rozwiń zwiń

Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach:

Wychodzi na to, że każdy kraj ma swojego Jana Szyszko. W przypadku USA są to różnego rodzaju grupy lobbystów, którym nie w smak jest dzielenie się terennami łowieckimi razem z wilkiem. Książka jest nie tylko dziennikiem z życia tego niesamowicie ciekawego drapieżnika, w której możemy znaleźć szczegółowe opisy zasad czy wewnętrznych relacji jakie panują w poszczególnych watahach, ale opowiada też o pasji wielu ludzi, którzy poświęcili całe swoje życie, aby wilk mógł znów powrócić do parku Yellowstone. Niesamowite jest to, że powrót naczelnego drapieżnika przyczynił się do rozkwitu całego parku, pojawienia się gryzonii, ptactwa, bobrów, itp. Wilk odmienił na dobre ten najbardziej znany park narodowy USA, nie był jednak w stanie odmienić ludzkiej zaślepienej rządzy zabijania, głuchej na jakiekolwiek argumenty.

Wychodzi na to, że każdy kraj ma swojego Jana Szyszko. W przypadku USA są to różnego rodzaju grupy lobbystów, którym nie w smak jest dzielenie się terennami łowieckimi razem z wilkiem. Książka jest nie tylko dziennikiem z życia tego niesamowicie ciekawego drapieżnika, w której możemy znaleźć szczegółowe opisy zasad czy wewnętrznych relacji jakie panują w poszczególnych...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Książka jest zbiorem krótkich historii sportowców, którzy w czasach głębokiej komuny nie tylko musieli zmagać się ze swoimi sportowymi rywalami czy własnymi słabościami, ale również z wszechobecnym aparatem represji. Różni bohaterowie, różne dyscypliny sportu, ale zawsze gdzieś w tle każdej historii wyczuwalna obecność żelaznej radzieckiej pięści czekającej na skinienie tego czy innego dygnitarza, aby złamać ludziom kariery, przetrącić kręgosłupy.

Książka jest zbiorem krótkich historii sportowców, którzy w czasach głębokiej komuny nie tylko musieli zmagać się ze swoimi sportowymi rywalami czy własnymi słabościami, ale również z wszechobecnym aparatem represji. Różni bohaterowie, różne dyscypliny sportu, ale zawsze gdzieś w tle każdej historii wyczuwalna obecność żelaznej radzieckiej pięści czekającej na skinienie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

"Włam się do mózgu" nie jest książką w której znajdziecie nowatorskie metody zapamiętywania, które w procesie nauki języka szwedzkiego odkrył Pan Kotarski. Jest to raczej zbiór już dobrze znanych i opisanych technik. Książka napisana jest przystępnym i zrozumiałym językiem, dodatkowo okraszona różnymi rysunkami, które współgrają z tekstem. Natomiast irytujące jest bombardowanie czytelnika nazwiskami różnych profesorów i uniwersytetów na których pracują. Rozumiem, że autor chciał nadać naukowy ton swojej pracy, ale same przypisy z pewnością by wystarczyły. Przechodząc do meritum, czyli technik w służbie nauki. Ktoś napisał w jednej z recenzji, że trochę czyta się tą książkę jak prace magisterską i chyba ma w tym sporo racji. W rozdziale "Metoda Imersji" autor przestrzega, że nauka języka obcego przez dorosłych nie może opierać się na takich samych sposobach w jakich dzieci uczą się języka ojczystego. Taką teorię już dawno temu odrzucił Stephen Krashen twierdząc, że jeżeli dorosłemu damy możliwość nauki poprzez podanie czytelnego i zrozumiałego dla niego kontekstu, to podobnie jak u dzieci, dorośli również mogą w znacznym stopniu opanować język w sposób naturalny. Ponadto, w jednym z początkowych rozdziałów autor opisuje metodę zapamiętywania polegającą na dodaniu elementu ruchu, tak aby wzmocnić ślad pamięciowy. Autorem tej metody jest James Asher, który obserwując bawiące się dzieci w parku stwierdził, że naukę poprzez ruch można śmiało przenieść na grunt klasy w szkole, np. do nauki czasowników. Metoda ta znana pon nazwą TPR (total physical response) jest stosowana nie tylko w nauce języka obcego w odniesieniu do dzieci, ale również do dorosłych. Najbardziej jednak frapującą mnie kwestią w tej książce jest informacja, że autor po ponad pół rocznym przygotowaniu zdał egzamin z języka szwedzkiego na poziomie średnio-zaawansowanym (B1). Chyba każdy przyzna, że jest to fenomenalny wynik. Na dowód tego, że jest to najprawdziwsza z prawd, autor zamieszcza w swojej książce certyfikat. Próżno w nim niestety szukać informacji o tym na jakim poziomie był ten egzamin, a jest to przecież informacja kluczowa. Jeżeli jest to prawda, to Pan Kotarski jest językowym geniuszem, choć samej książce do genialności sporo brakuje.

"Włam się do mózgu" nie jest książką w której znajdziecie nowatorskie metody zapamiętywania, które w procesie nauki języka szwedzkiego odkrył Pan Kotarski. Jest to raczej zbiór już dobrze znanych i opisanych technik. Książka napisana jest przystępnym i zrozumiałym językiem, dodatkowo okraszona różnymi rysunkami, które współgrają z tekstem. Natomiast irytujące jest ...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Chyba sam Król Szwecji nie byłby w stanie tak doskonale, ale jednocześnie nieobiektywnie zarekomendować Szwecji jak czyni to autorka. Z jej książki wyłania się opis kraju mlekiem i miodem płynący,a jak zestawi się go jeszcze z Polską, to mamy już wtedy do czynienia nie tyle z Państwem, co już prawdziwym rajem. Książkę czyta się łatwo, autorka ma imponującą wiedzę na temat szwedzkiego społeczeństwa, ich kultury oraz obyczajów, a do tego jest osobą bardzo spostrzegawczą - nawet zaniedbane szwedzkie stopy nie przemkną przed nią niezauważone. I tutaj dochodzimy do największej słabości tej książki - szwedzkie zaniedbane pięty, to chyba największa skaza jaką autorka znajduje w tym kraju. Zanim sięgnąłem po książkę wiedziałem, że 60% dorosłych mieszkańców Sztokholmu nie żyje w żadnym związku ani partnerskim, ani małżeńskim, jest po prostu samotna. Autorka również wspomina ten fakt, ale usprawiedliwia go stwierdzeniem, że są to ludzie, którzy po prostu cenią sobie bardziej przyjaźń niż miłość. I tak przez całą książkę, nawet jak Pani Molenda znajduje jakiś minus, to zaraz jest on pięknie usprawiedliwiony. Samotność, napływ uchodźców, odrodzenie skrajnej prawicy, to są poważne zagrożenia przed jakimi stoi Szwecja, ale żeby o tym wnikliwie napisać, to trzeba najpierw ściągnąć klapki z oczu.

Chyba sam Król Szwecji nie byłby w stanie tak doskonale, ale jednocześnie nieobiektywnie zarekomendować Szwecji jak czyni to autorka. Z jej książki wyłania się opis kraju mlekiem i miodem płynący,a jak zestawi się go jeszcze z Polską, to mamy już wtedy do czynienia nie tyle z Państwem, co już prawdziwym rajem. Książkę czyta się łatwo, autorka ma imponującą wiedzę na temat...

więcej Pokaż mimo to