rozwiń zwiń

Kto handluje dinozaurami? Rozmowa z Paige Williams, autorką książki „Sprzedam dinozaura".

LubimyCzytać LubimyCzytać
08.12.2022

Pieczątka patronatów lubimyczytać.pl„Sprzedam dinozaura” to fascynująca opowieść o barwnym świecie kolekcjonerów, handlarzy, przemytników oraz o podejrzanych transakcjach na czarnym rynku. W lukratywnej branży, jaką jest kolekcjonowanie skamielin, od lat trwają napięcia między nauką a komercją, a granica między tym, co jest legalne, a tym, co nie jest, często się zaciera. Williams prowadzi nas przez kontynenty i tysiąclecia, zadając pytanie: do kogo należy przeszłość?

Kto handluje dinozaurami? Rozmowa z Paige Williams, autorką książki „Sprzedam dinozaura". Materiały wydawnictwa Bo.wiem

[Opis – Wydawnictwo Bo.wiem] Na aukcji w Nowym Jorku za milion dolarów sprzedano szkielet potężnego dinozaura z gatunku Tarbosaurus bataar. Nieco później okazało się, że wywieziono go nielegalnie z Mongolii. Sprzedawcą był Eric Prokopi, znany pasjonat skamielin, od lat zajmujący się poszukiwaniem, preparowaniem i sprzedażą cennych okazów. W tym przypadku posunął się jednak o krok za daleko. Grupa paleontologów zaalarmowała rząd Mongolii. Rozpętała się zażarta międzynarodowa batalia o bezcenny szkielet, a Prokopi mógł tylko obserwować, jak jego świat rozpada się na kawałki.

 

 

Dla kolekcjonera minerałów targi w Tucson były całą Ziemią w rozmiarze możliwym do kupna. Trudno oszacować obecną roczną wartość globalnego obrotu skamieniałościami i elementami przyrody nieożywionej, można jednak śmiało powiedzieć, że bez tej imprezy branża ta nie rozwinęłaby się do znanej nam dzisiaj postaci, a i sama nazwa miasta stała się synonimem miejsca takiego handlu. Sprzedawcy, kolekcjonerzy, naukowcy, preparatorzy, artyści, poszukiwacze osobliwości – a od jakiegoś czasu także tajni agenci FBI – wszyscy zjeżdżają się do Tucson nazywanego czasami „nowojorską giełdą minerałów”. (…)

Hotele wynosiły za opłatą meble z pokoi, robiąc miejsce dla gablot i stołów, w rezultacie czego przypominały one małe sklepiki, a nie eleganckie apartamenty. Oferowane skamieliny rozkładano na narzutach na łóżko i na telewizorach. Jones, który był jednym z gospodarzy programu telewizyjnego poświęconego wystawie, chętnie zaglądał do tak przeobrażonego lokum i pytał sprzedającego: „No dobra, a teraz pokaż, co masz w łazience?”. Później wyjaśniał: „Tam zazwyczaj trzymane są minerały sprzedawane dyskretnie specjalnym klientom, którzy zostali poinformowani o nich z wyprzedzeniem: »Mam dla ciebie takie i takie cacko, zapraszam«. Tego rodzaju okazy nigdy nie są wystawiane lub rzadko pokazuje się je publicznie. Nie ma w tym nic nielegalnego. Handlarze nie robią z tego żadnej tajemnicy. To po prostu sposób prowadzenia interesów”. Nielegalny towar trzymano zazwyczaj w ukryciu, ale wcale nie dlatego, że przedstawiciele organów ścigania dostrzegliby jakąś różnicę między nim a innymi oferowanymi rzeczami – bardziej prawdopodobne było to, że sprawdzą pozwolenia na pracę, a i to robili sporadycznie.

Fragment książki „Sprzedam dinozaura. Paleontolodzy, kolekcjonerzy i przemyt skamielin”.

