o plamie, gdyby siedział na drugim końcu kraju? Złościłam się na autora i postać fikcyjną za tę głupotę, która miała zepsuć mi czytanie tak znanej i wychwalanej powieści. Jednak zbyt szybko spisałam Conan Doyla na straty. Szykował coś, co miało wstrząsnąć czytelnikami! Więcej zdradzać na ten temat nie będę. Jeśli ktoś czytał powieść wie, co się wydarzyło, a osoba dopiero zamierzająca sięgnąć po „Psa Baskervillów” nie powinna psuć sobie zabawy czytając recenzje ze spoilerami.

Na koniec chcę tylko poruszyć temat psa. Zastanawiałam się, jak tak naprawdę wygląda ta bestia z wrzosowisk. Z okładki warczał nam nie wściekły pudel, jednak ten z książki miał zabijać ludzi samym wyglądem! Czy można oddać wygląd takiego monstrum słowami? Okazuje się, że jak najbardziej tak. W kluczowym momencie Watsonowi dane jest zobaczyć psa, którego opisuje potem w sposób zwięzły, ale niezwykle plastyczny. Dreszczyk przeszedł mi po plecach, kiedy opowiadał o jego oczach. Najlepszym świadectwem okropności tego potwora były reakcje pozostałych bohaterów. Nawet tacy twardziele jak Sherlock miękli w spotkaniu z bestią!
Krótko mówiąc, powieść w pewnym momencie zwodzi nas, jednak autor sprytnie zaplanował tę książkę, aby pożartować trochę z czytelnika, a zarazem nie zepsuć dobrej historii. „Pies Baskervillów” dorównuje jakością reszcie dzieł Arthura Conan Doyla, a może nawet i przewyższa je, chociaż nie jest moją ulubioną książką z tej serii. Mimo tego uwielbiam wracać do tej zagadki i odkrywać ją na nowo z Sherlockiem i Watsonem. Magia i tajemniczość wrzosowisk za każdym razem zachwyca mnie tak samo.

Och, znowu Sherlock! Od wieków jestem fanką twórczości Arthura Conan Doyla, a zwłaszcza jego serii o Sherlocku Holmesie, jednym z najlepszych (jeśli nie najlepszym) fikcyjnych detektywów. Gdzieś w sklepie napotkałam „Psa Baskervillów” w ładnej oprawie, więc postanowiłam go kupić. Często kupuję książki, których potem nie czytam, jednak z tą tak się nie stało. Bez chwili...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Mam na swoim koncie kilka książek w podobnym klimacie, jednak to Dumas jest dla mnie królem powieści historycznych. Bez obaw sięgnęłam po kolejną książkę z jego nazwiskiem na okładce i z delikatnym uśmiechem zerknęłam na jej grubość. Lubię długie powieści, zawierają więcej akcji, postaci oraz opisów, a dzięki licznym opisom z "Królowej Margot" znam drogę z Luwru do ulubionej gospody La Mole'a i Coconnasa na pamięć. Przy krótkich utworach nie mamy możliwości aż tak wczuć się w akcje, zwłaszcza jeśli rozgrywa się w odległych czasach. Przy czytaniu "Królowej Margot” zagłębiłam się w magiczny, pełen dworskich zwyczajów świat, o którym nie miałam dotąd pojęcia. Sekrety Luwru stanęły przede mną otworem, a ja z ochotą pochłaniałam kolejne rozdziały. Ostrzegam, nie powstrzymam się przed kilkoma spoilerami!

Dostrzegłam w tej książce każdy rodzaj miłości, jaki istnieje. Uczucie między Henrykiem a Margot było udawane, jednak romans tytułowej królowej z La Mole'm był prawdziwy, pełen łez smutku, ale też radości. Sekretny związek Karola i jego ukrytej ukochanej miał w sobie harmonię i szczerość, zaś między Katarzyną de Mici a królem Francji był tylko obowiązek i dworskie uprzejmości. Za to miłość, jaka łączyła wspomnianego La Mole' i Coconnasa miała zupełnie inny, wyjątkowy charakter. Była to gorąca przyjaźń, tak mocna, że śmierć nie mogła jej zniszczyć. Ani strach, miłość do kobiety czy ból, zarówno fizyczny jak i psychiczny, nie był w stanie rozłączyć przyjaciół. Ich relacja była chyba najpiękniejszym uczuciem w tej książce, obaj panowie skradli moje serce. Wraz z Małgorzatą i jej drogą przyjaciółką, kochanką Annibala, płakałam w dniu egzekucji. Jednak to nie był koniec tragicznych zgonów, zaledwie kilka stron później opuszcza nas król Karol IX, którego szczerze polubiłam. Na ostatnich kartach książki znów gorące łzy pieką mnie pod powiekami, gdy kolejne postacie padają od ciosów noża czy kul. Jednak koniec powieści daje nadzieję, że Henryk, idealny kandydat na władcę, w końcu zdobędzie tron i powróci do Luwru jako zwycięzca.

Ta książka to idealna lektura na wieczory przy herbacie, jak i wypoczynek na plaży w letni dzień. Romans, intryga, humor przeplatający się z żałobą. Tego nie da się zapomnieć! Polecam wszystkim, którzy spróbowali sił w czytaniu powieści historycznych. Żal byłoby zrazić się do tak wybitnego dzieła przez jego grubość czy trudny język, które mogą odrzucić, jeśli nie jest się wytrwałym czytelnikiem. Ci, którzy pokonają trudności pierwszych stron, odkryją urok tej książki. Mogę przysiąc, że ktoś rzucił na mnie urok, bo nie potrafię oderwać się od "Królowej Margot"! Zaczynam czytać ją od początku i mam nadzieję, że znów wzruszy mnie, rozbawi i zaskoczy jak za pierwszym razem.

