-
ArtykułyCzytasz książki? To na pewno…, czyli najgorsze stereotypy o czytelnikach i czytaniuEwa Cieślik234
-
ArtykułyPodróże, sekrety i refleksje – książki idealne na relaks, czyli majówka z literaturąMarcin Waincetel11
-
ArtykułyPisarze patronami nazw ulic. Polscy pisarze i poeci na początekRemigiusz Koziński40
-
ArtykułyOgromny dom pełen książek wystawiony na sprzedaż w Anglii. Trzeba za niego zapłacić fortunęAnna Sierant13
Cytaty z tagiem "zmrocz" [5]
[ + Dodaj cytat]
[...] Był próżny.
- Albo sprytny. Ludzie cenią piękno i odruchowo na nie reagują.
- Aleksander. - powiedział po chwili milczenia.
Zaśmiałam się cicho. Uniósł brew, uśmiechając się półgębkiem.
- No co?
- Jest takie... pospolite. [...]
Uśmiechnął się szerzej i przekrzywił głowę. Jego widok niemal sprawiał mi ból.
- Wypowiesz je na głos?
Zawahałam się. Czułam czyhające na mnie zagrożenie.
- Aleksander. - wyszeptałam.
Spoważniał, w jego szarych oczach coś błysnęło.
- Jeszcze raz. - powiedział.
- Aleksander.
Nachylił się ku mnie. Poczułam jego oddech na szyi, potem dotyk ust, delikatny jak westchnienie, na skórze tuż powyżej obroży.
- Przestań. - powiedziałam.
Próbowałam się odsunąć, ale tylko mocniej mnie przycisnął. Położył mi dłoń na karku, wplótł długie palce w moje włosy, odchylił mi głowę w tył. Zamknęłam oczy.
- Pozwól mi... - wymruczał mi w szyję.
Zahaczył piętą o moją nogę i przyciągnął mnie jeszcze bliżej. Czułam żar jego języka i ruch twardych mięśni pod nagą skórą, gdy poprowadził moje dłonie w taki sposób, bym objęła go w talii.
- To nie dzieje się naprawdę. - dodał. - Pozwól.
Poczułam gwałtowny przypływ zachłanności, miarowy, tęskny rytm pożądania, którego żadne z nas nie chciało, a które mimo to nami owładnęło. Byliśmy na świecie sami, jedyni, niepowtarzalni. Byliśmy nieodwracalnie ze sobą związani.
- Myślę, że się boisz.
- To musi być dla ciebie bardzo pocieszająca myśl.
- Boisz się tego, co nasz łączy.
- Alino - powtórzył Zmrocz, szukając palcami moich palców.
Zdziwiłam się, gdy nowe łzy napłynęły mi do oczu.
Podniósł dłoń i kostkami dłoni otarł wilgoć z mojego policzka. Delikatny uśmiech musnął jego zakrwawione usta.
- Ktoś, kto mnie będzie opłakiwał. - Opuścił rękę, jakby jej ciężar okazał się zbyt wielki. - Żadnego grobu - wystękał, mocno ściskając moją dłoń. - Żeby go nie bezcześcili.
- Dobrze - powiedziałam. Łzy popłynęły mocniejszym strumieniem.
"Nic nie zostanie".
Zadrżał. Powieki mu opadały.
- Raz jeszcze. - szepnął. - Wypowiesz moje imię raz jeszcze.
[...].
- Aleksander.
Powieki całkiem mu opadły.
- Nie pozwól, żebym został sam. - szepnął.
I odszedł.