W zeszłym roku przeczytałam ponad 200 książek, około 100 to literatura dziecięca czytana własnym i cudzym dzieciom w związku z wykonywanym zawodem. Prócz książek uwielbiam też kino, film, serial. Mam kilka ulubionych historycznych i kryminalnych krótszych lub dłuższych seriali. Hobbistycznie uprawiam turystykę górską, jazdę na rowerze, sport. Mimo pracy zawodowej, trójki dzieci (z którymi trzeba się czasem pouczyć, sprawdzić zadania, wyjść gdzieś) oraz prowadzenia domu, mam czas na książkę, film, kino i na sport. Wszystko da się pogodzić, tylko trzeba chcieć.

W zeszłym roku przeczytałam ponad 200 książek, około 100 to literatura dziecięca czytana własnym i cudzym dzieciom w związku z wykonywanym zawodem. Prócz książek uwielbiam też kino, film, serial. Mam kilka ulubionych historycznych i kryminalnych krótszych lub dłuższych seriali. Hobbistycznie uprawiam turystykę górską, jazdę na rowerze, sport. Mimo pracy zawodowej, trójki...

Dziękuję. Dziękuję że jesteś tu już 3 obiektywnie oceniającą tą sytuacje osobą :) Dobrze wiedzieć, że nie wszyscy czytelnicy uważają się za wybrańców, bo przekładają taką formę rozrywki bądź też rozwoju nad inna :) Brawo my! :P

Dziękuję. Dziękuję że jesteś tu już 3 obiektywnie oceniającą tą sytuacje osobą :) Dobrze wiedzieć, że nie wszyscy czytelnicy uważają się za wybrańców, bo przekładają taką formę rozrywki bądź też rozwoju nad inna :) Brawo my! :P

Dokładnie! Wiele osób popada w niezdrową, maniakalną skrajność, co w konsekwencji odstrasza. I cieszę się, że mamy podobny pogląd na to:D

Dokładnie! Wiele osób popada w niezdrową, maniakalną skrajność, co w konsekwencji odstrasza. I cieszę się, że mamy podobny pogląd na to:D

Wiecie, przypomniał mi się fragment książki "Polska czyta, Szwecja czyta" (albo odwrotnie) o tym, że w Szwecji już na początku XIX wieku nie można było przystąpić do bierzmowania, czyli sakramentu dojrzałości chrześcijańskiej i symbolicznego wejścia w dorosłość bez umiejętności czytania. Symptomatyczne.

Wiecie, przypomniał mi się fragment książki "Polska czyta, Szwecja czyta" (albo odwrotnie) o tym, że w Szwecji już na początku XIX wieku nie można było przystąpić do bierzmowania, czyli sakramentu dojrzałości chrześcijańskiej i symbolicznego wejścia w dorosłość bez umiejętności czytania. Symptomatyczne.

Co do samej Szwecji, to czytałam, że ogólnie w tym kraju naprawdę dużo osób czyta(bo chyba chodziło o Szwecję, mam nadzieję, że nie kręcę teraz). To dobrze, że już wtedy wymagali umiejętności czytania, bo czasem można spotkać osoby na poziomie gimnazjum, które mają naprawdę duże problemy z czytaniem. A moim zdaniem bez różnicy, czy ktoś lubi czytać, czy też nie, no ale ową umiejętność to już trzeba posiąść w końcu żyjemy XXI wieku.

Co do samej Szwecji, to czytałam, że ogólnie w tym kraju naprawdę dużo osób czyta(bo chyba chodziło o Szwecję, mam nadzieję, że nie kręcę teraz). To dobrze, że już wtedy wymagali umiejętności czytania, bo czasem można spotkać osoby na poziomie gimnazjum, które mają naprawdę duże problemy z czytaniem. A moim zdaniem bez różnicy, czy ktoś lubi czytać, czy też nie, no ale ową...

