Może to być trudne do zrozumienia. Gdzieś na świecie jest człowiek żyjący z tego, że ugania się za trąbami powietrznymi, huraganami i innymi tsunami. Ba, podstarzały geek, traktujący tę zabawę jako hobby jeszcze by uszedł. Co innego młody, dobrze wyglądający facet, który nie dość, że nie mieszka z rodzicami i nie przymiera głodem, to jeszcze na swojej pasji potrafi zarobić ‘trochę’ grosza. Co ciekawsze, Reed to nie tylko pasjonat ale również meteorolog-naukowiec, z łatwością łączący talent medialny z pasją odkrywcy oraz – poniekąd, z konieczności – smykałką do marketingu.

Razem z młodym meteorologiem wyruszamy do Alei Tornad na spotkanie żywiołu: przerażających burz, ulewnego deszczu i wiatru, który wyrywa drzewa z korzeniami. Towarzyszymy Reedowi w nagrywaniu mrożących krew w żyłach amatorskich nagrań z bezpośrednich spotkań z huraganem, w rozwijaniu badań naukowych nad mechaniką trąb powietrznych. Razem kształcimy się w zawodzie meteorologa, a niedługo potem zakładamy firmę, która w przyszłości doprowadzi Reeda do własnego programu na kanale Discovery Channel.

Książka to w przeważającej większości relacje z kolejnych wypraw Timmera. Chociaż lepiej mu wychodzi występowanie przed kamerą niż pisanie, to książka potrafi się obronić. Niezła dynamika i barwne opisy rekompensują średni warsztat pisarski. Miałem pewne obawy, ale na szczęście książka nie wydaje się być zwykłym odcinaniem kuponów od popularności. Jest jakby kolejnym etapem w karierze Reeda. Autor nie spoczywa na laurach. Program na Discovery Channel pozwalał mu na pokazanie swojej pasji w formacie live-action, tu i teraz, szerszemu gronu ludzi niż tylko znajomym i najbliższej rodzinie. Książka to poniekąd zarys autobiografii. Czytelnik ma okazję dowiedzieć się masy wcześniej nieznanych faktów o Reedzie: o edukacji na meteorologa i początkach niesamowitej pasji. Jest też druga funkcja książki – edukacyjna. Między kolejnymi przygodami, autor przemyca miniwykład o powstawaniu tornad, tu i ówdzie wtrąci dygresję o mechanice i cechach charakterystycznych dla kolejnych klas huraganów, na koniec dorzuci jeszcze parę rad jak przeżyć spotkanie z niszczycielskim żywiołem.

„Łowca Burz” to oryginalna i wciągająca lektura. Mimo, że zalicza się do non-fiction, przykuwa na długie godziny niczym dobra powieść science fiction. I, jak mówi sam Reed Timmer, jego opowieść można porównać do filmu „Twister”, z tą różnicą, że jego przygody, działy się naprawdę. Przeczytajcie – dreszczyk emocji lepszy niż po obejrzeniu filmu.

Robert Fryga