-
ArtykułyCzytamy w weekend. 20 września 2024LubimyCzytać286
-
Artykuły„Niektórzy chcą postępować właściwie, a inni nie” – rozmowa z autorką powieści „Prawda czy wyzwanie”BarbaraDorosz2
-
ArtykułyUwaga, konkurs! Do wygrania książki „Śnieżka musi umrzeć“ Nele NeuhausLubimyCzytać16
-
ArtykułyKonkurs: Wygraj bilety na film „Rzeczy niezbędne” z Katarzyną Warnke i Dagmarą DomińczykLubimyCzytać5
Cytaty z tagiem "zakopane" [17]
Podróżni muszą się przesiąść do kolejnego wagonika, który zaczyna co prawda łagodnie, ale później pnie się ostro pod górę wzdłuż poszarpanego urwiska Kasprowego Wierchu. Szczytu będącego przy swoich skromnych dwóch kilometrach wysokości turystycznym centrum Tatr, bramą wysokich gór, świętą górą narciaży, ale przede wszystkim miejscem sprzedaży piwa po dwanaście złotych i świadczenia usługi korzystania z toalety za dwa złote.
Żyła jeszcze pani Choromańska, typ polskiej matrony w najpiękniejszym wydaniu. W obcowaniu z nią, później z innymi damami zakopiańskimi, musiałem skorygować mój pogląd na kobiety(...) tam, w Zakopanem doszedłem do wniosku, że jednak trzeba te istoty zaliczyć do gatunku homo sapiens, skoro tak inteligentnie rozmawiają, a niektóre tak ładnie umieją się zestarzeć i w porę zrezygnować ze swych powabów seksualnych, co podobno dla kobiety jest niesłychanie trudną sztuką.
Na tatrzańskich łąkach łatwo spotkać babkę. "Wiadomo! I to niejedną!", odpowie nam ten i ów. I chociaż (jako babki) nie mamy wątpliwości co do leczniczego działania płci pięknej, tu chodzi jednak o babkę, która w formie okładów pomaga na rany i ropiejące wrzody. Ten niepozorny zielony listek nadal cieszy się doskonałą leczniczą sławą. Babka zwyczajna - a jakiż pożytek! Nie mylić z okładem z turystki, bo z tego mogą być dzieci!
Wreszcie, gdy nadeszła zima, zrezygnował z poszukiwań i wrócił do Zakopanego, wiedział bowiem, iż góry, zadawszy ranę, uleczą ją.
BYSTRO płynie Dunajec
Z zakopiańskiej doliny,
Wśród gór naszych rodzinnych,
Jak wąż wije się siny.
Kiedy w sierpniu roku 1921 w Zakopanem wracałem z wieczoru, na którym czytałem swoje najlepsze wiersze, odprowadzany przez słuchaczów przez całą długość Krupówek (od Morskiego Oka do Trzaski) gradem kamieni, dostatecznie dużych, aby rozpłatać głowę przeciętnego, a nawet nieprzeciętnego śmiertelnika (niestety było zbyt ciemno), myślałem o tym, że opinia elity publiczności naszej, wyrażona doraźnie po tym wieczorze, była dla mnie na ogół… zbyt pochlebną. Ukamieniowanie w r. 1921 nie wchodziło bynajmniej w zakres moich ambicji. Byłem po prostu zażenowany, jak zbyt chwalony autor.
Wynika z tego jasno, że nie jest to miejsce dla mięczaków. Dlatego nasza teoria jest taka, że od dwustu lat z okładem ciągną tu ludzie lubiący czuć, że żyją.
Zakopiański dandys gardzi tak nędznym zajęciem, jak zadziwianie innych: zostawia to różnym przyjemniaczkom, migdalącym się przy kawiarnianych stolikach z kobietonami godnymi ich prymitywnych, psychicznych rozwydrzeń.-DANDYS ZAKOPIAŃSKI DĄŻY PRZEDE WSZYSTKIM, ABY ZADZIWIĆ SIEBIE, a reszta - zdziwienie tych drugich - jest tylko drugorzędnym skutkiem, wtórnym procesem, refleksem, który nawet niekoniecznie musi być funkcjonalnym związkiem związanym z pierwszą fazą zjawiska.
Przez około dwie minuty mieli wrażenie, że niebo nad nimi pękło i wylała się z niego jakaś nieziemska siła, która przetoczyła się po mieście, siejąc spustoszenie. Halny zawodził niczym zranione zwierzę. Wszyscy, których te dwie minuty zastały na zewnętrz, poczuli że wiatr wchodzi im pod skórę i wlewa się do żył. Że wypełnia ich płuca i wsiąka w mięśnie. Przenikał ich swoim oddechem i upiornym zawodzeniem. W kulminacyjnym momencie Władysław Jagiełło (pomnik) stracił głowę, która potoczyła się tuż pod nogi Grażyny.