Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach:

Do lektury podeszłam dość sceptycznie, bo lata 90-te zawsze kojarzyły mi się z okropnym kiczem🙈 Ortaliony, marmurkowe dżiny, wąsiska, wszędzie najarane papierosami i te "kultowe" polskie filmy🙈😂 (wiem, że to klasyka, ale sorry jakoś nie mogę strawić młodego Lindy i spółki - "...bo to zła kobieta była"😂), no i do tego wszystkiego w roli głównej polska policja...Zaczęłam czytać i... PRZEPADŁAM!!!📗👌 Zarówno "Fatum" jak i dwie poprzednie części pochłonęły mnie bez reszty. Totalnie nie spodziewałam się, że tak mnie wciągną. Świetnie napisane, wartka akcja, nie ma nawet sekundy na zamulanie😉 Dialogi to mistrzostwo świata, dzięki nim, oprócz strachu, złości, obrzydzenia, mogłam się wyluzować na chwilę i uwierzcie mi, momentami śmiałam się jak głupia😂 Ale Miszcz, Ostry, Kowal rozwalali system😂😂 Czy oszalałam na punkcie Harrego jak większość Czytelniczek? 😏 Nie... Czy polubiłam Go? Tak...🙂 Jednak moją ulubioną postacią jest zdecydowanie Katia - fajna, twarda babka, która świetnie radzi sobie w męskim świecie i nawet kiedy dopadają ją chwile słabości, to potrafi spiąć pośladki i doprowadzić się do porządku🙂 Niech Was to nie zmyli. Te książki są tak naprawdę dla osób o mocnych nerwach, bo oprócz powrotu do cudów lat 90-tych, fajnie nakreślonych relacji między policjantami, zabawnych dialogów, mamy tu przede wszystkim zbrodnie, brutalne gwałty, dużo seksu, niewybredne słownictwo, bezwzględnych gangsterów, prostytutki i seryjnych morderców... Mocne to, ale jakie dobre. Sięgnijcie po książki Larka , naprawdę warto!👌

Do lektury podeszłam dość sceptycznie, bo lata 90-te zawsze kojarzyły mi się z okropnym kiczem🙈 Ortaliony, marmurkowe dżiny, wąsiska, wszędzie najarane papierosami i te "kultowe" polskie filmy🙈😂 (wiem, że to klasyka, ale sorry jakoś nie mogę strawić młodego Lindy i spółki - "...bo to zła kobieta była"😂), no i do tego wszystkiego w roli głównej polska policja...Zaczęłam...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Jestem bardzo ciekawa, czy kiedy bierzecie do ręki książkę, to od razu czujecie między Wami chemię? Mam nadzieję, że tak, bo inaczej okaże się, że chyba ze mną jest coś nie tak ;)
Nie mam pojęcia skąd mi się to wzięło, ale "instynkt czytacza" działa u mnie na pełnych obrotach. Wystarczy chwila i już wiem czy miedzy nami będzie to coś. Owszem, zdarza się czasem, że muszę książkę sobie pooglądać, przekartkować, poniuchać...No tylko bez głupich min proszę! Książek nigdy nie wąchaliście? No no no, już ja dobrze wiem, kto mi w księgarni podwąchuje stół z nowościami ;) W każdym razie, jeśli chodzi o wybór lektury, to bardzo polegam na pierwszym wrażeniu i zazwyczaj trafiam w dziesiątkę.
Dokładnie tak było z "Domem Węży" Mateusza Lemberga. Kiedy tylko książka trafiła w moje ręce, od razu wiedziałam, że to będzie niesamowita lektura. I oczywiście nie pomyliłam się! Była moc!