Rozmowa z Paige Williams, autorką książki „Sprzedam dinozaura. Paleontolodzy, kolekcjonerzy i przemyt skamielin”.

Monika Tatka: Jak natrafiłaś na historię Erica Prokopiego i jego dinozaura Tarbosaurusa bataara?

Paige Williams: We wstępie do mojej książki tłumaczę, że 2009 roku natrafiłam w gazecie na nieduży tekst opisujący kradzież szkieletu dinozaura, która zdarzyła się na Zachodnim Wybrzeżu USA. Łowca starożytnych kości, określający siebie jako „paleontolog amator”, został skazany za kłusownictwo. Ta historia nie nadawała się na reportaż, ale rozglądałam się za podobnymi historiami. Kiedy pojawiły się informacje o aukcji Tarbosaurusa bataara i związanych z nią zawiłościach prawnych, wiedziałam, że to jest sprawa, którą chcę się zająć. Ta historia wiąże się z wieloma moimi zainteresowaniami, bo łączy ze sobą geopolitykę, przestępczość, naukę, zaciekłych indywidualistów i prawo.

W twojej książce opisujesz ekscytujący świat kolekcjonerów, handlarzy, paleontologów i przemytników. Jak Ci się udało wejść do tego świata?

To wymagało upartego dopytywania, naprzykrzania się i przede wszystkim wytrwałości. Zbieranie materiałów i samo pisanie książki zajęło mi siedem lat! Świat przemytników i kolekcjonerów, a nawet paleontologów jest dość hermetyczny, co czyni go tym bardziej interesującym, przynajmniej dla mnie. Czasami musiałam osobiście odwiedzić pewne miejsca – zjechałam więc kilka kontynentów. Nie jestem reporterem zbierającym informacje przez telefon czy Zoom. Pracuję w terenie z historiami, które wymagają delikatności i umiejętności interpersonalnych. Lubię patrzeć ludziom w oczy i dać im możliwość zrobienia tego samego.

Co jest fascynującego w historii Erica Prokopiego?

To historia, która składa się z wielu barwnych elementów: historii naturalnej, krajobrazu Florydy, historii Mongolii, obsesji, tajemnic i bezprecedensowej rozprawy w sądzie federalnym. Trudno mi było zrozumieć, jak działają łowcy prehistorycznych kości, dopóki nie poznałam niektórych z tych postaci. Zrozumiałam, że łączą w sobie entuzjastów przyrody i specjalistów od ratowania skamielin, ale w niektórych wypadkach ci ludzie mają też uproszczony pogląd na porządek i destrukcyjnie wpływają na prawo.

Sprzedaż skamieniałości wydaje się bardzo dochodowym, ogromnym biznesem. Jak to wygląda teraz w USA?

Nadal tak jest. To dla mnie zdumiewające, że pomimo wszystkiego, co napisano o współudziale największych światowych domów aukcyjnych w tym biznesie, ciągle odbywa się wielki handel dinozaurami. Czasami te próby sprzedaży są blokowane, ale handel wciąż trwa, napędzany przez tych samych graczy i sieć wzajemnych powiązań.

Jak myślisz, do kogo powinny należeć skamieliny? Czy powinien istnieć komercyjny rynek skamielin?

Są to pytania wymagające wiążących odpowiedzi, których dobrzy reporterzy unikają.

Dlaczego ludzie tak fascynują się dinozaurami?

To pytanie towarzyszyło mi podczas całej pracy nad książką. Pytałam wiele osób o źródło obsesji na punkcie dinozaurów i otrzymałam mnóstwo różnych odpowiedzi. Niektórzy mówili, że cieszy ich świadomość, że kiedyś istniały „prawdziwe potwory”. Na wyobraźnię innych działało masowe wyginięcie dinozaurów, takie wydarzenie jest zarówno bogate w narrację, jak i otrzeźwiające. Dinozaury reprezentują również ten odległy okres życia na Ziemi, który geolodzy i paleontolodzy nazywają „głębokim czasem”, co może pomóc spojrzeć na nasze własne życie z innej perspektywy. Dla mnie to fascynujące, że udało się zachować ciągłość; w jakiś sposób pocieszające jest popatrzeć na wspaniałą różnorodność ptaków i powiedzieć: „Cześć, małe dinozaury”.

