cytaty z książek autora "Dominik Szczepański"
Góry obnażają. Zdzierają z ludzi maski. W momencie kiedy jesteś głodny, walczysz o życie, na wierzch wychodzi to, co masz w środku. Nie ukryjesz się. Broad Peak pokazał mi, jaka może być cena ambicji. Wszyscy chcieliśmy wejść na szczyt i każdy z nas za to zapłacił.
Nie uważam, żeby himalaizm miał jakiś głęboki sens. Tak samo jak nie ma go żeglarstwo czy chodzenie do parku. Życie samo w sobie nie ma głębokiego sensu. Moim wyborem jest himalaizm i zupełnie nie ma we mnie potrzeby przekonywania całego świata, że to bardzo fajne zajęcie.
Słowa Thora Heyerdahla: Granice? Nigdy żadnej nie widziałem. Ale słyszałem, że istnieją w umysłach ludzi.
Chcesz poznać naturę człowieka? Przegłódź go, zmęcz, wychłódź, nie daj mu się wyspać. Wtedy zrzuci maskę, bo nie będzie miał siły jej nosić. Jeśli chcesz zobaczyć, do czego zdolny jest twój przyjaciel, zabierz go na wyprawę. Mamy wyobrażenia na swój temat. Himalaizm weryfikuje je bezlitośnie.
Prawdziwym sensem życia nie są ośmiotysięcznik, tylko to, co czeka na mnie, kiedy z nich wracam.
Lepiej żyć jeden dzień jak tygrys niż sto lat jak owca.
Lepszym wspinaczem nie jest ten, który robi trudniejsze drogi, ale ten, który czerpie z tego większą przyjemność.
Z kolesia, z którego wszyscy się śmieli, został kolesiem, który wszedł na Nangę. I może zamiast gadać, że się nie da, to wziąć się do roboty, bo ci, co robią, wygrywają.
Maciek Berbeka mówił o drugiej stronie lustra. Jeśli nie zobaczysz, jak życie jest kruche, jeśli nie doświadczysz sytuacji granicznej, to go nie docenisz. Spotkanie ze śmiercią sprawia, że jeszcze bardziej kochasz życie. I kiedy potem będziesz leżał na łące z dziewczyną i pił wino, to w pełni zachwycisz się tą chwilą.
Ludzie mówią, że my, wspinacze, nie szanujemy życia i podchodzimy do niego lekkomyślnie. Sądzę, że jest odwrotnie. Kiedy od trzech godzin chce ci się sikać, to jak wielką radość czujesz, gdy w końcu możesz to zrobić? Jeśli od dwunastu godzin chce ci się pić, to jak bardzo docenisz łyk zimnej wody? Albo piwo? Po całym dniu wspinaczki najgorszy cienkusz smakuje jak ambrozja.
Trzeba dzielić życie rozsądnie i nie myśleć o dalekiej przyszłości, tylko robić wszystko, by z dnia na dzień cieszyć się nim. Ktoś powie: "Dopiero na emeryturze czekają mnie rozrywki". A skąd wiesz, że dożyjesz?
Himalaizm składa się z setek małych rzeczy. Jeśli zaniedbasz jedną rzecz, to może nic się nie stanie, ale jeśli trzy, to nie wejdziesz na szczyt. Jeśli zaniedbasz sześć, to się odmrozisz. Zapomnisz o dziesięciu - zginiesz.
Nie próbuj uciekać przed samym sobą, bo kiedy ci się to uda, a zapragniesz siebie odnaleźć, może to być bardzo trudne.
Ale przecież im trudniej, tym ciekawiej.
Po powrocie mniej się przejmuję rzeczami mało istotnymi.
Dzięki górom polubiłem zmęczenie i trudne warunki. Przestałem narzekać, że pada deszcz. Pada to pada. Pogoda zawsze jest fajna. Na swój sposób lubię być zmęczony, czy niewyspany. Wyczerpanie jest oczyszczające. Jeśli masz jakiś problem – rzuciła cię dziewczyna, straciłeś pracę – idź pobiegaj. Powspinaj się. To najlepsze co możesz zrobić, żeby wyczyścić umysł. Nic ci nie da, jeśli będziesz w kółko analizował sytuację. Przychodzi moment, że nic nowego już nie wymyślisz. To tak jak z zawieszonym komputerem. Potrzebujesz się zresetować i włączyć na nowo. Niektórzy wolą się upić, ja wolę pobiegać. Kiedy jestem zmęczony, obserwuję świat jak zza szyby. Oczywiście, moje reakcje są spowolnione i marzę, żeby się w końcu położyć, ale wiem, że kiedy to nastąpi. To będzie mi się lepiej spało. Gdy jestem bardzo głodny, to cieszy mnie myśl o tym, jak bardzo będzie smakował pierwszy kęs. Nauczyłem się przyjmować z pokorą niedogodności. Co więcej widzę w nich głęboki sens. Żeby coś docenić trzeba coś stracić, poznać przeciwieństwo.
