-
ArtykułyCzternaście książek na nowy tydzień. Silne emocje gwarantowane!LubimyCzytać2
-
ArtykułyKsiążki o przyrodzie: daj się ponieść pięknu i sile natury podczas lektury!Anna Sierant6
-
ArtykułyTu streszczenia nie wystarczą. Sprawdź swoją znajomość lektur [QUIZ]Konrad Wrzesiński45
-
ArtykułyCzytamy w weekend. 10 maja 2024LubimyCzytać426
Cytaty z tagiem "polowanie" [53]
[ + Dodaj cytat]Dziwnie się czuję, jakieś myśli mi się snują. Właściwie cholernie mi go szkoda i nie chciałem go zabić. To znaczy chciałem go zabić, ale tak, żeby jednocześnie żył. A może po prostu chciałem, żeby wszyscy widzieli, że go pokonałem, że jestem silniejszy i że dałem mu radę. Gdyby to już wszyscy zobaczyli i uznali, on mógłby już sobie spokojnie żyć i nawet bym go lubił. Ale gdybym nie odciął mu głowy, to kto by mi uwierzył, że go pokonałem? Dlaczego więc to zrobiłem? Dlaczego zabicie potężnego, pięknego, jurnego samca coś znaczy dla myśliwego? O co tu chodzi? Dlaczego właśnie to polowanie jest tak ważne? Dlaczego zabicie byka, a mocnego w szczególności, wzbudza u innych myśliwych zazdrość? Dlaczego trzeba być dumnym, gdy się zabije byka? Co to za głód? Kto miałby mnie podziwiać?
Lobby myśliwskie to bardzo poważna siła polityczna skutecznie działająca na rzecz swoich interesów w imię wspólnej rozrywki.
Pewien bardzo wpływowy minister na posiedzeniu rządu dotyczącym parków narodowych walczył jak lew o zmianę w projekcie ustawy wyrażenia "opinia" na "zgoda samorządów lokalnych". Wywalczył! I premier nakazał wpisanie takiej zmiany do projektu ustawy. O co tu chodzi? O Puszczę Białowieską, w której ów człowiek ma leśny dom, i właśnie tam poluje. Pozostawienie słowa "opinia" przybliża objęcie całej Puszczy prawami parku narodowego. Oznaczałoby to, że w ostatnim pierwotnym lesie na całym niżu europejskim, w Puszczy Białowieskiej, wyniszczane od lat dwudziestych minionego stulecia przez Niemców i Anglików, a obecnie z jakąś ponurą zaciekłością przez polskie państwowe (!) przedsiębiorstwo, skończyłoby się wyrzynanie drzew i zabijanie żyjących tam zwierząt. Nie ma polowań! Wpisanie słowa "zgoda" do tej ustawy pozwala robić to w Puszczy Białowieskiej jeszcze przez wiele lat, bo łatwiej wywierać naciski na samorządowe władze lokalne, od których akceptacji, w takiej sytuacji prawnej, wiele zależy.
Myśliwi na każdym stołku wiedzą, jak chronić swoje interesy. I nie muszą toczyć narad, ustalać strategii, podpisywać porozumień - wiedzą sami z siebie i w jednej chwili, co trzeba robić, ponieważ te sprawy dotyczą najbliższe ich ciału koszuli.
Myśliwi mówią: "My dokarmiamy zwierzęta, dzięki nam mogą przeżyć zimę". To jeden z ich koronnych argumentów. Rzeczywiście dokarmiają - a potem te same zwierzęta zabijają.
Myśliwi nie twierdzą, że przywracają naturalną równowagę - odnoszę wrażenie, że nie jest to problem, który ich obchodzi. Poza tym, chyba przeczuwają, że nie są w stanie tego dokonać. Nigdy, w czasach gdy polowałem, nie spotkałem się z myśliwym, który twierdziłby, że poluje po to, by utrzymywać harmonię i równowagę w przyrodzie. Ten slogan zarezerwowany jest dla oficjalnej argumentacji kierowanej z myśliwskiego środowiska na zewnątrz, mającej utrzymać w społeczeństwie świadomość o konieczności istnienia współczesnego myślistwa. Używając tego argumentu, myśliwi mówią nie wprost, że skoro równowaga w przyrodzie i tak jest już naruszona, to wolno ją psuć dalej. To trochę tak, jakby ktoś wspaniały, choć nadający się do naprawy zabytkowy zegar rozbił na kawałki, czując się przy tym bezkarnie, ponieważ "i tak był zepsuty".
W życiu bez uzależnienia jest dużo miejsca na zwyczajny altruizm. Każdy oczywiście ma trochę egoistycznego myślenia, ale w trzeźwym życiu - bez względu na to, czego ta trzeźwość miałaby dotyczyć: alkoholu, pracy, polowania - jestem w stanie wspiąć się tak wysoko, żeby zobaczyć, że istnieje cały świat.
- Anna Dodziuk - psucholog, terapeuta.
Polowanie zostało obmyślone według miejscowego obyczaju'. Ten cytat ze sprawozdania Dałmatowa dedykuję do przemyślenia głosicielom legendy o dobrych władcach, dzięki którym bogactwo życia zwierzęcego Puszczy Białowieskiej przetrwało aż do naszych bezlitosnych dla przyrody czasów. Wynika z niego jasno, że okrutne widowiska zwane polowaniami (choć nie w tak paradnej oprawie, więc nie uwiecznione na kartach historii) były na białowieskim porządku dziennym.
Mamy połowę lat siedemdziesiątych. Przed rzędem wyszczerzonych na Puszczę balkonów parkują rządowe limuzyny; sam wiceprezes Rady Ministrów zjechał do Białowieży zapolować na głuszce. (...) Bajarze bają, że popadło na Jana Romańczuka. Strażnik-pijaczek, ale do prowadzenia po bagnach jedyny. Poprowadził jak trzeba. Już towarzysz premier podnosił broń do oka, już widział na ścianie swego gabinetu kolejne trofeum, gdy dręczony kacem Jasio nie strzymał:
- A job twoju mać! - wrzasnął histerycznie - to ostatni głuchar w całej Puszczy Białowieskiej! Strzelaj cholero, a ja idę na wódkę!
Bajarze bają dalej, że zawstydzony myśliwy nie strzelił, sznur limuzyn wnet zniknął spod Domu Myśliwskiego.