cytaty z książki "Ostatnia stacja Pituna. Przewrotna powieść szpiegowska o upadku Rosji"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
(...) kto potrafi zrozumieć zagadkowych Rosjan i ich równie zagadkową duszę, ten jest w stanie zrozumieć wszystko.
(...) zarówno wiedza, jak i ignorancja mogą być równie potężnymi źródłami mocy (...).
My, Rosjanie, musimy wierzyć, że jesteśmy wielcy. Nie ma znaczenia, czy tak jest naprawdę. Przecież kraj to szalet i wszyscy o tym wiedzą, ale... (...) musimy uwierzyć, że w całym świecie nie ma drugiego takiego szaletu jak nasz.
(...) smutnym faktem współczesnej Rosji było to, że nikt, absolutnie nikt, nie był niewinny. Jeśli ktoś nie współpracował, nie wspierał, nie tolerował ani nie korzystał z rządów komunistycznych, to współpracował, wspierał, tolerował lub korzystał z rządów postkomunistycznych. Nie było ucieczki. Wszyscy byli skażeni i wszyscy byli winni, przynajmniej do pewnego stopnia.
Rosjanie tradycyjnie szanowali władzę i podporządkowywali się jej, z wyjątkiem sytuacji, gdy… tak nie było. A kiedy to następowało, co nieuchronnie zdarzało się co kilkadziesiąt lat,wyniki były przerażające. Jak roje szarańczy, jak hordy mongolskie, masy przetaczały się przez miasto, miasteczko lub wioskę i niszczyły wszystko na swojej drodze.
Kraje, imperia i państwa miały prawo przychodzić i odchodzić; dzieła kultury powinny pozostać, najlepiej na zawsze.
Kiedy lud, naród, "narod" – czy to rosyjski, czy inny – traci wszelką kontrolę nad sobą i powraca do hobbesowskiego stanu natury, to rzeczywiście oznacza to koniec.
W tym niemożliwym kraju wszystko jest możliwe, zwłaszcza że odchodzi w zapomnienie.
Rosjanie, podobnie jak ich kraj, mieli w sobie wiele ze słonia. Ociężale parli naprzód, miażdżąc i niszcząc wszystko na swojej drodze, pozornie nieświadomi tego, co robią, nieczuli na ból, nieczuli na mądrość, nieczuli na wiedzę, nieczuli na postęp. A kiedy wszystkim wydawało się, że bestia padnie wreszcie martwa, bez względu na to, jak często była już na kolanach i wydawała się na skraju śmierci, zawsze udawało się jej – nieporadnie, ociężale – jednak podnieść.
(...) czy to nie pruski generał von Clausewitz napisał, że wojna jest polityką, tylko z wykorzystaniem innych środków?
Projektujemy to, co jest, w przyszłość, bo łatwiej to sobie wyobrazić niż zaprzeczenie tego, co jest.
Jeśli odwołanie się do niemieckiego człowieczeństwa nie zadziała, to należy odwołać się do ich nacjonalizmu. To zawsze działa.
Kiedy już znalazłeś się w środku, kiedy stanąłeś w obliczu sytuacji typu „wóz albo przewóz”, (...) moralne zastrzeżenia i etyczne subtelności musiały wydawać się, w najlepszym wypadku, szkolne, a w najgorszym – szkodliwe.
Bezchmurne niebo było niemal białe od słońca, a całkiem nieruchome morze wyglądało jak arkusz lekko pofałdowanej folii aluminiowej.
(...) kobiety były tak samo skłonne do fanatycznego rosyjskiego ekstremizmu jak mężczyźni, zarówno teraz, jak i w całej historii Rosji.
Nigdy nie darzyłam sympatią pociągów. Są zbyt wolne. I nawet przepych nie rekompensuje ich zabójczej monotonii. Ten ich nieustający rytm...