Niestety, wydaje mi się, że jest nad czym rozdzierać szaty. Cywilizacja rozwija się dzięki kulturze, w szczególności kulturze słowa pisanego. Niski poziom czytelnictwa może jeszcze bardziej oddalać nas cywilizacyjnie
od krajów zachodnich. I nie chodzi tu tylko o poziom zamożności, ale również sposób komunikowania się między ludźmi, kulturę pracy, zaangażowanie w politykę itd. No chyba, że mamy być zapleczem montażowym Europy, co jest w tej chwili jednym z głównych zagrożeń w rozwoju Polski. Dolinę Krzemową tworzyli i tworzą ludzie, którzy, oprócz studiów technicznych, studiowali również nauki humanistyczne. Nie ma rozwoju bez wyobraźni, a wyobraźnia potrzebuje paliwa. To już nie jest średniowiecze, to XXI wiek. Mój stosunek do dużej liczby osób nieczytajacych jest więc mniej wiecej taki sam, jak do dużej liczby ludzi nieuprawiajacych ćwiczeń fizycznych; uważam że jest to problem, nad którym należy się pochylić.
Innym problemem jest to, co się czyta; czytanie wyłącznie śmieciówek eliminuje co najwyżej wtórny analfabetyzm, ale co z analfabetyzmem mentalnym?

P.s. Nie wykonuję ćwiczeń fizycznych.

Niestety, wydaje mi się, że jest nad czym rozdzierać szaty. Cywilizacja rozwija się dzięki kulturze, w szczególności kulturze słowa pisanego. Niski poziom czytelnictwa może jeszcze bardziej oddalać nas cywilizacyjnie
od krajów zachodnich. I nie chodzi tu tylko o poziom zamożności, ale również sposób komunikowania się między ludźmi, kulturę pracy, zaangażowanie w politykę...

Co do wyobraźni to masz całkowitą rację, bo w końcu sam Einstein cenił ją i to w dużym stopniu, ale mnie osobiście tym co najbardziej przeraża nie jest ilość osób nieczytających, czy też zgłębiających jedynie literatury nic nie wnoszące, a to, że coraz częściej odnoszę wrażenie jakbym znajdowała się w otoczeniu pustych opakowań i nie chodzi o to, że nic nie mają w głowach, tylko o fakt, że zachowują się jak swego rodzaju roboty zaprogramowane do wykonywania ściśle określonych zachowań, a wszystko i tak sprowadza się do wirtualnej rzeczywistości, która zamiast łączyć dzieli i na dobrą sprawę niszczy.
Ogólnie masz rację, bo w sumie nawet na to nie spojrzałam w ten sposób, ale ogromnej rzeszy osób po prostu nie przekonasz, jeśli sami nie zechcą i to odnosi się do wszystkich dziedzin życia. Jednak nie wyobrażam sobie świata, w którym prawie wszyscy zgłębiają tajniki naukowe, czytają książki i potrafią wykazać się myśleniem na wyższym poziomie, jest to utopia moim zdaniem nie do zrealizowania.

Co do wyobraźni to masz całkowitą rację, bo w końcu sam Einstein cenił ją i to w dużym stopniu, ale mnie osobiście tym co najbardziej przeraża nie jest ilość osób nieczytających, czy też zgłębiających jedynie literatury nic nie wnoszące, a to, że coraz częściej odnoszę wrażenie jakbym znajdowała się w otoczeniu pustych opakowań i nie chodzi o to, że nic nie mają w głowach,...

Zgadzam się w 100%. Wystarczy chcieć. Moje otoczenie (dla odmiany) czyta dużo o ... kosmetykach, serialach lub FB:-) Czasami, aż mnie boli, że nie mogę pogadać o książkach, a współrozmówca nie będzie ziewał:-)
Ale mam to gdzieś-czytam, bo lubię i nie dorabiam żadnych wzniosłych ideologii. Dlatego szlag mnie trafia, jak widzę, że "czytanie się dziedziczy"! Kwestii Sienkiewicza nawet nie będę komentować. Sorry, ale mam wrażenie, że wnioski z badań analizował jakiś pięciolatek. Bo "niektóre" sprytne sześciolatki:-) są mądrzejsze

Zgadzam się w 100%. Wystarczy chcieć. Moje otoczenie (dla odmiany) czyta dużo o ... kosmetykach, serialach lub FB:-) Czasami, aż mnie boli, że nie mogę pogadać o książkach, a współrozmówca nie będzie ziewał:-)
Ale mam to gdzieś-czytam, bo lubię i nie dorabiam żadnych wzniosłych ideologii. Dlatego szlag mnie trafia, jak widzę, że "czytanie się dziedziczy"! Kwestii...

