-
ArtykułyCzytasz książki? To na pewno…, czyli najgorsze stereotypy o czytelnikach i czytaniuEwa Cieślik242
-
ArtykułyPodróże, sekrety i refleksje – książki idealne na relaks, czyli majówka z literaturąMarcin Waincetel11
-
ArtykułyPisarze patronami nazw ulic. Polscy pisarze i poeci na początekRemigiusz Koziński42
-
ArtykułyOgromny dom pełen książek wystawiony na sprzedaż w Anglii. Trzeba za niego zapłacić fortunęAnna Sierant17
Cytaty z tagiem "świadkowie jehowy" [12]
[ + Dodaj cytat]Świadkowie Jehowy wierzą, iż Jezus Chrystus został stworzony przez Boga, lecz sam nie był Bogiem, a jedynie "osobą uduchowioną".
Sara ostatnio źle się czuła. Miała zawroty głowy i robiło jej się nie dobrze. Podejrzewała u siebie jakąś chorobę albo niestrawność. Również teraz nie była w dobrej kondycji, dlatego chciała jechać na saniach, a nie iść pieszo pięć kilometrów w jedną stronę. Niestety nie było dla niej miejsca. Pierwsze kilometry przeszła bez słowa skargi, ale ostatnie dwa już nie wytrzymała – faktycznie źle wyglądała, wręcz się zataczała. Magda podeszła do niej, żeby zapytać, co jej jest.
– Sama nie wiem, Madziu, kręci mi się w głowie. Rano, mimo że jestem głodna, nie potrafię nic przełknąć, tak mnie odrzuca, wręcz bierze mnie na wymioty. Może to przez to monotonne jedzenie?
– A może ty po prostu jesteś w ciąży?
– Niemożliwe, my w ogóle nie współżyjemy, no może poza kilkoma wyjątkami. Raz, faktycznie, nawet tutaj nam się przytrafiło, ale poza tym to od lat wcale a wcale, oprócz nieudanych prób na samym początku.
– Co ty mówisz? Przecież jesteście małżeństwem, to normalne, że małżonkowie ze sobą współżyją.
– Może normalne u innych, ale nie u mnie. Od kiedy tylko pamiętam, mój ojciec był starszym zboru. Gdy byłam nastolatką, w zborze mieliśmy dużo młodzieży. Niestety niektórzy dopuszczali się niemoralności i gdy ojciec wracał z komitetu sądowniczego, profilaktycznie mnie bił, żeby mi do głowy nie przyszło dopuszczać się takich grzechów. Tak sobie to zakodowałam, że seks jest dla mnie czymś, co kala nasze ciała i nie podoba się Bogu, że nawet po ślubie nie potrafiłam się przełamać. Ciągle myślałam, że to grzech, i po każdej próbie przechodziłam załamanie, czułam się nieczysta, skalana. Dlatego zaprzestaliśmy dalszych prób.
We wszystkich tych kontrowersyjnych przypadkach przewinieniem „kwalifikującym do wyłączenia” nie było coś, co Pismo Święte jasno nazywałoby grzechem. Był to wyłącznie rezultat przyjętej polityki organizacji. Raz opublikowana zasada – ze wszystkimi swoimi konsekwencjami – stawała się prawem obowiązującym na całym świecie.
Sprawa była całkiem jasna. Albo jednostka ludzka lojalnie podporządkuje się naukom i sposobom postępowania owego „postawionego ponad domem Pana zarządcy” (tj. Russella), albo zostanie uznana za winną odrzucenia Jezusa Chrystusa, a przez to za odstępcę. Rzadko odwoływanie się do ludzkiego autorytetu bywa stawiane wyraźniej.
Gdy zostaje zakwestionowana twoja godność, poświęcenie i wierność Bogu – jest to największa z możliwych obelg – jak zimny wiatr chłoszczą słowa kogoś, kogo uważało się dotąd za wiernego przyjaciela: „Nie wiem, co się stało i wolę nie wiedzieć”. Albo: „Nie znam faktów, lecz cokolwiek Organizacja zrobiła, musiała mieć uzasadniony powód”.
Bardzo niewielu uświadamia sobie, że przez prawie pięćdziesiąt lat Towarzystwo „Strażnica” w swej roli proroka ogłaszało i zwiastowało, że ta niewidzialna obecność rozpoczęła się w roku 1874. Jeszcze w 1929 r., piętnaście lat po roku 1914, wciąż tego nauczano.
Dopiero pod koniec lat siedemdziesiątych zorientowałem się, jak daleko zaszły sprawy. Dowiedziałem się o tym nie z tzw. „literatury opozycyjnej”; lecz z samych publikacji „Strażnicy” a także od aktywnych, zasłużonych współwyznawców, nie wyłączając niektórych członków Ciała Kierowniczego Świadków Jehowy. Rok 1914 jest datą kluczową. Na niej opiera się w dużej mierze struktura doktryny oraz struktura władzy w Organizacji Świadków Jehowy.
Posłuszeństwo tym wywołującym sprzeczne opinie decyzjom było egzekwowane jak najbardziej konsekwentnie. Nie podporządkowanie się raz opublikowanej lub w inny sposób podanej do wiadomości decyzji mogło spowodować (powodowało zresztą) wyłączenie – odcięcie od zboru, od rodziny i przyjaciół.
Od dziesięcioleci nie było wśród Świadków takiego poczucia ekscytacji jak to, które zostało wywołane przez powyższe wywody. Wytworzyła się atmosfera ogromnego oczekiwania, przewyższająca o wiele bardziej poczucie bliskości końca, którego wraz z innymi doświadczyłem na początku lat czterdziestych. Gdy więc otrzymaliśmy Pytania czytelników w opracowaniu Freda Franza, byliśmy zdumieni. Dowodził on w nich bowiem, że koniec 6000 lat nastąpi rok wcześniej, niż podano w dopiero co wydanej, nowej książce. Nastąpi mianowicie nie w roku 1975, lecz w 1974.
Historię Świadków Jehowy rejestruje się najczęściej od daty wydania pierwszego numeru czasopisma Strażnica, tj. od 1 lipca 1879 roku. W roku 1881 zostaje założona, a w 1884 zarejestrowana korporacja o nazwie „Strażnica” – Towarzystwo Biblijne i Traktatowe (Watch Tower Bible and Tract Society). Z pewnością jest prawdą, że w tamtych dniach korporacja ta nie „kształtowała, nie rządziła, nie kontrolowała ani też nie kierowała” (aby użyć słów wiceprezesa) Ciałem Kierowniczym osób zrzeszonych w Towarzystwie „Strażnica”. Nie czyniła tego, ani też nie mogła tego czynić, z tej prostej przyczyny, że nie istniało wówczas żadne „ciało kierownicze”.