Ależ proszę bardzo, Doroto, naśmiewajcie się z siebie samych. Ale nie - wy się naśmiewacie „uniwersalnie” i „bezpodmiotowo”, ogólnie. A takie naśmiewanie konotuje śmiech z kogoś innego, niż my sami. Także, nie, to Ty nie rozumiesz implikacji swojego udziału w tym śmiechu. Jest taka jutuberka, Natalie Wynn, ona celnie podsumowała, kiedy śmiech niszczy: kiedy śmiejemy się z czyjejś ciemności. Mamy zaś prawo śmiać się z własnej. To jest zasadnicza różnica: wrażliwości. Śmiać się z własnej symbolicznej ciemności? proszę bardzo! Ale śmiać się z czyjejś to jest kopanie leżącego. No i poza tym ten Wasz śmiech reklamowy, śmiech producenta wycelowany w klienta to jest śmiech top - down, a on hierarchii nie burzy. Wy nadajecie ton, my konsumujemy i kupujemy, wzmacniając Waszą obecność, Wasz wizerunek, Wasz głos. A my, co zyskujemy oprócz tanich jednosezonowych ciuszków? Gdzie tu jest ten feel-good? W konsumpcji pomysłów i produktów? W magicznym egzorcyzmowaniu (portwelem) „ducha choroby”? Gdzie tu jest miejsce na nasz epowerment? Śmierdzi to korpo-feminizmem, czyli wyborem dla tych, którzy w ogóle wybór mają. A to przywilej zdrowych, pięknych, młodych itd.

My tu sobie piszemy, tacy nietolerancyjni, a Wy tam się cieszycie rozgłosem, rączki nad „hejtem mas i kanselingiem” załamujecie, klepiecie się po pleckach... Odbija się zdrowo, szerokim echem. No, trafiony zatopiony, sprzedaż wzrasta. Ciuchów i książek. No gratuluję. (Też kupiłam. Książkę. ).

Co do sposobu zaistnienia przed wydaniem najnowszej książki (czy Ty w ogóle musisz się jeszcze uciekać do takich chwytów?), to słabo i żenada. Jako fanka Twoich książek, a mam i czytałam wszystkie, czuję, że ta najnowsza to już będzie finisz mojej przygody z Twoim pisarstwem. Jakoś tak spodziewałam się autorki, a dostałam alter ego powieściowe, zasłona opadła. Wisienką na torcie jest miejsce szycia tych ciuchów. Kogo to leczy? bo na pewno nie szwaczki. Odbija się nam ambicja kolonialna, a Ty to przyklepałaś. Nie, nie jestem organic veganką itp. kupującą tylko lokalnie, ale nie jestem też Pisarką o Poglądach. A może po prostu za wiele się spodziewaliśmy, a dostaliśmy Tylko Człowieka. Tak czy inaczej pozdrawiam, ale z fanklubu wychodzę, z tym tutaj cichym przytupem.

Ależ proszę bardzo, Doroto, naśmiewajcie się z siebie samych. Ale nie - wy się naśmiewacie „uniwersalnie” i „bezpodmiotowo”, ogólnie. A takie naśmiewanie konotuje śmiech z kogoś innego, niż my sami. Także, nie, to Ty nie rozumiesz implikacji swojego udziału w tym śmiechu. Jest taka jutuberka, Natalie Wynn, ona celnie podsumowała, kiedy śmiech niszczy: kiedy śmiejemy się z...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej mniej

Ta marka w każdym sklepie po nazwie Medicine ma napis "everyday therapy". Serio dopiero teraz ludzie się na nią oburzyli? :D Oni od dawna się reklamują takimi hasłami. Poza tym nie sądzę aby ta jedna kampania miała być jakimś pastiszem skoro od dawna tego typu hasła są pod szyldem tego sklepu...

Ta marka w każdym sklepie po nazwie Medicine ma napis "everyday therapy". Serio dopiero teraz ludzie się na nią oburzyli? :D Oni od dawna się reklamują takimi hasłami. Poza tym nie sądzę aby ta jedna kampania miała być jakimś pastiszem skoro od dawna tego typu hasła są pod szyldem tego sklepu...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post

Oprócz wiadomego faux pas w kwestii chorób psychicznych, uderzają jeszcze dwie rzeczy.
1. Z ciekawości weszłam na stronę Medicine aby zobaczyć całą kolekcję i bardzo podziwiam- jak Masłowska może sygnować swoim nazwiskiem bluzkę z printem reklamówki i jednocześnie przekonywać, że w swoich książkach walczy z konsumpcjonizmem.
2. Odbijanie piłeczki w stronę odbiorców przekazu na zasadzie: "jesteście niekumaci, nie poczekaliście do objawienia Wam całego przekazu reklamy i wysnuwacie wnioski po 15 s filmie". Spodziewam się, że Medicine zatrudnia ludzi od kampanii reklamowych i to od nich zależało prawidłowe rozłożenie kampanii w czasie.
Także przepraszanie na zasadzie chcieliśmy dobrze, ale macie za niski poziom zrozumienia ironii i sarkazmu jest żenująco słaby.