Czego od życia może jeszcze chcieć kobieta, która na pierwszy rzut oka ma w zasadzie wszystko? Nie dość, że natura obdarzyła ją wyjątkową urodą, nogami do samego nieba i idealną sylwetką, to do tego ma jeszcze piękne, nowocześnie urządzone mieszkanie, niezłą pracę i przystojnego męża (notabene byłego policjanta), który prowadzi własny biznes i kręci konkretną kasę. Raj, prawda? Nic bardziej mylnego, szybko okazuje się, że ta sielanka to zwyczajna gra pozorów. Tak naprawdę życie Alicji to istne piekło...Od lat jest gnębiona i dręczona psychicznie przez swojego, jak się wydawało super opiekuńczego męża, który jest zwyczajnym złamasem. Facet zachowuje się jakby wyszedł prosto z jaskini, w stosunku do żony jest chamski, prostacki, traktuje ją jak przedmiot, żeby nie nazwać tego jeszcze inaczej. Jednak w pewnym momencie coś w Alicji pęka, kobieta postanawia odzyskać swoje życie i uciec z koszmaru, który zafundował Jej mąż. Pod pozorem służbowego wyjazdu do Berlina, dziewczyna wymyka się z pod mężowskiej kontroli i przy pomocy znajomego z lat szkolnych - Patryka, realizuje szczegółowo przygotowany plan ucieczki. Niestety, Alicja ewidentnie ma pecha do mężczyzn...Kiedy wydaje się, że wszystko jest na dobrej drodze, kobieta wpada w łapska groźnego mordercy zwanego Wężem. Psychopaty, który czerpie chorą przyjemność z gwałtu na bezbronnych kobietach, ze znęcania się nad nimi i mordowania w wyjątkowo odrażający i wyszukany sposób. Mało tego, wszystko relacjonuje na żywo w darknecie. W tych aktach okrucieństwa ważną rolę odgrywają jadowite kobry (o zgrozo!), szczególnie Jego ulubienica - Bogini. Najbardziej przerażające jest to, że ma bardzo liczne grono obserwatorów, którzy są w stanie zapłacić duże pieniądze, aby obejrzeć na żywo okrutny spektakl. Mimo wielkiego szoku, Alicja przezwycięża strach i ucieka z rąk mordercy, ale tak naprawdę dopiero wtedy zaczyna się Jej koszmar. Kobieta jest w totalnym potrzasku, bo oprócz tego, że szuka Jej wściekły mąż z całym zastępem policji, to polowanie na Nią zaczął również psychopatyczny morderca!
Czy ta delikatna kobieta pozwoli się ponownie osaczyć, czy poradzi sobie z tą niebezpieczną sytuacją i czy jeszcze może komukolwiek zaufać...?
Myślę, że możecie być bardzo zaskoczeni, tym co na Was czeka w "Domu Węży"...
Książka Mateusza Lemberga wciągnęła mnie doszczętnie, totalnie przepadłam na dwa dni. Historia Alicji tak bardzo mnie zaciekawiła, że czytałam praktycznie wszędzie. Lektura wywoływała we mnie tyle emocji, że kobietka siedząca obok mnie w parku, zapewne miała niezły ubaw (moja mimika jest bezcenna), nie dziwcie się, czeka Was to samo ;)
Czytając książkę, razem z Alicją czułam Jej zagubienie, strach, lęk, ale też wolę walki i chęć odzyskania siebie, do samego końca trzymałam za Nią kciuki, dosłownie (podejrzewam, że mogłam nawet przebierać nogami podczas Jej ucieczki przed wężowym psychopatą). Tak naprawdę to jedna z nielicznych kobiecych postaci jakie poznałam, która nie okazała się omdlewającą mimozą, ale pssst musicie sami o tym przeczytać.
A faceci? Robert - mąż Alicji, a raczej pan i władca, domowy dyktator, neandertalczyk w pełnej krasie, oj jak ja bym mu strzeliła w pysk! Kolejny! Tomasz - mistrz zbrodni doskonałej, sprytny Wąż, wielki Uroboros darknetu, a w rzeczywistości zakompleksiony ślusarzyna, popapraniec, który wyładowuje swoje frustracje na niewinnych kobietach.
Taa, ile nerwów mi napsuli, ile ja się musiałam nagadać pod nosem i nasapać z oburzenia, to tylko wiem ja (i Pani z ławki obok). No żesz! Stado zapatrzonych w siebie, chamskich i mających za nic kobiety, dupków, którzy ewidentnie myślą nie tą częścią ciała, którą powinni. Widzicie, mówiłam, że przy tej lekturze emocji jest co nie miara.
Co jeszcze? Jestem pod wrażeniem tego, jak świetnie autor wykreował bohaterów książki. Podoba mi się również to, że historia opowiedziana jest z perspektywy kilku postaci. Najwyraźniej nie tylko mi, bo słyszałam, iż pewien czytelnik tak wczuł się w historię Węża, że na końcu kibicował mu nawet w ucieczce...Yyyy, ok ;)
Tak czy inaczej zapewniam, że przy książce nie sposób się nudzić, fabuła jest tak dynamiczna, tyle jest nieprzewidywalnych i zaskakujących zwrotów akcji, że naprawdę trzeba się skupić, żeby nadążyć za tym co się dzieje.
