-
ArtykułyCzytamy w długi weekend. 31 maja 2024LubimyCzytać294
-
ArtykułyLubisz czytać? A ile wiesz o literackich nagrodach? [QUIZ]Konrad Wrzesiński18
-
Artykuły„(Nie) mówmy o seksie” – Storytel i SEXEDPL w intymnych rozmowach bez tabuBarbaraDorosz2
-
ArtykułySztuczna inteligencja już opanowuje branżę księgarską. Najwięksi wydawcy świata korzystają z AIKonrad Wrzesiński15
Biblioteczka
2024-05-30
2024-05-30
Ciąg dalszy naszego romansu, który jest tu nadal nie tak bliski, jak ciału koszula, choć otoczenie tak sugeruje. Widocznie wizyta na urodzinach Madam Qin oraz lakoniczne zaprzeczanie Shena Qiao doprowadziło do konkluzji — tak, ten delikatny daoista musi być kochankiem-utrzymankiem Yan Wushi. A jak jest, to sobie poczytamy.
Bo jest tak, że dziwnym trafem Shen co i rusz spotyka Yan Wushi. Ja tam nie mam nic przeciwko, a i Yan nie ma. Sam Shen to tak na dwoje - nie cieszy się z widoku faceta, ale też nie bierze wideł i go odgania. Po prostu akceptuje kolej rzeczy, a ta kolej prowadzi do walki z innymi demonicznymi sektami i już szczególnie walka w wątku Yuwen Qing, a raczej po-finalne zdarzenia przypadły mi do gustu. Tak jest, Yan, tak trzymać, jeśli Shen ci nie przywalił, to może coś z tego wyjdzie :-)
I wychodzi. Ale nie tak, jak myślicie. Bo Shen staje w jego obronie i nie, nie jest mu łatwo walczyć z oponentami. Szczególnie że to nadal dobra duszyczka i nikogo zabić nie chce (ale zabije, tylko nigdy nie zgadniecie kogo, ja też bym na to nie wpadła). Zatem ratuje nam chłopa i co? W podzięce dostaje spotkanie z najbardziej obrzydliwym i lubieżnym szefem sekty, jakiego do tej pory poznałam. I to z winy Yan Wushi. Ale, żeby oddać mu sprawiedliwość, coś podejrzewam, że ta sprawa z rdzeniami była po to, by Yan upewnił się, że mu Shen w starciu nie zginie. Chyba? Chyba tak.
Że coś jest nie tak z nasza dobrą duszyczką, widać już było, jak ludzie Chen Gonga się pojawili. A cała ta scena z kanapkami, czy nie macie przeczucia, że takie zachowanie jest do Shena niepodobne? Takie... no takie pasujące bardziej do kultywatora demonicznego, dlatego uważam, że krótko przed tym zaczęła się sprawa z rdzeniami. Ale to jest jednak fajna scena. I hej! Chen Gong jako tak wielka szycha?! Jak on się tam wspiął po tej drabince, skoro w pierwszym tomie był li tylko zabawką Mu Tipo? Szczególnie że facet do zabaw już interesu nie miał, więc no, hm, a może wolał trochę inną zabawę, a może mu się odwidziała dominacja, no nie wiem. Ale fajnie, że się gościu pojawił i też czekam, żeby pojawił się w trzecim tomie.
Finał, nooo, finał był z jednej strony takie przewlekły, bo brakowało w nim Yan Wushi (fizycznie), ale z drugiej strony dynamiczny w walce (bo Kunye) i troszeczkę katastroficzny (bo Kunye lubi spoilerować, co w trzecim tomie będzie). A Shen... Shen miał dylemat, co zrobić i naprawdę nie zdziwię się, jeśli przybędzie do Fuqi i sobie po prostu stanie obok i popatrzy, jak się spotkanie potoczy. Bo to, co mu Wushi zrobił, to jest po prostu prawdziwe skurwysyństwo. Czynnik łagodzący winę jest, ale nie jestem pewna, czy to na tyle dobry czynnik, by Wushi się uratował. Chociaż kurde jest 5 tomów, więc pewnie przeżyje.
Nooo, także jestem po i podobało mi się. Tempo się utrzymało, jakieś zwroty akcji były, postacie nadal są z krwi i kości i nie są przerysowanymi papierowymi lalkami. Wciąż świat jest z jednej strony pełen żebrzących i praktykujących kanibalizm ludzi, a z drugiej przeżartych do cna hipokrytów na stanowiskach. Okej, idę czytać trzeci tom.
