rozwiń zwiń
Reader

Profil użytkownika: Reader

Nie podano miasta Mężczyzna
Status Czytelnik
Aktywność 3 lata temu
93
Przeczytanych
książek
209
Książek
w biblioteczce
5
Opinii
46
Polubień
opinii
Nie podano
miasta
Mężczyzna
Dodane| Nie dodano
Może życie to "Zemsta", czasami czuję się jak "Latarnik", ale życie szepcze mi do ucha "Quo vadis", a ja idę "Sycylijskim mrokiem".

Opinie


Na półkach:

Henryk Sienkiewicz znany jest jako pisarz powieści historycznych, ale i tych, w których zanurzona jest nutka romansu. Dzieci? Skąd u tak znakomitego pisarza pomysł na ustawienie w centrum powieści dziewczynki i chłopca? Podjął ryzyko, które przyniosło rewelacyjny skutek. Książka ta błyszczy na półkach emerytowanych czytelników, ale również tych, którzy dopiero zagłębiają się w tajniki książkoznawstwa. Czemu powieść o tak banalnym tytule przyciąga tylu ludzi? Zagłębmy się w treść, aby poszukać odpowiedzi.

Rozległa pustynia. Piasek wciąż sypie się w oczy i parzy w stopy. Ciągle daje o sobie znać. Ludzie? Co to za pytanie. Żaden człowiek z przytulnego miasteczka nie jest taki głupi, żeby bawić się w przetrwanie.To nie jest tak, że za ogromnym baobabem otwarto sklep. Trzeba walczyć, aby zdobyć choć jeden owoc. Trzeba walczyć, żeby dzikie zwierzęta nie rozszarpały towarzysza na żarzącym się piasku. Trzeba walczyć o siebie i o innych. Trzeba walczyć, żeby wrócić w rodzinne strony. Trzeba walczyć z pustynią i sobą samym.

Do tej pory zastanawiam się, jak dzieci mogły sobie poradzić w trudnych okolicznościach. Pomocną dłonią było dla Stasia to, że ojciec, inżynier, pokazywał mu jak walczyć, a nawet wręczył mu kiedyś sztucer. Nel była mała i delikatna. Dziewczynka kochała Stasia, jak swego brata. Lecz nie charakteryzowało ją okrucieństwo.Myślę, że spryt z domieszką odwagi robi swoje, aczkolwiek inteligencja zawsze jest potrzebna w życiu.

Kiedy brązowo-złoty skorpion wbił swe żądło w szyję pani Oliwier, opiekunki Stasia i Nel, los dzieci był już przesądzony. Zostały uprowadzone przez Hamisa. Porywacze włączyli ich do pustynnej karawany, której celem było zawiezienie dzieci inżynierów do Fatmy, żony Smaina. Dziewczynka rzuca swoją białą rękawiczkę w tył, pozostawiając ślad. Jednakże nie uszło jej to na sucho. Za każdy wybryk czekała na nich kara. Staś, by ratować delikatną Nel, przyjął chłostanie i pasy na siebie.

Sienkiewicz skończył przedstawiać bohaterów jako dziewczynki i chłopca, ale rozpoczął o nich mówić jak o rodzeństwie. Staś musiał mieć Nel cały czas na uwadze. Opiekował się nią, dawał chininę, gdy była chora, a także znalazł jej dach nad głową, koronę i pień wielkiego baobabu. Udało im się wrócić do domu? Jak nazwali baobab? Czy Saba zawsze im towarzyszył? To sam w duchu odpowie sobie na te pytania.

Powieść zawiera piękne opisy zmieniającego się krajobrazu. Na koniec Sienkiewicz ukazuje fakt, który bez wątpienia mnie zszokował. Porwanie Stasia i Nel zbliżyło ich do siebie do tego stopnia, że kiedy byli starsi. Ożenili się. Nasz kochany Henryku ukazałeś nam wiele, ale takiej powieści nigdy jeszcze nie napisałeś. Jest wyjątkowa i prawdziwa. To czyni ją arcydziełem.