Zdecydowanie nie jest to książka dla czytelników o słabych nerwach, uprzedzam również, że dość często można oberwać po oczach soczystą k...ą, ale mnie akurat to absolutnie w żaden sposób nie raziło. No sorry, wyobrażacie sobie twardych facetów rzucających teksty typu: "O kurczaki, zaraz Cię uderzę w buzię!" Mało wiarygodne, prawda? Oprócz konkretnego języka, warto również dodać, że opisy są bardzo obrazowe, czasami wręcz obrzydliwe. Uwierzcie, że nic tak nie pobudziło mojej wyobraźni i nie wywołało odruchu wymiotnego jak szczegóły anatomii nagiego Tomasza, bleee. Co prawda ten moment rozbawił mnie do łez, podobnie jak akcja Roberta z azjatycką prostytutką, ale po pierwsze ja mam bardzo specyficzne poczucie humoru, a po drugie kiedy doczytałam co Wąż za moment zrobi Alicji żelastwem, które sobie zamontował domyślcie się gdzie, to śmiechy szybko mi przeszły.
"Dom Węży" to bardzo mocny thriller pełen zła, okrucieństwa i przemocy oraz twardych facetów, którzy uważają, że kobiety mogą sobie wsadzić gdzieś równouprawnienie, bo dla nich i tak zawsze będą kimś gorszym, przedmiotem, z którym mogą zrobić co tylko im się spodoba. Lemberg zadbał o to, aby podczas lektury wzbudzić w nas strach, lęk, niepewność, grozę oraz aby napięcie towarzyszyło nam do ostatnich stron powieści. Wydawnictwo Od deski do deski dołożyło do tego jeszcze bardzo oryginalną okładkę (kto trzymał książkę w dłonie, ten wie o co mi chodzi), która co rusz przypominała nam, że mamy mieć się na baczności, bo Wąż może być blisko...
Pełna emocji po przeczytaniu książki, opowiadałam mojemu mężowi o "Domu Węży" i gorączkowałam się nad postacią Tomasza i tego co ten popapraniec miał w głowie. W odpowiedzi na moje wywody usłyszała: "Ty pomyśl co ten Autor ma w głowie, skoro napisał taką książkę..."
Panie Mateuszu, nie mam pojęcia co tkwi w pańskiej głowie, ale niech Pan tego absolutnie nie wypuszcza, z ogromną ciekawością czekam na kolejne niesamowite książki.

Jestem bardzo ciekawa, czy kiedy bierzecie do ręki książkę, to od razu czujecie między Wami chemię? Mam nadzieję, że tak, bo inaczej okaże się, że chyba ze mną jest coś nie tak ;)
Nie mam pojęcia skąd mi się to wzięło, ale "instynkt czytacza" działa u mnie na pełnych obrotach. Wystarczy chwila i już wiem czy miedzy nami będzie to coś. Owszem, zdarza się czasem, że muszę...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Czy wspominałam Wam już o tym, że będąc w ciąży czułam wielki nieprzemijający głód nie do ujarzmienia? Powiecie: No, było widać ;) Pewnie tak, ale najdziwniejsze jest to, że wcale nie miałam chęci na ogórki kiszone, snikersy ze śledziem i takie tam fanaberie ciężarnej. Za to rzucałam się i dosłownie połykałam wszelkiej maści kryminały, thrillery i tym podobne krwistości. Świetna lektura dla przyszłej matki polki, prawda? No, ale cóż poradzić, stan błogosławiony rządzi się swoimi prawami ;) Co ciekawsze, pociąg do kryminałów został ze mną po dziś dzień.
W takich, a nie innych okolicznościach poznałam i pokochałam Rachel Abbott❤
Jak już wspomniałam "Szóste okno" to czwarta z kolei powieść z przystojnym (podobno) detektywem Tomem Douglasem w roli głównej. I co ciekawsze, aby móc cieszyć się nią, niekoniecznie trzeba znać wcześniejsze. Książka ta, jak i poprzednie tworzy całość fabularną, to co dzieje się w życiu prywatnym detektywa jest jednym z wątków pobocznych, także nie wpływa jakoś specjalnie znacząco na odbiór powieści. Chociaż szczerze mówiąc (pisząc;)) zachęcam Was bardzo, abyście sięgneli i po te wcześniejsze części. Są równie dobre jak ta.
