cytaty z książek autora "Shirin Kader"
Niektórzy ludzie sprawiają, że chce się być kim lepszym, niż się jest. Dzięki nim odkrywamy swoje prawdziwe znaczenie, prawdziwą tożsamość. Przy nich umiemy latać, przy innych nie da się nawet biec, można tylko stać w miejscu albo z trudem powłóczyć nogami.
Szukanie nie polega na chodzeniu po ulicach i rozglądaniu się za kimś. Szukanie to myśl,
którą się urzeczywistnia. Czasem szuka się kogoś, żeby znaleźć siebie.
Pozwól poprowadzić się własnej historii, zaufaj jej, a sama zabierze cię tam, dokąd trzeba.
Musiało minąć wiele czasu, nim wreszcie przejrzał na oczy i dotarło do niego, że niektórych ludzi rozdziela sam Bóg, bo szlag go trafia, gdy widzi, w jak głupi i bezsensowny sposób marnują sobie
życie.
- A pomyślała pani co by było za 10 lub 20 lat? Przecież pani wciąż będzie pełną życia, piękną kobietą, a on? Po co pani taki balast, kula u nogi, ktoś stary, schorowany, przy kim nie czekałoby panią nic dobrego, a tylko samotna, ponura starość?
- Lepiej przeżyć z kimś te 10 czy 20 dobrych, czy szczęśliwych lat niż 40 nijakich, których nikt już nie zwróci. Nie przeraża mnie samotna starość. Bardziej przeraża mnie samotne życie w towarzystwie kogoś, przy kim uśmiech zamarza na twarzy.
Zabiorę cię w podróż po wyobraźni (...) Weźmiemy ze sobą kilka najpotrzebniejszych rzeczy, parę kartek papieru, ołówki i uśmiech, którym otwiera się każde drzwi łatwiej niż kluczem.
Do miłości, tak jak do życia, trzeba mieć odwagę. Wszyscy jej chcą, wszyscy za nią tęsknią, a gdy przychodzi, zatrzaskują jej drzwi przed nosem, a potem znów płaczą za tym, czego nie mają.
Od pierwszego wejrzenia połączyła mnie z tym domem jakaś więź, pewien trudny do określenia rodzaj bliskości, przeczucie, że nasze losy są ze sobą związane. Gdy przechodziłam obok, za każdym razem miałam wrażenie, że znam na pamięć rozkład wszystkich pomieszczeń, wąskie, splątane żyły-korytarze, ukryte zakamarki, zagracone pokoje, w liczbie trudnej do określenia. Potem dom zaczął mi się śnić.
Stałam w oknie i patrzyłam, jak lepkie płatki śniegu przyklejały się do okaleczonych przez czas płaskorzeźb, do odpadających tynków,
fresków rozpaczliwie domagających się renowacji. Z oddali docierały do mnie odgłosy codziennego życia, wraz z nimi zapach ciasta i cynamonu, a przed oczyma miałam widok jak z przedwojennej pocztówki.
Każdy z nas jest historią, czymś, co opowiada się samo, jak perpetuum mobile zbudowane ze słów. Wciąż powstają nowe fragmenty, opowieść zmienia się, rozwija w nieskończoność, ewoluuje w sobie tylko znanym kierunku.
Ciekawe, jakie to uczucie wstawać rano, czesać się przed lustrem, jechać gdzieś samochodem i nawet nie wiedzieć, że jest się dla kogoś kimś najważniejszym na świecie.
Czasem ktoś obcy musi powiedzieć nam coś, co już sami wiemy, ale boimy się do tego przyznać. Bywa, że łatwiej nam uwierzyć komuś, niż zaufać sobie.
Miałam swoje marzenia w zasięgu ręki, lecz właśnie zrozumiałam, że do nich nie dorosłam.
Różnica między książką a opowieścią polega na tym, że książka jest czymś skończonym, zamkniętym i dokonanym, a podawana z ust do ust opowieść nie zna ograniczeń. Obu trudno byłoby istnieć bez siebie nawzajem, ale to książka nadaje ostateczny kształt opowieści i zapewnia jej stałe miejsce w ludzkiej pamięci. Opowieść traci wolność z chwilą, w której zostanie spisana, zyskując w zamian życie wieczne.