Czy czytałem Sienkiewicza w 2015? Raczej nie. Czy czytałem jemu podobnych. Pewnie. Dlaczego czytam? Bo poziom obecnej kinematografii jest jakże niesamowicie stabilny i jakże żenująco niski. Uwielbiam czytać bo mogę być daleko od codzienności i mam z tego przjemność. Pracuję za granicą, jadąc staram się grać w dwie gry: co wiesz o mijanym mieście np. Norymberga lub cytaty i kto do kogo i na czyim podwórku to powiedział? Pasażerowie nie wiedzieli z czego słynie Norymberga, na pytanie gdzie jadą kategorycznie odpowiadali: do pracy. W cytaty nie chcieli grać bo za trudne. Jaka może być wg was opinia o współczesnych dwudziestokilkulatkach? Robole nic więcej. I tyle dobranoc.

Czy czytałem Sienkiewicza w 2015? Raczej nie. Czy czytałem jemu podobnych. Pewnie. Dlaczego czytam? Bo poziom obecnej kinematografii jest jakże niesamowicie stabilny i jakże żenująco niski. Uwielbiam czytać bo mogę być daleko od codzienności i mam z tego przjemność. Pracuję za granicą, jadąc staram się grać w dwie gry: co wiesz o mijanym mieście np. Norymberga lub cytaty i...

Brawo! Uwielbiam Cię. Czytałam tą dyskusję od początku (a Twoja odpowiedź nie była jedną z 1 ;P) by wreszcie trafić na tą jedną opinię której mogę z czystym sumieniem dać "Popieram".
Rozumiem że znajdujemy się teraz na forum społeczności czytelniczej, a co za tym idzie wypowiadają się tu osoby czytające, ale że polecę sloganem: ból dupy tu mamy :D Czytanie w ŻADEN sposób nie jest bardziej rozwijającą i inteligentną rozrywką od innych i jej wywyższanie jest zadufaniem w sb. Mylnie wykreowano, że osoby czytające mają większą wiedzę i są ogólnie mądrzejsze/lepsze itp. Mądrzejsze są osoby, które ZDOBYWAJĄ WIEDZE obojętnie w jaki sposób.
Czytam bo lubię. Cieszę się że coraz więcej moich znajomych czyta, ale też nie ukrywajmy że od "50 twarzy" nie zmądrzejemy.
Co do samych "statystyk" się nie czepiam. Mniej więcej odzwierciedlają realny stan czytelniczy społeczeństwa w jakim się obracam.
Ceny papierowych książki to też nie jakaś tragedia, choć sama przyznam, że i tak nie jest łatwo wydać pieniądze na coś, co będzie stać i mogę mieć za darmo. Kupuję książki, lecz należą one do rzeczy materialnych a wolę swoje zarobki wydawać na przyjemności ulotne jak np wjazdy/wycieczki.
Cena e booków to już inna sprawa, bo rzeczywiście są za wysokie. Zwłaszcza jeżeli w ich wypadku odchodzą koszty poboczne takie jak papier, produkcja, dostarczenie na miejsce. Posiadam czytnik ale wolę wydać 20zł na rzecz którą przynajmniej będę mogła dotknąć. Ich ceny doprawdy mogły by być niższe.
Wracając zaś do "bólu dupy" wolałabym aby takie statystki i odzew pojawił się pod jakimś sondaż rzeczywiście mogącym wpłynąć na poprawę stanu społeczeństwa. Np poruszanie kwestii uprawiania sportu. Jest to bardziej uniwersalne pytanie na którego odpowiedź twierdząca oznacza rzeczywistą korzyść społeczną.
Miałam Ci tylko podziękować, a koniec końców sama zrobiłam wywód :)
Tak czy inaczej dziękuję Ci! :D Wreszcie mogę iść do nauki, a nie przeszukiwać dalej dyskusji w poszukiwaniu osoby obiektywnie myślącej :)

Brawo! Uwielbiam Cię. Czytałam tą dyskusję od początku (a Twoja odpowiedź nie była jedną z 1 ;P) by wreszcie trafić na tą jedną opinię której mogę z czystym sumieniem dać "Popieram".
Rozumiem że znajdujemy się teraz na forum społeczności czytelniczej, a co za tym idzie wypowiadają się tu osoby czytające, ale że polecę sloganem: ból dupy tu mamy :D Czytanie w ŻADEN sposób...