Co prawda "Szóste okno" nie jest moim pierwszym spotkaniem z twórczością tej brytyjskiej pisarki, a czwartym, ale wiecie jak to ze mną jest, wszystko na opak, także tego się trzymajmy ;)
O pozostałych książkach Abbott wydanych w Polsce, a w zasadzie pierwszych trzech czyli "Zabij mnie znów" , "Śpij spokojnie" oraz "Obce dziecko", zechcę Wam jeszcze opowiedzieć, dlatego nie będę się chwilowo nad nimi rozwodzić, jedyne co mogę powiedzieć to, że zrobiły na mnie wielkie wrażenie i po ich lekturze Rachel Abbott bezdyskusyjnie trafiła do zacnej trójki moich ulubionych pisarek tego gatunku.
Z czym tym razem będzie musiał zmierzyć się nadinspektor Tom Douglas i Jego zespół?
0ficer manchesterskiej policji Bernie Gray niespodziewanie ginie w wypadku, zostawiając ukochaną córkę Scarlett i żonę Natalie. Kilka miesięcy po śmierci męża, wdowa wiąże się z jego najlepszym przyjacielem, Edem Cooperem, który również jest funkcjonariuszem policji. Natalie zna go bardzo długo i ufa mu. Czuje się przy nim bezpieczna, spokojna, no i przede wszystkim pragnie, aby jej nastoletnia córka Scarlett dorastała w pełnej szanującej się rodzinie, będącej dla siebie oparciem. Natalie cieszy się, że Scarlett i Bernie bardzo się lubią i mają ze sobą bardzo fajny kontakt.
Jednak idylla nie trwa zbyt długo. Kiedy Natalie zaczyna cieszyć się życiem, które poukładała sobie na nowo, zupełnie przypadkiem trafia na bardzo nieciekawe, wręcz obrzydliwe rzeczy w komputerze Eda. To zdecydowanie nie wygląda dobrze. Ewidentnie coś jest nie tak z facetem, któremu ufała bezgranicznie. Kobieta jest przerażona i skołowana, zaczyna podejrzewać, że jej partner ma coś wspólnego z handlem pornografią dziecięcą. Cała sytuacja rzuca również zupełnie inne światło na zażyłe relacje Eda z Jej córką.
Natalie, aby chronić córkę, w ekspresowym tempie wyprowadza się od mężczyzny. Jednak nowe mieszkanie, które miało być schronieniem dla kobiet jest tylko pozornie spokojnym miejscem. Z czasem okazuje się być bardzo niebezpiecznym i zagadkowym. Jest w nim coś niepokojącego. Atmosfera robi się naprawdę niespokojna, gdy Scarlett, zaczyna słyszeć tajemnicze głosy w mieszkaniu...
Nadinspektor Tom Douglas i Becky Robinson w tym samym czasie prowadzą śledztwo w sprawie samobójstwa nastolatki. Zdecydowanie zbyt często przewija się w nim nazwisko Gray, wdowy której mąż, przed śmiercią, zaangażowany był w skomplikowane dochodzenie dotyczące pedofilii i handlu pornografią dziecięcą.
Czy Natalie ma cokolwiek wspólnego z tym tragicznym wydarzeniem, czy Jej córka odkryje tajemnicę szóstego okna, kto stoi za śmiercią Jej męża i czy naprawdę można zaufać najbliższym osobom?
Jeśli chcecie poznać odpowiedzi na te pytania, musicie zaprzyjaźnić się z Rachel Abbott. Zaręczam Wam, że naprawdę warto. Ja w dwa/trzy wieczory dosłownie połknęłam "Szóste okno", żałuję tylko, że nie było dokładki, bo to kawał naprawdę dobrego thrillera w najlepszym wydaniu.

Czy wspominałam Wam już o tym, że będąc w ciąży czułam wielki nieprzemijający głód nie do ujarzmienia? Powiecie: No, było widać ;) Pewnie tak, ale najdziwniejsze jest to, że wcale nie miałam chęci na ogórki kiszone, snikersy ze śledziem i takie tam fanaberie ciężarnej. Za to rzucałam się i dosłownie połykałam wszelkiej maści kryminały, thrillery i tym podobne krwistości....

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

Okładka książki Kuba. Autobiografia Jakub Błaszczykowski, Małgorzata Domagalik
Ocena 7,0
Kuba. Autobiog... Jakub Błaszczykowsk...

Na półkach:

Kilka dni temu oglądając zmagania Jagiellonii z Lechem (WTF?!), przypomniała mi się pewna urocza sytuacja.Mianowicie, kibicując kiedyś na meczu gorąco i zagorzale z Lożą Żon (dziewczyny ściskam Was mocno), usłyszałyśmy za plecami komentarz jednego ze stadionowych bywalców : "...bo baby to chyba muszą skończyć specjalne studia, żeby zczaić co to spalony..."No żesz! Co prawda trochę zajęło mi przetrawienie o co chodzi z tym spalonym, ale bez przesady!