Henryk Sienkiewicz znany jest jako pisarz powieści historycznych, ale i tych, w których zanurzona jest nutka romansu. Dzieci? Skąd u tak znakomitego pisarza pomysł na ustawienie w centrum powieści dziewczynki i chłopca? Podjął ryzyko, które przyniosło rewelacyjny skutek. Książka ta błyszczy na półkach emerytowanych czytelników, ale również tych, którzy dopiero zagłębiają...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

"Kamizelka", to nowela, która jest mi bardzo bliska i zostawiła po sobie dużo do myślenia. Nie ukrywam, że tytuł nie jest zbytnio zachwycający, lecz ukazuje swoją niezwykłość dopiero wtedy, gdy zacznie się czytać książkę. Nie jest długa, nie zajmuje wiele czasu, ale ma w sobie to coś. Jest wręcz przesycona smutkiem i goryczą. Ukazuje wielką siłę miłości i to, do czego człowiek jest zdolny, gdy naprawdę kocha.

Narrator obserwuje z okna życie swoich nowych lokatorów, pani i pana. Najpierw było ich trojga. Małżeństwo zatrudniło pokojówkę, która spała w małym łóżku za wielką szafą. Później była tylko pani i pan. Zwolnili pokojówkę. Zaś w listopadzie była już sama pani.

Ze spostrzeżeń narratora wynika,że małżeństwo prowadziło spokojne życie. Oboje kochali długie spacery i rozmowy. Odrywali się tak od świata monotonii i pracy. On był urzędnikiem, a ona uczyła w szkole. Bardzo często, gdy narrator spojrzał na ich mieszkanie, świeciło się jeszcze światło. Pani szyła, a pan wypełniał papiery. Praca przepełniała ich po uszy, ale codziennie wychodzili na miasto, spacerowali i kupowali precle. Bardzo lubili swoje towarzystwo i kochali się nad życie. Nie dało się również nie zauważyć tego, że miłość nad ich głowami tańczyła i bawiła się, plotąc wianki. W lipcu ich szczęśliwe życie zmieniło się nieznacznie. Pan zachorował. Słabł z dnia na dzień. Pewnego dnia dostał krwotoku. Pani pospiesznie szukała lekarza. Ten przyszedł i uspokajał panią, twierdząc, że pan wyzdrowieje. Lecz sytuacja wydawała się coraz to bardziej bezsensowna. Pan słabł z biegiem dni. Kolejna wizyta odsłoniła prawdę. Los pana jest już przesądzony. Kobieta jednak nie mówi nic mężowi. Twierdzi, że mąż wyzdrowieje. W sierpniu znów spotkała się z lekarzem. Przyszła do domu zapłakana, co wzbudziło ciekawość pana. Spytał się jej prosto z mostu, czy umrze. Ona zaczęła go uspakajać, bo widziała jak mąż się na nią patrzy. Nie spojrzała mu w 'lustro duszy'. Unikała jego spojrzenia. Wiedziała, co się stanie. A on bezgranicznie jej wierzył. Pewnego dnia pan zauważył, że jego kamizelka, którą dotychczas nosił, jest bardzo luźna. Oznacza to, że dużo schudł. Teraz bacznie obserwował jak leży na nim. Stała się jego miarą zdrowia. Wkładał ją i czuł, w jakim jest stanie. Pewnego razu jednak wydało mu się, że kamizelka jest ciasna. Pani wróciła z pracy, bo wciąż dorabiała na mieście, a mąż zaczął się chwalić. Kobieta powiedziała mu, że to nie jest możliwe, aby nie wzbudzać podejrzeń. Pan z zawziętością chciał, aby pani poszła z nim na spacer. Ale gdy się ubrał, jego siły słabły i już nie mógł nawet wstać. Czasami wystarczyło tylko, aby usiadł na krześle. Męczył się tym tak, jakby wchodził na Giewont.

Czuł sam po sobie, że nie jest dobrze. Żeby żona się nie obawiała jego stanem zdrowia, pan posuwał sprzączkę od kamizelki coraz dalej. Spędzali razem dużo czasu, ciesząc się swoją osobą. Pan ciągle mówił do pani, że tyje i wraca do zdrowia. A na jej uśmiechniętym licu zawsze pojawiała się srebrna łza.

Wracamy do świata teraźniejszego

Narrator mówi nam o tym, że przy kamizelce nie pracował tylko pan, lecz jeszcze jedna osoba. Głowi się nad tym, czy kiedy razem małżeństwo spotka się w niebie, omówi tajemnicę kamizelki?
Teraz "miara zdrowia" należy do narratora, który obserwował owe dziwne zajście. Przypomina mu o „kłamstwie dla miłości”, bo pani się wyprowadziła, a po małżeństwie pozostała tylko kamizelka.