Wkrótce odkryłam, że wszyscy ci ludzie zaczęli mówić o Tobie w czasie przeszłym, jakbyś
już na zawsze stał się częścią czegoś, co przeminęło, ale ja nie potrafiłam tak po prostu, zwyczajnie zamknąć Cię w przeszłości.
Pewne historie nie mogą zostać po prostu opowiedziane. Muszą jeszcze zostać zrozumiane.
Człowieka, podobnie jak książkę, można ominąć,zamknąć albo otworzyć ponownie, kiedy nadejdzie odpowiedni czas.To ty decydujesz, jaki tytuł chcesz wziąć do rąk, wybierasz go w taki sam sposób, w jaki wybiera się cel podróży, na początku znając jedynie jego nazwę i położenie na mapie.Każdy z nas jest historią, czymś, co opowiada się samo, jak perpetuum mobile zbudowane ze słów. Wciąż powstają nowe fragmenty, opowieść zmienia się, rozwija w nieskończoność, ewoluuje w sobie tylko znanym kierunku.
Nie przewiduj, nie uprzedzaj faktów. Niczego nie przyspieszysz. Wszystko ma swoje miejsce
i czas.
Zaczęłam wyobrażać sobie, że jesteś gdzieś, w dalekiej przestrzeni miasta, a nawet jeśli nie tutaj, istnieją przecież tysiące innych miast, że nad Twoją głową rozciąga się to samo niebo, ten sam wiatr dogania Cię, gdy chodzisz ulicami, a w oknach o zmierzchu rozbłyskują
światła podobne do tych, których kolory tak często przyciągały nasz wzrok.
Teraz uważam, że to nie była bierność. To była życiowa mądrość, głębokie przekonanie, że miłość wymuszona łzami i szantażem, wyproszona na siłę u Boga, taka, o którą trzeba się nieustannie modlić i walczyć, żeby zapewnić jej trwanie, jest bezwartościowa. Prawdziwa miłość to akt wolnej woli.
Nie znoszę słowa „zakochać”, jest takie powierzchowne i płaskie. „Zakochać” brzmi prawie tak jak „zaziębić się”, nic poważnego, przejdzie, przeminie. On się w niej nie zakochał, proszę pani, on dla niej zwariował.
Nikt jednak nie potrafi powstrzymać słów, które
muszą zostać wypowiedziane.
Książka o Tobie została napisana. Byłeś tam w każdym słowie, nawet w kropkach, przecinkach, w odstępach między wierszami.
Nie chcąc zrozumieć prawdy, zmuszamy ją, by pewnego dnia uderzyła nas w twarz.
Proszę mi wierzyć, niedokończone historie są zawsze najgorsze. Wloką się potem za ludźmi i nie dają im żyć, a przy okazji gnębią też wszystkich wokoło.
A jednak istnieją na świecie słowa, które zastygły w czasie, i historie, które tego dowodzą.
Czasem ktoś wymyśla historię, żeby za
jej pośrednictwem przekazać nam coś ważnego. Pod postacią baśni przemyca do naszego życia to, co mu leży na sercu i o czym, być może, nie ma odwagi powiedzieć w inny sposób.
Ogarniała mnie wówczas tęsknota za bezpowrotnie utraconą obcością, za czytaniem książek bez skojarzeń i słuchaniem muzyki bez nadinterpretacji słów, za czasami, w których Twoje spojrzenie nie zdążyło jeszcze zapisać
się w moich oczach i nie dawało o sobie znać w bezsenne noce, dni powszednie, dni świąteczne, dni pełne autobusów, przechodniów, wystawowych okien i warzywnych straganów z ulicy Portobello.
Czas niestety milczał, tak samo jak wszyscy. Milczały chodniki, mosty, uliczne latarnie, niebo też zasnuło się ciężkimi chmurami milczenia.