Kompletnie nie rozumiem, skąd taka pewność, że babeczki nie kumają piłki, skąd taka pewność, że mecz to dla nas stado samców kopiących się po czołach i że przychodzimy na stadion tylko po to, żeby pogapić się, na zgrabne i umięśnione skądinąd, tyłki piłkarzy (no dobra tu nas macie :-P)???
No bez żartów kochani!Mam koleżanki, które ogarniają tabele i kibicują żarliwiej niż nie jeden facet.Serio serio.Aktywnie kibicujemy, przeżywamy, śpiewamy i zdzieramy gardła, szczególnie kiedy grają nasi ;-)
Z pewnością każdy kto zna mnie bliżej wie, że piłka nożna zajmuje ważne miejsce w moim sercu, a już szczególnie pewien piłkarz ;-) Na swoje nieszczęście wielką sympatią do Niego zaraził mnie mój kochany M.
Młody, zdolny, ambitny, z ogromnym sercem i do tego cudownie skromny. O kim mowa? Oczywiście o Jakubie, o Jakubie Błaszczykowskim.Uwielbiam chłopaka!
Także kiedy tylko dotarły do mnie wiadomości, że szykuje się autobiografia Kuby, wiedziałam, że będzie moja już w dniu premiery! I tak też się stało.;-) Szczerze mówiąc rzadko sięgam po biografie, ale z sympatii i szacunku do Błaszczykowskiego zrobiłam wyjątek i wiecie co? Nie zawiodłam się.
Zawsze miałam nieodparte wrażenie, że w odróżnieniu od większości swoich kolegów piłkarzy, Kuba bardzo ceni swoją prywatność. Rzadko pokazuje nam swoich bliskich, niewiele jest Go w mediach społecznościowych, nie wyskakuje nam co chwilę z reklamy, talk showu, bądź z tak zwanej lodówki. Za to pokazuje nam siebie w pełnej krasie na boisku, udziela się charytatywnie i owszem robi wiele hałasu, ale jedynie wokół swojej fundacji - Ludzki Gest, aby za jej sprawą pomagać na jeszcze większą skalę. Tym bardziej byłam ciekawa tego, co tak naprawdę znajdę w książce.
Muszę przyznać, że początkowo byłam zaskoczona tym, że współautorką książki jest Małgorzata Domagalik. Skądinąd jedna z najbardziej znanych polskich dziennikarek prasowych i telewizyjnych.Kobieta błyskotliwa, inteligentna, znana z ciętego języka, jednak w żaden sposób nie związana z piłkarskim światem. Niektórym ciężko było przetrawić ten fakt, w zasadzie nie rozumiem dlaczego. Osobiście uważam, że Domagalik dotarła w zupełnie inne rewiry niż zrobiłby to typowy dziennikarz sportowy. Nie skupiła się na samej karierze Kuby, ale na tym jakim jest człowiekiem, jak ciężko musiał pracować nad sobą, aby znaleźć się tu, gdzie teraz jest.
Tak naprawdę piłkarz po raz pierwszy publicznie opowiedział o sobie, o swoim o trudnym dzieciństwie, o buncie dorastania, o tragicznej śmierci ukochanej mamy, której jako dziecko był naocznym świadkiem i o zmierzeniu się z przeszłością. Ale także o rodzinie, przyjaźni, o relacjach z ludźmi oraz o swojej karierze sportowej,o kontuzjach i o ich następstwach.
W książce między fragmentami rozmów dziennikarki z Kubą, przeczytać możemy również co o piłkarzu mają do powiedzenia Jego najbliżsi, przyjaciele, ludzie ze środowiska piłkarskiego (żona Agata, brat Dawid, babcia Felicja, przyjaciel z boiska i nie tylko - Łukasz Piszczek, osoba, która zaszczepiła w Kubie miłość do piłki nożnej i od początku wspierała Go - wujek Jerzy Brzęczek, ponadto Jurgen Klopp, Franciszek Smuda, Adam Nawałka, raper Eldo i wielu innych).
Podczas lektury trafimy na wiele wzruszających momentów, które potwierdzają tylko fakt, że Jakub Błaszczykowski jest fajnym, skromnym facetem o wrażliwym, dobrym i ciepłym sercu.
