-
ArtykułyDzień Bibliotekarza i Bibliotek – poznajcie 5 bibliotecznych ciekawostekAnna Sierant11
-
Artykuły„Kuchnia książek” to list, który wysyłam do trzydziestoletniej siebie – wywiad z Kim Jee HyeAnna Sierant1
-
ArtykułyLiteracki klejnot, czyli „Rozbite lustro” Mercè Rodoredy. Rozmawiamy z tłumaczką Anną SawickąEwa Cieślik2
-
ArtykułyMatura 2024 z języka polskiego. Jakie były lektury?Konrad Wrzesiński8
Cytaty z tagiem "berlin" [18]
[ + Dodaj cytat]Olaf wytężył wzrok - lis! Zaświecił ślepiami wymierzonymi wprost w niego, po czym przebiegł na drugą stronę. Łatwiej spotkać w tym mieście lisa niż kota czy psa, brakuje tylko, żeby z zarośli wyszła locha z małymi albo głodny niedźwiedź - takiej demokracji pod Kolumną Zwycięstwa doczekali się mieszkańcy stolicy Niemiec. Za czasów muru strzelało się do ludzi jak do lisów i do lisów jak do ludzi. Panował porządek wśród ludzi i zwierząt! PORZĄDEK!
Wojna jest najokrutniejszą rzeczą z prostej przyczyny: wymaga straszliwych ofiar. Ludzie z mojego kraju, którzy doszli do Bramy Brandenburskiej, mogą powiedzieć, ile kosztuje zwycięstwo. Kto chce wiedzieć, ile trzeba zapłacić, żeby wybrać wojnę, niech zobaczy nasze cmentarze. Kto twierdzi, że można odnieść trwałe zwycięstwo bez wielkich strat, że można mieć wojnę bez cmentarzy, nie wie, co mówi. Chcę podkreślić, co następuje: istota wojny polega na tym, że pod swoje czarne skrzydła wojna zagarnia wszystkich. Nikt nie może pozostać na uboczu, nikt nie może siedzieć i pić kawy, kiedy akurat w tym momencie trzeba zająć się rzucaniem granatów.
Co prawda techno i house zarabia najwięcej pieniędzy, lecz poza tym imprezy spod tego znaku przyciągają najinteligentniejszą, najprzyjemniejszą i najbardziej spragnionej rozrywki publikę. Wszak nie tylko o pieniądze się tu rozchodzi.
Miejsce gdzie zasady rządzące innymi miastami przegrywają z zasadami dobrej zabawy. Tutaj nikt nie musi ciężko pracować, chyba że nad jakimś projektem artystycznym lub muzycznym. Ciągle otwierane są nowe kluby. Tym przede wszystkim jest nowy Berlin.
Miasto pragnie, aby je odczytano, ale nie zdradza nikomu swych tajemnic. Trzeba umieć odszyfrować jego wskazówki. W sercu Berlina powstała nowa strefa klubowa, której sława obiegła cały świat i która przyciąga co weekend tysiące ludzi. Mimo tego dla niewtajemniczonych ta część miasta jest praktycznie niewidzialna:to sekrety ukryty świat w samym centrum miasta.
Noc, brzemienna dragami i euforią, pozwala nam przeżywać ludzi w czystej postaci. Opadają wtedy maski, rozgrywają się dramaty bądź komedie. Tam na zewnątrz, na ulicy stoi parka, która przed kilkoma godzinami wchodziła do nas uskrzydlona, teraz wrzeszczy na siebie.
W 2012 roku, dobre dwadzieścia lat później, zadzwoniono do mnie z berlińskiej redakcji Sterna, pytając, czy mogę zdobyć materiał fotograficzny do reportażu o Berghain. Wiedzieli wprawdzie, że panuje tam zakaz robienia zdjęć, lecz ja z pewnością mam swoje dojścia. Okazuje się, że po tych wszystkich latach wciąż nie interesują ich moje zdjęcia. Mam tylko podstawić się jako dostawca sekretnych zdjęć z Berghain! Tylko dlaczego mam zdradzić sam środowisko, do którego sam należę?
Berlin jest jak Lady Macbeth – bez wytchnienia myje sobie ręce.
Dzisiaj w Londynie,
dzisiaj w Londynie wesoła nowina
Bo tysiąc bombowców,
bo tysiąc bombowców leci do Berlina
Hamburg się pali, Berlin się wali
Gestapo ucieka, Hitler się wścieka
Polacy strzelają, Niemcy uciekają
Cuda, cuda o-gła-szają.
Być może też kwestią istotniejszą niż więzi instytucjonalne były tu interpersonalne stosunki poszczególnych twórczyń: przestrzenie przyjaźni, wspólnego działania i wzajemnego zrozumienia pomiędzy kobietami, które (…) łączyła wspólnota doświadczeń. Szczególnym przypadkiem w tym kontekście jest przyjaźń Kalkowskiej ze wspomnianą już gabriele Münter, uznaną malarką ekspresjonistyczną i współzałożycielką grupy Der Blaue Reiter. (…) Podczas gdy Kalkowska miała powtarzać o sobie, że jest »ucieleśnionym skrawkiem Paneuropy«, malarka do opisania własnej tożsamości używała określenia »dziecko świata«. Podobnie mogłyby identyfikować się również inne wspomniane artystki. Tym więc, co ofiarował im Berlin, było poczucie przynależności. Berlińska afiliacja – zupełnie innego rodzaju niż ta dawana chociażby przez przynależność narodową – pozwalała kobietom zaczynającym swoją drogę na marginesach (imigrantkom, Żydówką, lesbijkom i nie tylko) rościć sobie prawo do zaistnienia w przestrzeni publicznej. Skłaniała także do tworzenia własnych enklaw wolności, artystycznej ekspresji, instytucji oraz mediów reprezentacji.