-
ArtykułyHobbit Bilbo, kot Garfield i inni leniwi bohaterowie – czyli czas na relaksMarcin Waincetel15
-
ArtykułyCzytasz książki? To na pewno…, czyli najgorsze stereotypy o czytelnikach i czytaniuEwa Cieślik252
-
ArtykułyPodróże, sekrety i refleksje – książki idealne na relaks, czyli majówka z literaturąMarcin Waincetel11
-
ArtykułyPisarze patronami nazw ulic. Polscy pisarze i poeci na początekRemigiusz Koziński42
Cytaty z tagiem "chile" [6]
[ + Dodaj cytat]Wizyta Jana Pawła II w Chile (1987) pozwala dyktatorowi uzyskać niespodziewaną międzynarodową legitymizację w momencie, gdy jego zbrodnie zaczynają wychodzić na światło dzienne, a międzynarodowe zaufanie szybko spada. Sodano i Dziwisz podają dyktatorowi na srebrnej tacy certyfikat moralności.
Powiedziałem też, że Algren jest jednym z nielicznych znanych mi pisarzy, którzy są naprawdę dowcipni w rozmowie. Jako próbkę przytoczyłem to, co Algren powiedział w czasie warsztatów, kiedy przedstawiłem go chilijskiemu powieściopisarzowi José Donosowi: «To chyba fajnie pochodzić z kraju, który jest taki długi i taki wąski».
Chilijczycy są wyjątkowo kreatywni nie tylko w tworzeniu nowych trunków i ich oryginalnych nazw, lecz także w wymyślaniu określeń odpowiadających samej czynności picia bądź rozmaitym stanom upojenia alkoholowego. Poza tradycyjnym beber mówią więc na przykład chupar, copear, tomarse una copa (wypić kieliszek), tomarse un trago (wypić drinka), tomarse unos pencazos (wypić kilka drinków, dosłownie: wziąć kilka uderzeń na siebie), tomar al seco (czyli wypić alkohol jednym łykiem, dosłownie: na sucho), chambrearse (podgrzać się do temperatury pokojowej), jugar a la rayuela corta (co można przetłumaczyć jako „zagrać w krótką grę w klasy”) czy empinar el codo (dosłownie: podnieść łokieć). W tutejszym słowniku znajdziemy też estar arriba de la pelota, które literalnie oznacza „być ponad piłką”, ale określa nietrzeźwość i jest stosowane wymiennie z estar cocido (dosłownie: być ugotowanym), huasqueado (być mocno uderzonym), doblado (podwójnym), copeteado (po kilku szklankach czegoś mocniejszego), cutiflai, curagüilla, estar como tagua (być jak nasionko), entonado (być nastrojonym), curado/curao/cura’o (być marynowanym), curado como piojo (pijany jak pchła), curado de espanto (pijany jak zwykle). Estar hecho bolsa (czyli dosłownie: być zrobionym w torbę) i se le apagó la tele (wyłączył mu się telewizor) określają już wyższe stany nieważkości i są odpowiednikiem naszego „urwał się komuś film”.
Jeśli kreśląc duchowe i mentalne mapy Ameryki Południowej, uznamy, że Argentyna żyje w kawiarniach, tańczy tango i jest uzależniona od yerba mate, Peru biesiaduje, delektując się smakami najlepszej, najbardziej różnorodnej kuchni na kontynencie, Paragwaj sączy tereré, przynoszące ulgę wśród parnego powietrza tropików, a Brazylia pozostaje wierna swoim plażom i dźwiękom bossa novy, to Chile jest, ni mniej, ni więcej, krajem barów.
Punta Arenas szybko staje się tyglem, w którym przenikają się i spotykają skrawki różnych kultur, religii i wrażliwości. Skuszeni wizją lepszego losu, docierają tu osadnicy z ówczesnych Prus, Królestwa Włoch, Cesarstwa Rosyjskiego i Austro-Węgier. Pod koniec lat dziewięćdziesiątych XIX wieku większość mieszkańców stanowią cudzoziemcy, a na ulicach częściej słychać język niemiecki, angielski bądź włoski zamiast hiszpańskiego.
Ślady tych różnorodnych światów są obecne do dziś. Wystarczy przyjrzeć się nazwom restauracji, sklepów, barów czy hoteli. Prześledzić imiona i nazwiska, poobserwować twarze. Często mają słowiańskie brzmienie i wyglądają swojsko. Dotarło tu wielu Czechów i Rosjan, a niemal połowę przyjezdnych stanowili Chorwaci.
Trzy dni temu wszystko się jednak zmieniło. Dorośli gdzieś sobie poszli, rozpoczęła się okupacja szkoły i uczniowie zorganizowali sobie w niej kwaterę. Nocą okręt wypełnia się światłami i głosami, słychać stłumione odległością głosy i tupot nóg.