owszem, czytanie świadczy i o inteligencji, i o wiedzy, tylko kwestia tego, co się czyta. Nie oszukujmy się, ale są książki gorsze i lepsze, mniej i bardziej wartościowe. Tak jak ktoś tu wcześniej napisał, jak ktoś czyta same romanse i inne "greye", to faktycznie nie należy tutaj wznosić takiej literatury (i samego siebie) na piedestały, wywyższać swojego zamiłowania do owej literatury względem innych form sztuki, czy jak kto woli nazywać, rozrywki, ale są książki baaardzo wartościowe, refleksyjne, głębokie, trudne, wymagające skupienia, zajrzenia do słownika, napisane pięknym językiem literackim wzbogacającym słownictwo, książki, z których można wiele się dowiedzieć, bo nawiązują do faktów. I względem takich właśnie książek owszem, będę się upierać, że czytanie ich świadczy o inteligencji czytelnika.

owszem, czytanie świadczy i o inteligencji, i o wiedzy, tylko kwestia tego, co się czyta. Nie oszukujmy się, ale są książki gorsze i lepsze, mniej i bardziej wartościowe. Tak jak ktoś tu wcześniej napisał, jak ktoś czyta same romanse i inne "greye", to faktycznie nie należy tutaj wznosić takiej literatury (i samego siebie) na piedestały, wywyższać swojego zamiłowania do...

Poza tym sam proces czytania jest bardzo korzystny dla mózgu i jest to poparte badaniami, o których c z y t a ł a m niekoniecznie oczywiście w typowym papierowym czytadle.

Poza tym sam proces czytania jest bardzo korzystny dla mózgu i jest to poparte badaniami, o których c z y t a ł a m niekoniecznie oczywiście w typowym papierowym czytadle.

Co do Pani Dolores - się nie wypowiadam bo sformułowała swoja wypowiedź jakby się nie zgadała z powyższymi jednocześnie im przyklaskując wiec mogę tylko sądzić że albo je mylnie zrozumiała, bądź też niejasno sformułowała swoje myśli.

Co do Pani Bożeny - tego nie neguję ani nie podważam. Czytanie rozwija mózg. Podobnie jak np uczenie się języków itp. Więc tak. jest to czynność dla nas korzystna.

Co do Pani Dolores - się nie wypowiadam bo sformułowała swoja wypowiedź jakby się nie zgadała z powyższymi jednocześnie im przyklaskując wiec mogę tylko sądzić że albo je mylnie zrozumiała, bądź też niejasno sformułowała swoje myśli.

Co do Pani Bożeny - tego nie neguję ani nie podważam. Czytanie rozwija mózg. Podobnie jak np uczenie się języków itp. Więc tak. jest to...

AmyColl - również dziękuję bardzo za tak pozytywną reakcję i ocenę, gdyż sama czytając pierwsze wypowiedzi czułam się nieco dziwnie i cieszę się, że nie jestem jednak odosobniona w swojej opinii :D Ja mogę podpisać się pod Twoimi słowami o cenach książek i wyborach, ponieważ dysponując skromnym budżetem także najpierw zdecyduję się coś przeżyć, a więc wybiorę wyjazd albo bilet na koncert/do teatru niż książkę, którą najczęściej przeczytam raz.. Chwała za czytniki, biblioteki i znajomych! :)Oczywiście są też książki, które bez wahania kupuję, ale to te dla mnie najważniejsze (często już po przeczytaniu) lub/i te, po które wciąż sięgam jak zbiory wierszy ulubionych poetów.

Dolores - jak napisałam wyżej często inteligencja naturalnie występuje z zamiłowaniem do czytania, jak i sięganiem po literaturę tzw. ambitną, jednak nie można zapominać, iż możliwości samorozwoju są różnorodne. Znam wielu ludzi o bogatej wiedzy i wrażliwości, którym mogłoby się zdarzyć nie przeczytać żadnej książki przez rok.. sama na poprzednich studiach czytałam głównie podręczniki, a wolny czas spędzałam jak najdalej od książek, mimo iż od dziecka uwielbiałam czytać.
Czy czytanie ambitnych książek świadczy o człowieku dobrze i go rozwija? Tak!
Czy ludzie nieczytający z definicji są mniej inteligentni, mają mniejszą wiedzę, ciekawość świata i erudycję? Zdecydowanie nie!

AmyColl - również dziękuję bardzo za tak pozytywną reakcję i ocenę, gdyż sama czytając pierwsze wypowiedzi czułam się nieco dziwnie i cieszę się, że nie jestem jednak odosobniona w swojej opinii :D Ja mogę podpisać się pod Twoimi słowami o cenach książek i wyborach, ponieważ dysponując skromnym budżetem także najpierw zdecyduję się coś przeżyć, a więc wybiorę wyjazd albo...