Udało mi się zobaczyć Europę, kiedy wciąż składała się z wielu różnych krajów z własnymi zwyczajami, walutami i własną kuchnią. Teraz Europa stała się nijakim połączeniem podobnie wyposażonych miejsc i podobnie ubranych ludzi. Być może na tym polegał historyczny postęp. A może porzucenie tych widocznych i niewidzialnych różnic było historyczną zbrodnią?
- Stajesz się Rosjaninem (...). – Wróżysz z fusów i szukasz wskazówek w każdym słowie wypowiadanym przez jakiegoś idiotę.
- Które części Włoch przemierzyłaś?
– Oczywiście Wenecję i Florencję… i Rzym. Och, i Neapol, który był domem wariatów, jak pamiętam. Olśniewający śmietnik, w którym cholerni kelnerzy próbowali pobrać dodatkową opłatę za srebrne sztućce i sól.
(...) piękno Bawarii ciągle mi przeszkadzało i rozpraszało mnie. Byłem tu wiele razy na wakacjach i nigdy nie zmęczyłem się górami, lasami i jeziorami, a także kulturą i historią, które się wśród nich kryją. Niestety turyści opanowali Bawarię, tak jak najechali Europę i większość świata. Teraz katedry pobierały skandaliczne opłaty za wstęp, bilety do opery stały się niebotycznie drogie, a kelnerzy naprawdę oczekiwali napiwków. Świat się zmienił… czy może po prostu się starzeję?
Ten mały [Pitun/Putin], cholerny potwór, który zmiażdżył wszelkie pozory demokracji i społeczeństwa obywatelskiego w Rosji, który zasiadł na tronie i koronował się na cara… ten cholerny tyran zasługuje na to, żeby zgnić w więzieniu… nie w cholernym piekle.
Jesteśmy tylko epizodycznymi postaciami, bez prawdziwej roli do odegrania w tej tragikomedii.
(...) pędziliśmy przed siebie, gnani wiatrem, ale bez wyraźnego wyobrażenia tego, co jeszcze przed nami i gdzie skończymy.
To, że pióro jest potężniejsze niż miecz, to prawda. No chyba że w tej chwili stoisz twarzą w twarz z szermierzem, który ma szpadę, a ty masz tylko pióro.
Sowieci zwykli mówić o żelaznych prawach historii, które sprawiają, że zwycięstwo komunizmu jest nieuniknione, a wysiłki pojedynczych istot ludzkich przemieniają się w trzepot skrzydeł motyla podczas tornada.
Jeśli jakiś kraj zasłużył na upadek za narzucenie swoich barbarzyńskich wartości połowie świata, to była to właśnie Rosja. I jeśli jakikolwiek naród zasługiwał na karę za swoje aroganckie zachowanie i bałwochwalcze uwielbienie dyktatora, byli to właśnie Rosjanie.
I być może, podobnie jak Niemcy, Rosjanie wyciągną stosowną lekcję i zrozumieją, że pokój jest lepszy od wielkości. Oczywiście taka przemiana mogłaby nastąpić tylko wtedy, gdyby Pitun [Putin] przegrał (...).
Rosyjskie powstania i wojny domowe przypominały spustoszenia dokonywane przez szarańczę i hordy Mongołów. I co gorsza, były jak plagi zsyłane przez mściwego Boga na starożytnych Egipcjan. Nikt nie przeżył, a zrujnowana ziemia stawała się jałową pustynią na lata.
Kaliningrad był w większej części nieodwracalnie ponurym i monotonnym miastem sowieckim, uosabiającym wszystko, co najmniej pociągające w wyjątkowej szarzyźnie, którą wymyślili i narzucili wszystkim podbitym ziemiom pozbawieni polotu spadkobiercy Lenina.
Wiedziałem z historii Rosji, że kiedy naród ulegał swoim najbardziej prymitywnym, najpodlejszym instynktom, jak to periodycznie robił w buntach chłopskich i robotniczych, konsekwencje dla kraju były zawsze wstrząsające, a przelana krew mogła wypełnić całe zbiorniki. I zdecydowanie nie było w tym przesady.