Oprócz wiadomego faux pas w kwestii chorób psychicznych, uderzają jeszcze dwie rzeczy.
1. Z ciekawości weszłam na stronę Medicine aby zobaczyć całą kolekcję i bardzo podziwiam- jak Masłowska może sygnować swoim nazwiskiem bluzkę z printem reklamówki i jednocześnie przekonywać, że w swoich książkach walczy z konsumpcjonizmem.
2. Odbijanie piłeczki w stronę odbiorców przekazu...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej mniej

No cóż, chyba... dobrze im tak. Krytyka konsumpcjonizmu, a pod spodem po prostu reklama ciuchów. I to zrobiona bez wyczucia. No przykra sprawa, ale przynajmniej nazwiska poprawnie napisali.

No cóż, chyba... dobrze im tak. Krytyka konsumpcjonizmu, a pod spodem po prostu reklama ciuchów. I to zrobiona bez wyczucia. No przykra sprawa, ale przynajmniej nazwiska poprawnie napisali.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post

A czy jest jeszcze ktoś kto wierzy reklamie?

A czy jest jeszcze ktoś kto wierzy reklamie?

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post

Ha ha! Miecz ma dwa ostrza :) Kto pamięta "kałszkwał" w związku z opowiadaniem Komudy? Uderz w stół a odezwą się nożyce.

"Maść na bul d**y" obowiązkowym wyposarzeniem karzdego Polskiego domó!"

Ha ha! Miecz ma dwa ostrza :) Kto pamięta "kałszkwał" w związku z opowiadaniem Komudy? Uderz w stół a odezwą się nożyce.

"Maść na bul d**y" obowiązkowym wyposarzeniem karzdego Polskiego domó!"

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post

Żeby jeszcze to towarzystwo wzajemnej adoracji miało talent, fantazję literacką, pisało oryginalne i intelektualnie wymagające książki, ale wszystko to jeden wielki ściek i grafomania. Oczywiście światek krytyków łasi się do swoich pupili i wciska kit ubezwłasnowolnionym intelektualnie czytelnikom (jakich jest 90 proc. w tym kraju), którzy nie odróżniają szamba od perfumerii. I pieniądze płyną nieprzerwanym strumieniem, wszyscy są zadowoleni, wydawnictwa też się obławiają nieziemsko na tym procederze. Idealnie pasuje tu cytat z Goebbelsa: kłamstwo powtarzane tysiąc razy staje się prawdą. Wciskanie kitu, marketingowa nachalność się dziś opłacają. Nie ważne w jaki sposób przekonasz kogoś do przeczytania jakiejś książki, ważne żeby ludziska kupili, może to być największe badziewie pod słońcem, ale co tam, cel uświęca środki. Wielcy pisarze biedowali, ale ich książki przetrwają setki lat, a wasza grafomania towarzyszu Żulczyk, za parę lat będzie erzacem papieru toaletowego.

Żeby jeszcze to towarzystwo wzajemnej adoracji miało talent, fantazję literacką, pisało oryginalne i intelektualnie wymagające książki, ale wszystko to jeden wielki ściek i grafomania. Oczywiście światek krytyków łasi się do swoich pupili i wciska kit ubezwłasnowolnionym intelektualnie czytelnikom (jakich jest 90 proc. w tym kraju), którzy nie odróżniają szamba od...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej mniej

Uważam, że własnie o to im chodziło ( gwiazdom spotu jak i samej marce Medicine), aby wywołać medialną burzę. Przecież każdy myślący człowiek, wie, że wypowiadając takie, skądinąd kontrowersyjne slogany, do tego w piętnastosekdunowym spocie , nie obejdzie się bez dram, hałasu i ogólnej nagonki. Taki trochę tani marketing, kosztem choroby cywilizacyjnej.
Może marka uległa powiedzeniu, parafrazując, że nie ważne jak o nas mówią byle mówili?

Uważam, że własnie o to im chodziło ( gwiazdom spotu jak i samej marce Medicine), aby wywołać medialną burzę. Przecież każdy myślący człowiek, wie, że wypowiadając takie, skądinąd kontrowersyjne slogany, do tego w piętnastosekdunowym spocie , nie obejdzie się bez dram, hałasu i ogólnej nagonki. Taki trochę tani marketing, kosztem choroby cywilizacyjnej.
Może marka uległa...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej mniej

Zbigniew Lew-Starowicz kiedyś leczył pedałów prądem. Nawet to opisywał w swojej książce. :D

Zbigniew Lew-Starowicz kiedyś leczył pedałów prądem. Nawet to opisywał w swojej książce. :D

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post

Siermiężny ten pastisz, wieje z niego intelektualnym lenistwem, więc bardzo dobrze, że dostali po dupie. Wielu jutuberów bardziej kreatywnie wykorzystuje pastisz, a nie stoi za nimi hajs jakiejś edgy marki z ciuchami.

Siermiężny ten pastisz, wieje z niego intelektualnym lenistwem, więc bardzo dobrze, że dostali po dupie. Wielu jutuberów bardziej kreatywnie wykorzystuje pastisz, a nie stoi za nimi hajs jakiejś edgy marki z ciuchami.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post