Pomimo, iż Kuba miał naprawdę pod górkę, mimo wielkiej rodzinnej tragedii i niełatwego dzieciństwa, udało mu się spełnić marzenia i dojść na sam szczyt. Od kopania w piłkę na podwórku w Truskolasach, dotarł do Borussi Dortmund - jednego z najlepszych europejskich klubów oraz reprezentacji Polski z opaską kapitana (nie będę zgłębiała tematu, bo niepotrzebnie podniosę sobie ciśnienie, ale jak dla mnie KAPITAN JEST JEDEN - KUBA - tyle w temacie).
Cóż mogę rzec po dwóch wieczorach spędzonych z "KUBĄ"?
Małgorzacie Domagalik, niektórzy zarzucali, że za bardzo słodziła i była mało obiektywna w stosunku do piłkarza, no cóż...ze mną byłoby podobnie.Nic na to nie poradzę (i w sumie nie chcę), że Błaszczykowski skradł moje serce i jako rewelacyjny piłkarz, ale też i jako wspaniały człowiek.
Historia Kuby opisana w książce dowodzi, że nawet po tak wielkiej tragedii, po tylu kopniakach od losu, człowiek jest w stanie podnieść się, pójść do przodu i osiągnąć sukces, szczególnie kiedy ma ogromne wsparcie bliskich.Od razu na myśl nasuwa mi się moje motto życiowe :" Co cię nie zabije, to cię wzmocni".
Kuba swoją postawą udowadnia, że nie ma barier do niepokonania, a ciężką pracą i dużą dawką pokory, można osiągnąć wiele i odnaleźć szczęście, zarówno w życiu rodzinnym, jak i zawodowym.
"Wydaje mi się, że moja historia może komuś pomóc i dodać wiary w siebie. Dlatego warto podzielić się nią z innymi, a nie wszystko trzymać dla siebie".
I bardzo słusznie! Bo po przeczytaniu tej autobiografii, utwierdziłam się tylko w przekonaniu, że Jakub Błaszczykowski to prawdziwy wojownik, twardy fajter, który nigdy nie odstawia nogi na boisku, a równocześnie bardzo fajny facet, skromny, z wielkim sercem, który może być motywacją i wzorem dla innych.
Według mnie "KUBA" to taka książka z przesłaniem, aby nie poddawać się za łatwo, wierzyć w siebie, we własne siły i umiejętności. Mimo przeszkód dążyć do wyznaczonych celów, omijać przeszkody, które czasami wydają się nie do pokonania. Nie bać się marzyć i otworzyć serce na drugiego człowieka.
No to polukrowałam na całego, ale nic nie poradzę na to, że mam słabość do Kuby.
Podczas każdego meczu kibicuję mu jak szalona i trzymam za Niego kciuki najmocniej na świecie, bo to zuch chłopak! :-)

Kilka dni temu oglądając zmagania Jagiellonii z Lechem (WTF?!), przypomniała mi się pewna urocza sytuacja.Mianowicie, kibicując kiedyś na meczu gorąco i zagorzale z Lożą Żon (dziewczyny ściskam Was mocno), usłyszałyśmy za plecami komentarz jednego ze stadionowych bywalców : "...bo baby to chyba muszą skończyć specjalne studia, żeby zczaić co to spalony..."No żesz! Co...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Wstyd się przyznać, ale raz na jakiś czas dopada mnie pewien defekt :-P
Stojąc w pomieszczeniu pełnym książek, bezczelnie stwierdzam :
"Bleee, nie ma co poczytać" :-/
Biorąc pod uwagę to gdzie pracuję, to zdecydowanie bardzo głupie, no ale cóż poradzić ;-)
I tym razem było podobnie... Książka na weekend potrzebna na już, a tu nic!
"Tej nie chcę, bo słaba okładka, tej też nie, bo nie mam ochoty na słodkości, ta za ambitna i wymagająca jak na leniwy weekend, a ten autor jest przemądrzały podczas wywiadów, to też nie chcę! Matko kochana no i co ja będę czytać"?!?
W ekspresowym podjęciu decyzji pomógł mi małżonek podjeżdżając autem pod księgarnię ;-)
Szybki wybór albo spacer do domu piechotką :-D
"Farbowana blondynka"- pfff też mi tytuł....... Dobra już!!!!!!
Także chcąc, nie chcąc farbowana blondynka zabrała się za lekturę "Farbowanej blondynki" :-D
Jak wrażenia???? A no tak... :-) "Farbowana blondynka" Danuty Noszczyńskiej to urokliwa powieść o tym, że w życiu niczego nie da się przewidzieć ani perfekcyjnie zaplanować. Skąd takie wnioski? Stąd... ;-)
Tamara czyli tytułowa farbowana blondynka to typowa bizneswoman, która w ekspresowym tempie pnie się po szczeblach kariery. Pracuje w królestwie czekolady Choco'coco, ma niesamowite pomysły, które przynoszą firmie prawdziwą chwałę. Ma jasno wytyczoną życiową ścieżkę i konkretny plan. Jej życiowe motto to: "Tu i teraz!!!" Najważniejszy jest sukces w pracy.