Czy warto kłamać dla miłości? Może byłoby lepiej, gdyby pan wiedział? Czy pani postąpiła słusznie? A co wy zrobilibyście na jej miejscu? Czy okłamalibyście kogoś w imię miłości?

Siła tego uczucia jest niewyobrażalnie wielka. Przerasta wszystkie miary świata. Może właśnie teraz pan i pani debatują o kamizelce na niebiańskich sklepieniach i kłócą się "w imię miłości".

"pan - co dzień posuwał sprzączkę, ażeby uspokoić żonę, a pani co dzień - skracała pasek, aby mężowi dodać otuchy…"

"Kamizelka", to nowela, która jest mi bardzo bliska i zostawiła po sobie dużo do myślenia. Nie ukrywam, że tytuł nie jest zbytnio zachwycający, lecz ukazuje swoją niezwykłość dopiero wtedy, gdy zacznie się czytać książkę. Nie jest długa, nie zajmuje wiele czasu, ale ma w sobie to coś. Jest wręcz przesycona smutkiem i goryczą. Ukazuje wielką siłę miłości i to, do czego...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Nie ukrywając, bardzo długo zabierałem się do czytania tej książki. W kwietniu wypożyczyłem ją w szkolnej biblioteczce i leżała ma moim biurku dopóty, dopóki byłem 'przymuszony' ją przeczytać. Wbiłem wzrok w okładkę, a w głowie świtała tylko jedna myśl:"Wojna, śmierć, wojna, śmierć..." Pierwsze strony mnie nie zachwyciły, lecz w kolejnych rozdziałach "siedziałem jak na szpilach", bo bałem się o dalsze losy bohaterów.

Książka rozpoczyna się wieloma wiadomościami na temat drużyny Buków, do której należeli wszyscy trzej główni bohaterowie książki: Alek, Rudy i Zośka. W tej powieści najbardziej ujęło mnie to, z jakim oddaniem i zawziętością walczyli chłopcy. Wybijanie szyb fotografom, malowanie kotwic, osłonięcie ciężkiej tablicy z pomnika w centrum miasta, to dla Tadeusza Zawadzkiego, Aleksego Dawidowskiego i Jana Bytnara chleb powszedni. Chłopcy, a może raczej mężczyźni, charakteryzowali się niesamowitą odwagą. Nie jeden nastolatek wolałby uciec z naszego kraju, niż narażać własne życie. Nie raz, nie dwa razy bohaterowie spotkali się z Gestapowcami. Książka 'posiada' największy zwrot akcji jaki miałem w życiu zaszczyt przeczytać, owszem aresztowanie, katowanie, ale i odbicie Rudego. Janek wykazał się niezwykłą odwagą i wytrwałością. Przecież mógł wyjawić Niemcom, gdzie się ukrywają i jaki jest ich plan. Trzymał język za zębami, a oficer bił go coraz mocniej. Jednakże Alek i Zośka nie siedzieli bezczynnie. W końcu ich przyjaciel został wywieziony. Kolega Zośki dowiedział się, bo przywoził Niemcom czekolady od Wedla, że Rudy będzie przewożony. Przyjaciele zamierzali go odbić. Zośka bardzo się przejął i z ogromnym zapałem wszystko planował. Na początku nic nie szło po jego myśli, ale potem doszło do skutku. Już jedzie więźniarka, wszyscy kierują ku niej wzrok. To było bardzo stresujące, bo w każdej chwili, gdy Gestapowcy zobaczyliby, że szykuje się odbicie. Mogliby zawrócić. Jednakże i tak skręciła w tę uliczkę co nie trzeba, ale cała brygada była gotowa na wszystko. W pewnym momencie rozległ się huk. Bomby z benzyną zostały podpalone i rzucone w stronę samochodu. Ognień błysnął niczym ogon feniksa. A oficerowie niemieccy wyszli pospiesznie z furgonetki. Zaczęło się piekło.

Mówiąc szczerze, to myślałem, że Rudy umrze po takim katowaniu. I wątpiłem bardzo, że uda się jego odbicie, bo na początku planowanie im nie wychodziło. Ale jednak moje myśli, a ta książka, to dwa różne światy.
Kontynuujmy...

