Sara ostatnio źle się czuła. Miała zawroty głowy i robiło jej się nie dobrze. Podejrzewała u siebie jakąś chorobę albo niestrawność. Również...
Sara ostatnio źle się czuła. Miała zawroty głowy i robiło jej się nie dobrze. Podejrzewała u siebie jakąś chorobę albo niestrawność. Również teraz nie była w dobrej kondycji, dlatego chciała jechać na saniach, a nie iść pieszo pięć kilometrów w jedną stronę. Niestety nie było dla niej miejsca. Pierwsze kilometry przeszła bez słowa skargi, ale ostatnie dwa już nie wytrzymała – faktycznie źle wyglądała, wręcz się zataczała. Magda podeszła do niej, żeby zapytać, co jej jest. – Sama nie wiem, Madziu, kręci mi się w głowie. Rano, mimo że jestem głodna, nie potrafię nic przełknąć, tak mnie odrzuca, wręcz bierze mnie na wymioty. Może to przez to monotonne jedzenie? – A może ty po prostu jesteś w ciąży? – Niemożliwe, my w ogóle nie współżyjemy, no może poza kilkoma wyjątkami. Raz, faktycznie, nawet tutaj nam się przytrafiło, ale poza tym to od lat wcale a wcale, oprócz nieudanych prób na samym początku. – Co ty mówisz? Przecież jesteście małżeństwem, to normalne, że małżonkowie ze sobą współżyją. – Może normalne u innych, ale nie u mnie. Od kiedy tylko pamiętam, mój ojciec był starszym zboru. Gdy byłam nastolatką, w zborze mieliśmy dużo młodzieży. Niestety niektórzy dopuszczali się niemoralności i gdy ojciec wracał z komitetu sądowniczego, profilaktycznie mnie bił, żeby mi do głowy nie przyszło dopuszczać się takich grzechów. Tak sobie to zakodowałam, że seks jest dla mnie czymś, co kala nasze ciała i nie podoba się Bogu, że nawet po ślubie nie potrafiłam się przełamać. Ciągle myślałam, że to grzech, i po każdej próbie przechodziłam załamanie, czułam się nieczysta, skalana. Dlatego zaprzestaliśmy dalszych prób.