Bardzo fajny post, zgadzam się. Nawet nie pomyślałam o grze na instrumencie, a przecież jest na ten temat multum badań. Co do książek, potwierdzono ich wpływ na pogłębienie i rozwój empatii, chociaż czytając niektóre z postów tutaj...

Jestem zapaloną graczką i już się nasłuchałam opinii mesjaszy od kryminałów, na jakież to pierdoły marnuję swój cenny czas.

A sama wiedza też niewiele daje, istotniejsze wydaje się jej przetwarzanie.

Bardzo fajny post, zgadzam się. Nawet nie pomyślałam o grze na instrumencie, a przecież jest na ten temat multum badań. Co do książek, potwierdzono ich wpływ na pogłębienie i rozwój empatii, chociaż czytając niektóre z postów tutaj...

Jestem zapaloną graczką i już się nasłuchałam opinii mesjaszy od kryminałów, na jakież to pierdoły marnuję swój cenny czas.

A sama wiedza...

AmyColl ależ nie masz obowiązku wypowiadać się co do mojej wypowiedzi. Jak zauważysz, opcja "odpowiedz" dotyczy wpisu użytkownika MikaNeko, a nie Twojego, która to napisała, że czytanie nie świadczy ani o inteligencji ani o wiedzy, z czym się nie zgadzam i po prostu sobie o tym napisałam. I dalej napisałam, czym dla mnie osobiście jest czytanie, jaką wartością. Luźna, osobista wypowiedź, jak każdego tutaj zresztą. Czego w sumie nie zrozumiałaś z mojego postu?

AmyColl ależ nie masz obowiązku wypowiadać się co do mojej wypowiedzi. Jak zauważysz, opcja "odpowiedz" dotyczy wpisu użytkownika MikaNeko, a nie Twojego, która to napisała, że czytanie nie świadczy ani o inteligencji ani o wiedzy, z czym się nie zgadzam i po prostu sobie o tym napisałam. I dalej napisałam, czym dla mnie osobiście jest czytanie, jaką wartością. Luźna,...

Naturalnie, pan Homais był najlepszym dowodem na wartość czytania i jego relację z inteligencją oraz wiedzą. Ja w ogóle uważam, że bywa to relacja wprost proporcjonalna.

Naturalnie, pan Homais był najlepszym dowodem na wartość czytania i jego relację z inteligencją oraz wiedzą. Ja w ogóle uważam, że bywa to relacja wprost proporcjonalna.

Z punktami 1,3 się zgadzam. Co do punktu 2 to już nie bardzo, 30-40 pln na 2 miesiące co daje 6 książek rocznie to nie jest wydatek który jest nieosiągalny patrząc, że to 3 paczki papierosów czy flaszka wódki - przykłady pierwsze z przegu. Po za tym są biblioteki i promocje, można też kupić czytnik i kupować ebooki taniej czy dorwać darmowe których jest sporo udostępnionych (legalnych), a można także wykupić dostęp na różnychs serwerach udostępniających ebooki (legalnych).

Z punktami 1,3 się zgadzam. Co do punktu 2 to już nie bardzo, 30-40 pln na 2 miesiące co daje 6 książek rocznie to nie jest wydatek który jest nieosiągalny patrząc, że to 3 paczki papierosów czy flaszka wódki - przykłady pierwsze z przegu. Po za tym są biblioteki i promocje, można też kupić czytnik i kupować ebooki taniej czy dorwać darmowe których jest sporo udostępnionych...

jeremieblanc, Wyobraź sobie, że dla niektórych jest to nieosiągalne. Niestety są rodziny, które wiążą ledwo koniec z końcem. :(
Argument z wódką i papierosa jest nie trafny, dlatego że generalizuje. Gdy brak pieniędzy, to nie ma mowy o kupnie ich, więc zostaję biblioteka, tyle że nie przeczy temu, że książki są drogie.
Kto chcę czytać znajdzie sposób...

jeremieblanc, Wyobraź sobie, że dla niektórych jest to nieosiągalne. Niestety są rodziny, które wiążą ledwo koniec z końcem. :(
Argument z wódką i papierosa jest nie trafny, dlatego że generalizuje. Gdy brak pieniędzy, to nie ma mowy o kupnie ich, więc zostaję biblioteka, tyle że nie przeczy temu, że książki są drogie.
Kto chcę czytać znajdzie sposób...