W pewien deszczowy poniedziałek, 27 czerwca 1983 roku, Frank pojechał do jednego ze swoich ulubionych miejsc poszukiwania skamieniałości znajdującego się w Ruskin, na dawnym polu, na którym uprawiano pomidory, a z którego teraz wydobywano pokruszone muszle. Często prowadził tam poszukiwania za zgodą właścicieli tego terenu, firmy rodzinnej o nazwie Leisey Shell Corporation. Pewnego razu znalazł tam czaszkę słonia, podążając tropem skamieniałego koryta strumienia i od tamtej pory sprawdzał miejsca, w których pracowała koparka zgarniakowa, spodziewając się, że na powierzchnię wyjdą kolejne kości.

Kilka dni wcześniej otworzono nową odkrywkę, a zaraz potem operator koparki pojechał na urlop. Gdy Frank wszedł do wyrobiska, kopalnia była już po fajrancie. Otoczony wysokimi urwiskami spojrzał w górę i zobaczył skamieliny, o których istnieniu nawet nie śnił. Wystawały jak zbłąkane korzenie drzew z warstwy osadu długości dwudziestu metrów i grubej na ponad pół metra. Ta część urwiska tak lśniła od kości, że przypominała kanapkę z ziemi, wypchaną fragmentami ciał różnych zwierząt. Rozpłakał się ze szczęścia i zadzwonił natychmiast do Davida Webba z Muzeum Historii Naturalnej Florydy. Po drugiej stronie telefonu usłyszał, że muzeum nie jest zainteresowane wyrobiskiem firmy Leisey Shell Corporation. „No problemo” – powiedział Frank. Skrzyknął kolegów z branży izolacyjnej i rozpoczął niezależne prace wykopaliskowe.

Każdego dnia ekipa dokumentowała pracę, robiąc zdjęcia i pomiary. Frank szkicował znaleziska w odpowiedniej skali. Jego szwagier Mickey, długowłosy monter izolacji z obfitą brodą, zadbał o kamper, aby mogli pilnować wyrobiska całą dobę i każdego dnia. Realizowali codzienne wyznaczone sobie zadania, często mając na sobie niewiele więcej niż koszulkę Speedo, temperatura skał dochodziła do sześćdziesięciu stopni Celsjusza, komary były wielkości os, ale i tak przybyło im z pomocą bez mała dwustu wolontariuszy – wielu będących członkami okolicznych klubów poszukiwaczy skamieniałości.

Fragment książki „Sprzedam dinozaura. Paleontolodzy, kolekcjonerzy i przemyt skamielin”.

Książka „Sprzedam dinozaura. Paleontolodzy, kolekcjonerzy i przemyt skamielin” jest dostępna w sprzedaży.

Artykuł sponsorowany


komentarze [2]

Sortuj:
Niezalogowany
Aby napisać wiadomość zaloguj się
Cleopatrapl 10.12.2022 16:20
Czytelniczka

Już w zapowiedziach zwróciłam uwagę na te książkę i na pewno ją przeczytam. Cena trochę zaporowa, ale w sumie jak wycenić 7 lat pracy i podróży, które też swoje kosztują.
W trakcie czytania artykułu jednak nasunęło mi się pytanie, jak to jest z tymi muzeami i wystawami? Niektóre są bardzo popularne i trudno mi uwierzyć żeby nie zarabiały na wstępie , a nawet nie wychodziły...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
LubimyCzytać 08.12.2022 11:00
Administrator

Zapraszamy do dyskusji.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post