A i jeszcze muszę wspomnieć o Bai Rong. Nadal się narzuca, nadal oferuje seksualną kultywację, ma cycki na wierzchu i nie tylko i wciąż nie ogarnia, że Shena to nie interesuje. Ale tak trzymaj dziewczyno, tak trzymaj, bo wasze spotkania to dla mnie pasmo uciech i radości (bo ona jakoś dziwnym trafem potrafi zmusić A-Qiao do całkiem interesujących zwierzeń).
Ciąg dalszy naszego romansu, który jest tu nadal nie tak bliski, jak ciału koszula, choć otoczenie tak sugeruje. Widocznie wizyta na urodzinach Madam Qin oraz lakoniczne zaprzeczanie Shena Qiao doprowadziło do konkluzji — tak, ten delikatny daoista musi być kochankiem-utrzymankiem Yan Wushi. A jak jest, to sobie poczytamy.
Bo jest tak, że dziwnym trafem Shen co i rusz...
2024-05-19
Więc Yan Wushi znajduje na dole góry połamanego i na wpół martwego Shen Qiao. No, ratuje go, ale nie z dobroci serca, bo Wushi to kawał skurczybyka jest. Tak sobie wymyślił, że sprowadzi duszyczkę Qiao na manowce, bo nie ma na świecie dobrych ludzi, bo ludzie z natury są źli. I tom pierwszy to taki rozbudowany wstęp do kuszenia :)
Shen Qiao jest bardzo dobrym człowiekiem, wręcz zbyt dobrotliwym i na pierwszy rzut oka wydaje się, że to naiwny facet. Że wiecie, ktoś mu krzywdę zrobi, a ten się oprawcę spyta, czy ręka od bicia go nie boli. Ale nie! Są momenty, dobrze napisane i dobrane, gdzie Qiao pokazuje się z innej strony - przebaczenie przebaczeniem, ale pamięta, co kto mu zrobił (aaalbo się domyśla) i chociaż się nie mści, to wygarnie, co mu na serduszku leży. A patrząc po ilości zdrad — będzie tego wiele. Bić się umie, nawet zabić potrafi, ale to jego zdrowie, oj, tu trzeba popracować. Ale to nic, znajdzie się ktoś, to mu pomoże (no chyba, przecież to danmei jest).
I do Shena dostajemy dwie ważne postacie — w pierwszej połowie ksiąki jest to hm, taki cwaniak kozaczący. Chyba tak go nazwę, ale w książce stoi jako Chen Gong. Póki Shen nie pokazuje swoich zalet, to ten ma go gdzieś, ale jak już zwęszy piniądz... Wiadomo. I chyba największe skurwysyństwo wychodzi z niego, kiedy trafia na polowaniu na Mu Tipo. Żeby jeszcze jakoś faceta zwiódł, ale nie, przehandlował Shena. I. wiecie, ta scena, gdzie Tipo widzi Shena i jego chore fantazje, co to by mu zrobił i tak dalej i tak dalej, ja się nie spodziewałam, że to cenzura przepuści. I nie spodziewałam się, że to będzie tak... otwarcie powiedziane. Finalnie mam nadzieję, że te dwie paskudy pojawią się w kolejnym tomie. Trochę więcej pikanterii dodadzą.
Druga postać kluczowa, to oczywiście przywódca sekty demonicznej, Yan Wushi. Se wraca chłop do jianghu po dziesięciu latach i, patrz jaki fuks, na dzień dobry znajduje taką piękność. Z początku jest nad wyraz dupkiem, ale jak już zauważy, że strategia pod tytułem 'dokuczaj i spróbuj złamać Shena' mu nie wychodzi, to wpada na jeszcze ciekawszy pomysł (znów się danmei kłania). I sceny z nim i Qiao są jak przekomarzanie się męża i żony z długoletnim stażem. Tak się jego występy dobrze czyta i taka szkoda, że jest ich trochę mało. A jego odpowiedź do koleżanki Yuan, że choć ładnie ubrana to twarz i zachowanie ma jak ulicznica, ujjj, cały ten rozdział jest świetny. I tak trzymać. Chwilowo nie wiem, czy jego celem jest Qiao sam w sobie, czy ta cała Księga. Chyba... oba, z przechyłem w stronę Qiao. Tak, zdecydowanie tak.