Czasami trzeba zaryzykować, ale równie ważne jest, by umieć odpuścić.
Kiedy zaczynasz biegać, nie zastanawiaj się, w jakim czasie pokonuje maraton rekordzista świata. Nie dobijaj się myślami, że w porównaniu z nim jesteś ostatnią łajzą, bo zdychasz po pięciu kilometrach. Zamiast tego ciesz się, że po trzech tygodniach jesteś już w stanie przebiec dziesięć kilometrów. Według mnie kluczem do radości z uprawiania sportu jest ściganie się z samym sobą.
Gdy wspinam się sam, zmysły i ciało naprężone do granic, a serce - sercu nic nie przeszkadza, nie rozprasza być z tymi, których kocham. Jak modlitwa.
Nie starzeje się ten, kto nie ma na to czasu. Benjamin Franklin, str. 297.
Nie mogłem pojąć, jak to jest: facet ma kupę kasy, ale brak mi czasu,żeby jaką wydać. Kupił aparat, który kosztuje w przeliczeniu 40 tysięcy złotych, ale nie ma czego fotografować. Nie rozumiałem, dlaczego ludzie pozwalają wcisnąć się w garnitur, zamknąć w biurze na cały rok i zadowolić trzema tygodniami urlopu. Przecież to nieludzkie. Jaki jest sens takiego życia, kiedy brakuje Ci czasu dla siebie i nawet nie widujesz zbyt często swojej rodziny?
My, Polacy, zostaliśmy uznani za najlepszą nację w tym sporcie, ale z perspektywy lat mam wątpliwość, czy rozegraliśmy tę partię profesjonalnie. Czy granica wariactwa, wyścigu, konkurencji nie została przekroczona, bo historia wystawiła nam rachunek bardzo wysoki. Polska potęga himalajska wzięła się i zabiła.
Nie chciałabym wygrać w totka, bałbym się nieuniknionych zmian. Wiem, że duże pieniądze odmieniają ludzi, niekoniecznie na lepsze. Pieniądze mają wartość dopiero wtedy, kiedy potrafi się ją im nadać.
Góry nauczyły mnie, że jeśli mam w nich zginąć, to walcząc. Ekstremalne sytuacje wyzwalają w nas niewiarygodne siły,czerpiemy z rezerw, o których istnieniu nie mamy pojęcia. Każdy chciałby walczyć do końca, ale nie każdy zdoła. Ja wiem, że będę walczył do ostatniego tchu.
Tomek wiedział, że cierpieliśmy. [...] Ale jak każda twórcza osoba nie umiał powiedzieć „stop”. Kto potrafi? Czy jest wybitny malarz, albo pisarz, który potrafi zrezygnować ze swojej twórczości dla rodziny? Tomek za żadne skarby nie chciał być pospolity.
- Marcin,zabrałeś jakąś linę?
- Nie, a Ty?
- No ja też nie.
Okazało się, że pojechaliśmy zdobywać drugi szczyt świata bez liny. Himalaiści, psia mać.
W górach jestem perfekcynistą (...) Ale po zejściu się zmieniam. Jakbym cierpiał na rozdwojenie jaźni. Jestem roztrzepany, bałaganie, zapominam o wielu prostych sprawach. Chyba wszystko przez to, że na poziomie morza wymagania są mniejsze (...). Chyba nigdy nie zapomniałem ważnej rzeczy, jadąc w góry, ale na nizinach zdarza mi się wyjść do sklepu bez portfela.
Jeśli będziesz miał za dużo pieniędzy, zasypią ci serce, pozostawiając tylko wąski skrawek. Ale kiedy serce jest odkryte, nie istnieją dla ciebie żadne granice.
Nie próbuj uciekać przed samym sobą, bo kiedy ci się to uda, a zapragniesz siebie odnaleźć, może to być bardzo trudne".
Tomek znika i nie za bardzo zostaje coś po nim, bo Polski Związek Alpinizmu ma to głęboko w dupie. Nie tylko ma go w dupie, ale drwi sobie z niego. Publicznie nie wypada, bo trochę nie wypada drwić z wejścia szczytowego na ośmiotysięcznik w zimie w stylu bliskim alpejskiemu. Nie wypada drwić, gdy im bardzo daleko do tego osiągnięcia.
Jak wykorzystać nabój? Każdy m jakiś pomysł: koziorożca należy podchodzić w ciemnym ubraniu pow wiatr, a najlepiej śmierdzieć jak on. To akurat żaden problem.