Mężczyzna???? Może tak, może nie, może na chwilę....
Dzieci i rodzina??? Dokładnie jedno dziecko, może w dalekiej przyszłości... Ze zdecydowanym naciskiem na może....
Póki co konsekwentnie realizuje kolejne cele i krok po kroku osiąga to, co sobie założyła. Jej pierwsze sukcesy zawodowe zbiegają się w czasie ze świadomą i dość znaczącą zmianą wizerunku. Super dieta, powiększone usta, platynowy blond. Rodzi się w niej przekonanie, że odpowiedni wygląd jest furtką do osiągnięcia wszelkich zamierzeń i przepustką do lepszego świata. W tych poglądach zgadzają się z nią cztery najlepsze przyjaciółki, aktualnie wszystkie singielki. Kiedy jednak koleżanki zacznynają układać sobie życie, również Tamara zapragnie przytulić się do męskiego ramienia.
W Jej idealnie poukładanym świecie zaczyna czegoś brakować. A może to najwyższa pora, żeby przestać kurczowo trzymać się planu? W końcu życie lubi pisać nieprzewidywalne scenariusze… Może... ;-)
Tamara obecnie mieszka w dużym mieście, ale pochodzi z malutkiej miejscowości, której nie cierpi. Uciekła do wielkiego miasta, aby pójść na studia, zdobyć wymarzoną pracę i w końcu zacząć normalnie żyć, nie wyobraża sobie, że miałaby na powrót mieszkać w takiej "zapyziałej dziurze" jaką według Niej jest jej rodzinne miasto. Mamę odwiedza bardzo rzadko i wyłącznie z konieczności, jest bardzo zajęta jak to typowa pracoholiczka i nie ma czasu na towarzyskie wizyty. Kiedy okazuje się, że w jej rodzinnym miasteczku organizowane jest spotkanie klasowe Tamara postanawia pojechać, zobaczyć się z dawnymi znajomymi, choć tak naprawdę nie ma zbyt wielkiej ochoty oglądać byłych znajomych, którzy według Niej nic konkretnego ze swoim życiem nie zrobili... Na miejscu spotyka Maćka, który kiedyś kochał się w niej do szaleństwa lecz ona wcale go nie zauważała, za to teraz... Oj teraz z całą pewnością go zauważa... Od tamtego momentu wszystko zaczyna się naprawdę komplikować...
Tamara jest wredna, wyniosła i lubi rządzić - żaden sekret, ale... jak się okazuje jest także samotna i to zaczyna dawać się Jej we znaki właśnie po spotkaniu z Maćkiem. Tym razem to ją ciągnie do Maćka, a on jakby tego nie zauważał. Mści za przeszłość? A może Tamara najzwyczajniej w świecie już mu się nie podoba? Może jest nieśmiały? Jak myślicie czy jest inny powód? A nooo jest :-)

"Farbowana blondynka" to zabawna i bardzo przyjemna powieść, którą czyta się błyskawicznie, niejednokrotnie wybuchając gromkim śmiechem. Dobry styl, wnikliwe spostrzeżenia, niebanalne sytuacje i zaskakujące zwroty akcji to zdecydowanie najmocniejsze atuty tej książki.
Lektura jest dosyć lekka, ale lekka nie oznacza w tym przypadku płytka. Autorka porusza sprawy, o których warto mówić, skłania do refleksji.
Historia Tamary pokazuje, że przywiązujemy ogromną wagę do tego, żeby mieć, a nie być. Szaleństwo posiadania i zdobywania kolejnych rzeczy oraz sprawności na drabince sukcesu przesłania nam cały świat i niszczy naszą otwartość na relację z innymi ludźmi. Dążąc do spełnienia marzeń zapominany o tym, co tak naprawdę jest nam w życiu potrzebne do tego, aby było nam dobrze.
W codziennym pędzie ucieka nam gdzieś to, że najważniejszy jest drugi człowiek i jego bliskość... Pieniądze, stanowiska, mega atrakcyjny wygląd - to wszystko jest bardzo ulotne.
Prawdziwe szczęście znajduje się gdzie indziej...