Jednakże rodacy mięli przewagę liczebną. Gdy Alek chciał strzelić w ostatniego Gestapowca. Ten był szybszy od niego. A nasz główny bohater poczuł mocne ukłucie w brzuchu. Krew zalała mu dłonie. Cieszył się, że uratowali Rudego, ale ten leżał w 'budzie' na noszach, a jego twarz przybierała zielonkawy odcień.

Oboje trafili do szpitala. Oba stany były bardzo ciężkie. Oboje się cieszyli każdą chwilą, ale czuli się coraz gorzej ...

30 marca 1943r.

Alek i Rudy wiedzieli co ich czeka i pogodzili się z tym, że umrą. Alek uwielbiał czytać modlitwę własnoręcznie napisaną przez jego miłość, Basię: ,,Kto się w opiekę odda Panu swemu, a całym sercem szcze­rze ufa Jemu, śmiele rzec może: mam obrońcę Boga, nie przyjdzie na mnie żadna straszna trwoga...”. Zaś Rudemu na życzenie Zośka zarecytował kawałek wiersza "Testament" Juliusza Słowackiego. Trzymał go za rękę, a na policzkach błyszczały im łzy:

„Lecz zaklinam, niech żywi nie tracą nadziei

..........................................

A kiedy trzeba na śmierć idą po kolei,

Jak kamienie przez Boga rzucane na szaniec...”

Tego dnia oboje zmarli.


Zośka stracił swoich najbliższych przyjaciół. Załamał się. Ludzie chwalili go za bitwę pod Arsenałem. Ale on był głuchy na ich komplementy. Ojciec zalecił mu, aby swój smutek przelał na papier. Szczęściu dopisało to, że Zośka osobiście dał Aleksandrowi Kamińskiemu jego pamiętnik do przeczytania.

20 sierpnia 1943r.

Zośka dostaje ważne zadanie. Wraz ze swym oddziałem miał zdobyć posterunek żandarmerii w Sieczychach. Polacy wygrali. Zośka niezwykle dowodził i okazał się niesamowitym strzelcem. Jednakże wojna nie obejdzie się bez ofiar. Śmierć zabrała w swoje objęcia tylko jedną osobę - twórcę pamiętnika, ostatniego głównego bohatera książki, Tadeusza Zawadzkiego.

Żegnamy się z tą niezwykłą opowieściową o trzech mężnych bohaterach, którzy poświęcili swoje życie dla Polski.Książka jest niesamowita, pełna zwrotów akcji i prawdziwej historii na papierze. Ku mojemu zaskoczeniu, wszyscy główni bohaterowie po wielu walkach i sabotażu giną.

"Nie oceniaj książki po okładce." - teraz już wiem, bo przekonałem się na własnej skórze, co to znaczy. Czuję się teraz szczęśliwy, bo poznałem bardzo ciekawą historię, której nie zapomnę do końca życia.

"Lecz zaklinam - niech żywi nie tracą nadziei
I przed narodem niosą oświaty kaganiec;
A kiedy trzeba - na śmierć idą po kolei,
Jak kamienie przez Boga rzucane na szaniec!...
[...]

Jednak zostanie po mnie ta siła fatalna,
Co mnie żywemu na nic... tylko czoło zdobi;
Lecz po śmierci was będzie gniotła niewidzialna,
Aż was, zjadacze chleba - w aniołów przerobi."

Nie ukrywając, bardzo długo zabierałem się do czytania tej książki. W kwietniu wypożyczyłem ją w szkolnej biblioteczce i leżała ma moim biurku dopóty, dopóki byłem 'przymuszony' ją przeczytać. Wbiłem wzrok w okładkę, a w głowie świtała tylko jedna myśl:"Wojna, śmierć, wojna, śmierć..." Pierwsze strony mnie nie zachwyciły, lecz w kolejnych rozdziałach "siedziałem jak na...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

Więcej opinii

Aktywność użytkownika Reader

z ostatnich 3 m-cy

Tu pojawią się powiadomienia związane z aktywnością użytkownika w serwisie


statystyki

W sumie
przeczytano
93
książki
Średnio w roku
przeczytane
5
książek
Opinie były
pomocne
46
razy
W sumie
wystawione
90
ocen ze średnią 8,3

Spędzone
na czytaniu
390
godzin
Dziennie poświęcane
na czytanie
4
minuty
W sumie
dodane
0
cytatów
W sumie
dodane
0
książek [+ Dodaj]