-
ArtykułyHobbit Bilbo, kot Garfield i inni leniwi bohaterowie – czyli czas na relaksMarcin Waincetel15
-
ArtykułyCzytasz książki? To na pewno…, czyli najgorsze stereotypy o czytelnikach i czytaniuEwa Cieślik254
-
ArtykułyPodróże, sekrety i refleksje – książki idealne na relaks, czyli majówka z literaturąMarcin Waincetel11
-
ArtykułyPisarze patronami nazw ulic. Polscy pisarze i poeci na początekRemigiusz Koziński42
Cytaty z tagiem "smieszne" [490]
[ + Dodaj cytat]
Róże są czerwone,
fiołki niebieskie jak błękit na niebie,
mam pięć palców,
a środkowy jest dla ciebie.
Pomyślał, jak się ośmieszy, kiedy wejdzie do księgarni w Guayaquil i powie: "Poproszę o powieść ckliwą, pełną miłosnych cierpień, ale ze szczęśliwym zakończeniem". Wzięliby go za starego pedała.
Ta krowa co padła, doiła po dwa wiadra.
- Kasjan próbował mnie wczoraj przekonać, żebym cię tu nie zabierał. Myślałem nawet, że mnie uderzy.
- Dlaczego?
Przecież ledwo go znałam.
- Kto wie? Na ile znam Kasjana, to jest zapewne bardziej zainteresowany przeleceniem cię niż chronieniem.
- Świnia z ciebie.
- Mogłabyś, wiesz - powiedział Rhys, przytrzymując gałąź rachitycznego buku, abym mogła się pod nią prześlizgnąć. - Gdybyś potrzebowała odciąć się od pewnych spraw pod względem fizycznym, jestem pewien, że Kasjan byłby więcej niż chętny cię zadowolić.
Brzmiało to jak kolejny sprawdzian. I rozwścieczyło mnie na tyle, że odwarknęłam:
- To mu powiedz, żeby dziś wieczorem przyszedł do mojego pokoju.
- Po tej stronie muru magia jest inna - wyjaśnił mi Rhys. - Nasze bariery i zmysły mogą nie działać prawidłowo. Nie zamierzam ryzykować. Zwłaszcza pod jednym dachem z kobietą będącą po słowie z kimś, kto dał jej żelazny pierścionek zaręczynowy.
Elaina poczerwieniała nieco.
- Po... pokoje z dwoma łóżkami nie przylegają do siebie - wymamrotała.
Westchnęłam.
- Poprzenosimy meble. Nic nie szkodzi. Ten tu - dodałam, gromiąc Rhysa wzrokiem - jest taki nerwowy tylko dlatego, że jest już stary i już dawno minęła jego pora na sen.
- Może powinieneś... sobie pójść.
- Czemu? Tak bardzo nalegałaś, żebym to ja cię trenował.
- Nie mogę się skoncentrować, gdy jesteś w pobliżu - przyznałam. - Idź sobie... daleko stąd. Potrafię cię wyczuć z sąsiedniego pomieszenia.
Wykrzywił sugestywne usta.
Przewróciłam oczami.
- Może się po prostu schowasz na trochę w jednej z tych twoich kieszeni między światami?
- To tak nie działa. W nich nie ma powietrza. - Posłałam mu spojrzenie mówiące, że w takim wypadku zdecydowanie powinien to zrobić, a on się roześmiał. - W porządku. Ćwicz, ile chcesz, na osobności. - Wskazał brodą mój tatuaż. - Krzyknij przez więź, gdybyś zdołała cokolwiek osiągnąć przed śniadaniem.
Spojrzałam na dłoń spod zmarszczonych brwi.
- Co... mam dosłownie krzyknąć na tatuaż?
- Mogłabyś spróbować potrzeć nim pewne części swojego ciała, wtedy mógłbym przybyć szybciej.
- Czy raczysz do nas dołączyć? - zapytała. - Czy też masz zamiar podziwiać swoje muskuły w lustrze?
Kasjan parsknął, wziął ją pod ramię i powiódł w górę ulicy.
- Pójdę... ale się napić, głupia. Żadnych tańców.
- Dzięki niech będą Matce. Gdy ostatnim razem próbowałeś, niemal strzaskałeś mi stopę.
- Nie tańcz tak na samych palcach - strofował mnie Kasjan cztery dni później w wyjątkowo ciepłe popołudnie spędzone na ringu. - Stopy pewnie na ziemi, szylety w górze. Patrz mi prosto w oczy. Gdybyś była w ogniu walki, ten manewr skończyłby się twoją śmiercią.
Czyszcząca paznokcie na szezlongu Amrena parsknęła.
- Usłyszała to za pierwszymi dziesięcioma razami, kiedy jej to mówiłeś.
- Gadaj tak dalej, a zaciągnę cię tu na ring i zobaczymy, ile tak naprawdę ostatnio ćwiczyłaś.
Amrena tylko dalej dłubała pod paznokciami. Maleńką kością, jak dostrzegłam.
- Dotknij mnie, Kasjanie, a pozbawię cię twojej ulubionej części ciała. Jakkolwiek mała by była.
- Dwór Lata jest pełen porywczych durniów i aroganckich złamasów - powiedział. - Powinienem wam towarzyszyć.
- Doskonale byś się wpasował - zauważyła z przekąsem Amrena. - Szkoda, że mimo to zostajesz tutaj.
Przesunął wzrok na moją pierś, na skórę odsłoniętą głęboko wyciętym dekoltem sukni, tak jakby potrafił dostrzec miejsce, gdzie podążyła tamta iskra życia, jego moc.
Rhys podążył za jego spojrzeniem.
- Jej biust i s t o t n i e jest wspaniały, przyznasz? Dwa pyszne jędrne jabłka.
Zwalczyłam chęć skrzywienia się i spojrzałam na niego równie bezczelnie, jak on patrzył na mnie, na innych.
- No proszę, a ja myślałam, że jesteś zafascynowany moimi ustami.
Oczy Rhysa rozświetliło pełne zachwytu zdziwienie, które zniknęło jednak równie szybko, jak się pojawiło.