Moja wyobraźnia chyba tak daleko nie sięga bo można zagłębiać się w temat jeszcze bardziej zastanawiając się czy statystycznie te rodziny dla których według Ciebie jest to nieosiągalne sięgają po książki czy po rzeczy generalizujące (dla mnie to nie ma najmniejszego znaczenia równie dobrze może to być pudełko czekoladek). Sam niejednokrotnie musiałem zrezygnować z czegoś żeby kupić książkę a mam ich sporo. Mój brat w życiu nie kupiłby książki bo woli wydać te pieniądze np. na grę czy myszkę za 200 pln której ja bym w życiu nie kupił. Przykładów można mnożyć. Można też być brutalnym jak samo życie i nie przejmować się tymi których nie stać... pozostaje jednak pytanie co z tymi których stać ? statystycznie można powiedzieć, że nie czytają.

Moja wyobraźnia chyba tak daleko nie sięga bo można zagłębiać się w temat jeszcze bardziej zastanawiając się czy statystycznie te rodziny dla których według Ciebie jest to nieosiągalne sięgają po książki czy po rzeczy generalizujące (dla mnie to nie ma najmniejszego znaczenia równie dobrze może to być pudełko czekoladek). Sam niejednokrotnie musiałem zrezygnować z czegoś...

Nie zrozumiałeś mnie. Nie chodzi mi o rzeczy, których możesz zrezygnować np. z wyjścia do kina albo na koncert. Gdyby dziecko potrzebowało pójść do dentysty, to odpuściłbyś wizytę, żeby kupić książkę?
Nie udawajmy, że w takiej grupie osób nie znalazły osoby, które kupowały książki, gdyby były tańsze albo zarabiali więcej.


Statystycznie można mieć 3 nogi. :P
A to różnie może z tym być, dlatego że każdy jest inny. Co kto robi ktoś wolnym czasie jego sprawa.

Nie zrozumiałeś mnie. Nie chodzi mi o rzeczy, których możesz zrezygnować np. z wyjścia do kina albo na koncert. Gdyby dziecko potrzebowało pójść do dentysty, to odpuściłbyś wizytę, żeby kupić książkę?
Nie udawajmy, że w takiej grupie osób nie znalazły osoby, które kupowały książki, gdyby były tańsze albo zarabiali więcej.


Statystycznie można mieć 3 nogi. :P
A to różnie...

Znałam (ostatnio nie mam kontaktu) rodziny, które ledwie wiązały koniec z końcem. I nawet nie patologiczne, nie było tak, że kasa szła na wódę i papierosy, dzieci były zadbane, wszystko w rodzinie było w normie i tylko do pierwszego nie starczało. Ale ja do szkoły dostawałam kanapkę robioną przez mamę, a koleżanka kasę na drugie śniadanie ze szkolnego sklepiku. Niby nic, różnica paru groszy, ale pomnożone przez liczbę członków rodziny, bo przecież rodzice i jej, i moi w pracy jadali tak samo jak ich dzieci w szkole, w skali miesiąca robi to całkiem znaczącą różnicę. Albo markowe ciuchy, bo przecież w łachach z ciuchlandu wstyd by było się pokazać. Albo kaloryfery rozkręcone na maksa i pootwierane okna, niegaszenie świateł, telewizor włączony przez cały dzień, woda lejąca się bez opamiętania podczas zmywania lub mycia zębów. Wszystko to drobiazgi, ale tylko z tych drobiazgów zbierało się dość, by u mnie w domu było wszystko, co potrzebne i jeszcze starczało czasem na przyjemności, a u koleżanki, której rodzice zarabiali nie mniej, a może nawet nieco więcej od moich, ciągle brakowało do pierwszego. Zły los, czy niegospodarność?

Nie twierdzę, że wszyscy, którym brakuje na życie, gdzieś te pieniądze marnują i spokojnie mogliby je znaleźć. Ale tego marnowania jest naprawdę sporo i często wystarczyłoby trochę się zastanowić, zmienić nieco swoje przyzwyczajenia i odrobina kasy powinna się znaleźć. Widziałam anteny satelitarne w oknach lokali socjalnych - gmina za darmo założyła? No właśnie.

Znałam (ostatnio nie mam kontaktu) rodziny, które ledwie wiązały koniec z końcem. I nawet nie patologiczne, nie było tak, że kasa szła na wódę i papierosy, dzieci były zadbane, wszystko w rodzinie było w normie i tylko do pierwszego nie starczało. Ale ja do szkoły dostawałam kanapkę robioną przez mamę, a koleżanka kasę na drugie śniadanie ze szkolnego sklepiku. Niby nic,...