Ja także nadal nie otrzymałam wiadomości.

Ja także nadal nie otrzymałam wiadomości.

Do mnie również nie dotarła wiadomość od LC.

Do mnie również nie dotarła wiadomość od LC.

ps. czy ktoś dostał wiadomość od LC o wygranej? Bo ja nie...

ps. czy ktoś dostał wiadomość od LC o wygranej? Bo ja nie...

Dziękuję ;) Gratuluje pozostałym ;)

Dziękuję ;) Gratuluje pozostałym ;)

Dzięki! I gratulacje dla pozostałych!

Dzięki! I gratulacje dla pozostałych!

Dziękuję pięknie, gratuluję reszcie laureatów :)

Dziękuję pięknie, gratuluję reszcie laureatów :)

Nagrody otrzymują:
klaudia
Wilcza
sensej
Desmond18
Oczko

Gratulujemy. Z laureatami skontaktujemy się osobiście.

Nagrody otrzymują:
klaudia
Wilcza
sensej
Desmond18
Oczko

Gratulujemy. Z laureatami skontaktujemy się osobiście.

Konkurs zakończony. Laureatów ogłosimy w piątek.

Konkurs zakończony. Laureatów ogłosimy w piątek.

Hania i Grzegorz. Grzegorz i Hania. Para z nich była dobrana, choć to nie była miłość od pierwszego wejrzenia. Szybki ślub, bo pierwsza pociecha była już w drodze. Ojciec Grzegorza był jednym z tych, o których mówiono "człowiek starej daty". I zawsze powtarzał Synu pamiętaj: prawdziwy mężczyzna powinien postawić dom, zasadzić drzewo i spłodzić syna.

Grzegorz, jako jedynak, chciał udowodnić, że prawdziwym mężczyzną jest. Chociaż po ślubie żyli skromnie, ale plany mieli ambitne. Kredyt na dom i pomoc bliskich pomogły spełnić marzenia o postawieniu własnego domu. A w przeddzień narodzin dziecka posadził pierwsze drzewo w sadzie. Teraz pozostało czekać już tylko na syna. Bo pierwsza pociecha była blondwłosym aniołkiem, o imieniu Basia. Kochana i rozpieszczana, jak to pierwsza wnuczka w rodzinie. Grzegorz myślał - za drugim razem będzie syn! Jak to dobrze będzie mieć parkę, starsza córka będzie się opiekować młodszym braciszkiem. Tylko, że marzenia Grzegorza jeszcze trochę musiały poczekać na realizację, bo Basia doczekała się młodszej siostrzyczki - Helenki. Grzegorz nieco zmarkotniał, co bardzo szybko zauważyła jego żona - Nie martw się, do trzech razy sztuka - pocieszała go.

Matka Natura pozwoliła im zostać po raz trzeci rodzicami. Wszystko przemawiało za tym, że to będzie syn. Brzuch Hani przypominał stożek i coraz chętniej sięgała po słone przekąski. Chłopak będzie - mówiły zgodnym głosem lekarki. Chłopak jak dąb! Grzegorz pytany jak da dziecku na imię - odpowiadał: Andrzej, po dziadku! A jak znajomi przekornie pytali o dziewczynkę - odpowiadał, że będzie chłopak i basta!
Ale Matka Natura miała inne plany. Hania urodziła śliczną córeczkę - Beatkę. Grzegorz patrząc na swoje cztery ukochane kobiety pomyślał, że więcej mu do szczęścia nic nie trzeba.
A może by tak spróbować czwarty raz? - Nie będziemy kusić losu - odpowiadał. Czasu mi nie starczy na odganianie potencjalnych wielbicieli...

Hania i Grzegorz. Grzegorz i Hania. Para z nich była dobrana, choć to nie była miłość od pierwszego wejrzenia. Szybki ślub, bo pierwsza pociecha była już w drodze. Ojciec Grzegorza był jednym z tych, o których mówiono "człowiek starej daty". I zawsze powtarzał Synu pamiętaj: prawdziwy mężczyzna powinien postawić dom, zasadzić drzewo i spłodzić syna.

Grzegorz, jako...

Mark doskonale znał Johna. Z prasy, telewizji, ale go znał. W przeciwieństwie do niego, wiedział o jego istnieniu.
Matka długo chciała go chronić, dlatego milczała. Pewnego dnia jednak, dość niespodziewanie, rzekła:
- Już czas, byś się dowiedział. Nie jesteś półsierotą.
Był zaskoczony, ale nie rozgoryczony czy zły. W pewnym sensie był szczęśliwy. Chciał go jak najszybciej odnaleźć, ujrzeć jego twarz, czegoś się dowiedzieć. Matka nie sprzeciwiała się, bo uznała, że ma do tego prawo. Zaczął drążyć, poszukiwać i okazało się, że tak długi czas mieszkali niemal obok siebie, w tym samym mieście. Sam kilka razy w miesiącu mijał należące do Johna przedsiębiorstwo.
Po raz pierwszy chciał mu powiedzieć o wszystkim jeszcze w szkole. Był pod firmą, próbował wejść, ale zabrakło mu odwagi. Odłożył ten pomysł na kilka długich lat. Miał inny plan.
Życie jest jednak nieprzewidywalne i nigdy nie wiemy, jakie szykuje dla nas niespodzianki. Spotkanie w galerii handlowej, oczywiście przypadkowe, zdarza się nie tyko w filmach, czego Mark sam doświadczył. Sklep, kolejka do kasy, a przed nim on. Patrzyli na siebie, ale najwyraźniej niczego nie poczuli, nie zrozumieli…
Zeszłego lata Mark skończył upragnione studia, zdobył dyplom, wykształcenie. Był z siebie dumny, podobnie, jak jego matka. Wiedział, że nadszedł ten dzień. Planował to od dłuższego czasu i nie mógł znów się wycofać. Ze swoimi kwalifikacjami i umiejętnościami mógł pracować wszędzie, ale wybrał właśnie tę firmę. Przeczytał gdzieś, że mają wakat, przygotował dokumenty i umówił się na rozmowę z właścicielem. Przez prawie dwie godziny czekał na swoją kolej, bo jak się okazało kandydatów było wielu. W końcu sekretarka odczytała jego nazwisko, zaprosiła do gabinetu i zamknęła za sobą drzwi.
- Witam. Przejdźmy od razu do rzeczy. Jakie ma pan kwalifikacje, ukończone studia, kursy…
- Jestem pana synem…

Mark doskonale znał Johna. Z prasy, telewizji, ale go znał. W przeciwieństwie do niego, wiedział o jego istnieniu.
Matka długo chciała go chronić, dlatego milczała. Pewnego dnia jednak, dość niespodziewanie, rzekła:
- Już czas, byś się dowiedział. Nie jesteś półsierotą.
Był zaskoczony, ale nie rozgoryczony czy zły. W pewnym sensie był szczęśliwy. Chciał go jak najszybciej...