Mam na swoim koncie kilka książek w podobnym klimacie, jednak to Dumas jest dla mnie królem powieści historycznych. Bez obaw sięgnęłam po kolejną książkę z jego nazwiskiem na okładce i z delikatnym uśmiechem zerknęłam na jej grubość. Lubię długie powieści, zawierają więcej akcji, postaci oraz opisów, a dzięki licznym opisom z "Królowej Margot" znam drogę z Luwru do...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Po "Niezgodną" sięgnęłam za namową siostry, która (jak się później okazało), miała na myśli film, nie wiedząc nawet, że jest on ekranizacją powieści. Mimo tego nie żałuję ani chwili spędzonej z tą książką. Fabuła jest niezwykle wciągająca, już po kilku stronach myślami przenosimy się do świata "Niezgodnej", czyli niezbyt olśniewającej przyszłości. Społeczeństwo zostało podzielone na frakcje, a każda z nich zajmować się ma inną profesją. To charakter definiuje, do jakiej frakcji przynależysz. Problemy zaczynają się podczas testu, do którego przystępują wszyscy nastolatkowie. Ma on wskazać, jaka grupa jest dla nich właściwa, choć mogą oni dołączyć do innej społeczności, ignorując wyniki testu. Okazuje się, iż Beatrice, główna bohaterka książki, zdaje się pasować do trzech różnych frakcji. Jest tytułową niezgodną, kimś, kto nie pasuje do systemu. Tris musi ukrywać prawdę o sobie oraz udowadniać wszystkim niedowiarkom, że jest taka jak inni. Nie jest to łatwe dla osoby, której umysł potrafi oszukać wynalazki Erudycji.

W "Niezgodnej" mamy dużo opisów myśli bohaterki, burzy w jej młodym umyśle. Musi dokonywać pozornie niemożliwych wyborów, do tego pamiętając kim jest, a kim musi pokazać, że jest. Walczą w niej dwie osobowości, jedna z nich należy do Altruizmu, czyli rodzinnej frakcji Tris, zaś druga jest Nieustraszoną z krwi i kości. Która z nich wygra? A może pójdą na kompromis?
Podoba mi się wątek miłosny między Tris a Cztery. Czuć tu kwitnące uczucie, jednak bohaterowie nie posuwają się zbyt daleko, co jest dla mnie wielkim plusem. Gorący romans niczym z 50 twarzy Greya byłby tu zdecydowanie nie na miejscu. Po nieśmiałości obojga zakochanych widać, iż życie w Altruizmie wpłynęło na ich charakter, a niektórych cech nie da się wyzbyć. Tris zmienia się z każdym rozdziałem, lecz wciąż ma w sobie cząstkę bezinteresowności, jakiej uczono ją w domu. Nawet gdy zachowuje się zgodnie z normami Nieustraszonych, wciąż czuć tu altruizmem. W sumie, poświęcenie i odwaga są do siebie podobne, prawda?
Ważnym wątkiem, który przyciągnął moją uwagę była historia Ala. To postać, będąca sama w sobie kontrastem. Rosły chłopak o wrażliwym sercu. Mięśnie mogły zapewnić mu dobrą przyszłość w Nieustraszonych, ale psychika chłopca nie wytrzymała. Toczył ze sobą bój, posuwał się do skrajnych zachowań. Taka uczuciowa karuzela doprowadziła go do ostateczności.
Jedyne, co denerwowało mnie w tej książce to dziecięce zachowania Tris. Niby jest poważną, gotową na wszystko bohaterką o niezłomnej woli i ostrym temperamencie, ale zdarza się jej kaprysić jak czterolatka. Raz złości się na Tobiasa, innym razem jest nieszczęśliwie zakochana, by na następnej stronie walczyć o jego uwagę. Może młodzież, do której przecież skierowana jest ta powieść, szuka w literaturze właśnie takich zawirowań, jednakże to moja opinia i zdecydowanie nie podobają mi się te gwałtowne zmiany nastroju.

Podsumowując, książkę mogę polecić praktycznie każdemu, zwłaszcza fanom "Igrzysk Śmierci". Na początku zauważyłam w tych powieściach podobieństwa (wiele osób mówiło mi, że "Niezgodna" to totalne ściągnięcie "Igrzysk"), jednak to są dwie oddzielne powieści. Może i pani Rotz inspirowała się słynną trylogią, ale na pewno nie skopiowała fabuły. W końcu w dzisiejszych czasach trudno być oryginalnym od A do Z. Każdy temat był już opisany, lecz tajemnica polega na tym, aby do nudnych spraw wnieść świeżość i nowe spojrzenie, co na pewno potrafi Veronica Rotz.

Po "Niezgodną" sięgnęłam za namową siostry, która (jak się później okazało), miała na myśli film, nie wiedząc nawet, że jest on ekranizacją powieści. Mimo tego nie żałuję ani chwili spędzonej z tą książką. Fabuła jest niezwykle wciągająca, już po kilku stronach myślami przenosimy się do świata "Niezgodnej", czyli niezbyt olśniewającej przyszłości. Społeczeństwo zostało...

więcej Pokaż mimo to

Aktywność użytkownika Jezabel

z ostatnich 3 m-cy

Tu pojawią się powiadomienia związane z aktywnością użytkownika w serwisie


Kazimierz Przerwa-Tetmajer - Zobacz więcej

statystyki

W sumie
przeczytano
60
książek
Średnio w roku
przeczytane
5
książek
Opinie były
pomocne
16
razy
W sumie
wystawione
59
ocen ze średnią 8,2

Spędzone
na czytaniu
422
godziny
Dziennie poświęcane
na czytanie
6
minut
W sumie
dodane
0
cytatów
W sumie
dodane
0
książek [+ Dodaj]