cytaty z książki "Noc Kupały"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
Odwróciliśmy się w kierunku źródła tego ponurego głosu. Radek zdjął rękę z mojego ramienia. Za nami stał nie kto inny jak wesoły niczym burzowa chmura i uśmiechnięty jak dziecko przed aplikacją szczepionki władca Polan.
- Nie cierpię polityki - odparł z niesmakiem - Wszystkie te oślizgłe gnidy, które nigdy nie mówią tego, co na prawdę mają na myśli. Wszystkich należałoby ściąć za kłamstwa.
- Ja ci mówię Gosia, że jeszcze kiedyś skończymy w łóżku - zawyrokował pakując torby na tylne siedzenie.
- Chyba szpitalnym - prychnęłam.
- Byle pod jedną kołdrą.
Ciężko znieść, gdy wszyscy umierają, a ty trwasz.
Cegiełka po cegiełce budowałam między nami coraz wyższy mur. Nie wiem po co poszłam na tę medycynę. Taki zdolny ze mnie rzemieślnik.
Życie musi kończyć się śmiercią. To jedyny sens, jedyna prawda. Nie ma niczego ponad to.
Na środku pomieszczenia stał drewniany krzyż, symbol jej boga. Mężczyzna pokręcił głową na ten widok. Każda wiara wydawała mu się pozbawiona sensu, a modły do narzędzia tortur jeszcze bardziej go w tym upewniały.
- Nie zaboli. Atakuj. Zobaczymy, jak bardzo zły jest twój refleks.
- Wypraszam sobie! - burknęłam. - W ogóle czemu nie powiedziałeś mi, że będziemy się bić?
- Nie chciałem, żebyś się przestraszyła. Jeszcze nałykałabyś się niepotrzebnie jakichś leków.
Postanowiłam, że przestanę sobie zawracać nim głowę i spróbuję się odkochać. To jakaś chora sytuacja. Odkochanie się nie powinno być trudne. W końcu tylko się w nim zauroczyłam. Żeby pokochać kogoś naprawdę mocno, trzeba go przecież dobrze znać.
Pomogłam chłopcu usiąść i uśmiechnęłam się do niego ciepło, żeby dodać mu otuchy. Dzieciak kaszlną mi prosto w twarz, opluwając mnie przy okazji cukierkową śliną. Od razu przestałam mu współczuć.
Na razie mam wrażenie, że życie przewija mi się tylko przed oczami, że stoję z boku i patrzę na to wszystko - westchnęłam. To zupełnie jak zły sen, z którego nie mogę się obudzić. Wstaję z łóżka, jem, idę do pracy, uśmiecham się do ludzi, rozmawiam z nimi, a w środku? W środku płaczę albo nie czuję nic poza zdumieniem.
Myślę, że gdybyś żyła w moich czasach, to z całą pewnością byłybyśmy najlepszymi przyjaciółkami, razem doiłybyśmy krowy.
W jego głosie nie było słychać nawet grama skruchy z tego powodu. Chociaż czego ja wymagałam? Był władcą. W dodatku nieśmiertelnym. Nic dziwnego, że woda sodowa uderzyła mu do głowy. Kto by się nie zachłysnął takimi możliwościami?
Poświęcasz temu zbyt wiele uwagi. To tylko mężczyzna. Myśl lepiej o sobie.
Nic takiego. Trochę magii miłości. Głównie poprawia nastrój. Ale pamiętasz? Mówiłam ci wtedy, że działa wyłącznie w sytuacji, gdy dwie osoby coś do siebie czują. Nie zadziała, kiedy tylko się przyjaźnią. Musi być między nimi napięcie, niewypowiedziane słowa, niepostawione kroki. Tylko wtedy rusałcza miłość się sprawdza.
Rozwścieczona bogini spluneła na ziemię. W miejscu gdzie jej ślina zetknęła się z poszyciem, wyrosły leśne kwiaty.
Swoją drogą - serio ? Z jej śliny wyrastają kwiatki ? Aż się boje pomyśleć, co się stanie, gdy pójdzie w krzaczki za potrzebą.
O dziwo, nie potknęłam się w tym momencie. A nawet specjalnie by mnie nie zdziwiło, gdybym to zrobiła. W końcu najwyraźniej moja dola lubiła mnie upokarzać przed tym mężczyzną. Chyba tym razem się zagapiła".
Może to moja dwudziestokilkuletnia naiwność, ale zawsze sądziłam, że po trzydziestce odrobinę się już poważnieje.
- By wam ogień płonął jasno, by nie brakło wam kołacza. I by plon stukrotny wniosła wszystka wasza ciężka praca.
Napiliśmy się miodu. Słodka ciecz spłynęła mi po języku i gardle. Praktycznie nie było w niej czuć alkoholu.
Mieszko znowu na mnie spojrzał, a ja poczułam, jak każdy mój mięsień napina się niczym do skoku.
Jego usta rozciągnęły się w uśmiechu.
Miałam w miarę jasny przekaz - zła szeptucha to taka, którą bolą plecy.
Jakoś szczerze wątpiłam, że Mokosz osobiście tłucze się z Marzanną w błocie w walce o dominację nad fauną i florą.
Opowiedziałam jej o spotkaniu ze strzygą, o wizjach na temat Mieszka, o tym, że już sama nie wiedziałam, co do niego czuję. A na koniec popłakałam się, jak przystało na osobę najwyraźniej opóźnioną w rozwoju emocjonalnym, która po raz pierwszy zakochała się w wieku dwudziestu kilku lat. Nie mogłam pojąć, jakim cudem nie zakochałam się w liceum. Brutalna rzeczywistość wybiłaby mi już z głowy wszystkie ideały, a tak musiałam się z tym teraz zmagać.
Moje imię nigdy nie zostanie zapomniane. Zawsze będę nieśmiertelny. Nieważne, czy kroki będę stawiać na tym świecie, czy na innym.
Spróbowałam się poruszyć. Nogi i ręce okrutnie mi ścierpły. Czułam, że każda z części ciała zdrętwiała. Nawet pośladki. Gdy się poruszyłam, fala ukłuć przetoczyła się po mojej skórze, kiedy niedokrwione kończyny przypomniały sobie, że istnieją.
Nie rozumiałam uczuć, które we mnie szalały. Czułam radość i złość jednocześnie. Chciałam go przytulić i uderzyć. A co najważniejsze - chciałam jak najszybciej usłyszeć jakieś wyjaśnienia. Byłam gł€pia, myśląc, że mogę w dorosły sposób podejść do naszego związku. Gdyby tak było, serce nie wyrywałoby mi się na jego widok z piersi i nie ogarniałaby mnie aż taka tęsknota.
- Zbierałaś zioła do leczniczych mikstur? - zapytałam.
- Nie, to pietruszka do zupy. A teraz chodź do środka.
Może trzeba było dorzucić kilka przymiotników? Przymiotniki wzbogacają każdą opowieść.
Zawsze uważałam się za osobę lubiącą dzieci. Jednak ostatnio wszystkie strasznie mnie irytowały. Może to dlatego, że dopiero teraz widziałam je z odległości bliższej niż trzy metry...