Szczęścia codziennego Wam i sobie bardzo gorąco życzę :-)

Wstyd się przyznać, ale raz na jakiś czas dopada mnie pewien defekt :-P
Stojąc w pomieszczeniu pełnym książek, bezczelnie stwierdzam :
"Bleee, nie ma co poczytać" :-/
Biorąc pod uwagę to gdzie pracuję, to zdecydowanie bardzo głupie, no ale cóż poradzić ;-)
I tym razem było podobnie... Książka na weekend potrzebna na już, a tu nic!
"Tej nie chcę, bo słaba okładka, tej też...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Magdalena Witkiewicz niewątpliwie jest jedną z moich ulubionych polskich autorek. Ambitna, przebojowa, otwarta na czytelnika, no i przede wszystkim piekielnie zdolna! Wszystkie Jej książki kocham miłością wielką i bezwzględną, dlatego z niecierpliwością odliczałam dni do premiery Jej najnowszej powieści - „Po prostu bądź”. Plan był taki - wolny weekend, książka i ja! Niestety tak skrzętnie ją schowałam (żeby nie zapodziała się gdzieś przypadkiem), że przepadła jak kamień w wodę i z czytelniczego planu nici. Gdy po kilku dniach zguba odnalazła się ( na wieszaku!!! ), zabrałam się za nią ze zdwojoną dawką ciekawości i nie mogłam się od niej oderwać. Będąc w połowie książki napisałam wiadomość do Pani Magdy, aby podziękować Jej za tą cudną historię, oczywiście odpisała od razu, rewelacyjna kobietka. Skończyłam czytać grubo po północy i cóż mogę powiedzieć…Tyle emocji, tyle wrażeń, tyle wzruszeń…Czyja historia tak mnie poruszyła…?Paulina, dla przyjaciół Pola, jest młodą, zdolną i ambitną dziewczyną. Kocha spokojne i ciche miejsce, w którym mieszka, jednak bardzo chce się wyrwać z domu. Dlaczego? Chce się uczyć, pracować, być niezależna i po swojemu szczęśliwa. Jednak rodzice dziewczyny uważają, że nauka nie jest jej do niczego potrzeba. Studia? To totalna głupota i kaprys córki, według nich Pola powinna zostać na wsi i zajmować się gospodarstwem, wyjść za mąż, mieć gromadkę dzieci jak Jej siostra Magda i przestać marzyć o niebieskich migdałach. Rodzice Poli obstają przy swojej racji, wybierają jej kandydata na męża, nie rozumiejąc, że Adrian i Paulina, są tylko parą przyjaciół i żadne z nich nie zamierza brać ślubu. Dziewczyna postanowia jednak iść za głosem serca i spełniać swoje marzenia. Wbrew woli rodziców decyduje się wyjechać do Gdańska i iść na wymarzoną architekturę. Jednak podejmując taką decyzję zostaje zupełnie sama, nie może liczyć na wsparcie i pomoc rodziców, którzy odwracają się od córki. Na szczęście ma Adriana, który od samego początku pomagał, wspierał i dopingował.
Życie Pauliny zmienia się o 360 stopni, gdy poznaje Aleksandra. Przystojny, uroczy, inteligentny, a przy okazji okazuje się być jej… wykładowcą! Uczucie, które po cichutku rodzi się między nimi, w końcu przeradza się w prawdziwą miłość i wybucha z ogromną siłą. Paulina i Aleksander są nierozłączni i nie widzą poza sobą świata, do pewnego momentu… Życie okrutnie weryfikuje wszystkie ich dotychczasowe plany… W jednej chwili odbiera Paulinie to co najcenniejsze. Kobieta pogrąża się w rozpaczy po mężu, nie chce i nie wie jak dalej żyć. Jednak jest przy niej ktoś, kto nie pozwoli jej upaść. Łukasz, wieloletni przyjaciel Aleksandra. To on będzie podporą w najtrudniejszym okresie jej życia, on też zaproponuje jej pewien układ. Umowę, która zmieni ich życie na zawsze…
Jak??? Nie zdradzę, bo odbiorę przyjemność czytania tym, którzy zechcą sięgnąć po „ Po prostu bądź”. Czy warto? Och, bardzo, bardzo, bardzo warto!!!:-)

Magdalena Witkiewicz niewątpliwie jest jedną z moich ulubionych polskich autorek. Ambitna, przebojowa, otwarta na czytelnika, no i przede wszystkim piekielnie zdolna! Wszystkie Jej książki kocham miłością wielką i bezwzględną, dlatego z niecierpliwością odliczałam dni do premiery Jej najnowszej powieści - „Po prostu bądź”. Plan był taki - wolny weekend, książka i ja!...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to