Jedyne, co mnie na razie irytuje, to stan Shena. Kiedy ten chłop w końcu odzyska wzrok? Znaczy, no ile można. Jasne, jest chory i ranny i w ogóle Yan Wushi powinien się nim bardziej zająć, no ale kaman. Niech sobie chłopina nacieszy oczy widoczkiem. Tak to na razie może tylko uszy cieszyć (no dobrze, że chociaż to mu pozostawili).
Ciekawostką jest, że w książce możemy znaleźć ludzi, którzy wzorowani są, albo po prostu są osobami historycznie udokumentowanymi. I czasami naprawdę jesteśmy zasypywani imionami i nazwiskami, ale w sumie nie muszę ich zapamiętywać, bo na końcu książki jest glosariusz w razie co, a i niektóre postacie od czasu do czasu przypomną, kto toto jest albo kim był.
Pytanie - co dalej. Zaletą w tym dziele jest połączenie historii z fikcją, balans między wspaniałymi herosami jianghu, a normalsami, którzy sobie przemykają ze swoim nużącym życiem. I w miarę krótkie rozdziały. Tom drugi kupiony, idę czytać.
Więc Yan Wushi znajduje na dole góry połamanego i na wpół martwego Shen Qiao. No, ratuje go, ale nie z dobroci serca, bo Wushi to kawał skurczybyka jest. Tak sobie wymyślił, że sprowadzi duszyczkę Qiao na manowce, bo nie ma na świecie dobrych ludzi, bo ludzie z natury są źli. I tom pierwszy to taki rozbudowany wstęp do kuszenia :)
Shen Qiao jest bardzo dobrym człowiekiem,...
2024-05-25
Przypieczętowanie związku i ciąg dalszy prostego życia. Ciekawe, ale jeszcze nie trafiła mi się manga, gdzie NIE cenzurowaliby penisa, a tu mamy widoczek w pełnej krasie. No, bliższe realizmu niż te paski i wymazy. Ale tak to codziennik z romansikiem.
Przypieczętowanie związku i ciąg dalszy prostego życia. Ciekawe, ale jeszcze nie trafiła mi się manga, gdzie NIE cenzurowaliby penisa, a tu mamy widoczek w pełnej krasie. No, bliższe realizmu niż te paski i wymazy. Ale tak to codziennik z romansikiem.
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2024-05-25
Mam wrażenie, że to zbiór One Shotów do innych mang autora. Przez co trochę chaotycznie mi się czytało. Ale okej, takie sobie - niby ich historie są bardzo smutne i pełne żalu, ale ja tego żalu i smutku dla nich nie mam.
Mam wrażenie, że to zbiór One Shotów do innych mang autora. Przez co trochę chaotycznie mi się czytało. Ale okej, takie sobie - niby ich historie są bardzo smutne i pełne żalu, ale ja tego żalu i smutku dla nich nie mam.
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Kiepsko przedstawiona biografia Ettore Majorany, genialnego fizyka, który w 1938r. po prostu zniknął.
I ja lubię czytać biografie, które są chronologiczne, a tutaj zaczynamy zaginięciem, potem karierą na uniwersytecie, potem znów zaginięciem, podróżą do Bolonii i - nie spodziewacie się - zaginieniem. Historycznie misz-masz.
Nawiązania do postaci z tamtego okresu i wydarzeń raz mają przypisy raz nie, przez co nie wiem co to za jeden ten Moscard, póki sobie nie wygoogluję. Owszem, sprawdziłam, ale jak on się łączy z Majoraną? Nie wiem, po prostu go wspomnieli.
Czyta się ciężko, mimo krótkich rozdziałów i małej objętości książki - właściwie książeczki. NIe wiem, czy warto na nią wydawać hajs - chyba więcej informacji i w przyjemniejszej formie można znaleźć w artykułach czy filmikach na yt.
Kiepsko przedstawiona biografia Ettore Majorany, genialnego fizyka, który w 1938r. po prostu zniknął.
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toI ja lubię czytać biografie, które są chronologiczne, a tutaj zaczynamy zaginięciem, potem karierą na uniwersytecie, potem znów zaginięciem, podróżą do Bolonii i - nie spodziewacie się - zaginieniem. Historycznie misz-masz.
Nawiązania do postaci z tamtego okresu i...