„Wróciła myślami do popołudnia z Arniem i zastanawiała się, czy ktoś inny oprócz niej dostawał drugą szansę trafienia na „tego jedynego”. Teraz kolejna szansa zdawała się być daleko, po drugiej stronie wysokiego muru, i nie miała pojęcia, czy ona i Evan mieli odwagę, żeby go pokonać, i czy to w ogóle było możliwe.”

Książka skusiła mnie piękną okładką, a gdy zobaczyłam opis, byłam bardzo ciekawa tej historii. Maddie nie wierzy, że kiedykolwiek znów się zakocha. Nie wierzy w to, że znajdzie „tego jedynego”. Wątpi w to. W ataku terrorystycznym straciła wielką miłość. Smutek, cierpienie, ból. Dziewczyna boi się otworzyć swoje serce, dlatego nie angażuje się w kolejne poznane osoby. Dlatego wdaje się tylko w romanse, by jej serce nie zostało bardziej roztrzaskane. Jednak na jej drodze pojawia się przystojny mężczyzna. Poznaje go gdy pewnego dnia na przyjęcie urodzinowe myli torty i przywozi erotyczny tort. Na tym przyjęciu poznaje Evana w dość śmiesznym momencie. Jej życie wywraca się do góry nogami. Evan Quinn jest przystojnym mężczyzną i ona wpada mu w oko. Jak potoczy się ich historia? Czy Maddie otworzy przed nim serce? Na początku uśmiałam się do łez. Potrzebowałam takiej dawki śmiechu. Autorka wpadła na ciekawy pomysł z tym tortem. Ogólnie bohaterowie spotykają się w śmiesznym momencie i między nimi zaiskrzyło od pierwszego spojrzenia. Mężczyzna jest chory i to go powoli niszczy psychicznie. Evan momentami się zamykał w sobie, jednak starał się nie poddawać, tylko walczyć. Myślał o niej, tak jak ona myślała o nim. Maddie nie chce stracić kolejnej osoby i momentami się zamykała w sobie. Pragną tylko siebie, ale się boją. Autorka poruszyła ciężki temat – utrata bliskiej osoby i choroba. Dla mnie takie tematy są ciężkie i gdy czytałam to w tej książce, czułam, jak po policzkach płyną łzy. Bohaterowie starają się stanąć na nogi i ruszyć naprzód. Bohaterowie po czasie zrozumieli, że walka w pojedynkę nie jest dobrą opcją. Polubiłam bohaterów, a najbardziej babcię. Jednak momentami miałam ochotę potrząsnąć głównymi bohaterami. Jedyne czego mi brakowało to więcej romansu - namiętności. Historia mnie wzruszyła i rozbawiła. Dała mi również dużo do myślenia. To nie jest łatwa historia, tylko pełna wzlotów i upadków. Historia, która nie jest kolorowa, a bohaterowie muszą się zmierzyć z przeszkodami. Prawdziwa miłość i relacje rodzinne. Autorka ma lekkie pióro i dzięki temu historia leci w szybkim tempie. Ogólnie historia mi się podobała. Książka na jeden wieczór.
Polecam!

„Wróciła myślami do popołudnia z Arniem i zastanawiała się, czy ktoś inny oprócz niej dostawał drugą szansę trafienia na „tego jedynego”. Teraz kolejna szansa zdawała się być daleko, po drugiej stronie wysokiego muru, i nie miała pojęcia, czy ona i Evan mieli odwagę, żeby go pokonać, i czy to w ogóle było możliwe.”

Książka skusiła mnie piękną okładką, a gdy zobaczyłam...