-
ArtykułyPisarze patronami nazw ulic. Polscy pisarze i poeci na początekRemigiusz Koziński36
-
ArtykułyOgromny dom pełen książek wystawiony na sprzedaż w Anglii. Trzeba za niego zapłacić fortunęAnna Sierant6
-
ArtykułyPaul Auster nie żyje. Pisarz miał 77 latAnna Sierant6
-
ArtykułyWyzwanie czytelnicze Lubimyczytać. Temat na maj 2024Anna Sierant977
Cytaty z tagiem "ręka mistrza" [20]
[ + Dodaj cytat]Na cienie trzeba uważać. Bo inaczej mogą wyrosnąć im zęby. Naprawdę mogą. A czasem, kiedy chcesz zapalić światło, żeby je odpędzić nagle okazuje się, że nie ma prądu.
Masz mnie za idiotę? - Umilkł, zastanawiając się nad ostatnim pytaniem. - Z drugiej strony, nie udało mi się popełnić samobójstwa, chociaż strzeliłem sobie prosto w łeb. Możesz nie odpowiadać.
Nie zapytałem Wiremana o czerwony kosz, ale uspokoiłem się, wmawiając sobie, że nie trzeba; skoro był na strychu w El Palacio, to jeśli zajrzę tam następnego dnia albo nawet dzień później - znajdę go na pewno. Mam czas, powtarzałem w duchu. Oczywiście. Każdy tak myśli, nieprawdaż? Nie umiemy wyobrazić sobie, że czas dobiega końca, a Bóg karze nas właśnie za to, czego nie potrafimy sobie wyobrazić.
Pamiętaj, że maksyma "zobaczyć znaczy uwierzyć" to zwykłe odwracanie kota ogonem. Sztuka stanowi konkretny wytwór wiary w połączeniu z indywidualnymi oczekiwaniami, prowadzi do uświadomienia sobie istnienia świata, który bez tego nie byłby niczym więcej jak tylko woalem bezcelowej świadomości rozpiętym nad zatoką głębokiej tajemnicy. A poza tym - jeśli ty nie wierzysz w to, co widzisz, to kto uwierzy twoim dziełom?
Dziewczynka i statek nr 8", czyli obraz kończący serię (co do tego miałem całkowitą pewność), tak naprawdę był już gotowy, ale stanąłem jeszcze raz przed sztalugami, aby mu się przyjrzeć w świetle rzucającym coraz dłuższe cienie. [...] Pracowałem nad tym obrazem zdecydowanie dłużej od innych - powoli docierało też do mnie, że stanowi on podsumowanie ich wszystkich - a końcowy efekt był niepokojący. Na tyle niepokojący, że za każdym razem, kończąc malowanie, zakrywałem go płachtą. Teraz przyglądając mu się chłodnym (taką miałem nadzieję) okiem, uznałem, że określenie "niepokojący" niezbyt do niego pasuje: ten widoczek był po prostu kurewsko przerażający. Patrząc na niego, odnosiło się wrażenie, że ma się przed sobą mózg uchwycony z profilu.
Wszystko wskazywało na to, że dwoje ludzi może rozwieść chyba tylko sam czas. A i tak ten rozwód będzie w najlepszym razie tylko częściowy.
Czasami jednak wszystko dobrze się kończy. Czasami naprawdę tak jest.
Po znalezieniu skarbu wszystkie kłopoty zaczęły się od niemożności wierzenia. Elizabeth, chociaż wściekle utalentowana, wciąż była tylko dzieckiem - a dzieciom wiara jest po prostu dana. To część ich standardowego wyposażenia. Z drugiej strony dziecko, nawet utalentowane (albo może zwłaszcza utalentowane), nie jest jeszcze w pełni władz umysłowych. Jego rozum wciąż śpi, a kiedy rozum śpi, rodzą się potwory.
Z drugiej strony możliwe jest też - pewności mieć nie mogę - że nie zmieniłoby to niczego, ponieważ za tymi wydarzeniami stała inna moc, pod której wpływem była zarówno wyspa o nazwie Duma Key, jak i człowiek nazwiskiem Edgar Freemantle. Czy mogę szczerze powiedzieć, że to właśnie owa moc przywiodła mnie w to miejsce? Nie. Czy mogę szczerze powiedzieć, że to nie ona? Nie, też nie. Jedno jest pewne; gdy marzec dobiegał już końca, a kwiecień był za pasem, ta moc urosła w siłę i niezauważalnie dla nikogo zaczęła sięgać coraz dalej.
Kiedy człowiek ulega sile własnej pamięci,jego ciało zamienia się w widmo dawnych przeżyć, które straszy samo siebie,powtarzając gesty i zachowania swoich młodszych wcieleń.